Licea są pełne starych tetryków

Nastolatkom, którzy od września zaczną naukę w liceach, radzę spędzić parę dni z babcią i dziadkiem. A jak ktoś ma młodych dziadków, to niech odwiedzi pradziadków. Pomoże to zrozumieć nauczycieli w nowej szkole. Ci są bowiem bardzo starzy.

Dzwonię czasem do koleżanek i kolegów, którzy odeszli na emeryturę kilkanaście lat temu. Chwalą się, że chociaż są – cytuję – „starymi babami” albo „starymi dziadami”, to wciąż dostają propozycję powrotu do szkoły. Często są to błagana dyrektorów, aby wziąć chociaż kilka godzin, choćby jedną klasę. „Ale ja mam 80 lat, pani dyrektor!” – odpowiadają.

Jeśli ktokolwiek zgłasza się obecnie do pracy w szkole, to są to bardzo wiekowi nauczyciele. Ostatnio rozmawiałem ze znajomym dyrektorem o tym, czy powinna istnieć granica wieku dla nauczyciela. Zgłosił się bowiem do pracy w liceum bardzo sędziwy osobnik. Tak sędziwy, że dyrektor oniemiał. Czy młodzież go zrozumie? Czy będzie miała cierpliwość, aby uczyć się od takiego starca/ staruszki?

Dlatego właśnie zalecam nastolatkom kontakt z babciami i dziadkami lub prababciami i pradziadkami. Inaczej mogą być bardzo, ale to bardzo zdezorientowani w kontaktach z nauczycielami w liceum. Gdyby ktoś trafił na nauczyciela, który jest podpięty do przenośnej butli z tlenem, proszę się nie dziwić.