Czy nauczyciele są bystrzy?

Mam nadzieję, że koleżanki i koledzy wybaczą mi, że podejmę się rozważyć, jaki poziom intelektualny reprezentujemy. W związku z rekrutacją do liceów przeczytałem sporo opinii uczniów o nauczycielach, także o sobie, i zauważyłem, że młodzież ocenia naszą sprawność umysłową jako kiepską. O mnie też uczniowie sądzą, że zbyt bystry to ja nie jestem. Warto to sobie uświadomić.

Przypomniało mi się, jak kilka miesięcy temu doszło w jednej ze szkół, gdzie pracuję, do afery. Otóż uczeń oburzył się, że nauczyciel nazwał go tępym. Chodził nastolatek po szkole i żalił się, że on nigdy nie powiedział tego żadnemu nauczycielowi, a miał wiele powodów. Chłopiec zapytał mnie, czy powinno się dawać komuś do zrozumienia, że jest mniej sprawny intelektualnie, czy też należy tę wiedzę zatrzymać dla siebie. No cóż, sprawa jest bardzo delikatna.

Zdarzyło mi się kiedyś usłyszeć, jak rodzic zwrócił się do dziecka, aby „poszukało jakiegoś miejscowego idioty i zapytało o coś”. Mało brakowało, a dziecko wybrałoby mnie, ale udałem, że jestem czymś bardzo zajęty. Mam też sporo znajomych, którzy o nauczycielach swoich dzieci wyrażają się w podobny sposób. Czasem zwracam im uwagę, aby nie mówili, że wychowawczyni Julii jest głupia, bo czuję się, jakby mówili tak o mnie. Zapewniają, że ja to co innego, ale za grosz im nie wierzę.

Dobiła zaś mnie scena z pewnego serialu, w której młody człowiek miał się spotkać z nauczycielem i z tego powodu trochę się stresował. Usłyszał od kolegi, że nie musi się przejmować, gdyż to tylko nauczyciel, więc na pewno zbyt bystry nie jest.

Mam nadzieję, że nie uraziłem żadnej nauczycielki ani żadnego nauczyciela. Pisząc ten tekst, przede wszystkim myślałem o sobie i o tym, jak uczniowie oceniają moją sprawność intelektualną. Jeśli źle – co jest bardzo prawdopodobne – szczerze im współczuję, że muszą się ode mnie uczyć. Mieć nauczyciela, który jest mniej bystry od ucznia, to musi być naprawdę przykre.