Uczniowie domagają się prawa do nauki, a nie obowiązku

Średnio uczniowie nie chodzili do szkoły przez dwa miesiące. Niektórzy nie chodzili nawet przez pięć-sześć miesięcy na dziesięć. Gdyby mogli, przychodziliby jeszcze rzadziej. Czy powinno im się na to pozwolić?

Podczas przemówień z okazji zakończenia roku szkolnego powtarzały się opinie, że uczniowie powinni mieć prawo do nauki, a nie obowiązek. Jak nie chcą, niech nie chodzą. Gdy się ich zmusza do przychodzenia na lekcje, tylko przeszkadzają.

Co ciekawe, przeciwko przymusowi nauki są uczniowie, którzy mają frekwencję na poziomie 95-100 procent. To właśnie im przeszkadzają osoby, którzy nie chcą chodzić do szkoły. Wszystkim będzie lżej, gdy każdy dostanie prawo wyboru, co chce robić ze swoim życiem.

Klasy w liceum są liczne. Jednak dzięki temu, że przymyka się oko na niską frekwencję, praca na lekcjach jest znośna. Gdyby wszyscy chodzili regularnie do szkoły, byłoby naprawdę ciężko. Rekordziści, jak wynika ze sprawozdań, mieli frekwencję na poziomie 40 proc. Zdali, więc w czym problem?