Czyja to wina, że nauczyciele nie zrealizowali podstawy programowej?

W szkołach trwa sprawdzanie, czy podstawa programowa została zrealizowana. A jeśli nie, to dlaczego. Nauczyciele zastanawiają się, co napisać w sprawozdaniu. Prawdę?

W anonimowych ankietach nauczyciele przyznawali się, że nie są w stanie zrealizować ok. 12 proc. treści (szczegóły tutaj). Gdy to samo napiszą w sprawozdaniu, dyrektor zapyta, co jest przyczyną opóźnienia. Prawda jest taka, że podstawy nie da się zrealizować. Jest bowiem nierealna. Wymyślili ją ludzie Czarnka, którzy nie znają się na pracy z dziećmi.

Nauczyciele, którzy próbują zrealizować podstawę programową, muszą rezygnować z utrwalania materiału. Pędzą z programem i nie przejmują się, czy dzieci rozumieją, co się dzieje na lekcji. Ewentualne luki uzupełnią w domu z pomocą rodziców oraz na korepetycjach. Innego wyjścia nie ma.

Podstawa programowa ma więc ważną zaletę: napędza rynek korepetycji. Dlatego sporo nauczycieli pisze w sprawozdaniu, że podstawa jest ok, wszystko zostało zrealizowane, tylko dzieci są leniwe. Wiadomo, młodzież coraz gorsza, rząd wspaniały, a co do reszty, lepiej gębę trzymać na kłódkę.