Co się zmieniło w oświacie?

Wpadł do mojego liceum absolwent, który zdawał maturę ćwierć wieku temu. Miał sprawę do załatwienia. Na pytanie, co się w szkole zmieniło, odpowiedział, że nic. Jest dokładnie tak samo.

Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Przecież mamy laptopy, rzutniki, interaktywne tablice, inne cuda. Szkoła na pewno bardzo się zmieniła. Dzisiaj jednak zrozumiałem, co miał na myśli. Poszedłem bowiem na uczelnię, gdzie studiowałem 30 lat temu. I zdębiałem. O rety, jest tak samo!

Przyszedłem na uczelnię bardzo rano. Pracowników jeszcze nie było. Pierwszy pojawił się jakiś profesor, spojrzał na mnie, nie powiedział ani słowa, choć siedziałem pod drzwiami jego gabinetu. Otworzył drzwi, wszedł. Przyszli studenci, usiedli obok mnie. Potem przyszła jakaś uczona osoba, spojrzała na nas, nie powiedziała ani słowa, weszła do swojego gabinetu. 

Przyszła trzecia osoba i ona również nie pomyślała, że można by powiedzieć grupce ludzi „dzień dobry”. Poczułem się, jakbym znowu był studentem. Dokładnie tak było za moich czasów. Kadra nigdy pierwsza się nie kłaniała.

Załatwiłem sprawę i poszedłem do pobliskiego sklepu. Chciałem powiedzieć pierwszy „dzień dobry”, ale ubiegła mnie sprzedawczyni. Gdy po kilku minutach podszedłem do kasy, ta sama pani znowu powiedziała mi „dzień dobry”. Dwa razy? Co za uprzejme zachowanie! Trzeba by profesorów i doktorów wysłać do tego sklepu na szkolenie z dobrych manier. Doprawdy tam to dopiero jest kultura. A na uczelni, no i pewnie w szkole – raczej bez zmian.