Praca w szkole dyskwalifikuje

W obydwu szkołach, gdzie pracuję, są nauczyciele z tytułami doktorów, absolwenci kilku kierunków, także uczelni zagranicznych. A przede wszystkim fachowcy w swoim przedmiocie, specjaliści nauczania. Uczniowie o wszystkich mają podobne zdanie: coś musi być z nimi nie tak, skoro pracują w szkole.

Normalnie nie dyskutuję na ten temat z uczniami, ale czasem na lekcji filozofii, etyki lub godzinie wychowawczej jakoś tak wyjdzie, że się o tym mówi, np. o zawodzie nauczyciela. No i ostatnio zaczęliśmy dyskutować najpierw o historii edukacji, potem o teraźniejszości, na końcu o przyszłości. Od uczniów usłyszałem, że bycie nauczycielem człowieka dyskwalifikuje. Nikt naprawdę wartościowy nie wybiera tego zawodu.

Ale nie tylko uczniowie tak myślą. Niedawno koleżanka nauczycielka zaczęła się zastanawiać, co tutaj robi pewien poliglota. Zna języki obce, studiował na prestiżowej zagranicznej uczelni, a pracuje w szkole. Dziwne. Albo ma ukryte wady, o których nie wiemy, albo… po prostu coś z nim nie tak. Oczywiście z nami też jest bardzo źle, że tu pracujemy, ale to inna sprawa.

Nie szanujemy siebie, że pracujemy w szkole. Nie szanujemy koleżanek i kolegów, którzy są zatrudnieni w szkole. No i nie szanują nas uczniowie, bo przecież bycie nauczycielem dyskwalifikuje człowieka. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, dlaczego ja pracuję w szkole, to nie będę ukrywał. Jestem łysy, a łysym, każdy to wie, gdzie indziej jest trudno, natomiast w szkole nikt mi z tego powodu nie dokucza. I to jest właśnie to, co mnie tu trzyma.