W arkuszu maturalnym trzeba widzieć człowieka

Trwa sprawdzanie matur. To praca na akord w weekendy. Im szybciej sprawdzisz, tym prędzej pójdziesz do domu. Im więcej arkuszy ocenisz, tym większe pieniądze zarobisz. W takich warunkach łatwo zapomnieć, że oceniany jest człowiek, a nie zapisana kartka.

Gdy nauczyciel ocenia wypracowania uczniów, widzi ich twarze. Nie ocenia więc czarnych literek, ale ludzki wysiłek. Nie widzi tylko gryzmołów na kartkach, lecz znacznie więcej. Nauczyciel czyta tekst, ale ocenia ludzi: młodych, wrażliwych, przejętych, niecierpliwie czekających na wynik.

Egzaminatorzy tak nie mogą. Widzą tylko czarne literki. Jeśli po ciężkim tygodniu pracy tyrają w weekend po 10-12 godzin dziennie, nie ma szans, aby widzieli w arkuszach maturalnych człowieka. W najgorszej sytuacji są poloniści i angliści. Najpierw egzaminują na maturze ustnej, nieraz codziennie, potem nie odpoczywają w weekend, tylko sprawdzają.

Można powiedzieć, że nikt nauczycieli nie zmusza do sprawdzania matur. Ktoś jednak musi tę pracę wykonać. Ktoś musi zrezygnować z odpoczynku w 2-3 weekendy i sprawdzać. Wychodzi 21 dni bez odpoczynku. W tym roku jest jeszcze gorzej, gdyż nie udało się zebrać pełnego zespołu egzaminatorów. Z polskiego zabrakło kilkuset. Tym, co się zgłosili, trudniej będzie pozostać w tej robocie człowiekiem.