Najtwardszy rocznik maturalny

Dzisiejszy dzień w języku urzędowym nazywa się „końcem nauki w klasach maturalnych”. Dla wielu uczniów to jednak nie jest koniec, lecz raczej początek nauki. Teraz dopiero jako świeżo upieczeni absolwenci wezmą się do porządnego zakuwania. Może to wystarczy.

To był najdziwniejszy rocznik. Żeby dostać się liceum, musieli wziąć udział w podwójnej rekrutacji. Oprócz nich o miejsce walczył ostatni rocznik absolwentów gimnazjum. 

Naukę w liceum zaczęli w roku 2019, czyli tuż po strajku nauczycieli. Strajk był przegrany, więc atmosfera w szkołach była fatalna. Wielu nauczycieli odeszło, a ci, co zostali, czuli się wypaleni. Masowo brano korepetycje.

Licealiści nie zdążyli się zintegrować, a już zaczęła się pandemia. Odwołano wiosenne wycieczki. Kazano wszystkim iść do domu i czekać. Nawet na rowerze w parku nie można było jeździć ani grać w piłkę na boisku. Wszystko zamknięto.

Druga klasa zeszła na nauce zdalnej. Nie działały komputery, wyłączały się głośniki, mikrofony nie łapały głosu. Internet zrywał połączenie. Nauczyciele zrobili się nerwowi, uczniów dopadała depresja.

W trzeciej było już tyle zaległości, że dalsza nauka utraciła sens. Przecież i tak nie przygotujemy się do matury. PiS postanowił obniżyć wymagania. 

Minister Czarnek tak się rozkręcił w tej robocie, że zaczęto podejrzewać, iż żadnych wymagań nie będzie, jedynie obecność na egzaminie. Wielu uczniów tak właśnie planuje zrobić: przyjść na maturę, a reszta to już nie ich problem. 

Gdy byli w trzeciej klasie, zaczęła się wojna Rosji z Ukrainą. I wciąż trwa. W Polsce zaroiło się od uchodźców. Wielu uczniów zaangażowało się w pomaganie.

Podczas dzisiejszych przemówień na zakończenie nauki w klasach maturalnych powtarzały się określenia: „jesteście twardzi”. Oraz że jesteście wspaniali, ponieważ tyle wytrzymaliście. Chciałoby się powiedzieć, że na studiach będzie już z górki, ale kto wie, co czeka ten rocznik.