Odchudzenie podstaw programowych będzie nas drogo kosztować

Przemysław Czarnek zapowiedział zmniejszenie podstawy programowej z różnych przedmiotów. Ceną za to ma być mniej godzin, nawet o pięć w tygodniu.

Odchudzenie podstaw programowych to pretekst, aby zabrać uczniom i nauczycielom godziny. Najpierw PiS bardzo zwiększył podstawy, teraz je niby odchudza, ale faktycznie chodzi o zmniejszenie wydatków na oświatę. Mniej godzin to mniej pieniędzy na wynagrodzenia.

Nie byłoby problemu, gdyby chodziło o obcięcie godzin tzw. michałków (przedmiotów, z których nie zdaje się egzaminów) oraz religii (jedna godzina w tygodniu w zupełności wystarczy). Nauczyciele obawiają się, że Czarnkowi może chodzić o przedmioty kluczowe, np. matematykę, fizykę, chemię czy biologię. 

Zmniejszając liczbę godzin z tych przedmiotów, PiS rozwiązałby problem braku nauczycieli. Skoro nie ma chętnych do uczenia np. fizyki, trzeba obciąć godziny z tego przedmiotu. Oto pisowska filozofia zmian. Odchudzanie podstaw programowych jest więc pozorne. Byłoby prawdziwe, gdyby liczba godzin pozostała bez zmian, a ubyłoby materiału do zrealizowania.

Info o planach MEiN tutaj.