Wielkie zalety małej pensji

Niskie zarobki mają nie tylko wady, ale też zalety. Być może zalet jest więcej. Wystarczy popatrzeć na twarze nauczycieli. Wielu jest bardzo zadowolonych.

Pensja na poziomie najniższej krajowej skutecznie wymiotła ludzi młodych. Starym nauczycielom jest lepiej, gdy nie ma młodych. Nie ma konkurencji. Uczniowie nie mają szans porównać starości z młodością. Jest tylko starość i związane z nią wady: zapominanie faktów, nieznajomość nowej wiedzy, wypalenie zawodowe. Tych wad jednak tak bardzo nie widać, gdyż nie ma ludzi z zaletami, czyli młodych.

Emeryci mają pracę. Dorobienie do chudej emerytury jest na wyciągnięcie ręki. Jedni biorą kilka godzin, żeby się wyrwać z domu, a inni półtora etatu, żeby dołożyć wnukom do kupna mieszkania. Emeryci są bardzo zadowoleni, że pensja jest niska. Gdyby była wyższa, zjawiliby się młodzi nauczyciele, więc starych nikt by nie chciał.

Młodsi nauczyciele, czyli 40-50-letni, muszą pracować w kilku szkołach, gdyż z jednej by nie wyżyli. To rodzi nowy styl pracy. Nauczyciel ma wielu dyrektorów, dużo kolegów, których nazwisk nie pamięta, oraz całe mrowie uczniów, których z trudem kojarzy. Dobry uczeń to taki, który nie zawraca głowy. Dobry szef to taki, który nie ma żadnych oczekiwań. Z niską pensją da się wytrzymać, byle tylko nikt się nie czepiał.

Raczej się nie czepiają. Skończyły się donosy. A gdy jakiś wpłynie, to dyrektor stara się nie robić problemu, gdyż nauczyciel mógłby się obrazić i odejść. W mniejszym stopniu dotyczy to nauczycieli przedmiotów humanistycznych, ale na informatyka, fizyka, matematyka, chemika czy biologa naprawdę trzeba chuchać i dmuchać, gdyż na jego miejsce nikt się nie znajdzie. No chyba że ślepy i głuchy emeryt w wieku 70-80+. Jemu wisi i powiewa, ile zarabia. Innych nauczycieli niedługo w szkole nie będzie.