Zemsta za odrzucenie Lex Czarnek

Minister edukacji i nauki zapowiedział w Kielcach całkowitą zmianę systemu wynagradzania nauczycieli. Wygląda to jak zemsta za odrzucenie ustawy Lex Czarnek. To jest propozycja kompletnie nieprzemyślana, rzucona w gniewie.

Przemysław Czarnek wyjaśnił, że nie może być tak, aby „nauczyciel w Kielcach w liceum mający w klasie maturalnej pod opieką 30 uczniów zarabiał tyle samo albo mniej, co nauczyciel, z całym szacunkiem, wychowania fizycznego, w wiosce, gdzie w klasie jest pięcioro dzieci” (szczegóły tutaj).

Uzależnienie pensji nauczyciela od liczby uczniów w klasie to zły pomysł. Liczba osób w zespole powinna być optymalna. Na chemii będzie to np. 12-14 osób, a dla języka polskiego 24-26, a na gimnastyce 15-16. Nauczycielowi należy płacić za pracę w optymalnych warunkach i do osiągnięcia takich warunków należy dążyć. Tolerowanie zbyt licznych klas to patologia. Pensja uzależniona od liczby uczniów w klasie to zachęta do patologii w oświacie.

Co do nauczycieli, którzy uczą w pięcioosobowych klasach, np. wychowania fizycznego w wioskach. Otóż pracownik nie odpowiada za liczbę osób w klasach, to sprawa pracodawcy. Nie można więc karać nauczyciela za to, że ma mało osób w klasie, lub nagradzać, gdy ma tłum. Czy jeśli w trakcie roku zwiększy się bądź zmniejszy liczba uczniów, a tak się dzieje bardzo często, płaca też będzie ulegać zmianie?

Czarnek nie zna się na pedagogice, dlatego zgłasza takie propozycje. Liczy się przede wszystkim dobro dziecka. To musi być punkt wyjścia wszelkich zmian w oświacie. System wynagradzania nauczycieli nie może szkodzić dzieciom. Propozycja ministra doprowadziłaby do likwidacji szkół w miejscowościach, gdzie nie udaje się zapełnić klas wymaganą liczbą uczniów. Mielibyśmy szkoły molochy, gdzie klasy są liczne, a nauczyciele to tolerują, bo zarabiają „od głowy”. Horror!