Autocenzura wraca

Staram się być na każdym koncercie Grzmiącej Półlitrówy w Łodzi. Zauważyłem, że od pewnego czasu zespół nie gra piosenki z refrenem „Let the love will be free!”. Dawniej zawsze ją śpiewał. Teraz nawet nie reaguje na prośby publiczności. Mam wrażenie, że działa autocenzura.

Przypomnę, że autocenzura polega na ograniczaniu swojej wolności z obawy przed represjami. Znamy to z okresu PRL. Trzeba było się hamować przed poruszaniem tematów, które nie były mile widziane przez władzę. Twórca nie chciał się narażać. Teraz może być podobnie. Po co drażnić Czarnka?

Wcześniej nie zastanawiałem się, jaki jest sens tej piosenki, po prostu ją śpiewałem, np. takie słowa: „Miłość jest ślepa i miłość jest głucha/ Nie widzi zakazów i rozumu nie słucha./ Kiedy nas porywa nurt hormonów zawrotny,/ Płeć staje się nieważna i gatunek nieistotny.” (pełen tekst tutaj). Dalej jest o miłości człowieka do kozy i o wegetariańskim stylu życia. Utwór kończy się słowami: „Brak tolerancji dla mniejszości seksualnych/ To temat w naszym kraju wciąż boleśnie aktualny”. Oj, bardzo aktualny.

Na koncert przychodzi zwykle sporo nauczycieli. Od pewnego czasu koleżankom i kolegom po fachu najbardziej się podoba utwór „Nie po drodze nam już”. Jest o rozstaniu: „Pora kończyć ten film”. W przypadku nauczycieli chodzi o rozstanie ze szkołą: „Mówimy sobie dość” i „Cóż, nie jesteśmy dla siebie”. Śpiewa go cała sala, a nauczyciele najgłośniej (wykonanie tutaj). Półlitrówo, grzmij swobodnie bez autocenzury! Najbliższy koncert w Łodzi za miesiąc – zobacz.