Nauczyciel w tekstach kultury

Oglądałem z uczniami „Ostatni dzwonek” Magdaleny Łazarkiewicz. Film z roku 1989. Młodzież jest w nim wspaniała, a nauczyciele fatalni.

Sympatyczny jest tylko nauczyciel, który wychodzi z klasy podczas sprawdzianu (dla podniesienia poziomu – jak sam mówi), oraz nowa wychowawczyni klasy IVA. Ale i ona ma o sobie złe zdanie. Do ucznia, który ją podrywa, mówi: „Ja jestem tylko prowincjonalną nauczycielką, a ty masz przed sobą przyszłość”.

O dyrektorze szkoły uczniowie mówią, że najchętniej by mu wpier…lili. Rada pedagogiczna nazywana jest bandą tchórzy. Nauczyciele są posłusznymi wykonawcami poleceń władzy. Młodzież chce na lekcjach dyskutować o tym, co się dzieje w kraju (jest rok 1988), ale nie może, gdyż – jak tłumaczy historyk – „pół lekcji przez ciebie już zmarnowałem”.

Nauczyciele zwykle są pokazywani fatalnie. W „Syzyfowych pracach” Sztetter, nauczyciel języka polskiego, boi się własnego cienia. Bladaczka z „Ferdydurke” wbija uczniom do głów slogany i banały. Jedyną pozytywną postacią jest Lipska z „ABC” Orzeszkowej, ale ona prowadziła nauczanie domowe, do tego nielegalnie.

Nie tylko polska kultura negatywnie przedstawia nauczycieli. W filmie „Bonnie and Clyde” bandyta proponuje dziewczynie przygodę, na co ona mówi: „Mam 22 lata, jestem nauczycielką, kompletne dno”. I jak tu oglądać z uczniami filmy albo czytać literaturę?