Sobota to zły dzień na protesty
Sobota dla ministra Czarnka jest dniem wolnym od pracy. Nauczyciele będą więc pikietować w sprawie wyższych wynagrodzeń – 15 października – pod pustym budynkiem MEiN. Minister ani do nas nie wyjdzie, ani też nie zaprosi nikogo do siebie, bo go tam nie będzie.
Dlaczego więc wybrano sobotę na dzień pikiety? I to sobotę tuż po Dniu Nauczyciela? Dlaczego nie protestujemy w piątek 14 października, czyli w Dniu Edukacji Narodowej? Dlaczego nauczyciele nie wyjdą na ulice Warszawy oraz innych miast w swoje święto? Zrobiłoby to większe wrażenie niż akcja w sobotę.
Choć dzień mi się nie podoba, jadę. Zachęcam koleżanki i kolegów, aby też pojechali, ale najczęściej słyszę taką odpowiedź: „Codziennie pracuję po 11-12 godzin, w sobotę muszę odpocząć, inaczej się wykończę”. Doskonale to rozumiem.
Szczegóły nauczycielskiego protestu tutaj.
Komentarze
Uczestniczyłem w Marszu Milczenia. Nikt bardziej nie wykołował nas, nauczycieli, niż ZNP… Zrobiłeś swoje, nauczycielu, to zap… do roboty, bo my, szefowie-zetenepowcy osiągnęliśmy swój polityczny cel.
Tylko skuteczne protesty mają sens … m.in. obalenie reżimu siłą i wywózka spaślaków na składowisko odpadów na taczkach z ciepłym gnojem…
Wiem, wiem… nie da się, no to, dla co bardziej napalonych, pozostaje pitolenie w bambus…do krwi ostatniej.
Na miejsce protestu należy wybrać jakiś plac pod pałacem biskupim albo choćby pod siedzibą TVP. Nawet do Jarka taki protest by dotarł.
@ble ble Chodzi o Marsz Milczenia w Auschwitz? A co to ma wspólnego z polityką?
Trzy recenzje podstawy programowej do HiTa:
https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,28970159,stworzony-przez-resort-czarnka-program-nauki-historii-ma-wykuc.html
Płynna rzeczywistość
2 PAŹDZIERNIKA 2022
19:10
To był protest pod nazwą „Marsz Milczenia”, odbył się w latach 90-tych, chyba za ministra Stelmachowskiego, który groził nam lagą.
@ble ble
Historia zatoczyła wielkie koło: https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/nauczyciel-nie-kupil-roweru-za-pensje,206,3600
Płynna rzeczywistość
3 PAŹDZIERNIKA 2022
0:13
To prawda, nie stać mnie na nowy rower czy również leki… Cóż, pracowałem zawsze tylko na półtora etatu i regularnie płaciłem podatki. Zresztą, zabierali je, bo kto nauczyciela zapyta o zdanie albo przyzna mu ulgę w podatku…
Na szczęście, jadłem kurczaki faszerowane olejem technicznym. Jestem więc mobilny i gotów do walki, która zawsze bez sensu…
https://www.salon24.pl/newsroom/1255130,kurczaki-karmione-pasza-z-olejem-do-biopaliw-ogromna-akcja-sluzb-oszusci-zatrzymani
Płynna rzeczywistość
3 PAŹDZIERNIKA 2022
0:13
Ten nasz Marsz Milczenia w Warszawie dobrze pamiętam i wiem nawet, co jedliśmy na obiad w gmachu ZNP (jasne, że schabowy).
Natomiast niezbyt dobrze pamiętam, kto wtedy rządził, chyba jednak Suchocka. No, dziś czuła stronniczka PO.
Kojarzę to, że niebawem po tym Marszu upadł jej rząd, jeśli dobrze kojarzę.
Władzę przejęli komuniści tak silnie wspierani przez ZNP. Komunistom – Miller premierem – oczywiście, się poprawiło i to jak.
Nauczycielom niekoniecznie.
Cóż, idę pojeść kurczaków nafaszerowanych olejem technicznym. Energii we własnym ciele nigdy dosyć.
I jeszcze taki szczególik.
Oczywiście, miałem legitymację członka ZNP. Któregoś roku (lata 90) byłem w Warszawie.
Naiwnie (bo to teoria, a praktyka to np. olej techniczny w kurczakach) prosiłem w recepcji gmachu ZNP o nocleg. Owszem, dostałem, ale po cenie rynkowej, legitymacją uprawniającą do ulgi mogłem sobie, no, wiecie co wytrzeć. A przecież latami płaciłem składki, z których również zbudowano tenże gmach z przeznaczeniem dla nauczycieli.
Jeden nocleg wart 1/4 pensji. Błahostka dla nauczyciela.
Cóż, przynajmniej miałem tę satysfakcję, że wyspałem się jak burżuj, za cenę godną mnie, krwiopijcy.
Odchodzą z zawodu nie tylko nauczyciele
https://miasta.tokfm.pl/miasta_tokfm/7,185060,28979878,krakow-wykladowcy-odchodza-z-pracy-na-uczelniach-prestizem.html#s=BoxOpImg11
@Na marginesie
Ten problem ma cała budżetówka, poza posłami i członkami rad.
Nie zawsze ten, kto jest dobrym naukowcem jest dobrym dydaktykiem i na odwrót.
Rozwiązanie proste – płacić za efekty.
Dydaktyków wynagradzać proporcjonalnie do ilości studentów uczęszczających na ich wykłady a praktyków do korzyści, jakie przynoszą prowadzone przez nich badania.
W „moich czasach” źródłem dochodów dla naukowców, szczególnie uczelni technicznych i przyrodniczych były tzw. „prace zlecone” . Dodatkową zaletą tego był ich „kontakt z rzeczywistością” . W swej praktyce zawodowej często korzystałem z usług naukowców z politechniki. Trochę trwało, nim zrozumieli, że nie wystarczy, iż ich projekt jest „teoretycznie poprawny” ale ważne jest, aby był „praktycznie wykonalny” czyli uwzględniał potrzeby użytkownika i warunki jego użytkowania, dostępność materiałów i możliwości technologiczne wykonawcy.
@ksj
„Dydaktyków wynagradzać proporcjonalnie do ilości studentów ”
I to jest przykład tak zwalczanej przez Pana „mądrości akademickiej”, znaczy się, oderwanej od rzeczywistości. Po wprowadzeniu tego postulatu najlepiej będą zarabiać wykładowcy prawa, pewnie też ekonomii, a kilka lat temu kwalifikowałby się tu pedagogika. Aż strach myśleć o zarobkach wykładowców matematyki „akademickiej” na drugim stopniu studiów, gdzie często jest problem z uzbieraniem grupy 5-osobowej. Co więcej, naturalną konsekwencją takiego systemu byłby wzrost liczebności grup, być może też zwolnienia kadry. Life is brutal and full of zasadzkas.
@kaesjot
Oj tam Kaesjocie politechnika… teraz mógłby Pan postudiować np. Sztukę pisania, Język i społeczeństwo- interdyscyplinarne studia nad dyskursem, Socjologię stosowaną i antropologię społeczną ze specjalizacją Ekspertyza społeczno-obyczajowa, a podyplomowo Genger Studies, które „dekonstruują wszystkie przesądy” i „odczarowują mity”. Wszystko na UW. A na UKSW np.Chrześcijańską turystykę religijną, studia stacjonarne.
@PR
Z tego art.wynika, że „z uczelni odchodzą przede wszystkim wykładowcy zajmujący się naukami ścisłymi, których chłonie prywatny rynek pracy”, co „odbije się na naszej gospodarce”. Może kaesjotowi chodzi o to, żeby zatrzymać dobrych wykładowców z tych kierunków, których absolwentów potrzebuje rynek. I finansować badania, które są przydatne dla rozwoju np.przemysłu, medycyny, a nie badania, które służą tylko badaniom i napisaniu czegoś niezbyt komukolwiek potrzebnego, poza karierą naukową autora.
Powolutku zbliża się czas ostrego cięcia: wierzę, że mój Tusk wreszcie to zrobi, czyli krok po kroku do prywatyzacji edukacji.
Najpierw więc studia wyższe: bon oświatowy dla studenta + dopłata studenta z jego prywatnej kieszeni do czesnego.
Realny, wolny rynek, a nie jak teraz nie wiadomo co. Panie Tusku, w panu nadzieja na uleczenie nienormalnej, chorej sytuacji.
No właśnie, strzeż nas dobry bosze od takich reformatorów i ekspertów od wszystkiego, „bo za moich czasów …”. Myślenie w stylu naczalnika JK, i dlatego na przykład nie mamy już gimnazjów.
A kto miałby oceniać praktyczne korzyści z naszych badań? Oczywiście pan ksj, bo przecież wszystko musiał tym matołom z politechniki tłumaczyć.
Co robią ludzie którym się tak mało płaci? Kombinują, albo idą gdzie indziej. Albo tłuką nadgodziny, co niestety odbija się na zdrowiu i jakości uczenia. Te ekstrema to nie tylko w podstawówkach i liceach, znam takich co zamiast 8 godzin na badawczo-dydaktycznym robią 24. Nie wiem jak, ale jakoś się to kręci.
@czciciel
Po co Tusk miałby to robić, przecież PiS już sprywatyzował. Matematyka, chemia, fizyka, języki obce, polski do egz. 8 kl i matury – wszystko na korkach.
Róża 4 października 2022 11:46
Chociaż Ty jedna rozumiesz o co mi chodzi – dziękuję.
Zawsze stawiałem wiedzę i umiejętności praktyczne dzięki której powstają konkretne, realne dobra .