Zero optymizmu w szkołach niepublicznych

Gwałtownie spada poziom optymizmu w szkołach niepublicznych. W tym roku osiągnął dno (badanie przeprowadziło STO – szczegóły tutaj). Dyrektorzy wskazują, że niepokoi ich przede wszystkim wzrost kosztów utrzymania szkoły oraz niepewna sytuacja kadrowa. Nauczyciele nie chcą bowiem pracować za te same pieniądze.

Prywatną szkołę zapamiętałem z tego, że problemy z utrzymaniem placówki przerzucano na barki nauczycieli. Nagle prezes zakomunikował nam, iż jedną godzinę w tygodniu pracujemy za darmo. Po paru tygodniach ogłosił, że trzeba za darmo prowadzić dwie lekcje, inaczej szkoła nie przetrwa. Potem były trzy godziny – i wtedy się zwolniłem.

Dzisiaj metoda na „godziny za darmo” już nie przejdzie, ponieważ nauczyciele mają wybór. Szkoła niepubliczna musi oferować lepsze warunki pracy i płacy niż publiczna, inaczej – jak zauważyli dyrektorzy – będzie mieć niepewną sytuację kadrową. Inflacja spowodowała, że nieco wyższe zarobki w placówkach prywatnych zrobiły się małe. 

Dzisiaj ani szkoła publiczna, ani niepubliczna nie oferuje sensownego wynagrodzenia, a wymagania rosną. Gdy się nie płaci, a wymaga, konflikt goni konflikt. Dlatego dyrektorzy mają zerowy optymizm. Podejrzewam, że od dna tak szybko się nie odbijemy.