Nie wszystkie klasy pojadą na wycieczkę
Czerwiec to miesiąc szkolnych wycieczek. Jednak nie wszystkie klasy pojadą się zrelaksować. Powodów może być wiele, ale najczęściej chodzi o jeden: nie udało się znaleźć opiekuna.
Na miejscu rodzica sprawdziłbym, czy dziecko na pewno jedzie na wycieczkę szkolną. Niektóre klasy nie znalazły opiekuna, więc zapowiedziały, że pojadą same. Rodzic może nie mieć pojęcia, iż dziecko jedzie z koleżankami i kolegami na prywatny wypad.
Nauczyciele odmawiają, ponieważ pracują w kilku szkołach. Wyjazd na wycieczkę z jednej placówki może oznaczać, iż w drugiej trzeba wziąć urlop bezpłatny. Nie każda dyrekcja akceptuje takie wyjazdy. Z jednym dyrektorem można się dogadać, a z drugim nie.
Jednak najczęściej powody są bardziej skomplikowane. Nauczyciele boją się jeździć z tzw. „pijackimi klasami”. Dawniej pojedyncze osoby jechały, aby się napić alkoholu, obecnie pojedyncze osoby nie piją. Jak coś się stanie, winę – w rozumieniu rodziców, urzędników, a często także dyrektora szkoły – ponosi nauczyciel.
Kiedyś zaprosiłem na wycieczkę rodzica. Pojechał, urobił się po pachy, przyjemności z wyjazdu nie miał żadnej. Jak wrócił, powiedział: „nigdy więcej za żadne pieniądze”. Szkoda, pogoda zapowiada się piękna.
Komentarze
„Pijackie klasy”? Cóż, tylko pogratulować pedagogom sukcesów wychowawczych…
Raczej pogratulować rodzicom. Zapomina Pan, że wychowanie zaczyna się w domu.
@marekgadzinski
Ano tak, pedagodzy-„profesjonaliści” nie mają nic do powiedzenia, bo to przecież rodzice…
To po co na uniwersytetach wydziały pedagogiki?
„Dawniej pojedyncze osoby jechały, aby się napić alkoholu” – to chyba wyimek z pamiętników gombrowiczowskich pensjonarek? Ponad połowa mojej klasy na szkolnych wycieczkach **chodziła** nawalona na maksa. Acz muszę koleżeństwo pochwalić, że tylko pojedyncze osobniki traciły umiar tudzież zdolność do utrzymania się w ruchu na dwóch nogach.
A jeszcze chyba jest tak, że jak klasa wyjedzie na wycieczkę, to nauczyciele, którzy w niej uczą, a na wycieczkę nie jadą, nie mają płacone za niezrealizowane w tej klasie godziny. Chyba, że dostaną zastępstwa, co nie jest wcale takie łatwe. A w szkole i tak muszą siedzieć. Zdziwko?
Jak zwykle w Polsce rządzą idioci, ekonomiczni imbecyle. W kraju, który leży na węglu zabraknie węgla. I ceny wystrzela pod sufit. nie trzeba Putina , aby zniszcyć polską gospodarke. Wystarczy zagłosowac na PiSdy, a ruina jest pewna..
„Pijackie klasy”. Ufff! Chociaż „nienarkomańskie”.
Pedagodzy nie jeżdżą na wycieczki. Na wycieczki jeżdżą nauczyciele-przedmiotowcy. Nauczyciele-przedmiotowcy kończyli studia kierunkowe z nauczanego przedmiotu, a nie wydziały pedagogiki.
Rodzice, którzy pozostali w domach wiedzą lepiej od kierownika wycieczki – wiedzą, że „bombelek” w ogóle nie pije, więc na pewno nie pił na wycieczce. Rodzice odmawiają odebrania i odwiezienia zalanego delikwenta z miejsca noclegowego do domu. Rodzice, którzy jednak zalanego „bombelka” odbiorą, domagają się zwrotu kosztów z tytułu przerwanego pobytu na wycieczce.
Dyrektor, który zgłasza pijaczynę czy narkomana, albo wręcz handlarza, do organów ścigania naraża placówkę i społeczność szkolną na odium niechęci i falę antyreklamy w lokalnych mediach (policja czy straż miejska przechwala się mediom „sukcesem”, do którego się nijak nie przyczyniła. Dyrektor placówki po drugiej stronie ulicy, nauczony doświadczeniem poprzednika, skrzętnie ukrywa i zamiata pod dywan nawet grubsze sprawy.
Chciałby Pan jeszcze trochę poteoretyzować i popsioczyć?
Średni wiek nauczyciela to 47 lat, rodzica licealisty podobnie. W ich czasach licealnych w młodszych klasach pojedyncze osoby na wycieczkach piły, a w starszych klasach pojedyncze nie piły i nie mają czego wspominać ze szkolnych wycieczek. Gospodarzu proszę jechać z „klasą pijacką”, jest większa szansa, że oni nie będą wypominać po latach tych lekcji z sexem zamiast z milionem rozprawek.
„Minister Czarnek odpowiada na pytanie o ocenianie ukraińskich dzieci”
https://tvn24.pl/premium/edukacja-wystawianie-ocen-na-koniec-roku-co-z-dziecmi-z-ukrainy-5735670