Jajeczko bez księdza, życzenia bez modlitwy

Czegoś mi brakowało, gdy w pokoju nauczycielskim dzieliliśmy się jajeczkiem. Majonez był, sól była, nie zabrakło też świeżego chleba. Lała się kawa i herbata, przyjemnie się siedziało, słuchało i mówiło. Dyrekcja składała świąteczne życzenia. Tylko księdza nie było.

A jeszcze parę lat temu podczas takiej uroczystości księży byłoby trzech. Pierwszy odczytałby fragment ewangelii, drugi zmówiłby modlitwę, a trzeci złożył pobożne życzenia. Dopiero potem zabrałaby głos dyrekcja. Teraz księdza jest w szkole tyle, co kot napłakał. Godzin ma niewiele, bo prawie nikt nie chodzi na religię. Na spotkanie pracownicze przy jajeczku musiałby przyjść specjalnie, bo w tym czasie nie ma lekcji. Może nikt go nie zaprosił?

Niektórzy uczniowie prosili o dzielenie się jajeczkiem na lekcji wychowawczej. Inni protestowali, mówiąc, że są niewierzący. Niech dzielą się tylko ci – argumentowali – którzy chodzą na religię. Dochodziło do burzliwych dyskusji. W jednych klasach umówiono się, że jajeczko będzie, a w innych – że nie. Jak tak dalej pójdzie, z Bożym Narodzeniem będzie podobnie: jedne klasy będą świętować, a inne nie. A co z księdzem? Czy podczas szkolnej wigilii też go nie będzie?