Mała podwyżka nie cieszy nauczycieli

Wynagrodzenia nauczycieli wzrosną o 4,4 procent. Lewica chciała podwyżki 20-procentowej, a Koalicja Obywatelska 10-proc. Przegłosowano jednak wersję najmniejszą i to od 1 maja, a nie, jak chciała opozycja, od 1 stycznia. Nauczyciele się nie cieszą.

Tak mały wzrost zarobków nie pokryje inflacji. Nauczyciele będą więc zarabiać mniej, mimo podwyżki, ponieważ pieniądz traci na wartości. Stąd brak radości w gronie pedagogicznym. Spodziewano się chociaż wyjść na zero, czyli podwyżki na poziomie inflacji.

Nauczycielom przybywa też pracy. Szczególnie w szkołach, gdzie są uchodźcy. Spodziewamy się, że ich liczba będzie rosnąć lawinowo. Dlatego Lewica zgłosiła propozycję 20-proc. wzrostu wynagrodzeń. Gdy przybywa pracy, pracownik powinien więcej zarabiać. 

Jeśli pensja podstawowa nie wzrośnie odpowiednio do zwiększonych obowiązków, niech chociaż dyrektor dostanie środki na motywowanie pracowników. Jeśli na premię też nie można liczyć, robota nauczycielom raczej nie będzie palić się w rękach.