Uczniowie z Ukrainy już są

Pierwsi uchodźcy trafili już do szkół. W jednym z liceów, gdzie pracuję, już jest kilkoro dzieci. Polscy uczniowie zauważyli sporo plusów ich obecności.

Ostatnio uwaga dyrekcji i nauczycieli za bardzo była skupiona na uczniach. Kartkówka goniła kartkówkę, sprawdzian wciskał się w sprawdzian, praca domowa zachodziła na pracę domową. To duże obciążenie psychiczne dla nastolatków, gdy nauczyciele wciąż czegoś chcą. Nie da się żyć.

Odkąd pojawili się ukraińscy uchodźcy, wszyscy pracownicy są bardzo zajęci. Dyrektor nie ma na nic czasu, bo musi uczyć się, jak postępować z przybyszami. Musi też przeszkolić pracowników, aby nie zawalili sprawy. Jest tyle z tym roboty, że głowa mała. Dochodzą do tego procedury i papierkowa robota. Polscy uczniowie muszą zrozumieć, że nauczyciele nie mogą tak samo się nimi zajmować, jak przed wojną. Wybaczcie, nie mamy dla was czasu.

Uczniowie strasznie się cieszą. Współczują koleżankom i kolegom z Ukrainy i przyjmują ich z otwartymi ramionami. Pomagają. Przychodźcie wszyscy, jak najwięcej, najlepiej tyle, aby nauczyciele dali nam święty spokój (wersja mocniejsza: „na dobre się od nas odczepili”).