Czarnek wyciągnął uczniów na wagary

Zdalne nauczanie dopiero od czwartku, ale już dzisiaj uczniów nie było w szkole. Dzieci musiały tak zrozumieć ministra. Gdy we wtorek o 18.30 Czarnek ogłaszał lockdown, pomyślały, że obowiązuje natychmiast.

Moje liceum od tygodnia na zdalnym nauczaniu, więc siedziałem w domu i prowadziłem zajęcia. Dzwonili koledzy z innych szkół i opowiadali, że na ich lekcje nikt nie przyszedł. Siedzą w pustej sali i nie wiedzą, co robić. Formalnie lekcje odbywają się stacjonarnie, uczniowie powinni siedzieć w ławkach. Jak nie ma nikogo, to znaczy, że zrobili sobie wagary. 

Druga szkoła, gdzie pracuję, ma nauczanie stacjonarne. Poszedłem do pracy z duszą na ramieniu. Na pierwszej lekcji były dwie osoby, na drugiej jedna. Całkiem nieźle. Podobno na innych przedmiotach było niewiele lepiej. 

Czarnek najwidoczniej nie pomyślał, co się stanie, gdy we wtorek ogłosi lockdown od czwartku. A co ze środą, panie ministrze? Ani nauka zdalna, ani stacjonarna – tylko wagary. A za wagary są kary – tylko dla kogo? Przecież nie dla wszystkich uczniów. Trzeba by ukarać prowodyra, czyli samego ministra. Czekam na propozycję: jaka kara byłaby odpowiednia?