Młodzież będzie się uczyć o tych wstrętnych postkomunistach
Przemysław Czarnek jest bardzo dumny z podstawy programowej nowego przedmiotu: historii i teraźniejszości. Choćby z tego powodu, że nastolatki będą uczyć się o zdradzie ideałów solidarnościowych, jaka nastąpiła w latach 90., o dojściu do władzy postkomunistów oraz o tym, że dopiero PiS to wszystko naprawił.
Negatywni bohaterowie tego okresu, czyli postkomuniści, są jeszcze aktywni w polityce, więc przedmiot będzie bardzo polityczny. Wychodzi na to, iż w „historii i teraźniejszości” będzie mało historii, za to bardzo dużo współczesności. A przede wszystkim rozliczania się z wrogami politycznymi obecnej władzy. Jak powiedział Czarnek, młodzież do tej pory nie miała szans dowiedzieć się, kto zdradził, a kto był wierny ojczyźnie. Głosy sprzeciwu wobec podstawy programowej minister nazwał „absurdalnym wyciem postkomunistów i lewactwa” (szczegóły tutaj).
Na karty podręczników nowego przedmiotu wejdą więc dzisiejsi politycy opozycji i wystąpią w roli wrogów ojczyzny. Pierwszy rocznik licealistów przyjmie te treści z rozbawieniem, drugi z niedowierzaniem, trzeci z rezerwą, czwarty częściowo da się przekonać, piąty przyjmie nieomal bezkrytycznie, szósty uwierzy we wszystko co do joty, a siódmemu nie wystarczy teoria, zechce działać przeciwko postkomunistom, którzy chodzą po ulicach. Jeśli się temu przedmiotowi nie przeciwstawimy – my, nauczyciele oraz rodzice – PiS wychowa sobie lojalnych fanatyków.
Komentarze
„Jeśli się temu przedmiotowi nie przeciwstawimy – my, nauczyciele oraz rodzice – PiS wychowa sobie lojalnych fanatyków”.
A przeciwstawiał się Pan, kiedy Balcerowicz & Spółka z bezkrytycznym poparciem mediów głównego nurtu wychowywali sobie przez trzydzieści lat z hakiem lojalnych fanatyków neoliberalizmu?
O ostatecznym bankructwie tej ideologii pisał już nawet organ światowej finansjery „Financial Times”. Ale choćby dla redakcji „Polityki” to ciągle nietykalna świętość…
Cóż, to klasyczna argumentacja w stylu „a wy bijecie murzynów”.
Ja rocznik 1949, jak widać historia zatacza koło (trochę krzywe). Nas w szkole podstawowej i średniej tak samo nauczano o tym jaki to był podły system w II Rzeczypospolitej W szkole była jedna wersja a w domu dziadkowie i rodzice drugi i do tego „Wolna Europa” (patrz dzisiejsza TVN24 lub TOK FM) i wyszła z tego Solidarność. Tak niema co tym się przejmować. Natomiast komuniści popełnili kardynalny błąd – na przekór II Rzeczypospolitej zlikwidowali analfabetyzmu co skutkowało wspaniałym pokoleniem lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. A dzisiaj pis to odwraca i produkuje inteligentnych analfabetów. Powodzenia.
@grzerysz
Kiedy Jeffrey Sachs przedstawiał założenia planu jaki miał u nas wdrażać Balcerowicz Jacek Kuroń skomentował to tak – ” co prawda nic z tego nie rozumiem ale mi się podoba !” A jak to mogli skomentować inni działacze Solidarności w większości tak jak Kuroń – historycy o Wałęsie nie wspominając ?
Ale”budynie”, którym medialna propaganda wygładziła korę mózgową prawdziwych efektów takiej polityki nie są w stanie dostrzec. Np tego , że ten nasz rzekomy „dobrobyt” to na kredyt. Obecnie polski dług całkowity to ok. 80 tys. zł na osobę. W tym „dynamicznie rozwijającym się „polskim przemyśle” to polscy ją jedynie pracownicy pracujący za 20-25% tego co zarabiają pracownicy tych firm za granica.
Ale przecież doskonale wiesz, kto nie zmienia poglądów !
@Gospodarz
W PRL też takie „HiT-y” były, a czy ktoś wiedział po roku 1970 jakichś fanatyków … 😉
Ten szkolny HiT (w skrócie sHiT) będzie, miejmy nadzieje wkrótce, służył jako pomoc naukowa na zajęciach z fact-checkingu. „Jasiu, ile z faktów zawartych w rozdziale 5, to kłamstwa? Wszystkie, proszę Pani”.
@Czkalota 29 GRUDNIA 2021 10:37
No właśnie, przecież wszyscy pamiętamy doskonale, że do roku 2015 Polska była krainą mlekiem i miodem płynącą – z kwitnącą oświatą, szkolnictwem wyższym, służbą zdrowia, nauką; z innowacyjną gospodarką, własnym – wysoce zaawansowanym technologicznie – przemysłem; z mediami na doskonałym poziomie; z powszechnym zainteresowaniem i uczestnictwiem społeczeństwa w kulturze, szczególnie wysokiej (np. w roku 2015 – jak pokazują badania Biblioteki Narodowej – AŻ około jednej trzeciej naszych rodaków przeczytało jakąś książkę lub jej fragment; w dodatku dobre KILKA PROCENT Polaków przeczytało w tamtym roku książek siedem lub więcej)… 😉
Ludzie żyli wtedy szczęśliwie i dostatnio… 😉
Tylko nie wiadomo z jakiego powodu kilka milionów z nich wyemigrowało…
to i tak nie ma już chyba znaczenia, za pare lat wgl nie będą pamiętać o żadnej historii
https://thementorpl.wordpress.com/2021/12/29/prad-jest-za-drogi-lepiej-sprawdz-ile-bedzie-kosztowal-w-nowym-metawrzechswiecie-budowanym-przez-facebooka/
@Endo 29 GRUDNIA 2021 9:50
Nic podobnego. Tylko chyba każdy w miarę rozgarnięty człowiek musiał doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że uparte i bezmyślne forsowanie przez ponad ćwierćwiecze dzikiego i chciwego kapitalizmu dziewiętnastowiecznego musi prędzej czy później spowodować dojście do władzy partii takiej jak Prawo i Sprawiedliwość.
Zupełnie nie rozumiem więc Gospodarza – przecież tygodnik „Polityka”, będący do dziś nawiedzonym akolitą ortodoksyjnego neoliberalizmu, przez całe dekady bardzo ciężko pracował na sukces PiS, nawet wtedy, kiedy partia ta jeszcze nie istniała… 😉
W czym więc problem?
Młodym należy podawać FAKTY a także możliwe ich interpretacje zależne od ” miejsca siedzenia”. Przykład ( autentyczny ) rodziny parobka na majątku ziemskim.
Mieszkają w czworakach, Żeby utrzymać własną krowę trzeba było niekiedy ukraść nieco siana z pańskiej łąki bo to, co rowie rosło ( pokrzywy i lebioda ) musiały jeszcze na obiad dla całej rodziny wystarczyć – szczególnie na przednówku. Gdy się księdzu wyspowiadał na spowiedzi, by uzyskać rozgrzeszenie za kradzież siana to po południu zjawił się ekonom z pańskiego i wypędził rodzinę z majątku.
W czasie okupacji żyło im się lepiej niż przed wojną, bo okupant dopilnował ( były to tereny ówczesnej GG ) by dziedzic wypłacił swym pracownikom to, co im się należy. Najbardziej obawiali się nocnej wizyty partyzantów niż niemieckich żandarmów, bo ci pierwsi potrafili całkowicie oczyścić spiżarnie uciekając się często do użycia siły czego nigdy nie robili żandarmi.
Skończyła się wojna, przyszli komuniści. Pozabierali ziemię dziedzicom i rozdali ją parobkom i chłopom małorolnym. Partyzanci, pamiętając o swych „czynach” z czasu wojny, nie złożyli broni i nie ujawniani się by ludzie się z nimi nie rozliczyli . Na dodatek rozstrzeliwali tych, co odważyli się wziąć to, „co pańskie”.
Syn tego rozstrzelanego chłopa wstąpił do milicji obywatelskiej i z bronią w ręku ściągał tych , którzy dla niego byli „bandziorami przeklętymi” choć dla innych , mniej licznych byli „żołnierzami wyklętymi”. Syn tego parobka po wojnie skończył technikum, kierował brygadą elektryfikująca kraj, skończył studia , poznał studentkę medycyny – córkę szewca.
Niech uczniowie dokonają analizy i oceny postaw bohaterów tej historii.
kaesjot 29 grudzień
– ale należałoby uzupełnić wiedzę obywatelską o bardziej współczesne fakty. Za PRL-u na wszelkie „ważne” stanowiska (firmy, urzędy , polityka) obsadzano Towarzyszami (może i niedouczonymi ale tzw. dobrymi „towarzyszami”) i po 2015roku wróciło bardziej nowoczesnej formie , bo już nie „towarzysz” ale wyznawca partyjny obejmujący wszelkie stanowiska (spółki, kultura, wojsko i policja itd), ale zmienił się zaciąg społeczny: teraz to są znajomi, wujkowie i ciotki, oczywiście koleżeństwo lub „wydarzenie towarzyskie” – tylko nie zmieniało się doświadczenie i wiedza – wierna kopia z PRL-u.
@belferxxx 29 GRUDNIA 2021 11:15
„@Gospodarz
W PRL też takie „HiT-y” były”
Czytając wpisy Gospodarza odnoszę wrażenie, że i on to niezły „HiT-owiec”… 😉
Np. PRL kojarzy mu się wyłącznie z milicyjnymi pałami i octem na półkach sklepowych…
O tym, że funkcjonowały wtedy – i to bardzo dobre – teatry; że co poniedziałek można było w porze największej oglądalności zobaczyć w telewizji arcydzieła światowej dramaturgii w doborowym wykonaniu; że wybitne filmy kręcili wtedy Wajda, Has, Kawalerowicz, Konwicki, Skolimowski; że w kioskach można było kupić co tydzień – oprócz „Polityki”, „Forum”, czy „Tygodnika Powszechnego” wychodzących do dziś (choć mających teraz lichy poziom) – „Kulturę”, „Literaturę”, „Życie Literackie”, „Film”, „Ekran”, „Magazyn Filmowy”; że książki wydawano wtedy w kilkusettysięcznych nakładach – jakby nigdy nie słyszał…
A jak mu powiem, że światowa prapremiera wybitnego filmu („Zawód: Reporter”) arcymistrza światowej kinematografii Michelangelo Antonioniego, odbyła się w Dyskusyjnym Klubie Filmowym „Kwant”, działającym w ramach studenckiego klubu Politechniki Warszawskiej „Riviera-Remont”, to na pewno nie uwierzy…
„Pierwszy rocznik licealistów przyjmie te treści z rozbawieniem, drugi z niedowierzaniem, trzeci z rezerwą, czwarty częściowo da się przekonać, piąty przyjmie nieomal bezkrytycznie, szósty uwierzy we wszystko co do joty,” – to doskonale widać np. po wynikach sondaży na temat oceny zasadności wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. Szkoła wykonała tu iście herkulesową robotę, brawo! Mitologizowanie przeszłości, wybiórcze i tendencyjne opisywanie współczesności to na szczęście nie tylko polska specjalność, a przecież wiedza zakazana jest szczególnie ceniona.
Na przykład Jarek K już po 6 latach takiego prania mózgu („uwierzy co do joty”) przyswoił sobie mit „Ein folk! Ein reich! Ein fuhrer!” i postanowił zbudować w Polsce silnie scentralizowane państwo z jednym narodem, jedną wiarą i jednym umiłowanym przy-wódcą. Co się w tej jego biednej głowie musiało wyczyniać po 17 latach formalnej edukacji komunistycznej, to aż trudno sobie wyobrazić, skoro już 6 lat wystarcza do przerobienia dowolnego Jarka na Pawlika. Na szczęście ta jego obecna wiara nie ma nic wspólnego z postkomunizmem.
Wracając do oceny stanu wojennego, to kluczem było wychowanie nauczycieli na odbitych wydziałach wybranych uniwersytetów. Więc jeśli Czarnek chce rzeczywistej zmiany świadomości społecznej, to musi zacząć od edukacji lub reedukacji nauczycieli.
@Czkalota 29 GRUDNIA 2021 14:35
Fragment wywiadu z Andrzejem Celińskim (tygodnik „Przegląd”, maj 2021, wielkie litery moje):
„– Polska polityka stała się miejscem szeroko otwartym dla nieudaczników. Nie trzeba mieć wielkich talentów, żeby do niej wejść. Trzeba mieć wolę i determinację lizusa…. Co więcej, jeżeli ta wola jest naprawdę silna, systematyczna, konsekwentna, to będziesz dosyć szybko i bezpiecznie piął się w górę. A miejsc jest bardzo dużo, dlatego że polityka nam się rozlała bardzo szeroko.
Na gospodarkę, na kulturę…
– To był chyba 13. postulat strajku gdańskiego – wyprowadzić partię z zakładów pracy. Dzisiaj nie ma organizacji partyjnych w zakładach pracy, ale stanowiska kierownicze, zwłaszcza w tych dużych, są właściwie bez reszty upartyjnione. Rozmawialiśmy kiedyś o Płocku, może 15, może 20 lat temu – mówiłem, że w prasie lokalnej nie ma już wstydu, bo przeczytałem w niej, że jest oczywiste, że zmienia się dyrektor wodociągów, ponieważ były wybory. Nie było tak, że wodociągi źle funkcjonowały i nowa władza chciała zmian osobowych, by funkcjonowały lepiej. Nie! Wymieniała dyrektora nie po to, by było lepiej, tylko dlatego, że jego stanowisko to jest łup. Dlatego, że jej się należy! I że wszędzie tak jest.
Jak to się narodziło?
– SZYBKO, CHOĆ Z POCZĄTKU Z PEWNĄ WSTYDLIWOŚCIĄ. RUSZYŁO Z KOPYTA W CZASACH AWS. WTEDY ZACZĄŁ SIĘ PROCES GŁĘBOKIEGO I POWSZECHNEGO UPARTYJNIANIA GOSPODARKI. A POTEM JUŻ POSZŁO. KAŻDA KOLEJNA EKIPA TO ROZSZERZAŁA, A NIE ZAWĘŻAŁA. Wystarczy przypomnieć sobie, co się stało ze Służbą Cywilną, konkursami, egzaminami. Kto w ogóle o tym pamięta? Ja pamiętam, jak w „moim” SLD zastępowano dyrektorów tzw. pełniącymi obowiązki. Aby obejść prawo. A PiS to już w ogóle…”
@Czkalota
>Za PRL-u na wszelkie „ważne” stanowiska (firmy, urzędy , polityka) obsadzano Towarzyszami (może i niedouczonymi ale tzw. dobrymi „towarzyszami”) <
Na pewno??? Może w latach 50-tych, kiedy tych "douczonych" – dzięki oświacie II RP, wojnie i emigracji, dzialalności gestapo&NKWD etc. za dużo ich nie było. Potem ścieżki kariery stały się stabilne i NIKT, jak w III RP, już nie szedł w ministry i wojewody etc. prosto z, często dość wydumanej, konspiry czy interny, nie mając ani wykształcenia ani doświadczenia w kierowaniu CZYMKOLWIEK … 😉
@Czkalota
29 grudnia 2021
14:35
„Za PRL-u na wszelkie „ważne” stanowiska (firmy, urzędy , polityka) obsadzano Towarzyszami (może i niedouczonymi ale tzw. dobrymi „towarzyszami”) ”
Nie wszystkie ważne stanowiska obsadzano towarzyszami. Czyli łżesz Czkalota jak pies (przepraszam psy). Na przykład bezpośrednio po wojnie wiele stanowisk
obsadzano fachowcami całkiem douczonymi, nie bacząc na ich dobroć towarzyską, ani pochodznie. Na przykład, na Ziemiach Odzyskanych, zatrudniano Niemców, bo tylko oni potrafili obsłużyć urządzenia i cale zakłady tam się znajdujące. Najciekawszym przykładem pewien bank w pewnym dużym mieście, który, pewnie jako jedyny w Europie, a może i na świecie, miał skarbiec zabezpieczany przed włamaniem przez zatapianie go w specjalnym basenie. Jeszce do lat sześćdziesiątych przyjeżdżał z Niemiec jak najbardziej zachodnich i rewizjonistycznych jedyny fachowiec, który potrafił serwisować mechanizm tego dziwa. Podobnie, nieodległa od tego banku huta zatrudniała całe brygady niemieckie. Wszystko to byli dobrzy towarzysze? Nawet jeżeli byli, to pewnikiem parteigenossen z zupełnie innej partii!
Potem ci Niemcy byli zastępowni przez Polaków, ale nie dlatego, że partia zwerbowała kolejne rzesze nieuków, ino dlatego, że utworzono system edukacji, od podstawówek po politechniki i uniwersytety, który potrafił zrobić techników i inzynierów z chłopskich synów i córek, którzy w rodzinnych wsiach, z urządzeń technicznych widzieli w najlepszym razie kierat i cep. Jakby działała ówczesna siec kolejowa, docierająca do każdego nieomal zakątka kraju, gdyby to byli technicy i inzynierowie malowani, mianowani na podstwaie partyjnej przynależności, g dyby obsługiwali ja tylko niedouczeni towarzysze? Pewnie wyglądałaby wtedy tak jak dzisiejsza. A budowane wówczas mosty? Trzymały się i nie waliły spojone więzami towarzyskimi? A statki wówczas budowane? Pływały po wszystkich morzach i oceanach świata unoszone na powierzchni przez siłę wyporu partyjnej niedouczonej hierarchii? Te statki były obsługiwane przez ludzi, którzy przybyli po wojnie do portów ze wsi, w których przed wojna morza nie oglądano nawet na obrazku! Nawigowali pewnie tymi łajbami używając książeczki partyjnej zamiast mapy?
I to wszystko bez pieniędzyzunii!
Takich cudów to nawet na netfliksach nie pokazują!
A Polacy zamiast sie tym szczycić… eh!
@Czkalota
„Nas w szkole podstawowej i średniej tak samo nauczano o tym jaki to był podły system w II Rzeczypospolitej W szkole była jedna wersja a w domu dziadkowie i rodzice drugi ”
Z tego wynika, że zarówno szkoła jak i rodzice, dziadkowie zakłamywali historię.
@belferxxx 29 GRUDNIA 2021 16:34
100/100 😉
grzerysz
„Polska była krainą mlekiem i miodem płynącą – z kwitnącą oświatą, szkolnictwem wyższym, służbą zdrowia, nauką; z innowacyjną gospodarką, własnym – wysoce zaawansowanym technologicznie – przemysłem; z mediami na doskonałym poziomie; z powszechnym zainteresowaniem i uczestnictwie społeczeństwa w kulturze, szczególnie wysokiej …”.
„Tylko nie wiadomo z jakiego powodu kilka milionów z nich wyemigrowało …”.
Bo to o czym pisałeś akapit wyżej w praktyce oznaczało umowy śmieciowe, strefę taniej siły roboczej i migrację.
@wiercigo
„że utworzono system edukacji, od podstawówek po politechniki i uniwersytety, który potrafił zrobić techników i inżynierów z chłopskich synów i córek, którzy w rodzinnych wsiach, z urządzeń technicznych widzieli w najlepszym razie kierat i cep.”
100/100
Czkalota 29 grudnia 2021 14:35
Wyjaśnił to dokładnie @wiercigo więc nie będę się powtarzał.
Dodam tylko przykład nowo mianowanych członków Rady Nadzorczej KGHM, którzy na swe pierwsze posiedzenie rady zjawili się w Lublinie na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej zamiast w LUBINIE przy ulicy Marii Curie Skłodowskiej gdzie jest siedziba Zarządu KGHM. To dopiero „wybitni fachowcy przemysłu miedziowego”!
@Mauro Rossi 29 GRUDNIA 2021 18:37
To, o czym pisałem wyżej było oczywiście drwiną z poglądów internauty „Czkalota” i jemu podobnych… 😉
@Czkalota cd
I tak było i jest również 10-30 lat po, wynegocjowanym przez Gorbaczowa&Busha upadku PRL – ciągle nowe koterie styropinowców mówią „Nareszcie k… my!” i obejmują z marszu funkcje z R-ki, nie mając do tego ani wykształcenia ani przygotowania ani doświadczenia, a za nimi hordy karierowiczów o podobnych kwalifikacjach 🙁
@Czkalota
I jeszcze jedno o tych towarzyszach – prof.Ireneusz Krzemiński znany socjolog i obsesyjny wręcz fan III RP powiedział w chwili szczerości w wywiadzie, że w PRL obywatel miał lżej w typowych sprawach w konfliktach z biurokratycznym aparatem administracji zapatrzonym w przepisy i instrukcje (oraz SWOJE rzecz jasna interesy!) – mógł iść do odpowiedniego komitetu (PZPR oczywiście!), który mógł (i miał odpowiednią władzę) w wielu przypadkach przemówić urzędnikom do rozsądku – we własnym zresztą PZPR interesie. Dziś, w III RP, obywatel jest SAM 🙁
Wszyscy się tak rzucili na Czkalotę, a przecież prawdę napisała, o ile za PRL podstawić PRL w latach 70. i 80., czyli ten, który jeszcze żyje w pamięci a nie na stronach podręcznika do HiTa. Jeśli wówczas funkcje kierownicze sprawował ktoś spoza partii, to pewnie był konfidentem. Piękny film z tamtych czasów, „Barwy ochronne”, ukazuje system BMW, ketmana i tym podobne procesy dostosowawcze.
Myli się Celiński gdy pisze, że to ruszyło z kopyta za czasów AWS. Nie miało co ruszać, skoro Polska mogła wyjść z komunizmu, ale nie komunizm z Polaków. A już na pewno nie w latach 90. Mentalności nie da się wykorzenić, trzeba poczekać na zmianę pokoleń i liczyć, że te akademickie Erasmusy, Netfliksy i otwarte granice, i doświadczenia na angielskim zmywaku i przy zbiorze truskawek u bauera otworzą też w młodszym pokoleniu serca i umysły.
Skojarzenia PiS z PRL-em są naturalne, bo jedna i druga władza miała ambicje rewolucyjne. Rewolucja wymaga wymiany elit i oparcia się na nowych warstwach społecznych, które trzeba sobie czymś kupić. Jarek kiedyś powiedział, że spokojnie poświęciłby kilka procent PKB, byle tylko umocnić swoją władzę i swoją wizję państwa. Stąd taki wysyp Brejz, panów Antonich, Suskich, Kamińskich, Wąsików, Glapińskich, Błaszczaków, Obajtków, Szydł, Pereirów, Mullerów, Szumowskich, agentów Tomków i grubych tysięcy mniej widocznych w telewizji żołnierzy rewolucji. Zasada jest jednak ta sama, co w PRL: BMW. Tę analogię jeszcze można wzmocnić składową czasową: 6 lat po przechwyceniu władzy ideologia „komunistyczna” była w PRL-u w pełnym rozkwicie, ach, to był stalinizm z niemałą grupą ludzi prawdziwie oddanych władzy. Gniło to jakieś 15-20 lat, po 25 latach spotkać prawdziwego komunistę było równie trudno, jak białego niedźwiedzia. Tymczasem PiS zaczął gnić już po 5 latach władzy absolutnej, czyli demoralizującej absolutnie, choć wciąż można spotkać prawdziwego PiSowca. Wypada tylko kupić popkorn i z ciekawością obserwować rozwój wypadków.
Znakomity temat do dyskusji na Hicie:
Połowa wszystkich polskich Żydów — może trochę więcej, może trochę mniej — nie zginęła w obozach zagłady, a w miejscu zamieszkania, na ulicy przed domem, na miejscowym cmentarzu.
https://tvn24.pl/premium/jedwabne-80-rocznica-mordu-na-zydach-jan-tomasz-gross-miejscowa-ludnosc-wymordowala-swoich-zydowskich-sasiadow-nie-zadni-niemcy-5145165
@grzerysz
Ja pamiętam z PRL tylko lata 80-te, w szkole podstawowej jak zgubiłam buty, to musiałam pożyczyć od koleżanki, która miała z paczki z „darów”, bo w sklepie nie było. Chodziłam do Pewexu pooglądać luksus, pamiętam nadal zapach tego sklepu, marzyłam, że kiedyś kupię tam sobie czekoladę z orzechami i puszkę ananasów. Jak dostałam w prezencie mydło Fa, to trzymałam je w szafie z ubraniami, bo tak ładnie pachniało i nie odważyłam się nim myć, i wszystkie dziewczynki tak robiły, a nawet dorosłe kobiety, mimo, że to zwyczajne tanie mydło. Grzerysz to jest opis dzieciństwa dziecka ludzi, którzy pracowali na kierowniczych stanowiskach, nie należeli ani do partii ani do Solidarności, po studiach na Politechnice. Czy teraz dzieciństwo dzieci takich ludzi tak wygląda? I pamiętam poniedziałkowy teatr i wielką czarno-białą Politykę, ale pamietam też jak w 1985r. puścili „Niewolnicę Isaurę” i to społeczeństwo, które miało wówczas taki szeroki dostęp do wysokiej kultury oszalało na punkcie telenoweli. A po 89r. dostało dużo telenowel i okazało się, że wcale nie ma ochoty na oglądanie TVP Kultura. I tak jak Pan wcześniej pisał pasjonatów historii, literatury czy filozofii ze świecą pewnie szukać wśród fizyków czy matematyków młodszego pokolenia. Prawdopodobnie dlatego, że mają teraz znacznie mniej czasu, bo jeżeli dużo pracują, to mogą znacznie więcej zarabiać i np.zobaczyć arcydzieła sztuki, o których wcześniej mogli tylko poczytać. Nie możemy też porównywać się, jeżeli chodzi o poziom zainteresowania kulturą wysoką np.z Francją itp., bo tam są „stare pieniądze”, których my nie mamy.
@Płynna Rzeczywistość 29 GRUDNIA 2021 22:06
Przecież te „akademickie” Wyższe Szkoły Gotowania na Gazie, Netfliksy oraz „doświadczenia na angielskim zmywaku i przy zbiorze truskawek u bauera” już dawno otworzyły w młodszym pokoleniu serca i umysły.
Jak to powiedział trzy lata temu w Parlamencie Europejskim Krzysztof Warlikowski (z okazji wręczenia „Prix du livre européen” – Warlikowski przewodniczył jury 12. edycji konkursu)?
„Dzisiaj blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rozumie w niewielkim stopniu. Co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej nie potrafi czytać. Aż 10 milionów Polaków (ok. 25%) nie ma w domu ani jednej książki. Analfabetą funkcjonalnym jest co 6 magister w Polsce. 6,2 miliona Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało NIC, nawet artykułu w brukowcu. 40% Polaków ma problemy z czytaniem rozkładów jazdy czy map pogodowych. To są dane tak niewiarygodne, że aż zabawne. A jednak napawają grozą”.
Powiedział też to:
„Wierzę, że kultura może być potężną bronią przeciwko głupocie i ogłupianiu, które stają się idealnym podłożem do manipulacji. Wierzę w teatr, którego zasadą jest konflikt, ale przepracowywany przez dialog, który prowadzi do pojednania, koncyliacji, wspólnoty widzów tu i teraz. Na chwilę, ale też i na dłużej, kto wie na jak długo. Świat można czynić lepszym tylko zmieniając ludzi. Doświadczenie, jakie może dać teatr, pokazując siłę wspólnoty, jest nie do zastąpienia przez żadne inne.
Wierzę w książki. Można powiedzieć, że kilka książek nie zmieni świata. Ale nasza odpowiedzialność zasadza się na tym, że wierzymy w skuteczność działania sztuki i myśli. Inaczej nic tu po nas. Inaczej oddamy pole konsumpcji, a to jest kraina zerojedynkowa, w której wszyscy prędzej czy później stają się nieszczęśliwi, bez względu na stan posiadania, zaczynają być sfrustrowani i w efekcie nienawidzą demokracji, która kiedyś dała im wybór, ale potem zaniedbała”.
Niestety, ćwierćwiecze z hakiem dzikiego i chciwego kapitalizmu dziewiętnastowiecznego, znanego z powieści Dickensa, jakie zaaplikowali nam Balcerowicz & Spółka, spowodowało, że kultura zupełnie przestała się liczyć w życiu ogromnej większości społeczeństwa.
Na koniec zacytuję fragment wpisu (z innego bloga) pewnego internauty:
„….neoliberalizmu. Paskudnej, darwinistycznej ideologii wg. której silniejszy (ekonomicznie) ma prawo zeżreć słabszego. …
Pewien zarobas mieszkający w domku pod Warszawą kiedyś rozstrzygnął nasz spór: masz duże wpływy na konto to masz rację, masz małe to gówno wiesz…
Sorry – takie społeczeństwo ukształtowane zostało u nas przez neoliberalizm. Masz kasę – to masz rację”.
@Płynna Rzeczywistość 29 GRUDNIA 2021 22:06
Fragment felietonu (tygodnik „Przegląd”, lipiec 2021) profesora Andrzeja Szahaja na marginesie głośnego sporu między zarządem AGORY a szefostwem „Gazety Wyborczej”:
„[Spora część polskiej inteligencji] wciąż tkwi w okresie budowania jego [kapitalizmu – grzerysz] mitologii, z typowymi dla tej mitologii bajkami o skapywaniu bogactwa z góry na dół, ludziach jako kowalach swojego losu, sprawiedliwości relacji rynkowych, wartości merytokracji. Nie da się ukryć, że „Gazeta” była istotnym narzędziem jej budowania.
Szczególną rolę odegrał tutaj red. Witold Gadomski, którego fanatyczne oddanie obronie najbardziej niesprawiedliwej i brutalnej wersji kapitalizmu związanej z ideologią neoliberalizmu jest powszechnie znane. Dziś powinien on właściwie przyznać, że to, co się przytrafia „Gazecie Wyborczej”, jest uzasadnione i należy to pochwalić, jako że wierność mechanizmom rynkowym, a przede wszystkim konieczności osiągania zysku przez poszczególne przedsiębiorstwa jest nadrzędnym i jedynym zasadnym celem uczestników gry rynkowej, do których wszak „Gazeta” należy. Dodajmy, że teza ta, wyrażona pierwotnie przez guru neoliberalizmu Miltona Friedmana, de facto delegitymizuje jakikolwiek bunt przeciwko wyrokom rynku, czyli także ten, który wyrażali ostatnio redaktorzy „Gazety” z Adamem Michnikiem na czele. Tymczasem jej ewidentna szkodliwość społeczna jest dziś oczywista.
Można jedynie mieć nadzieję, że zrozumiał to także Donald Tusk, onegdaj żarliwy wyznawca neoliberalizmu – o czym świadczy zarówno jego pełna entuzjazmu, stanowiąca manifest tegoż neoliberalizmu przedmowa do książki Janusza Lewandowskiego „Neoliberałowie wobec współczesności” (wydanie podziemne z 1989 r., pierwsze legalne z 1991 r.), jak i praktyka polityczna – i że jego powrót do krajowej polityki nie oznacza próby tchnięcia życia w trupa neoliberalizmu. Problem jednak w tym, że ani on, ani kształtowane przez niego organizmy polityczne nie miały nigdy innego pomysłu na politykę ekonomiczną niż neoliberalizm (jak najwięcej rynku, jak najmniej państwa). Jego porzucenie wiązałoby się z koniecznością wypracowania jakiegoś nowego stanowiska. Jest to oczywiście możliwe, tyle że bardzo trudne, gdy odmienne od neoliberalnego stanowiska ekonomiczne są już pozajmowane przez prawicowe i lewicowe ugrupowania polityczne”.
Dziękuję bardzo wszystkim internautom z merytoryczną dyskusję (w99%), widać wyraźnie że 50 lat PRL, ani 30lat III Rzeczypospolitej nie zmieniło Nas tak jak chciała każda Władza, a ostatnie 6-lat to tylko potkniecie. Dziękujmy naszym rodzicom, nauczycielom i wszelkim Autorytetom , że nadal jesteśmy społeczeństwem Europejskim. Pozdrawiam i życzę optymizmu w Nowym Roku/2022!
@Róża 30 GRUDNIA 2021 2:48
Na pewno część Pani uwag jest słuszna – np. dzieciństwo w latach 1980. rzeczywiście kolorowe nie było… Ale w innych latach było jednak znacznie lepiej – proszę sobie wyobrazić, że ja też miałem dzieciństwo… 🙂
„Niewolnica Isaura” rzeczywiście była hitem, ale wielu oglądało ją na zasadzie ciekawostki przyrodniczej, przykładu egzotycznego serialowego chłamu… 🙂
W czasach PRL też wydawano popularne pisma – np. „Przyjaciółka” miała nakład około 3 mln egzemplarzy.
To, że duża część społeczeństwa ogląda seriale jest normalne, tak jest w każdym kraju. Problemem u nas jest jednak, że teraz tak MIKROSKOPIJNA część obywateli interesuje się szeroko pojętą kulturą i sztuką, szczególnie bardziej ambitną.
Pani stwierdzenie, „Nie możemy też porównywać się, jeżeli chodzi o poziom zainteresowania kulturą wysoką np.z Francją itp., bo tam są „stare pieniądze”, których my nie mamy”, nie trafia mi zupełnie do przekonania – to sprawa raczejwychowania, wykształcenia, wpływu mediów, a nie pieniędzy.
W PRL wybitną rolę edukacyjną pełniły media, również te bardziej popularne, ale na poziomie np. „Przekrój” (sprzedawany nawet w ilościach rzędu 700000 egzemplarzy), szczególnie gdy kierował nim Marian Eile (lata 1948–1969).
Profesor Marta Wyka tak pisała kilka lat temu:
„Nauki nowoczesności, jakie pobierał czytelnik „Przekroju”, dawały mu doświadczenie szczególne: wyrabiały w nim mianowicie przeświadczenie, że sztuka wysoka i trudna jako przekaz (czy to słowny, czy rysunkowy, czy malarski) da się oswoić, co nie znaczyło jednak uprościć, że można do niej dojść w akcie swoistego współuczestnictwa, a nie tylko „przyjmowania do wiadomości” bądź nierozumnego protestu. Co dostarczało konsumenckiej dumy, tłumiło kompleksy i oczywiście kształciło. Polityka edukacyjna „Przekroju” była, śmiem twierdzić, znakomita. Nie dawała się bowiem odczuć jako uciążliwość, lecz jako przyjemność, co jest przecież sukcesem każdej edukacji”.
@Róża 30 GRUDNIA 2021 2:48
„Czy teraz dzieciństwo dzieci takich ludzi tak wygląda?”
O tym jak wyglądało dzieciństwo dzieci milionów wykluczonych w III RP można przeczytać w książce byłej dziennikarki „Polityki” Ewy Nowakowskiej. Książka nosi tytuł „Cierń szansy” i jej drobne fragmenty cytowałem…
belferxxx 29 grudnia 2021 21:43
„mógł iść do odpowiedniego komitetu (PZPR oczywiście!)”
Bo wtedy „sprawiedliwość” w tym zwyczajnym , ludzkim jej pojmowaniu była ważniejsza od „przepisów prawa”.
Pamiętam z lat młodości, gdy czytałem w dziennikach tzw. „kroniki sądowe”. Dość często kończyły się się zdaniem – ” z uwagi na znikomą , społeczną szkodliwość czynu sąd sąd odstąpił od wymierzenia kary „.
Dzisiaj zdarza się , że sędzia po wydaniu wyroku skazującego komentuje (oczywiście prywatnie !) – ” ja wiem, że wyrok jest niesprawiedliwy ale prawo mnie do tego zobowiązuje”. Za to można dziś bezkarnie wyrządzić wielu ludziom ogromne szkody ( np. pozbawiając ich mieszkań, w których żyli dziesiątki lat ) – wystarczy zrobić to w sposób , jakiego prawo nie zabrania.
@Róża
Mydełka Fa w szafach też pamiętam. Pamiętam też zdziwienie moich francuskich gospodarzy, gdy w 1990 opowiadali, że rok wcześniej też byli u nich dorabiać Polacy, ale jacyś dziwni, bo nie chcieli z nimi wspólnie jeść obiadu, tylko jedli puszki, które przywieźli z Polski. Jak miałem im wytłumaczyć, że rok wcześniej ten obiad przeliczali sobie nie na godzinę pracy we Francji, tylko na kilka dni pracy w Polsce? Pamiętam też lekką pogardę tych relatywnie ubogich Francuzów do pracujących tam „ubogich Portugalczyków”. W to, że za mojego życia dogonimy Portugalię w poziomie życia, nigdy bym wówczas nie uwierzył.
Koledze grzeryszowi proponuję poszukać na YT relacji Ukraińców, Białorusinów lub nawet Rosjan z ich pobytu w Polsce. Ścieżka dla rowerów budzi w nich taką konsternację, jaką parkingi dla rowerów (a nie samochodów) pod niemieckim kinem budziły we mnie kilkanaście lat temu. Podobnie segregacja śmieci — symbol Europy. Ja do tej pory pamiętam moje bezbrzeżne zdziwienie, gdy będąc w jakimś prowincjonalnym zachodnim miasteczku, pod koniec lat 80., doszedłem do przejścia dla pieszych i nagle pojawił się jeden samochód. Jeden na może 10 minut. I się zatrzymał, by mnie przepuścić. Rzecz niesamowita — Rosjanie już zauważyli tę zmianę w zachowaniu polskich kierowców jako jedną z najbardziej szokujących różnic cywilizacyjnych.
Jak już powoli uczymy się przepuszczać pieszych przy przejściu dla pieszych, to może przyjdzie czas na pogłębione lektury literatury pięknej. Nie odwrotnie.
@kaesjot
„Obecnie polski dług całkowity to ok. 80 tys. zł na osobę.”
No to teraz czas na jazdę po równi pochyłej: odsetki od odsetek od odsetek od odsetek: 5 lat i każdy będzie milionerem. Być może plan zostanie zrealizowany jeszcze przed końcem 5-latki 🙁
@Grzerysz
Powrócić do Przekroju z 700 tys. nakładu jest łatwo. Wystarczy zamknąć granice, zagłuszyć telewizję satelitarną, w kablówce i cyfrówce dać tylko TVP, a do tego wprowadzić przydział na papier gazetowy.
Nie jest prawdą, że teraz kulturą wysoką pasjonuje się mniej Polaków niż w latach 60. Po prostu, zamiast 3 do 5 koncesjonowanych wydawnictw (Czytelnik? Ossolineum? PIW? Coś jeszcze?) tych wydawnictw jest teraz ponad 100. Zamiast nakładów 100-tysięcznych (offset) wydaje się teraz książki w nakładach 1000+ (technika cyfrowa, a chyba nawet nowoczesny offset zaczyna się już kalkulować przy tak niskich nakładach), ale tytułów jest znacznie, znacznie więcej. Zamiast 2-3 gazet poświęconych literaturze (Życie literackie?) ma Pan kilka kolumn lub dodatków kulturalnych w niewielkiej liczbie gazet, np. GW, w której o książkach pisuje Nogaś, pisma branżowe (wydawców, a nie krytyków literackich) do tego dochodzi internet — kultura zeszła w lud, który w końcu ma wybór.
Dziś, by założyć wydawnictwo, wystarczy — na poziomie technicznym — komputer z dostępem do internetu. Czy oznacza to, że nastąpił upadek sztuki wydawniczej? Podobnie z całą resztą kultury. Po prostu świat się zmienia, a połączenia naszych neuronów z trudem za tymi zmianami nadążają.
@Płynna nierzeczywistość
1.>Stąd taki wysyp Brejz …. <
Freud się kłania … 😉
2. W PRL poza PZPR miały swoje enklawy (oraz stanowiska – z mandatami poselskimi włącznei) i ZSL (dzisiejszy PSL) i SD i PAX i różne ruchy związane z KrK (Znak, KIK etc). Ale generalnie od lat 60-tych liczyła się FACHOWOŚĆ bardziej od legitymacji.
BTW w latach 70-80 tych wiceprezesem Warszawskiej Spółdzielni mieszkańiowej był niejaki Kaczyński. Nie miał, Broń Boże nic wspólnego z Prezesem – ten nazwał go u Torańskiej (MY!) partyjnym aparatczykiem. I tu się Prezes pomylił, choć pozuje na spadkobiercę AK, Zygmunt Kaczyński to "Wesoły" z "Kamieni na Szaniec" chodzący z czekoladkami Wedla do gestapo na przeszpiegi. Jako bezpartyjny jak najbardziej wiceprezes WSM rozdawał kolegom z Kedywu (Parasol&Zośka ) i ich dzieciom mieszkania – wiem coś o tym…. 😉 https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/zygmunt-kaczynski,19418.html A generalnie ludzie z Kedywu AK (w ZBoWiDzie)czy z PAXu byli świetnie materialnie poustawiani w tych latach … 😉
@Płynna nierzeczywistość
A jak już PiS padnie, to kto go zastąpi u wałdzy – SławekNowak??? 😉
Róża 30 grudnia 2021 2:48
A ja pamiętam z opowieści mojej mamy, że przed wojną to do kościoła chodzili w drewniakach a dopiero przed nim zakładali te „eleganckie”. Oczywiście nie szli wszyscy naraz tylko część na wcześniejszą a reszta na późniejszą mszę, bo dla wszystkich tych „eleganckich” dla wszystkich nie starczyło. Było to we wielkopolskiej wsi gdzie dziadek był kowalem i sołtysem.
W czasach II RP nie udało się odtworzyć strat poniesionych w czasach I WŚ czyli w 1939 byliśmy co najmniej 25 lat do tyłu. Dodać też należy, że wtedy , zwłaszcza na terenach Kresów i Galicji też byliśmy pod względem poziomu życia wiele lat wstecz choćby tylko za terenami zaboru niemieckiego.
Do tego dodaj straty poniesione w czasie II WŚ a zrozumiesz z jakiego poziomu startowała wtedy PRL. Jak odbudowujesz dom zrujnowany do samych ław a chcesz wybudować okazalszy niż był, to musisz zacząć od wzmocnienia tych ław.
Pora, by „o kwiatkach ” pomyśleć przychodzi, gdy dom dachem przykryty, okna i drzwi osadzone, instalacje pozakładane, ściany i sufity otynkowane i pomalowane.
@Płynna Rzeczywistość
„Tę analogię jeszcze można wzmocnić składową czasową: 6 lat po przechwyceniu władzy ideologia „komunistyczna” była w PRL-u w pełnym rozkwicie, ach, to był stalinizm z niemałą grupą ludzi prawdziwie oddanych władzy. Gniło to jakieś 15-20 lat, po 25 latach spotkać prawdziwego komunistę było równie trudno, jak białego niedźwiedzia.”
Nie uważał Pan na chemii. Teraz okazuje się, że również na historii.
1944 +15 = 1959
1944 +20 = 1964
1944 + 25 = 1969
Czy to nie wtedy, m.in. PP. Kuroń i Michnik wysłali list, w którym narzekali na „za mało komunizmu”?
A np. P. Balcerowicz, za wiki: „W latach 1978–1980 pracował w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR”. Tak go wspominał p. Oleksy w słynnej rozmowie:
„O Leszku Balcerowiczu: robią z niego idola
O: (Leszek Balcerowicz – red.) Przecież on był zwykłym doktorem, jak pracował w KC PZPR. My byliśmy bliskimi kolegami. Ostatnie spotkanie było 3 maja, jak go spałowali gdzieś na Starym Mieście. I on następnego dnia zadzwonił, i był cały wzburzony: Józek, ty wiesz nic nie zrobiłem, byłem tam tylko i mnie do suki zaciągnęli.
A ja mu mówię: „Lesiu, a na ch… tam szedłeś. Wiedziałeś, że będą pałować”. (…) Zanim go wylegitymowali, to spałowali. Przyszedł się do mnie żalić. A ja mu mówię: „Po coś tam kur…szedł?!”. Robienie z niego idola, przecież on kopiował…”
Ponieważ Pan się ekscytuje tak bardzo tym HiT-em, to, przy tak ewidentnych brakach z historii najnowszej, jest to przedmiot do wprowadzenia w Wyższych Szkołach tego i owego ? 🙂
@grzerysz
A Misia, Świerszczyka, Płomyczek i Płomyk pamiętasz ?
Potem był Młody Technik, Horyzonty Techniki.
Pierwowzór „Przyjaciółki” powstał jeszcze przed wojną. Z lokalnego pisma w Żninie na Pałukach (region między Wielkopolską a Kujawami ) przeznaczonego dla kobiet „Twoja Przyjaciółka” szybko stała się czasopismem o zasięgu ogólnokrajowym. Jest ona częścią historii mojej rodziny.
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 11:51
„… wydawnictw jest teraz ponad 100”
I co z tego? Raporty z badań Biblioteki Narodowej dotyczących czytelnictwa prezentują wyniki, jakie prezentują…
„Po prostu świat się zmienia…”
No właśnie. A we Francji wychodzi ciągle doskonały dziennik „Le Monde”, w Niemczech – wybitny tygodnik „Die Zeit”; w Wielkiej Brytanii i USA wydają świetne tygodniki (odpowiednio) „The Economist” i „The New Yorker”. Doskonałą prasę wydają też m.in. w Szwajcarii, Holandii i krajach skandynawskich.
Po co?
Co więcej, prasa ta sprzedaje się świetnie. Czyżby tam zamknęli granice, zagłuszyli telewizję satelitarną, w kablówce i cyfrówce dali tylko jeden program telewizyjny, a do tego wprowadzili tam przydział na papier gazetowy?
Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 11:32
„@Róża
Jak już powoli uczymy się przepuszczać pieszych przy przejściu dla pieszych, to może przyjdzie czas na pogłębione lektury literatury pięknej. Nie odwrotnie”.
A ja akurat uważam, że właśnie odwrotnie…
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 11:51
„Nie jest prawdą, że teraz kulturą wysoką pasjonuje się mniej Polaków niż w latach 60”.
Oczywiście, że jest to prawdą. W czterdziestomilionowym kraju należącym do UE i NATO, wybitny film Michaela Haneke zatytułowany „Biała wstążka” (zwycięzca festiwalu filmowego w Cannes w roku 2009, zdobywca Oscara w roku 2010 w kategorii „Najlepszy film nieanglojęzyczny”, zdobywca Złotego Globu w roku 2010 w kategorii „Najlepszy film zagraniczny”) zgromadził w Polsce jedynie 50000 widzów…
Wielokrotnie zdarzało mi się w ostatnich latach oglądać ambitne filmy w warszawskim kinie „Muranów” w obecności kilku osób. Na sali liczącej 238 miejsc…
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 11:51
Dla nas olbrzymim osiągnięciem jest samo ZAKWALIFIKOWANIE się do konkursu jakiegoś ważnego festiwalu filmowego. A Francuzi WYGRALI w tym roku dwa wielkie festiwale – Cannes i Wenecję…
Pana ulubiona gazeta pisze na stronie głównej swego portalu (wyborcza.pl) o olbrzymich sukcesach naszych aktorów i aktorek, którzy mieli „występy u boku hollywoodzkich sław”…
Jedna z tych osób wyjechała z Polski, gdy miała kilka lat, ma męża Amerykanina, a synowie noszą typowo staropolskie imiona: Kalin Patrick i Kassian McCarrell…
kaesjot
30 GRUDNIA 2021
12:53
@grzeryszkaesjot
30 GRUDNIA 2021
12:53
@grzerkaesjot
30 GRUDNIA 2021
12:53
@grzerysz
A Misia, Świerszczyka, Płomyczek i Płomyk pamiętasz ?
Potem był Młody Technik, Horyzonty Techniki.
Pierwowzór „Przyjaciółki” powstał jeszcze przed wojną. Z lokalnego pisma w Żninie na Pałukach (region między Wielkopolską a Kujawami ) przeznaczonego dla kobiet „Twoja Przyjaciółka” szybko stała się czasopismem o zasięgu ogólnokrajowym. Jest ona częścią historii mojej rodziny.”‚
Moja rodzina też pochodziła z Pałuk !!! Krajan jesteś….
@lecher
Urodziłem się i dorastałem w miasteczku gdzie obecnie mieści się największa w Polsce farma wiatrowa.
Miło poznać krajana ….
@grzerysz
A zauważył Pan, że te ambitne filmy oglądają w pustawych kinach głównie kobiety? Bo ich ambitni mężowie nawet o późnej porze nadal ambitnie zarabiają pieniądze. I czytają mniej książek i gazet niż dawniej, ale znacznie więcej podróżują i pokazują dzieciom arcydzieła malarstwa, architektury. Zmienił się po prostu styl życia, nie tylko jeżeli chodzi o zainteresowanie kulturą, w pokoleniu moich rodziców aktywność fizyczna polegała często na uprawie ogródka, teraz ludzie masowo, wręcz obsesyjnie uprawiają sport. A te „stare europejskie pieniądze” mają wpływ na poziom zainteresowania kulturą wysoką, bo tam piękne domy i piękne mieszkania w dobrych dzielnicach mają od pokoleń ludzie, którzy zwiedzali świat od wczesnego dzieciństwa (Francja, UK to b.klasowe społeczeństwa z dość ograniczoną możliwością awansu społecznego). A w Polsce to wszystko nadrabiamy znacznie więcej pracując. I prawdopodobnie robi to właśnie ta grupa społeczna, która wcześniej miała czas na interesowanie się tą „lepszą” kulturą czyli np.lekarz, fizyk, prawnik, inżynier.
@grzerysz
A skąd Pan wie, co Polacy oglądają np. na Netfliksie?
Inna jest sytuacja, gdy w domach nie ma telewizorów, o internetach się nawet nie śni i kino, „Forum” czy EMPiK jest jednym z niewielu okienek na świat, a inna, gdy ma Pan powszechną telewizję kablową lub satelitarną, kilkadziesiąt programów na platformie naziemnej, w tym TVP Kultura, a do tego Netfliks, CDA, jutjub i inne takie wynalazki. Niech Pan spyta nastolatków, ile filmów i w jaki sposób oglądają tygodniowo – mocno się Pan zdziwi.
Na świecie jest 8 mld ludzi, z czego ledwo niecałe 40 mln to mieszkańcy Polski, a niecałe 50 mln to użytkownicy j. polskiego. 1 na 200. Czyli nie można narzekać, jeśli więcej niż 1 na 200 polskich filmów jest zauważany na świecie. Albo inaczej. Porównajmy Polskę do jednego stanu USA. Przyjmijmy, że nawet wielkie i bogate USA produkują rocznie z 10 wartościowych filmów. Czyli 10 filmów na 50 stanów. Czyli jeśli w Polsce powstanie tylko 1 międzynarodowo wartościowy film na 5 lat (średnio), to jest OK.
A gdzie są te słynne filmy niemieckie, hę? Komisarz Rex? A ogromna Brazylia nie ma do zaoferowania nic poza telenowelami? Gdzie miliard Hindusów i Bollywood? A co z Hiszpanią i hiszpańskojęzyczną Ameryką łacińską? A Rosjanie to od nas gorsi?
I czy polski film ma celować w rynek światowy czy wewnętrzny? Dlaczego karierę światową robią obecnie niemal wyłącznie polskie filmy reżyserów obytych z amerykańską kulturą i tamtejszym rynkiem filmowym? Mamy nie kręcić Sexmisji, Misiów, Panów Tadeuszów, Wołyniów i Pokłoś?
A weźmy Jancia Wodnika czy Jaśminium. Piękne filmy bez szans na sukces komercyjny, gdziekolwiek.
Do tego dochodzi kwestia skali. Jeśli filmów robi się masę na rynek amerykański i międzynarodowy, to istnieje masa krytyczna scenarzystów, dźwiękowców, operatorów, reżyserów, specjalistów od efektów specjalnych, kaskaderów i koniec końców – promocji. I aktorów. I oni wszyscy mogą się w swoim fachu specjalizować i z tego utrzymać. My możemy co najwyżej próbować zaszaleć kinem artystycznym, o ile, jak obieżyświat Pawlikowski, potrafimy filmem przemówić jednocześnie do Polaków i widowni zagranicznej.
@kaesjot
Moją intencją nie była krytyka czy analiza PRL, opisałam tylko pewien mały wycinek rzeczywistości dotyczący określonej grupy ludzi urodzonych w latach 70- tych (to z grubsza dzieci tego pokolenia będą się uczyć HiTu).W latach 80- tych marzyliśmy o czekoladzie, w latach 90- tych studiowaliśmy. I teraz napiszę coś bardzo bardzo obrazoburczego: ludzie, którzy studiowali wtedy kierunki politechniczne, ekonomiczne, medycynę, prawo, informatykę dzięki Balcerowiczowi mogli spełnić swoje marzenia, nie o czekoladzie, tylko o normalnym życiu. Bez znajomości, przynależności do jakichkolwiek partii, robienia lewych interesów. Na Białorusi i Ukrainie nie było Balcerowicza, tam nadal trzymałabym w szafie mydełko Fa, bo pieniądze mają tam oligarchowie, ludzie zbratani z władzą robiący lewe interesy, a poza tym bieda. Wiem, że Balcerowicz nie uszczęśliwił dzieci pracowników PGRów czy łódzkich szwaczek, ale dobry informatyk, lekarz, prawnik, inżynier z mojego pokolenia żyje na poziomie o jakim w dzieciństwie nawet nie marzył, bo wydawało się to równie prawdopodobne jak lot w kosmos. I nigdy nie zagłosują na Zandberga, bo przerobiliśmy to w dzieciństwie, które teraz wspominamy z sentymentem i rozbawieniem, ale nie chcemy do tego wrócić. Widzimy za to coś czego Panowie nie chcą zobaczyć – to teraz stajemy się społeczeństwem klasowym, te szanse , które my mieliśmy w latach 90-tych są mniej dostępne dla obecnej młodzieży, bo my mieliśmy w czasach Balcerowicza równy dostęp do edukacji, który teraz się mocno sprywatyzował.
@Róża 30 GRUDNIA 2021 19:11
„… czytają mniej książek i gazet niż dawniej, ale znacznie więcej podróżują i pokazują dzieciom arcydzieła malarstwa, architektury”
Naprawdę, z tymi masowymi podróżami, aby pokazać dzieciom arcydzieła malarstwa i architektury to Pani mocno przesadza… 🙂
Gro naszych w miarę zamożnych „podróżników” ekscytuje się raczej Zanzibarem, Malediwami albo Bali… 🙂
Wracając do czytelnictwa prasy – w takich Niemczech wychodzi wybitny tygodnik „Die Zeit” (sprzedaż rzędu 600000 egzemplarzy), doskonały „Der Spiegel” (700000), bardzo dobry „Focus” (250000) i co najmniej bardzo przyzwoity „Stern” (400000).
Mają też kilka świetnych dzienników (choćby „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „Süddeutsche Zeitung” czy też „Die Welt”).
I – pracując wydajnie z imponującymi efektami – jakoś znajdują czas, aby to wszystko – plus mnóstwo książek – czytać… 🙂
@kaesjot,@grzerysz
Kiedyś belferxxx napisał, że nastoletnie dzieci w stolicy są wyszczepione na covid aż miło z powodu zagranicznych wakacji. To są dzieci rodziców, którzy w ich wieku trzymali w szafach mydełko Fa, więc nie obrażajcie się na tych rodziców za to, że nie nienawidzą Balcerowicza tak bardzo jak powinni
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 20:17
„A skąd Pan wie, co Polacy oglądają np. na Netfliksie?”
Stąd, że tam głównie nadają chłam…
„A gdzie są te słynne filmy niemieckie, hę?…. A co z Hiszpanią i hiszpańskojęzyczną Ameryką łacińską? A Rosjanie to od nas gorsi?”
Z filmów niemieckich ostatnio bardzo podobał mi się poetycki „Undine” Christiana Petzolda z wybitną rolą Pauli Beer. Hiszpania? Choćby wybitny „Ból i blask” Almodovara. Ameryka Łacińska? Alfonso Cuarón „Roma”, Ciro Guerra „W objęciach węża”, Lucrecia Martel „Zama”, Carlos Reygadas „Ciche światło”.
A Rosjanie? Rok temu ogłoszono nagrody Stowarzyszenia Krytyków Filmowych w Los Angeles. Za najlepszy film nieanglojęzyczny wyświetlany w USA w roku 2020 uznano rosyjską „Wysoką dziewczynę” w reżyserii Kantemira Bałagowa…
„Dlaczego karierę światową robią obecnie niemal wyłącznie polskie filmy reżyserów obytych z amerykańską kulturą i tamtejszym rynkiem filmowym?”
To jakieś polskie filmy robią karierę światową? Jedyny, jaki znam to kandydat do wielu „Złotych Malin” zatytułowany „365 dni”… 🙂
Zdecydowanie nie jest to film artystyczny…
„My możemy co najwyżej próbować zaszaleć kinem artystycznym…”
Też tak sądzę. Ale takiego kina nie ma u nas od co najmniej trzydziestu lat…
Pawlikowski to nie jest klasa Wajdy, Hasa, Kawalerowicza, Konwickiego, Skolimowskiego czy Polańskiego („Nóż w wodzie”).
@Róża
>ale dobry informatyk, lekarz, prawnik, inżynier z mojego pokolenia żyje na poziomie o jakim w dzieciństwie nawet nie marzył, <
1.No z tym lekarzem to bym nie przesadzał.
2.Dla informatyków inżynierów ale i lekarzy był wentyl dobrobytu – można było (za $) budować np.nowy Irak czy Libię. Podobnie w przypadku wartościowych(!) naukowców od nauk ścisłych czy przyrodniczych i nie tylko – 2- 3 lata stypendium czy roli "visiting professor" w strefie dolarowej i …
3.Mamy demokrację, a w niej znacznie liczniejsi od (wartościowych!) informatyków. lekarzy, prawników, inżynierów etc. są przedstawiciele ludu pracującego miast i wsi, a IM się pogorszyło i materialnie i,co w demokracji ważniejsze, psychicznie (w sensie samopoczucia, nie żeby zwariowali) … 😉
@Róża
Należysz do pokolenia mojej najstarszej córki więc znam te Twoje problemy z dzieciństwa z pozycji ojca.
Wierz mi – moje dzieci nigdy głodne nie były ani nagie czy bose nie chodziły.
Na politechnikę dostałem się bo zdałem na odpowiednim poziomie egzamin wstępny, choć mój ojciec do partii nie należał ale był cenionym specjalista w swym fachu. Nie miałem też dodatkowych punktów za pochodzenie. Nie przysługiwał mi akademik ani stypendium bo byłem ostatnim na utrzymaniu rodziców – starsze rodzeństwo było już samodzielne. Otrzymałem stypendium fundowane z KGHM gdzie po studiach pojąłem pracę.
Nasza różnica w ocenie czasów PRL-u i obecnej wynika z tego iż ja oceniam to z punktu widzenia NASZEGO WSPÓLNEGO a nie tylko SWOJEGO WŁASNEGO interesu. Uważam, ze lepiej być gospodarzem na skromnym ale własnym gospodarstwie niż parobkiem na cudzym majątku.
@Róża 30 GRUDNIA 2021 20:18
„@kaesjot
dzięki Balcerowiczowi….
I nigdy nie zagłosują na Zandberga, bo przerobiliśmy to w dzieciństwie, które teraz wspominamy z sentymentem i rozbawieniem, ale nie chcemy do tego wrócić”.
Musi Pani wiedzieć, że istnieje wiele modeli gospodarczo-społecznych – np. kapitalizm skandynawski, reński (jak w Niemczech, Austrii i Szwajcarii), francuski (występujący również w Korei Południowej, Tajwanie czy Singapurze) czy nawet anglosaski, jaki obowiązywał w Wielkiej Brytanii i USA przez kilka tzw. złotych dekad po roku 1945. Nie mają one wiele wspólnego z najbardziej niesprawiedliwą i brutalną wersją kapitalizmu związaną z ideologią neoliberalizmu, która obowiązywała u nas przez ćwierćwiecze po roku 1989.
Przypisywanie Zandbergowi czegoś co rzekomo „przerobiliśmy w dzieciństwie” jest wyraźnym nadużyciem.
@Róża 30 GRUDNIA 2021 20:18
„@kaesjot
my mieliśmy w czasach Balcerowicza równy dostęp do edukacji, który teraz się mocno sprywatyzował”.
Proszę Pani, „czasy Balcerowicza” to trwały do roku 2015, bo praktycznie wszystkie poprzednie rządy – w mniejszym lub większym stopniu – praktykowały ideologię neoliberalizmu.
A dostęp do edukacji to się mocno sprywatyzował dekady temu.
@Róża
>Kiedyś belferxxx napisał, że nastoletnie dzieci w stolicy są wyszczepione na covid aż miło z powodu zagranicznych wakacji. To są dzieci rodziców, którzy w ich wieku trzymali w szafach mydełko Fa, więc nie obrażajcie się na tych rodziców za to, że nie nienawidzą Balcerowicza tak bardzo jak powinni<
Nie – rodzice TYCH dzieci w PRL też źle nie mieli – drugi obieg, prywatna inicjatywa, wreszcie wyjazdy do strefy dolarowej … 😉 Na tle powszechnej urawniłowki PRL czuli się nieźle. Teraz mają NIECO lepiej materialnie, ale istnieją WIELOKROTNIE od nich zamożniejsi przedstawiciele (kompradorskiego!) BIZNESU … 🙁
@Róża 30 GRUDNIA 2021 20:53
Fałszywa teza.
I przypomnę, że w czasach PRL też można było za granicę wyjeżdżać.
„Za Gierką” to nawet przybrało dość znaczące rozmiary.
I jeszcze jedno – niesamowicie Pani demonizuje sprawę tych wyjazdów. Widać ma Pani jakieś kompleksy. Zupełnie niesłusznie.
Kiedyś Paulina Wilk napisała tekst „Ostatecznie zadusiliśmy podróż jako sztukę poznania i postrzegania”. Pod artykułem znalazłem taki wpis:
„Nic nowego, od zawsze tak miałam. Podróżuję czasem, owszem, ale to przemyślane cele, zawsze jadę po coś, a nie tylko, bo tanio, bo ciepło, bo jeszcze nie byłam, bo wszyscy jadą. I zawsze tak samo irytowały mnie teksty, które też jeszcze niedawno masowo drukowała GW, o dzielnych samotnych podróżniczkach, które docierają tam, gdzie nie ma „nikogo”, o bohaterskich rodzinach, które z trójką maluchów tłuką się po świecie, żeby pokazać kilkulatkom ludzi o innym kolorze skóry i „uczyć tolerancji”, o ludziach, którzy nagle rzucają pracę w korporacji i potem gdzieś w Azji odkrywają sens życia. I kiedy wyrażałam w komentarzach swój sceptycyzm, zawsze słyszałam: to dlatego, że zazdrościsz.
Otóż nie, po prostu ja to wszystko wiedziałam przed pandemią. Za bardzo szanuję świat, żeby traktować go jako kolejny obiekt do konsumpcji, tak po plasterku, po kawałku: dziś lecę tam, potem tam, za rok jeszcze gdzie indziej. Bo kiedy się wszystko zjedzie, obejrzy, zeżre i zadepcze, nie zostanie nic.
I tu dla mnie nie ma szczególnej różnicy między turystą, który tylko leży na plaży w all inclusive, a takim, który samotnie motorem dociera do odległych wiosek i „zaprzyjaźnia się” z tubylcami. Jeden i drugi cierpi na syndrom nudy, zachłanności i braku pokory.
No i też dobrze jest pamiętać o zasadzie: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe.
Niedawno dokładnie to samo zaczęli robić Chińczycy: wyjeżdżać masowo i zwiedzać świat. A że ich jest dużo, od razu wszystkie problemy automatycznie się spotęgowały. Teraz korona zatrzymała ich w domu, ciekawe tylko na jak długo. Ale wyobraźmy sobie sytuację odwrotną, że to oni masowo przyjeżdżają do nas, urządzają sobie odgrodzone od świata „resorty” w Sopocie, że autokary blokują starówki polskich miast, a do wiosek w Beskidach czy na Podlasiu zjeżdżają ludzie z krajów afrykańskich, Pakistanu czy Mongolii i zachwycają się „prostym życiem tubylców” 😉
Podróżnik, pisarz, reportażysta – to jeszcze ma sens, pod warunkiem, że ktoś ma empatię, wiedzę i dobre pióro. Ale kiedy każdy jeździ i co drugi chce o tym pisać, to i ten sens się rozmywa…”
Jako człowiek, który był tu i ówdzie – w niektórych krajach nawet w sumie spędził kilka lat – mogę Panią zapewnić, że jednak wyżej cenię sobie dobrą książkę, wartościowy film czy teatr, płytę z ulubioną muzyką niż szwendanie się po świecie i „zaliczanie” kolejnych obiektów ewentualnie leżenie na (choćby najpiękniejszej) plaży… 😉
@belferxxx, @kaesjot
Jestem córką inżyniera po Politechnice Warszawskiej, mieliśmy 3 pokoje i dużego Fiata, żyliśmy więc niemal po burżujsku, tylko papieru toaletowego nie mieliśmy. Mój tata o PRL i przemianach mówił to samo co Panowie, chociaż zaczął zarabiać prawdziwe pieniądze w czasach Balcerowicza, w zasadzie od czasów ustawy Wilczka. W PRL uważał, że wszystko mamy, niczego mi nie brakuje, był honorowy, więc „nie potrzebowaliśmy” paczek z „darów”, czasami Niemcy przyjeżdżający do mojego miasta rozdawali dzieciom cukierki, miałam oczywiście „honorowy” zakaz ich brania. Pewnego dnia wróciłam do domu i oświadczyłam, że zjadłam cukierki od Niemców, bo może on ich nie potrzebuje, ale ja tak… Ja te lata pamiętam jako czas absurdalny, nie odczuwałam żadnej ideologizacji, nie musiałam nigdy chodzić na pochody pierwszomajowe, po lekcjach zajmowałam kolejkę po masło
@grzerysz
Film „Roma” to film Netflixa, miał premierę tego samego dnia w kinach i właśnie na Netflixie. Zdobył Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji w 2018. Nie byłam nigdy tam „gdzie tanio i ciepło”, nie jestem „dzielną samotną podróżniczką” ani nie „zaprzyjaźniałam się” z tubylcami, ani ja ani mąż „nie rzucaliśmy pracy w korporacji”, bo w niej nigdy nie pracowaliśmy. A hotelowa plaża przy hotelu festiwalowym na Lido di Venezia też jest piękna, można na niej leżeć i czytać „dobre książki” w przerwie między oglądaniem „wartościowych filmów” na festiwalu. I mogę z kolei ja Pana zapewnić, że nie rozmyśla się wtedy o tym co napisała jakaś pani pod artykułem GW
@grzerysz,
Co Wajda nakręcił ciekawego po Ziemi obiecanej? A te jego lektury szkolne, jedna po drugiej, to po prostu katastrofa.
Do pańskiego panteonu reżyserów polskich nie pasuje Skolimowski – on chyba jeszcze żyje?
Filmów artystycznych w Polsce w ostatnich 30 latach trochę było, choć oczywiście pytanie, co Pan rozumie przez kino artystyczne. Jeśli po prostu o kino, w którym chodzi o coś więcej niż rozrywkę i kasę, to nawet Pokłosie się kwalifikuje. Filmy artystyczne robił Jerzy Stuhr, Jan Jakub Kolski, Agnieszka Holland, Pan na pewno potrafiłby wymienić więcej nazwisk. Ja przyznaję, że jak czasem znajdę się w miejscu z telewizorem i w nim mogę wybrać program z polskim filmem, to zmieniam kanał. Dobre polskie filmy widziałem tylko w kinie i w internecie.
Jeśli 100 osób ogląda Netfliksa, to być może 90 ogląda „chłam”, 9 produkcję średnią, ale 1 coś naprawdę godnego uwagi. Tej osoby może jednak nie zobaczyć Pan w kinie. Jako urodzony optymista mam nadzieję, że jeśli ktoś zaczyna od 365 dni, to po kilku latach zacznie szukać czegoś więcej. A jeśli nie, to taka osoba i tak nigdy nie zachwyci się Hasem. No i definicja chłamu – czy np. filmy z Leslie Nielsenem są chłamem? Tylko dlatego, że ludzie, zamiast płakać, pękają na nich ze śmiechu?
Netflix nie nadaje chłamu. Netflix nadaje to, co ludzie chcą oglądać. I ani ja, ani Pan nie mamy prawa tych wyborów oceniać.
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 20:17
Nie miałem oczywiście okazji zobaczyć żadnego filmu nagrodzonego w tym roku w Berlinie, Cannes czy Wenecji.
Ale „MATKI RÓWNOLEGŁE” Pedra Almodóvara (Puchar Volpiego dla najlepszej aktorki – Penélope Cruz) mają premierę już 18 LUTEGO 2022.
A w moim ulubionym kinie „Muranów” można ten film zobaczyć już dziś… 😉
Niestety, w czasie pandemii filmy oglądam wyłącznie online… 😉
@belferxxx 30 GRUDNIA 2021 23:50
„Teraz mają NIECO lepiej materialnie, ale istnieją WIELOKROTNIE od nich zamożniejsi przedstawiciele (kompradorskiego!) BIZNESU”
Jak również niewiele sobą reprezentujący tzw. celebryci… 😉
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 20:17
We wczorajszym „Le Monde” krytycy filmowi podali swoje wybory pięciu najlepszych filmów 2021 roku.
Jean-François Rauger na swojej liście wymienił rosyjski film „Gorączka” Kiriłła Sieriebriennikowa.
@Róża 31 GRUDNIA 2021 3:02
„Film „Roma” to film Netflixa”
Wiem to doskonale. Netflix nakręcił jeszcze kilka bardzo dobrych filmów oraz trochę doskonałych filmów dokumentalnych.
Ale czy polscy widzowie akurat to oglądają? Zdecydowanie wolą „365 dni”…
@Płynna Rzeczywistość 31 GRUDNIA 2021 6:43
„Co Wajda nakręcił ciekawego po Ziemi obiecanej? A te jego lektury szkolne, jedna po drugiej, to po prostu katastrofa”.
Najwyżej „Człowieka z marmuru”.
Ale kilka jego najlepszych filmów jest wybitnych.
„Do pańskiego panteonu reżyserów polskich nie pasuje Skolimowski – on chyba jeszcze żyje?”
Żyje, podobnie jak Polański. Mają wspólnie pisać, czy nawet już piszą, scenariusz do kolejnego filmy tego ostatniego.
Obydwaj jak najbardziej pasują do mojego panteonu – Polański oczywiście za genialny „Nóż w wodzie” nakręcony jeszcze w Polsce.
„Filmy artystyczne robił Jerzy Stuhr, Jan Jakub Kolski, Agnieszka Holland”
To zupełnie nie ten poziom, o którym mówię wymieniając „panteon reżyserów polskich” i mając na myśli ich najlepsze dokonania (mój ulubiony reżyser to Wojciech J. Has). Oczywiście w czasach PRL byli też reżyserzy, którzy nakręcili jeden doskonały film, np. Witold Leszczyński „Żywot Mateusza”. Z Zanussiego cenię jego wczesne filmy, „Strukturę kryształu”, „Za ścianą”, „Iluminację”. Kieślowskiego lubię za parę filmów dokumentalnych, „Amatora” i „Przypadek”.
„Netflix nadaje to, co ludzie chcą oglądać. I ani ja, ani Pan nie mamy prawa tych wyborów oceniać”.
A ja takie prawo sobie uzurpuję…
grzerysz 30 grudnia 2021 22:50
Mój znajomy, inżynier górnik w latach 70-tych pracował na kontrakcie KOPEX-u w kopalni w RFN. Miesięczna stawka jaką Niemcy płacili KOPEX-owi wynosiła 4 000 DM Znajomy dostawał 2000 DM – było to tyle, ile otrzymywał najniższy rangą górnik niemiecki. Ale przeliczenie tych 2000 DM na złotówki po kursie czarnorynkowym to była kolosalna kasa. Dodam tylko, że wtedy dyrektor otrzymywał 10 000 DM czyli 5-krotnie więcej niż najniższy rangą górnik.
Ciekaw jestem, jak obecnie wyglądają te relacje płac w dzisiejszych niemieckich kopalniach.
W latach 80-tych byłem kierownikiem wydziału produkcji maszyn górniczych w jednym z zakładów KGHM. Podlegało mi ponad 80 pracowników, z tego 65-ciu „akordowych” 60-ciu z nich zarabiało więcej ode mnie a najlepsi z nich to nawet 60% więcej ode mnie. Dla szeregowego pracownika awans na stanowisko mistrza był karą bo tracił na zarobkach.
Wynikało to z tego, że wysokość stawek godzinowych były ustalane odgórnie więc załatwiano to luzowaniem norm wydajności. Nie było problemem wyrobić 150-200% normy – jeszcze zostawał czas na „fuchę”.
Dość często docierały do nas później opinie zwykłych ludzi z krajów zachodnich, którzy twierdzili, że od czasu gdy u nas upadła komuna, to im zaczęło się pogarszać.
@PR
Od jakiś 2 lat nie oglądam telewizji ( programy publicystyczne przestałem oglądać i słuchać dużo wcześniej ) gdyż do pasji doprowadzały mnie idiotyczne reklamy.
Zacząłem oglądać filmy na Netflixie . Zacząłem od Wiedźmina ale nie wytrzymałem do końca pierwszego odcinka. Zacząłem oglądać serial o wojnie trojańskiej, która znałem z książek Jana Parandowskiego. Zdzierżyłem jeszcze to , że Achilles, Patrokles i jego woje byli czarnoskórzy ale gdy pokazano, że są nimi także Zeus i Atena natychmiast wyłączyłem. Najwięcej czasu zajmuje mi wybranie odpowiedniego filmu. Nie cierpię dominujących tam durnych amerykańskich komedii, w których próbuje się rozśmieszać widzów za pomocą bekania, pierdzenia czy rzygania lub prezentowania kompletnych idiotów zabierających się za wykonanie prac, o których nie mają zielonego pojęcia. No ale wszystko kończy się się sukcesem jak wszystkie amerykańskie działania. Ta nachalna propaganda ” amerykańskiego sukcesu”, ” szerzenia amerykańskiej demokracji” jest bardziej wkurzające niż te nasze z okresu „socrealizmu”.
Ale może to przychodzi z wiekiem – to co mnie pasjonowało 30 – 40 lat temu dzisiaj mnie wk…wia.
Czyżby to efekt doświadczenia ?
@Róża
Może posłuchaj Taty, a przynajmniej WYSŁUCHAJ ze zrozumieniem … 😉
@grzerysz
Pewexowskie bony można było otrzymać nie tylko via $, ale też pracując w RWPG (co było w PRL dość popularne – te eksportowe budowy, ale nie tylko, honoraria, tantiemy, wykłady czy tak jak w przypadku rodziny Petru praca w instytucji naukowej 😉 ]. Były też specjalne sklepy np. dla górników, a oni sami czuli się PANAMI, nie pariasami-jak dziś. Podobnie stoczniowcy – gdyby wiedzieli, że walczą o likwidację swoich firm … 😉 Ale oni walczyli o więcej kasy po prostu … 😉
@grzerysz
31 grudnia 2021
7:50
„We wczorajszym „Le Monde” krytycy filmowi podali swoje wybory pięciu najlepszych filmów 2021 roku.
Jean-François Rauger na swojej liście wymienił rosyjski film „Gorączka” Kiriłła Sieriebriennikowa.”
A co w tym takiego dziwnego? Rosjanie od dawna robili kino na najwyższym poziomie, nawet w czasach ZSRR, poddani ideologicznej presji. A już w czasach po 1991! Długo by wymieniać!
@Płynna Rzeczywistość 31 GRUDNIA 2021 6:43
„Co Wajda nakręcił ciekawego po Ziemi obiecanej?
Dla mnie najciekawsza jego produkcją po 1989 był reakcja mistrza na wiadomość, że w nowych czasach wielu jest zmuszonych do szukania żywności po śmietnikach. Wybitny humanista skomentował to dowcipnie:
„No ale prosze porównać zawartość dzisiejszych śmietników z tą w PRL”.
Ot, takie studium upadku! Tym smutniejsze, że to raczej nie indywidualna głupia wpadka, ale postawa typowa dla wielu ze środowiska, które reprezentował, vide Janda…
@belferxxx 31 GRUDNIA 2021 12:45
100/100 😉
@wiercigo 31 GRUDNIA 2021 14:01
„A co w tym takiego dziwnego? Rosjanie od dawna robili kino na najwyższym poziomie, nawet w czasach ZSRR, poddani ideologicznej presji”.
Dla mnie nic. Dla Pana „Płynna Rzeczywistość” chyba tak.
Kilka filmów Andrieja Tarkowskiego to ścisły kanon kinematografii światowej XX wieku.
@belferxxx 31 GRUDNIA 2021 13:37
„Podobnie stoczniowcy – gdyby wiedzieli, że walczą o likwidację swoich firm … ”
Kiedyś w „Wysokich Obcasach” ukazał się artykuł zatytułowany jakoś tak „Jak włókniarki pokonały Gierką”. Na samym końcu, jakby w ukryciu, nieśmiało, ukazały się ze dwa zdania, że dzisiaj już tych zakładów nie ma, bezrobocie itd., itp.
Napisałem list do WO z zapytaniem, czy będzie artykuł „Jak Balcerowicz pokonał włókniarki”. Nie dostałem odpowiedzi… 😉
Róża
31 GRUDNIA 2021
2:35
Panowie, do których piszesz nie są w wieku twojego taty. Są ok.15 lat od ciebie starsi. Zatem PRL oceniają z perspektywy szkoły średniej, studiów i pierwszych lat pracy. W tym czasie, podobnie jak ja, mieli „ochronkę” zapewnianą przez rodziców. Chciałem przez to powiedzieć, że to rodziców znajomości, pieniądze i spryt pozwoliły im „wystartować” w dorosłe życie. Teraz się chwalą, że to ich pracowitość, ich zdolności sprawiły, że są tam gdzie są. I uwaga : PRL im to umożliwił, więc mają prawo twierdzić, że wszystkim wtedy było lepiej. Wszystkim, którzy mieli to coś, co jest tak cenne dla dzisiejszych funkcjonariuszy PiS. Cynizm, manipulacja i brak reguł. W mętnej wodzie fortuny powstają. Ale, aby to działało trzeba było dać ludziom tzw. „godność”. W praktyce ta „godność” nie dawała standardu życia na godnym poziomie. Raczej skutkowała tym, że pani urzędniczce trzeba było dać czekoladki, aby coś załatwić, nauczycielce kwiaty, dyrektorowi koniak, a szczebel wyżej „kopertę” z odpowiednią kwotą.
Moim zdaniem masz rację, że po reformie Balcerowicza zdolni i twórczy ludzie odetchnęli. Jednak „godność” odeszła w zapomnienie. Pani sklepowa nie jest boginią, urzędniczka gwiazdą, a ci szczebel wyżej musieli zacząć uważać na nepotyzm i koperty. PiS im to „oddaje” choć idzie to z oporami, bo mamy otwarte granice i osobiste kontakty z obywatelami innych krajów, gdzie trochę inaczej ta godność wygląda i na innych zasadach działa.
wiercigo 31 grudnia 2021 14:01
Poszukaj na blogu red. Szostkiewicza osoby o nicku @Kalina. Dla niej większość społeczeństwa, szczególnie elektorat PIS to „mierzwa” ( po naszemu – gnój ).
Moja śp Mama wspominała, że przed wojną to o takich jak owa Kalina prosty lud mówił, że ” z wysAka gada a z niska sra „. Bo dla nich określenie ” z wysOka” było zbyt plebejskie , niegodne „człowieka ze społecznych „wyżyn”
@Płynna nierzeczywistość
Zamiast Grossa polecam książkę o Einsatzgruppen SS „Mistrzowie śmierci” z kilkoma (w polskim wydaniu) polecającymi zdaniami … prof. Engelking (TEJ!) z ŻIH – Gross udaje, że jej nie ma … 😉
https://www.empik.com/mistrzowie-smierci-einsatzgruppen-rhodes-richard,p1107283440,ksiazka-p
A propos obsadzania synekur przez swoich z PZPR,… PIS, itd. , itd.
https://www.pb.pl/lista-wstydu-platformy-obywatelskiej-691425
Rzuciłem szkiełkiem i okiem na komentarze.
Ciekawe komentarze grzerysza …z trudną do niezauważenia nostalgią do czasów, starej, dobrej kultury czasów PRL. Przesłanie raczej niekontrowersyjne.
W innym miejscu dyskusja o roli, znaczeniu i jakości posługi kulturowej w wykonaniu Netflixu.
W kilku zdaniach.
Epoka nowoczesna, postnowoczesna to czasy Hollywood.
Epoka informatyczna i kapitalizmu inwigilacji to czasykrólestwa Netlixu.
Netflix -Siedziba: Los Gatos, Kalifornia, Stany Zjednoczone, czyli tak naprawdę to samo, zmiana w praktycznie jedynie metki. Hollywood – Netflix, Kastor i Polluks
Nie możemy tego sprawdzić z powodów wiadomych, jakiej narracji użyłby poeta wobec Netflixu, ale wiemy, że tekst noblisty Miłosz na temat „oferty programowej” Hollywood i ludzi nad nią pracujących przybrał taką postać.
Hollywood
„Wyobraźmy sobie ,że poeta dostaje do rąk twórców Hollywoodu, a więc finansistów, reżyserów, aktorów i aktorki. Że obarczony jest pełną wiedzą o rozmiarach zbrodni popełnianej co dzień na umysłach, milionów ludzi przez pieniądz, który nie działa w imię żadnej ideologii ,ale w imię mnożenia siebie.
Jaka kara będzie stosowna?
Waha się pomiędzy rozcięciem im brzucha i wypuszczeniem flaków, zamknięciem tego całego towarzystwa za drutami , bez pokarmu, w nadziei, że będą zjadać się wzajemnie i że padną w pierwszym rzędzie tłuści potentaci, przypiekaniem na wolnym ogniu, wsadzaniem ich, związanych, do mrowiska. Kiedy jednak zajmuje się ich przesłuchiwaniem i widzi ich, pokornych, trzęsących się, przymilnych pochlebczych grzeczniutkich, nic a nic nie pamiętających swojej arogancji, jaką dawała im władza zniechęca się. Wina ich jest równie nieuchwytna jak urzędników partyjnych w totalitarnym ustroju. Najbliższe sprawiedliwości byłoby zabić od razu ich wszystkich.
To tyle na temat Netflixu.
@Płynna nierzeczywistość, kwant25
A tu ku pamięci TAK działała Hall z PO, sąsiadka Tuska i OSOBISTA przyjaciółka pedofila „ks.” Jankowskiego … 🙁 Polecam listę podpisów … 😉
http://www.kgof.edu.pl/_list/
A tak (nie)działała była wielka gwiazda PiS, nieudana „Szydłomodel2010”, wielopartyjna Kluzik-Drożdżówka 🙁
https://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/interpelacja.xsp?typ=ZAP&nr=5726
Obie paniusie liczą na comeback przy Tusku i mają szanse – są medialnymi „twarzami” PO&”opozycji” w dziedzinie edukacji 🙁
@kwant25
>W tym czasie, podobnie jak ja, mieli „ochronkę” zapewnianą przez rodziców. Chciałem przez to powiedzieć, że to rodziców znajomości, pieniądze i spryt pozwoliły im „wystartować” w dorosłe życie. Teraz się chwalą, że to ich pracowitość, ich zdolności sprawiły, że są tam gdzie są.<
Mówisz o sobie??? … 😉
Bo oczywiście to układy rodziców (humanistów) i łapówki pozwoliły mi na sukcesy w ścisłych(!) olimpiadach, ukończenie studiów i pracę w edukacji oraz zawarcie znajomości z tłumem wybitnych postaci z MOJEGO pokolenia (o uczniach nie piszę!) …
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 20:17
Wracając jeszcze do kina rosyjskiego – przypomniałem sobie, że film „Drodzy towarzysze!” w reżyserii Andrieja Konczałowskiego otrzymał „Nagrodę Specjalną Jury” na 77. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, który odbył się we wrześniu 2020 roku (wyświetlany tam był wtedy również film „Śniegu już nigdy nie będzie” Szumowskiej – jak pamiętamy, bez jakiejkolwiek nagrody i bez jakiegokolwiek późniejszego sukcesu na świecie).
A nas – według „Gazety Wyborczej” – powinna rozpierać duma narodowa, bo Piotr Adamczyk zagrał trzecioplanową rólkę w jakimś amerykańskim serialu…
Albo z powodu WYSTĄPIENIA U BOKU Olivii Colman i Dakoty Johnson pewnej Pani, która jako kilkuletnia dziewczynka wyjechała kilkadziesiąt lat temu z Polski i tam później wyszła za mąż za amerykańskiego aktora i piosenkarza…
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 20:17
Zwracam też uwagę na wielkie sukcesy kina rumuńskiego – np. w ciągu ostatnich niespełna dziesięciu lat, aż TRZY RAZY wygrali festiwal filmowy w Berlinie.
My „Złotego Niedźwiedzia” – nagrody przyznawanej przez jury konkursu głównego dla najlepszego filmu – nie otrzymaliśmy nigdy…
W 2007 roku Rumuni otrzymali w Cannes „Złotą Palmę” za „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni” Cristiana Mungiu.
Nagrody na głównych festiwalach filmowych nagrodami, ale oni kręcą po prostu sporo doskonałych filmów i to w różnorakiej poetyce. Np. Cristi Puiu, autor m.in. głośnej „Śmierci pana Lăzărescu” oraz „Sieranevady”, zrobił w roku 2020 film „Malmkrog”, trzyipółgodzinny filozoficzny film o moralności, religii, polityce i wojnie, zainspirowany pracami wybitnego rosyjskiego myśliciela i poety Władimira Sołowjowa…
Cały film to w zasadzie tylko dialogi i monologi prowadzone w języku francuskim; czasami słychać rosyjski.
Podobno para francuskich aktorów, których znajdujemy w obsadzie kilku głównych ról, i która wcześniej już z Puiu pracowała w teatrze, z radością zgodziła się zagrać w tym filmie za 2000 euro…
@Róża 31 GRUDNIA 2021 3:02
„hotelowa plaża przy hotelu festiwalowym na Lido di Venezia też jest piękna, można na niej leżeć i czytać „dobre książki” w przerwie między oglądaniem „wartościowych filmów” na festiwalu”
To jakie „dobre książki” Pani przeczytała leżąc na tej pięknej, hotelowej plaży?
A może wymieni Pani tytuły „wartościowych filmów”, które obejrzała wtedy na festiwalu?
@Róża 31 GRUDNIA 2021 2:35
„@belferxxx, @kaesjot
Ja te lata pamiętam jako czas absurdalny”
Absurdalny, bo produkowaliśmy wtedy statki i mikroprocesory? Bo wyznaczaliśmy kierunki rozwoju sztuki światowej (Grotowski, Dejmek, Kantor)? Bo wydawaliśmy książki w kilkusettysięcznych nakładach? Bo nasza kinematografia miała poziom światowy (Wajda, Has, Kawalerowicz, Konwicki, Skolimowski, Polański („Nóż w wodzie”)? Bo w dziesięć lat zbudowaliśmy tanio dla ludzi 3 miliony mieszkań?
Bo zapewniliśmy pracę wyżowi demograficznemu? Bo mieliśmy wybitnych aktorów (Łomnicki, Holoubek, Zapasiewicz)?
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Ta lista jest conajmniej (!) nieco głupawa. Sprawdziałem dla znanej mi stolicy – większość wpisów dotyczy radnych, a zarzutem jest, że … pracują … 😉 No sorry, ale nie ma u nas, w przeciwieństwie do zawodowego posła, kategorii „ZAWODOWY RADNY” – więc pracować MUSZĄ – bycie radnym nie powiększa im stażu emerytalnego ani składki na ZUS, a diety są relatywnie, szczególnie jak na stolicę, niewysokie 😉 Węc, choć nie jestem wysokiego zdania o 8 latach rządów PO i o PO w roli „opozycji”, to akurat ta lista jest pudłem i dowodzi małych rozumków autorów … 😉
@grzerysz
Balcerowicz został ministrem finansów w 89r. Naprawdę uważa Pan, że mamy porównywać te czasy do modelu gospodarczo-społecznego Szwajcarii? Polska była w PRL jedną z najwolniej rozwijających się gospodarek, w latach 1950-89 rozwijała się dwa razy wolniej niż kraje niesocjalistyczne, które miały taki sam wyjściowy PKB i wolniej niż wszystkie socjalistyczne kraje europejskie. Dochody Czechów były w 89 wyższe o 85 proc., Węgrów o 59. W okresie od 89 do 2018 wzrost u nas był najwyższy w Europie. Porównywanie Polski ze Szwajcarią jest urocze, ale schodząc bardziej na ziemię możemy porównywać się z Ukrainą, która w 89 miała wyższy od nas poziom życia, a dziś jest o 2/3 uboższa od nas. Nie jestem żadną szczególną fanką Balcerowicza i liberalizmu, ale potrafię przyznać ile zawdzięcza mu grupa społeczna i pokoleniowa, do której należę. Wiem też, że uczciwie porównywać się możemy tylko z krajami, które przeszły transformację – i w zakresie jej rezultatów i kosztów społecznych . W tej chwili wydajemy na politykę prorodzinną najwięcej z krajów OECD, bardzo zmniejszył się poziom ubóstwa wśród dzieci, ale mamy zapaść służby zdrowia, edukacji i najniższy udział inwestycji w PKB od początku lat 90- tych. Gospodarka napędzana jest konsumpcją, przy takim spadku inwestycji ktokolwiek wygra wybory w 2023 nie będzie miał z czego rozdawać, więc przegra w kolejnych.
@Płynna Rzeczywistość 30 GRUDNIA 2021 20:17
Wracając do zwycięzców festiwalu filmowego w Berlinie – w 1967 roku „Złotego Niedźwiedzia” otrzymał belgijski film „Le départ”. Jego reżyserem był Jerzy Skolimowski…
Rok wcześniej wygrał brytyjski film „Cul-de-sac”. Reżyserem był Roman Polański…
@Róża 1 STYCZNIA 2022 13:34
Musi Pani raz jeszcze przeczytać mój komentarz – napisałem tam, że istnieją na świecie i doskonale się sprawdzają INNE modele kapitalizmu, niż dziki i chciwy kapitalizm dziewiętnastowieczny, znany z powieści Dickensa, który u nas implementowano przez ćwierć wieku.
I to by było na tyle.
@grzerysz
Widzę, że trudno Panu w to uwierzyć, ale przed pandemią (teraz już nie, z powodu pandemii) mógł Pan zamieszkać dokładnie w tym samym hotelu, w którym mieszkają twórcy filmów i gwiazdy filmowe, i normalnie kupić bilet na pokazy, poza pokazami dla zaproszonych gości są też pokazy, na które kupuje się bilety. I spotkałby Pan Polaków nie tylko na Zanzibarze, o którym Pan pisał, ale przyjeżdżają też na festiwal i na Biennale.
@Róża 1 STYCZNIA 2022 15:54
Ależ wiem, że tak jest.
Pytałem natomiast jakie konkretnie filmy obejrzała na tym festiwalu PANI.
Jakie to „dobre książki” przeczytała PANI leżąc na tej pięknej, hotelowej plaży?
Obawiam się, że nie obejrzała Pani wtedy ŻADNEGO festiwalowego filmu i nie przeczytała wtedy ŻADNEJ książki…
@Róża 1 STYCZNIA 2022 15:54
Kiedyś wybrałem się na Wielkanocny Festiwal do Salzburga (Osterfestspiele Salzburg). Koncerty odbywały się w Grosses Festspielhaus na sali liczącej prawie 2200 miejsc. Polaków spotkałem jedynie na scenie. Np. w orkiestrze Filharmoników Berlińskich, którzy wtedy jeszcze obsługiwali ten festiwal, pierwsze skrzypce grał m.in. Daniel Stabrawa…
@grzerysz
Z jednej strony rysuje Pan (wbrew faktom niestety) wizję złotych czasów PRL, w których byliśmy potęgą, a społeczeństwo żyło dostatnio i szczęśliwie w otoczeniu wysokiej kultury. Z drugiej strony Pana egalitarne serce ma sporo pogardliwego poczucia wyższości wobec tego samego społeczeństwa, które wybrało w 85 r.„Niewolnicę Isaurę”, a potem jak dostało dostęp do kultury masowej to nie chce oglądać ambitnych filmów w kinie „Muranów”
Drobne sprostowanie – Daniel Stabrawa nie tylko grał wtedy pierwsze skrzypce, ale i był jednym z trzech koncertmistrzów. Pozostałymi byli Daishin Kashimoto (jest nim do dzisiaj) i Guy Braunstein, który kilka lat po tym wybrał karierę solową.
@belferxxx
Niestety nie mogę już od kilku lat słuchać taty
@Róża 1 STYCZNIA 2022 16:32
Nigdzie nie napisałem, że w czasach PRL „społeczeństwo żyło dostatnio i szczęśliwie”.
Nie mam też w najmniejszym stopniu „pogardliwego poczucia wyższości” wobec społeczeństwa III RP. Po prostu ćwierćwiecze z hakiem neoliberalizmu z jego wynoszeniem na sztandary chciwości i wszechobecnego kultu mamony zrobiło swoje.
@Róża
Rozwój to nie tylko PKB, ale JAKOŚĆ ŻYCIA, poziom cywilizacyjny (poziom nauki, edukacji, kultury etc.) – Polska została reformami Balcerowicza wmontowana, jako peryferie gospodarcze, do gospodarki Niemiec. Co oczywiście podniosło NIECO poziom KONSUMPCJI , ale miało swoje liczne koszty … 🙁 A skutki wyższego PKB wędrują głównie , za kapitałem, do jego właścicieli … Bo, jak zmuszony był zauważyć po wyrzuceniu z funkcji prezesa, natychmiast po ustaniu umownego terminu, Jan Krzysztof Bielecki – kapitał MA narodowość (choć za czasów Balcerowicza obsesyjnie opowiadano, że nie ma!) …
@Róża
Oczywiście Jana Krzysztofa Bieleckiego wyrzucono z funkcji prezesa sprzedanego Włochom PEKAO S.A. 😉
Róża 1 stycznia 2022 13:34
Podane przez Ciebie przykłady dobitnie pokazują, że to NIE wyłącznie rządy komuny miały decydujący wpływ na poziom życia i tempo rozwoju państw KDL-u.
Ważniejsza była mentalność ugruntowana stosunkami społeczno – ekonomicznymi panującymi w przeszłości.
Już w czasach potopu szwedzkiego chłopskie zagrody we Wielkopolsce wyglądały jak szlacheckie dworki na Kresach. Pisał o tym w swych pamiętnikach J. Ch. Pasek.
Jak mogły wyglądać chłopskie zagrody na Kresach nietrudno sobie sobie wyobrazić.
Jeszcze w czasach II RP do 1931 funkcjonowały na Orawie i Spisu pewne formy pańszczyzny ( tzw . żelarka). W tym czasie na ziemiach byłego zaboru niemieckiego było mniej niż 5% analfabetów , w centralnej Polsce 20-25% a na ziemiach wschodnich i południowo wschodnich analfabeci stanowili 40 – 50% ludności.
Dochody ludności żyjącej z rolnictwa były 2 razy niższe od dochodów ludności pozarolniczej. W efekcie kryzysu lat 20-tych i 30-tych spadły one 2,5 krotnie i 75% gospodarstw rolnych nie było zdolnych wyżywić rodziny właściciela a zaledwie 10-15% gospodarstw było w stanie sprzedawać część swoich produktów.
45 lat PRL-u nie było w stanie zmienić mentalności ukształtowanej przez wieki.
Spora część pracowników w zakładach przemysłowych wybudowanych w PRL to byli ludzie ( jak to wtedy określaliśmy ) „granatem oderwani od pługa” a „mentalność chłopa pańszczyźnianego” mieli zakodowane w genach.
I do tego propagowana przez KRK , że praca jest karą za grzech pierworodny a od handlu to są Żydzi. Szlachcic rąk swych pracą nie zbrudził – były one do trzymania kielicha i łyżki oraz wymachiwania szabelką.
30 lat polityki neoliberalnej niewiele wniosło zmian. Gdy szefami w mieszczących se w Polsce przedstawicielstw zachodnich firm byli Niemcy, Francuzi, Anglicy itp. to się przyjemnie tam pracowało ale gdy stanowiska te powierzono Polakom praca w nich stała się trudna do wytrzymania.