Młodzież będzie się uczyć o tych wstrętnych postkomunistach

Przemysław Czarnek jest bardzo dumny z podstawy programowej nowego przedmiotu: historii i teraźniejszości. Choćby z tego powodu, że nastolatki będą uczyć się o zdradzie ideałów solidarnościowych, jaka nastąpiła w latach 90., o dojściu do władzy postkomunistów oraz o tym, że dopiero PiS to wszystko naprawił.

Negatywni bohaterowie tego okresu, czyli postkomuniści, są jeszcze aktywni w polityce, więc przedmiot będzie bardzo polityczny. Wychodzi na to, iż w „historii i teraźniejszości” będzie mało historii, za to bardzo dużo współczesności. A przede wszystkim rozliczania się z wrogami politycznymi obecnej władzy. Jak powiedział Czarnek, młodzież do tej pory nie miała szans dowiedzieć się, kto zdradził, a kto był wierny ojczyźnie. Głosy sprzeciwu wobec podstawy programowej minister nazwał „absurdalnym wyciem postkomunistów i lewactwa” (szczegóły tutaj). 

Na karty podręczników nowego przedmiotu wejdą więc dzisiejsi politycy opozycji i wystąpią w roli wrogów ojczyzny. Pierwszy rocznik licealistów przyjmie te treści z rozbawieniem, drugi z niedowierzaniem, trzeci z rezerwą, czwarty częściowo da się przekonać, piąty przyjmie nieomal bezkrytycznie, szósty uwierzy we wszystko co do joty, a siódmemu nie wystarczy teoria, zechce działać przeciwko postkomunistom, którzy chodzą po ulicach. Jeśli się temu przedmiotowi nie przeciwstawimy – my, nauczyciele oraz rodzice – PiS wychowa sobie lojalnych fanatyków.