Bezdomni nie mogą się doczekać nauki stacjonarnej

W połowie drogi między przystankiem tramwajowym a moją szkołą stoi publiczna lodówka. Można tam włożyć żywność, którą chcemy się podzielić. Odkąd jest taka możliwość, uczniowie wreszcie mają co zrobić z kanapkami, sałatkami i wszelkimi przekąskami, które dają im troskliwi rodzice. Nie muszą już wyrzucać tego do kosza.

Dawniej to był przykry widok: cały kosz kanapek. Teraz miło popatrzeć, jak uczniowie opróżniają plecak z jedzenia, dzieląc się z głodnymi. Po szkolnej wigilii jedzenia było tyle, że nie zmieściło się w lodówce. Trzeba było część produktów postawić obok. Na szczęście bezdomni długo nie kazali na siebie czekać.

Niestety od tego czasu uczniowie nie byli w szkole, więc nie miał kto zapełnić lodówki. Stoi pusta i czeka na przywrócenie nauki stacjonarnej. Bezdomni nie mogą się doczekać, kiedy młodzież wróci do szkoły. Jak tylko to nastąpi, nie zapomnijcie, drodzy rodzice, codziennie napełniać plecaków waszych dzieci mnóstwem jedzenia. Dzieci wprawdzie tego nie zjedzą, ale jest ktoś, kto nie pogardzi.