Jeszcze nie
Rośnie wśród nauczycieli akceptacja dla oceny „jeszcze nie” zamiast jedynki. Zaczęło się ponad rok temu, gdy część kadry stwierdziła, że w czasie pandemii nie wypada oceniać uczniów na niedostateczny. Dziecko ma wystarczająco dużo problemów, więc lepiej nie dołować go pałą.
Językowo rzecz ujmując, „jeszcze nie” to synonim „niedostatecznego”. Nie ma więc różnicy między jednym stopniem a drugim. To przecież to samo. Jest jednak różnica formalna. Otóż „niedostateczny” ma swój odpowiednik cyfrowy w postaci „1”. Natomiast „jeszcze nie” nie ma takiego odpowiednika, jest to zatem „niedostateczny” bez jedynki.
To oczywiście nowinka pedagogiczna. Niektórzy nauczyciele są przeciwni. Zamiast wymyślać nowy stopień – mówią – po prostu nie wstawiajmy do dziennika jedynki. Dajmy dziecku czas na poprawę. Inni natomiast proponują, aby skalę ocen ograniczyć do stopni od 2 do 6 (jedynek by nie było wcale). Niech się dzieci cieszą.
Oceną negatywną byłby brak stopnia (karą jest brak nagrody). Informacją, że uczeń nie może dostać nagrody, jest wyrażenie „jeszcze nie”. Ciekawe, co na to rodzice. Przychodzi dziecko do domu, a mama pyta: „Dostałeś jakąś ocenę, kochanie?”. „Jeszcze nie”.
Komentarze
@Gospodarz
Kiedyś na wniosek wpływowego niegdyś Paszyńskiego (który to w celach autopromocyjnych propagował!) zmieniono z podobną argumentacją ocenę mierną na (nieco pachnącą weterynarią 😉 ] ocenę dopuszczejącą i … 😉 Nie sądzę żeby ta FORMALNA nazwa uczniów ziębiła czy grzała …
Oczywiście, zlikwidujmy ocenę niedostateczną, świadectwo maturalne wystawiajmy razem z aktem urodzenia i 100% każdego rocznika powinno kończyć studia. Tylko nie dziwmy się później pozycji naszych uczelni w rankingach światowych, ani poziomowi intelektualnemu polityków.
Szkoła bez jedynek: https://www.dziennikwschodni.pl/edukacja/szkola-w-lublinie-zrezygnowala-w-jedynek-efekt-zaskakuje,n,1000295863.html
i bez ocen: https://www.edziecko.pl/Junior/7,160035,25532708,w-szkole-w-sierpcu-zniesiono-oceny-co-zamiast-nich-rozmawiamy.html
Jeśli się dobrze zastanowić, jaką rolę pełni jedynka, to wyjdzie nam, że jedynka jest przede wszystkim po to, by nauczycielowi było łatwiej. Im nauczyciel gorszy tym więcej jedynek w dzienniku.
Gdyby dorosłych umieścić w rygorze szkolnym z ocenami od 1 do 6, to wyszło by, że każda jedynka co najmniej dwukrotnie zmniejsza nasze zainteresowanie zajęciami, a sytuację, w której nie możemy się z takich zajęć wypisać, określilibyśmy jednym słowem: więzienie.
@Ryszard Kubaszko
Są w naszym pięknym kraju kierunki studiów, na które jest ponad 5 chętnych na miejsce, więc przyjmują creme de la creme młodzieży licealnej, jednak kończy je 1/4, góra 1/3 tych, którzy na nie zostali przyjęci.
Z kim jest problem: z młodzieżą czy wykładowcami?
@Ryszard Kubaszko 3 GRUDNIA 2021 22:29
„Tylko nie dziwmy się później … poziomowi intelektualnemu polityków”
Jak również dziennikarzy albo aktorów… 😉
Wyłom został dokonany już jakiś czas temu tzw. promocją warunkową: można przejść do następnej klasy pomimo oblania egzaminu poprawkowego. Wszystko wokół zaczyna się dziać na poziomie polskiej piłki nożnej. Dobrze byłoby zrobić przegląd co ważniejszych dziedzin życia: potencjał ludnościowy/ miejsce w rankingu + współczynnik za grę w silnej lidze ( nadal jeszcze zamożna Europa).
Najlepiej można dostrzec upadek analizując liczbę szkół w danej miejscowości, które przeprowadziły w SP Olimpiadę Matematyczną Juniorów. Nawet gdyby jakiś Janko Muzykant zechciał spróbować swych sił, to szkoła nie organizowała.
Jestem przeciwnikiem obecnej skali ocen. Powoduje ona punktozę u uczniów i nauczycieli. Cyfry są dobre dla maszyn, a nie dla ludzi. Skala powinna być dwustopniowa: zaliczone oraz zaliczone z wyróżnieniem. To też lepiej się sprawdza przy nauczaniu zdalnym (które powinno być standardowym narzędziem do wyboru) oraz zadaniach projektowych (które wymagają więcej aktywności i pomysłowości ucznia niż typowe sprawdziany).
@ Płynna Rzeczywistość
Nie zna Pan szkolnej rzeczywistości – ocena niedostateczna to kłopot dla nauczyciela, konieczność tłumaczenia się, zorganizowania egzaminu poprawkowego.
@Płynna Rzeczywistość
” Im nauczyciel gorszy tym więcej jedynek w dzienniku.”
Sformułował Pan interesującą teorię.
1.Znam szkoły, w których 5 z matematyki nie wystarczyłoby na 2 w wielu innych. Czy w tej szkole uczą dobrzy nauczyciele, a tych wielu innych źli?
2. W szkołach uchodzących za wyższe (WSzGnG) już za samą frekwencję studenci otrzymują zaliczenia i i mają zdaną sesję egzaminacyjną. Tam to musi być poziom kadry 🙂
@Płynna niierzeczywistość
Rzuć jakimś KONKRETNYM przykładem – jakie to studia i na jakiej uczelni kończy DZIŚ 1/5 przyjętych czy 1/4 … 😉
@Płynna nierzeczywistość
Ocen (i to wielu) domagają się URZĘDNICY (kuratorium) i RODZICE … 🙁
@KC
Zajrzałem na stronę Olimpiady Matematycznej Juniorów. Bardzo ciekawe! Wynika z niej, że np. w Wielkopolsce inteligentna młodzież rodzi się niemal wyłącznie w Poznaniu lub aglomeracji poznańskiej.
Przytacza się czasami powiedzenie Napoleona, że „każdy żołnierz nosi w plecaku buławę marszałkowską” tylko ilu ten poziom osiągnęło ? Sam Napoleon mianował 26-ciu marszałków a przez jego armie przewinęło się ok. 1 mln żołnierzy co oznacza, że choć każdy tę buławę nosi to marszałkiem może zostać tylko JEDEN spośród 30-40 tys. żołnierzy.
Dlaczego ?
Bo tylko tylu marszałków BYŁO POTRZEBNYCH !!!
Do tego 5-10 razy więcej generałów, 100-200 razy więcej oficerów starszych i młodszych a pozostałe 98-99% to sierżanci, kaprale i szeregowcy .
Czy jest sens by 90% żołnierzy szkoły chorążych , 50% szkoły oficerskie a 5% akademie sztabu generalnego ?
Większy pożytek jest z dobrze wyszkolonego żołnierza niż nierozgarniętego oficera.
@Płynna Rzeczywistość
A jakie stąd wnioski? 🙂
Mój jest następujący: to elity (ludzie) ciągną w górę resztę. Dlatego NKWD i Gestapo (niemieckojęzyczni i rosyjskojęzyczni naziści) najpierw likwidowali „zaczinszczikow”, czyli elity. Po wojnie wymordowaliśmy tych, którzy przeżyli. Tych, którzy się w PRL wykształcili, wypchnęliśmy na emigrację, w najlepszym wypadku wewnętrzną. Jak ktoś przetrwał, to ostatnia rzecz, na jaką może liczyć, to wsparcie. Od 30 lat systemowo wspieramy nieudaczników, a rozwiązania takie, jak w Ostrołęce, o których pisał @belferxxx są upupiane. Pochodną tej sytuacji są partie polityczne, stale grające o laur, która zbierze więcej oszołomów. Ranking biłgorajski, toruński czy pcimski dopełniają obrazu 🙂
Naprawdę ciekawe! Olimpiada zmieniła nazwę wraz z zapowiedzią wygaszenia gimnazjów: junior brzmi dumniej od gimnazjalisty. Ale!
Tu jest lista uczniów zakwalifikowanych w Wielkopolsce do etapu II w roku 2015 https://omj.edu.pl/uczniowie-polfinal-XI
a tu w 2021: https://omj.edu.pl/uczniowie-polfinal-xvii
W 2015 były gimnazja, a Poznań miał 36 na 63 uczestników (57%); w 2021 jest już 54/79 = 67%. Może to tylko taka fluktuacja, może to nie jest tendencja systemowa; ktoś mógłby się temu bliżej przyjrzeć, liczby leżą na tacy. Niemniej, ludność Wielkopolski to 3,5 mln, Poznań ma nieco ponad 0,5 mln, aglomeracja poznańska pewnie góra milion. Gdyby wszystkie dzieci były nasze, to można by więc oczekiwać, że udział poznańskich podstawówek (w których obowiązuje rejonizacja, prawda?) wyniesie od kilkunastu do góra 30%.
@belferxxx
Podobno jak nauczyciel nie chce stawiać jedynek, tylko postanawia zastosować inny zgodny z prawem oświatowym sposób oceniania, to najbardziej oburzone są koleżanki nauczycielki. Jako doświadczony nauczyciel jak Pan myśli- czy to możliwe?
@Płynna Rzeczywistość
Z moich obserwacji wynika, że sukces w OMJ to spełnienie następujących warunków:
1. Potencjał intelektualny ucznia (inteligencja, zdolności, pasja- pracowitość)
2. Środowisko szkolne: nauczyciel i koleżeństwo, z którym można dzielić w rozmowach pasję
3.Kapitał społeczny rodziny ucznia.
@lalecznik
100/100
Sytuacja kadrowa szkół wymusi takie rozwiązanie:
1. 8 klas SP: nauczyć wykonywać obliczenia, rozwiązywać łatwiejsze równania i zadania z treścią – zaliczenie. Do wykształcenia tych umiejętności szkoda mianowanego czy też dyplomowanego magistra matematyki.
2. Pełna realizacja obecnego programu SP, już z ocenami w skali 1-20.
Podałem przykład matematyki, ale to samo należałoby zrobić z pozostałymi przedmiotami. Również w LO. Pierwsze dwa lata ogólnokształcące, pozostałe dwa 5-6 przedmiotów do wyboru: 2-3 rozszerzenia + 2-3 podstawa.
@Płynna Rzeczywistość
https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,27871898,aleksander-kwasniewski-dzien-przed-stanem-wojennym-po-co.html#S.W-K.C-B.5-L.1.maly
„Prof. Wiktor Dega z Poznania, lekarz i pionier rehabilitacji, z okazji 85. urodzin: – Przeżyłem szczęśliwie dwie wojny światowe w mundurze wojskowym oraz dwa powstania. Dwukrotnie straciłem mienie i dwukrotnie musiałem rozpocząć życie od zera. Oduczyło to mnie wiary w wartości materialne, a nauczyło cenić wartość pracy. Moim głównym celem życia było być pożytecznym i przydatnym. Wydaje mi się, że ja nie mam prawa chowania swej wiedzy i swego doświadczenia i że mam obowiązek dzielenia się z innymi, którzy tego potrzebują i którzy tego chcą, tak długo, jak te moje rady będą coś warte. I tak uważam siebie za człowieka szczęśliwego, bo jeszcze pożytecznego.”
Jeżeli już chciałby Pan rozumieć moje motywacje, to zawiera je ten cytat. 🙂
@Krzysztof Cywiński 4 GRUDNIA 2021 8:27
„Dobrze byłoby zrobić przegląd co ważniejszych dziedzin życia: potencjał ludnościowy/ miejsce w rankingu + współczynnik za grę w silnej lidze ( nadal jeszcze zamożna Europa)”.
Jeśli ktoś w latach 1970. namiętnie chodził do teatru, to pewno trafiał także do Teatru Narodowego w Warszawie, którego dyrektorem był wówczas Adam Hanuszkiewicz a jedną z aktorskich gwiazd był Krzysztof Kolberger. Aktor zmarł w styczniu 2011 roku i Cezary Polak napisał wtedy w „Dzienniku Gazecie Prawnej” m.in.:
„W latach 70. Krzysztof Kolberger czytał wiersze w Lecie z Radiem. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale wtedy w najatrakcyjniejszym czasie antenowym pojawiali się Leśmian, Gałczyński, Pawlikowska-Jasnorzewska, Tuwim i Poświatowska, a słuchacze nie zmieniali stacji. W któryś upalny lipcowy dzień byłem świadkiem niezwykłego powodzenia jego interpretacji. Kiedy spiker zapowiedział audycję na plaży w nadbużańskim Broku, umilkł gwar, a przy przenośnym odbiorniku mojego wuja zakotłowało się od plażowiczek z sąsiednich koców. Krzysztof Kolberger recytował „W malinowym chruśniaku”.
Urodzony w 1950 roku aktor był idolem młodych Polek. I jeśli prawdą jest, jak twierdził Czesław Miłosz, że na progu XXI stulecia poezję czyta u nas dziesięć tysięcy odbiorców, z czego większość stanowią kobiety, to zapewne duża część z nich – dzięki Kolbergerowi”.
Dzisiaj poezję czyta u nas pewno nie więcej niż 500-1000 osób i generalnie w czytelnictwie książek bardzo daleko nam do Francuzów, Niemców czy nawet Czechów.
Znany poeta, prozaik, eseista i felietonista, niezapomniany SMECZ z paryskiej „Kultury”, Tomasz Jastrun napisał kilka lat temu w jednym ze swoich tekstów:
„Zaproponowałem swemu wydawcy druk mego najnowszego tomiku wierszy deklarując na wstępie zakup połowy nakładu. On na to: „A co zrobię z drugą połową?””… ;
@Płynna nierzeczywistość
Talent czy umiejętności matematyczne trzeba ROZWIJAĆ i ćwiczyć i to długo i systematycznie – inaczej one GINĄ. Czyli potrzebni są ODPOWIEDNI nauczyciele (za dużo ich NIGDY nie będzie!), którzy grupami takich talentów się zajmują! I cały cywilizowany(!) świat to robi, szczególnie Azja, ale i USA. W Polsce, dzięki takim jak ty (skrajnym, nawiedzonym) lewicowcom wszyscy uczą się możliwie długo razem, tak samo i tego samego – zdolny czy zdolny inaczej, ambitny czy leń…. 🙁
Mnie się tylko przypomina historyjka sprzed wielu lat.
W ramach humanizacji szkoły, podmiotowości ucznia, walki z wyścigiem szczurów postanowiono w jednej ze szkół zrezygnować z ocen. Zastąpiono je słoneczkami.
Niestety, dzieciaki szybko się zorientowały, że sześć słoneczek to szóstka, a jedno- to pała.
@Róża
Ludzie niechętnie zmieniają nawyki – nie dziwię się, że nauczycielki w swej masie(na ogół przeciętne), będą DOWOLNE zmiany kontestować – tak jest ze wszystkimi nowinkami … 😉
@Krzysztof Cywiński 4 GRUDNIA 2021 8:27
„nadal jeszcze zamożna Europa”
Wspomniałem, że w czytelnictwie książek znacznie ustępujemy m.in. Czechom.
U nas rocznie jakąś książkę czyta zaledwie niespełna 40% mieszkańców; w Czechach – znacznie powyżej 80% (podobnie wyglądają wyniki czytelnictwa we Francji, Szwecji, Finlandii czy w Niemczech).
Biorąc pod uwagę standard siły nabywczej (PPS) – wskaźnik, którym posługuje się europejski urząd statystyczny Eurostat, Czechy osiągnęły PKB per capita w PPS na poziomie dziewięćdziesięciu kilku procent średniej UE; Polska – siedemdziesięciu kilku procent. To ogromna różnica. Oczywiście najbogatsze kraje UE są powyżej średniej o 20-35%… 😉
Nie muszę już dodawać, że Uniwersytet Karola w Pradze jest w rankingu Shanghai o dwieście pozycji wyżej niż Uniwersytet Warszawski czy Uniwersytet Jagielloński… 😉
„Leszek Olpiński w szkole pracuje od 22 lat. Na własnej skórze przeżył wszystkie najważniejsze reformy: od ekscytującego eksperymentu z gimnazjami, po powrót do ośmioletnich szkół podstawowych i czteroletniego liceum. Teraz w jednej z poznańskich szkół podstawowych uczy fizyki, informatyki i etyki. Pod tablicą spędza 24 godziny w tygodniu, a w sumie nauczanie zajmuje mu 47 godzin. I choć żałuje uczniów i zespołu, z którym pracuje, deklaruje, że rok 2021/2022 będzie ostatnim spędzonym w szkole.”
https://oko.press/nauczyciel-odchodze-z-zawodu-rozmowa/
@Płynna nierzeczywistość
Znowu jako propagandysta stosujesz metodę wybiórczej – wybierasz kawałki – Olpiński mówi też, że rozkład polskiej szkoły, eliminacja autonomii etc. ZACZĄŁ się nie w 2015, a tuż po „reformie” Handkego i tylko postępuje (jak to postęp (vel, z rosyjska, progress 😉 ] … 🙁
@grzerysz
Chińczycy też MASOWO czytają … 😉
Płynna Rzeczywistość 5 grudnia 2021 9:18
Wyprzedziłeś mnie, bo właśnie przykład tego nauczyciela chciałem podać.
Powiedział on także, iż w szkole podstawowej od wiedzy przedmiotowej ważniejsza jest metodyka nauczania. Sam kiedyś napisałem, że do nauczania matematyki czy fizyki albo innych wystarczy wiedza dobrego licealisty .
Zamiast szkolić matematyków, fizyków , chemików itp. z uprawnieniami nauczycielskimi należałoby szkolić nauczycieli z uprawnieniami do nauczania najlepiej kilku pokrewnych przedmiotów. Mnie w podstawówce nauczyciel po Liceum Pedagogicznym uczył matematyki, fizyki, wf-u i śpiewu.
Jak słusznie stwierdził @belferxxx – „talent czy umiejętności matematyczne trzeba ROZWIJAĆ i ćwiczyć i to długo i systematycznie – inaczej one GINĄ”
Mój 7-letni wnuk jeszcze chodząc do przedszkola potrafił w pamięci obliczyć sumę wieku mojego i mojej żony znając tylko mój rok urodzenia i to, że żona jest 3 lata młodsza. Po chwili podał sumę lat wszystkich – naszych, rodziców oraz brata i swego własnego.
Zastanawiam się czy jego talent się rozwinie, czy zostaje zmarnowany w szkole ?
Chyba, że trafi na nauczyciela – pasjonata. Są z urzędu środki na dodatkowe zajęcia z uczniami opóźnionymi czy różnymi dysfunkcjami a nie ma na tych uzdolnionych i wybitnych.
A przecież o oni są „motorem postępu ” !!!
@Płynna Rzeczywistość
Zauważył Pan oczywistość – tzn. rozwijanie zdolności umożliwiających zakończony sukcesem udział w konkursach i olimpiadach stało się elitarne. W praktyce wyglada to tak, że albo uczeń ma wyjątkowe szczęście i trafi w szkole na nauczyciela pasjonata, który za darmo się nim zajmie, narażając się przy tym często na niezadowolenie pozostałych nauczycieli i rodziców pozostałych uczniów, albo ma rodziców, którzy sami mają takie wykształcenie, że potrafią to zrobić, albo ma rodziców, którzy za to zapłacą. Ostatni przypadek występuje najczęściej, pan Krzysztof jest taką osobą, której się za to płaci i jego uczniowie chcieli startować w tej olimpiadzie. Nikt w szkole nie przygotuje ich do olimpiady, do której szkoła nie zgłosiła nawet udziału. I jakie Pan proponuje bardziej lewicowe rozwiązanie tego problemu niż znacznie lepsze warunki dla tych nielicznych nauczycieli, którzy potrafiliby zrobić to w szkole w sposób dostępny dla każdego uzdolnionego dziecka (również dziecka rodziców z tzw.mniejszym kapitałem kulturowym)? Ja się z Pana wieloma poglądami zgadzam, stawianie miliona jedynek jest durne, robienie z podstawówki obozu pracy dla dzieci tak samo, ale jeżeli chodzi o najzdolniejsze dzieci, to taka pozorna lewicowa równość, którą Pan lubi, jest w praktyce wykluczająca dzieci tych biedniejszych i słabiej orientujących się rodziców .
Proszę Was – rozróżniajcie lewicowość i „lewicowość” !
Dla mnie lewicowiec wyznaje zasadę – „od każdego wg jego możliwości, każdemu wg jego pracy ” . To propagowano w czasach Gierka.
To za komunizmu miło być – „każdemu wg potrzeb” a Solidarność głosiła, że „wszyscy mamy jednakowe żołądki !” Takie poglądy głoszą właśnie „lewicowcy”!
Zresztą obecnie tych określeń się tyle namnożyło, wzajemnie sprzecznych, że trudno się połapać, kto jest kim.
@belferxxx 5 GRUDNIA 2021 10:44
„@Płynna nierzeczywistość
Znowu jako propagandysta stosujesz metodę wybiórczej…”
100/100 😉
Upór, z jakim co poniektórzy starają się wciskać ciemnotę, że Polska przed rokiem 2015 była krainą mlekiem i miodem płynącą, jest wprost porażający… 😉
@Róża
5 GRUDNIA 2021
12:01
Dokładnie tak! 🙂
Co do jedynek, to uważam, że to świetny pomysł, ale jeśli nie wprowadzi się tego, co proponuje lalecznik, to będzie tylko taka propagandowa ściema. Bo, tak jak mówi belferxxx, uczniów ani ziębi, ani grzeje, jak się nazywa to coś. Oni i tak przeliczą to sobie na jedynki. Pamiętam z pierwszych klas mojego dziecka, gdzie oceniano opisowo, ale jednak te opisy się powtarzały i można było łatwo znaleźć algorytm, że te wszystkie „musisz jeszcze popracować” albo „świetnie Ci poszło” itp. dzieci bez pudła w pierwszym miesiącu przełożyły sobie na oceny od 1 do 6 i w komunikacji między sobą oraz z rodzicami używały tylko tych ocen numerycznych. A były to dzieci, które czasem nie umiały jeszcze czytać ani za dobrze liczyć. Wobec tego „jeszcze nie” zamiast jedynki niczym nie będzie się różnić. Ale już skala „niezaliczony”, „zaliczony” i „zaliczony z wyróżnieniem”, zbliżona do tej na studiach, zupełnie inaczej działa na mózg. nie wiem dlaczego, ale działa…
@Róża
Ja przede wszystkim zauważyłem, (1) że likwidacja gimnazjów prawdopodobnie powiększyła różnice w dostępie do edukacji między dużymi miastami a resztą kraju i (2) że dane, które w zakresie kształcenia dzieci szczególnie uzdolnionych mogą tę tezę potwierdzić lub obalić leżą niemal na ulicy. Można do tego dodać niezbyt odkrywczą tezę, że obecna władza ma największe poparcie w warstwach społecznych, które przynajmniej na polu edukacji swoich dzieci pod rządami tej władzy tracą.
Te różnice istniały zawsze: przyznaję się bez bicia, że nie chodziłem ani do rejonowej podstawówki, ani do najbliższego liceum ogólnokształcącego. Z moich dzieci rejonową podstawówkę zaliczyło tylko jedno dziecko (nie było źle, ale tez nie było tam nic „ekstra”).
Co z tym zrobić – to pytanie do ministra oświaty. Podpowiem, że polityka możliwie szybkiego zwiększania pensji minimalnej jest krokiem we właściwym kierunku – o ile wynika z dążenia do wyrównywania różnic społecznych w dostępie do usług publicznych czy korzystania ze wzrostu PKB a nie chęci kupienia sobie elektoratu, i o ile nie generuje inflacji.
@Płynna nierzeczywistość
JAK ZWYKLE uciekasz w ideologię i historię (typu „A u was biją/bili Murzynów!”) od KONKRETNYCH odpowiedzi na KONKRETNE pytania i problemy … 🙁