Nauka zdalna tylko dla niezaszczepionych
Zmieniły się zasady. Dyrektor szkoły nie musi już całych klas kierować na nauczanie zdalne. W razie kontaktu z zarażonym covid-19 w domu zostają tylko niezaszczepieni. Reszta może przychodzić na lekcje do szkoły.
Dyrektor nie jest zobowiązany do organizowania nauki w trybie hybrydowym. Zrobi to, na co pozwalają warunki. Liczą się też umiejętności nauczycieli. Wielu pracowników nie wyobraża sobie prowadzenia lekcji jednocześnie dla obecnych w szkole i w domu. Wolą albo-albo.
Rekomendacje MEiN się zmieniły, jednak dyrektorzy mogą postępować po staremu. Wysłanie całej klasy do domu jest wygodne. Pasuje nie tylko nauczycielom, ale przede wszystkim uczniom.
Moja klasa, choć nikt nie jest chory na covid-19, zazdrości tym, którzy mają naukę zdalną (na razie trzy klasy nie chodzą do szkoły). Marzą chociaż o tygodniu w domu. No cóż, jestem pewien, że to marzenie się spełni, może nawet w większym wymiarze, niż sądzicie.
Komentarze
Jest jeszcze lepsza opcja, w szkołach sporo lekcji jest teraz odwoływanych, nie ma zastępstw i zamiast 7,8 lekcji są 4. Można się wyspać, wpaść do szkoły, pogadać z kolegami, pożartować z ładnymi koleżankami i wrócić do domu, jak się ma szczęście i odwołane są lekcje klasówkowe to szkoła wreszcie staje się fajna.
@Gospodarz
Stołęczny ratusz, TU akurat pochwalę, proponuje słuszne rowiązanie. Dzieci w stolicy powyżej 12 l. wyszczepione aż miło – wakacje zagraniczne bez kłopotów to ważna rzecz … 😉 Więc lekcje stacjonarne dla zaszczepionych w przypadku kontaktu w klasie, a niezaszczepieni (i mający kwarantannę) spędzą te 7 czy 10 dni w domu, a potem nadrobią (jak zwykle chorzy!) SAMI – ich/rodziców decyzja by się nie szczepić – ICH problem co robić ze skutkami!!!
Tu o apelu wiceprezydent Kaznowskiej:
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,27841062,apel-warszawy-niech-zaszczepieni-ucza-sie-w-szkole-a-uczniowie.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Warszawa_Wyborcza&fbclid=IwAR0RkQwoY0WQ3eg4W1rhP3KkRno7cfEjTlsXzYV6wd2wlQwoNd2ALVrVQWo
@KSJ
Turski jako fizyk i profesor przekracza w zalinkowanym przez Pana materiale zakres swoich kompetencji, koncentrując się w swojej wypowiedzi na problemach należących raczej do filozofii, pedagogiki, politologii. Żeby nie było: ma do tego prawo, jak każdy, ale słuchając go, trzeba mieć świadomość, że mówi przez niego raczej doświadczenie życiowe niż solidna edukacja poparta badaniami w zakresie, powiedzmy, filozofii nauki czy polityki naukowej. Notanbene, to ciekawe ćwiczenie: słuchać nie tego, co mówi, tylko dlaczego. Innymi słowy, spróbować wywnioskować coś o środowisku, w którym się wychował i w którym przebywa. Tak jak dziś usiłujemy dowiedzieć się czegoś o życiu społecznym Izraelitów na podstawie treści i formy tekstów biblijnych.
Po drugie, mamy tu ciekawy przykład, jak wypowiedź, każda, staje się niezależnym bytem, żyjącym własnym życiem. Tak jak dzieła Szekspira odczytujemy dziś pewnie inaczej niż sam Szekspir, tak tę wypowiedź naukowca w obronie nauki można uczynić argumentem przeciwko nauce, co usiłował wyrazić pierwszy dyskutant, i co Pan potwierdza. Sam Pan na ten film raczej nie wpadł przypadkiem, buszując po przepastnych zasobach internetu, prawda? Stawiam jabłka przeciw gruszkom, że raczej go Panu podano jako dowód na miałkość „oficjalnej nauki”. Oczywiście dostrzega Pan ten paradoks: jedynym wiarygodnym narzędziem do obalania autorytetu nauki stają się słowa naukowców o brudach tejże nauki. W logice takie błędne koło z pewnością ma swoją nazwę.
Nie wiem więc, jakich wniosków się Pan ode mnie spodziewa? Że naukowcy to tacy sami ludzie, jak księgowi, mechanicy rowerowi i księża? Że część z nich oszukuje? Że ma kredyty do spłacenia, albo kochanki, którym chce zaimponować, a może kompulsywną potrzebę uznania, władzy, prestiżu?
Proszę zwrócić uwagę na pytanie pani profesor psychologii, 1:14:57, która mówi, że spotyka dwa rodzaje ludzi: tych, którzy podawaną im wiedzę kwestionują i tych, którzy przyjmują informacje na zasadzie autorytetu. Życzę Panu tej pierwszej postawy, ale rozciągniętej na samego siebie. To się jakoś ładnie nazwa, samokrytycyzm czy jakoś tak. To jest immanentna cecha postawy naukowej: kwestionować można wszystko, a najchętniej własne odkrycia; bo tylko jeśli mimo usilnych i szczerych prób sam nie będę mógł znaleźć luki we własnym rozumowaniu, istnieje szansa, że nie znajdą jej inni, a w konsekwencji, że mam rację. Lub coś w jej okolicach. Klasycznym przykładem postawy doskonale przeciwnej były (są?) działania komisji niejakiego Macierewicza, która z uporem godnym lepszej sprawy odrzuca wszelkie dowody czy choćby poszlaki, mogące podważyć przyjętą przez nią tezę. Tak działają antyszczepionkowcy, płaskoziemcy i tym podobni.
I jeśli zadać pytanie fundamentalne, skąd się biorą takie ruchy i ich popularność, i czy ich istnienie jest dobre, czy złe, to u Turskiego albo tej odpowiedzi nie usłyszymy, albo będzie ona bardzo uproszczona, płytka. Przecież nawet nie wiemy, czy ich popularność naprawdę rośnie czy też może jest to złudzenie optyczne wynikające z upowszechnienia się mediów społecznościowych, które pozwalają podsłuchać każdą rozmowę z przysłowiowego magla. Dla społeczeństwa tego rodzaju ruchy mają prawdopodobnie efekt w krótkiej perspektywie negatywny (z 50 tys. przedwczesnych kowidowych i okołokowidowych zgonów Polaków), w dłuższej jednak nie pozwalają nauce osiąść na laurach w quasireligijnym samouwielbieniu, więc kto wie, może w perspektywie szerszej są pożyteczne.
@belferxxx 25 LISTOPADA 2021 21:23
„Dzieci w stolicy powyżej 12 l. wyszczepione aż miło – wakacje zagraniczne bez kłopotów to ważna rzecz …”
100/100 😉
Z portalu „Dziennika Gazety Prawnej” (Jan Wróbel „Śmierć kosi niby łan”):
„Moglibyśmy z przerażeniem wołać, że śmierć kosi niby łan, ale siedzimy cicho. Zamknęliśmy się w bańce, by nie dać się zamknąć w domach. Odporność narodu polskiego na codzienne komunikaty o setkach (!) pacjentów zmarłych na COVID-19 i dziesiątkach tysięcy chorych zaczyna mieć w sobie coś przerażającego.
Do białej gorączki potrafią opinię publiczną doprowadzić czyjeś wypowiedzi o bzdurach, „tragiczne” wykonania jakiejś piosenki czy fotki z Zanzibaru; do żadnej gorączki nie doprowadza nas fakt, że każda jazda tramwajem może okazać się przejażdżką do nieba, z nieprzyjemnym przystankiem w skrzydle szpitala dla covidowców, tych współczesnych trędowatych.
„Śmierć kosi niby łan, lecz my nie wiemy, co to lęk” – fajne słowa, tyle że pieśni partyzantów (pamiętacie „Rozszumiały się wierzby płaczące”?)”.
@belferxxx
Wiceprezydent Kaznowska apelując do ministerstwa o rozwiązania ustawowe chyba oczekuje zbyt wiele. Władza zrobiła tyle ile mogła – zasugerowała bardzo delikatnie, że przyzwala na olanie nieszczepionych, ale nie może tego napisać wprost w ustawie, bo ma takich wyborców jakich ma. Reszta należy do nauczycieli, jeżeli nauczyciel połączy się z uczniami na kwarantannie, da im teoretycznie możliwość słuchania lekcji, z której praktycznie niewiele usłyszą, to niektórych rodziców może to skłonić do szczepienia.
@PR
Nie do końca zrozumiałeś moje intencje i nie wyłapałeś istotnego wątku wypowiedzi prof. Turskiego.
Podstawową tezą moich wypowiedzi jest to, iż nauka w coraz większym stopniu służy interesom biznesu a nie rozwojowi nauki i korzyściom ludzkości.
Blokuje się prace, których wyniki mogą być niekorzystne dla wielkich koncernów, recenzuje publikacje lub odmawia się ich umieszczenia w tych „renomowanych” wydawnictwach. Czytając różne książki czy opracowania napotykałem wyznania ich autorów, że mieli problemy z ich publikacją mimo pozytywnych recenzji, ponieważ dyrektorzy wydawnictwa szczerze im wyjaśniali – ” twoja praca jest ciekawa ale uderza w interesy firm, które dla nas są źródłem xx% naszych przychodów i nie stać nas na to, by ich utracić. ”
Szef amerykańskiej firmy medialnej powiedział wprost – „niech mi któryś zaprosi do studia jakiegoś „antyszczepionkowca” to go natychmiast wyp ….lę , bo poza kampanią wyborczą to 80% naszych przychodów pochodzi z reklam koncernów farmaceutycznych!”
Kiedyś nawet sam dyrektor The Lancet przyznał, że obecnie połowa ich publikacji pisana jest „pod zamówienie”.
Moja sympatyczna lekarka rodzinna, młodsza od mnie o 14 lat też wierzyła tylko w to, co publikowano w Lancecie – wszystko inne to było dla niej „znachorstwo, oszustwo i wyciąganie pieniędzy od naiwnych”. Zbliżyliśmy się bardziej, gdy zdiagnozowano u mnie raka płuc a wiedziałem, że ona także ma nowotwór i jest po kilku turach chemii. U mnie szczęśliwie skończyło się na operacji. Żona w tym czasie stała się „ekspertką” naturalnych metod leczenia i zapobiegania nowotworom. Po każdej wizycie kontrolnej u onkologa spotykaliśmy się i przekazywałem wyniki badań a przy okazji dzieliłem się z nią wiedzą z tych publikacji, które ściągała żona lecz ona powiedziała mi, bym przestał, bo za bardzo się lubimy, by się o to pokłócić. Gdy później chciałem umówić kolejną wizytę otrzymałem odpowiedź, że Pani Doktor nie ma i że prawdopodobnie już nie nie będzie. Poprosiłem tylko, by mnie powiadomić, gdyby coś … Niedługo potem dostałem maila, że Pani Doktor nie żyje a parę godzin po tym, kiedy i gdzie będzie pochowana. Pochowaliśmy Ją w przeddzień 52-ich Jej urodzin. A mogła żyć dłużej, gdyby wierzyła także w inne źródła wiedzy….
Inny podaje przykład, gdy Bill Clinton osobiście interweniował u Toniego Blaira w sprawie brytyjskiego instytutu , w którym prowadzono badania zagrażające interesom wielkiego koncernu amerykańskiego – chyba chodziło o Monsanto ale nie jestem pewien. Blair natychmiast polecił wycofać środki, zamknąć instytut a pracujących w nim naukowców zwolnić.
A ilu i jakich u nas lekarzy w ostatnich czasach pozbawiono prawa wykonywania zawodu i za co ?
Jakoś nie słyszałem o przypadkach spowodowanych błędami lekarskimi – błędami w diagnozie czy powikłaniami wskutek zastosowanej terapii za to głośno było o lekarzach, którzy propagowali wiedzę sprzeczną z aktualnym stanem wiedzy medycznej – czytaj ” narzuconymi odgórnie ( wiadomo przez kogo ) procedurami leczenia” choć w praktyce wykazywali skuteczność kwestionowanych metod.
A przecież w USA już oficjalnie się uznaje błędy lekarskie i skutki stosowanych terapii jako trzecią z przyczyn powodujących największą ilość zgonów.
Dokonaj sam analizy i wyciągnij wnioski z następującej sytuacji.
Już w latach 40-tych amerykański lekarz dr Klenner wykazał praktycznie , że stosując dawki 5-10 gr na dobę wit, C potrafił skutecznie w ciągu kilku dni wyleczyć dzieci chore na polio. Koszt tego to kilka zł i gdyby nawet leczyć 50 tys. chorych kosztowałoby łącznie nie więcej niż 100 tys. zł Taki byłby też przychód dystrybutora wit. C.Ale zaszczepienie trzykrotne każdego rocznika czyli ok. 1,2 mln dawek szczepionki kosztującej 130 zł daje dystrybutorowi ( u na to Sanepid ) przychód rzędu ok, 150 mln zł – oczywiście jego jest tylko prowizja bo reszta należy się producentowi szczepionek.
Oczywiście to tylko praktyka bo badań naukowych nie ma i NIE BĘDZIE bo tylko idiota podcina gałąź na której siedzi lub pozwala to czynić innym.
@kaesjot 26 LISTOPADA 2021 11:32
„Podstawową tezą moich wypowiedzi jest to, iż nauka w coraz większym stopniu służy interesom biznesu a nie rozwojowi nauki i korzyściom ludzkości”.
Niestety, interesom biznesu służy wiele dziedzin – to jeden z najbardziej zgubnych skutków neoliberalizmu, którym u nas tak wielu swego czasu się zachwyciło i którym jest – mimo kompromitacji tej ideologii na całym świecie – zauroczonych do dzisiaj (np. redakcja tygodnika „Polityka”).
Jak to powiedział kilka miesięcy temu Adam Michnik na spotkaniu z czytelnikami „Gazety Wyborczej”?
„… słyszymy czasami od pionu biznesowego, żeby nie pisać krytycznie o jakimś filmie, dlatego że to uderzy nas po kieszeni w warstwie reklamowej albo żeby koniecznie pisać pozytywnie o innym filmie, który się tym cechuje, że jest beznadziejny artystycznie i historycznie zakłamany…”
Od kilku dni na łamach „Gazety Wyborczej” obserwujemy gorszący spektakl walki naczelnych tej gazety z zarządem „Agory”. Michnik i Kurski napisali m.in.: „Czy … będzie to [„Gazeta Wyborcza” – grzerysz] nowoczesna gazeta konkurująca z innymi doinwestowanymi przez światowych gigantów mediami? Czy może -– jak to ujął szef rady nadzorczej Agory – jedynie „13 procentami wartości spółki”, czyli konglomeratu rozrywkowo-medialnego stawiającego na fast food i popcorn….”
Ograniczając się teraz tylko do naszych mediów i to wyłącznie tzw. opiniotwórczych – czy w czterdziestomilionowym kraju należącym do UE i NATO można już tylko marzyć o lekturze dziennika, który nie jest ” jedynie „13 procentami wartości spółki”, czyli konglomeratu rozrywkowo-medialnego stawiającego na fast food i popcorn” albo tygodnika nie będącego ledwo bladym cieniem „Polityki” Rakowskiego? O poziomie (obecnie) dwutygodnika „Forum”, niegdyś pisma elitarnego, zamilczę…
@belferxxx
Dzieci w stolicy wyszczepione, a ja od tygodnia czekam na skierowanie mojej córki na szczepienie. Skończyła 12 lat i co? Figa z makiem, skierowania w systemie nie ma, więc nikt jej na szczepienie nie zapisze i nie zaszczepi. W razie kwarantanny – umarł w butach… 30% dzieci w jej szkole ma obecnie lekcje zdalne, więc kwestią czasu jest tylko, czy zdążę ją zaszczepić, zanim i jej klasę dopadnie kwarantanna. Ale zaszczepić nie mam jak!
@Róża
Zgodnie z AKTUALNYMI zaleceniami MEN/mazowieckiego kuratorium dyrektor decyduje i może, mając większość uczniów danej klasy(!) zaszczepionych (więc nie na kwarantannie!) , zorganizować im lekcje stacjonarne ! Równoległe nauczanie zdalne dla kilku niezaszczepionych na kwarantannie może zorganizować W MIARĘ MOŻLIWOŚCI (wg JEGO oceny!), więc nie musi … 😉 Z drugiej strony PŁACE (dość wysokie uznaniowe(!) dodatki motywacyjne na poziomie 2 tys. miesięcznie i więcej!) dyrektorów stołecznych placówek zależą od ratusza czyli p.Kaznowskiej – przekaz jest więc (dla dyrektorów!) jasny … 😉
@nastka
Trzeba było dziecko w czerwcu – wrześniu zaszczepić – wtedy był luz, była też we WRZEŚNIU akcja szczepień W SZKOŁACH …. 😉
Za portalem gazeta.pl:
„Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19 rozmawiał z Jackiem Nizinkiewiczem, dziennikarzem ‚Rzeczpospolitej”. Tematem była pandemia koronawirusa i sposoby na ograniczenia jej skutków….
Grzesiowski wskazywał … na problem niedoszacowania liczby chorych na COVID-19.
„Kolejna sprawa to uruchomienie masowych testów – wciąż w Polsce wykonujemy dużo mniej testów, niż pozostałe kraje europejskie. Nie doszacowujemy liczby zachorowań około pięciokrotnie. W rzeczywistości mamy tych zachorowań około 100 tysięcy, a nie 20 tysięcy”
– podkreślił naukowiec”.
@grzerysz
>Czy … będzie to [„Gazeta Wyborcza” – grzerysz] nowoczesna gazeta konkurująca z innymi doinwestowanymi przez światowych gigantów mediami?<
Tuba propagandowa sekciarstwa nie ma szans być "nowoczesną gazetą konkurującą …. " GW swoją SZANSĘ sprzed 25-30 lat już dawno straciła, najpóźniej – wywołując aferę Rywina! Teraz po prostu popełnia seppuku … 😉
@KSJ
Już Panu pisałem: jest Pan chodzącą śmiercią. Najgorsze, że z pewnością rozdziela Pan ją hojnie wśród krewnych i znajomych.
dr Klenner to gwiazda polskiego internetu antyszczepionkowo-megawitaminowego. I amerykańskiego. Jego praca o zbawiennym wpływie kosmicznych dożylnych + doustnych dawek witaminy C na choroby wirusowe, w tym polio, pojawiła się pod koniec lat 40. w USA, które wówczas przeżywało epidemię polio, mnóstwo okaleczonych dzieci, żelazne płuca i te klimaty. Gdyby ta terapia działała, kilkanaście lat przed upowszechnieniem szczepień, to jakim cudem BigFarma by powstrzymała lekarzy i pacjentów? A przecież badania nad witaminą C w terapii polio przeprowadzono już co najmniej 10 lat wcześniej, nad małpami, z wynikiem zdecydowanie ujemnym. Duże badania nad stosowaniem megabomb witaminowych przeprowadzono też po rewelacjach noblisty Paulinga, dotarłem do tych na temat roli witaminy C w przeziębieniu: większość badań (liczba mnoga) żadnego związku nie znalazła, część znalazła pewien pozytywny efekt u specyficznych grup społecznych (osoby starsze, niedożywione, wykonujące ciężką pracę fizyczną, etc.). Jednak takie megabomby nie są obojętne dla organizmu.
I naprawdę żaden Łukaszenka, Gomułka, Mao nie wpadł an pomysł, by zbadać to C (D, E, B,…) np, na więźniach? Żaden lekarz nie zbił na tej kuracji fortuny? Jak BigFarma mogła kogokolwiek powstrzymać przed stosowaniem dożylnych wlewek w połączeniu z tabletkami zawierającymi witaminę C?
I myśli Pan, że witaminy C nie produkuje BigFarama, a wstrzykujący ją lekarze robią to za zupełną darmochę?
Journal of Orthomolecular Medicine was established in 1967 by Abram Hoffer … In 1967, Hoffer found it increasingly difficult to publish reports on his studies of megavitamin therapies and claimed that his studies were rejected in a conspiracy of mainstream medicine, prompted by what he alleged to be extended conflicts of interest on the part of the American Psychiatric Association… Hoffer and Humphry Osmond … were called before the Committee of Ethics of the American Psychiatric Association to explain why they were publicizing a treatment … which was considered outside of standard psychiatric practice.
Several name changes occurred: to Schizophrenia; then to Orthomolecular Psychiatry, ostensibly to reflect the increased application of this type of therapy to other mental illnesses; then to Journal of Orthomolecular Medicine.
The Journal of Orthomolecular Medicine is not indexed by MEDLINE, a database of biomedical literature. Journals are selected for MEDLINE by the National Library of Medicine based on scope and coverage, quality of content, quality of editorial work, intended audience, quality of the layout, printing, graphics, and illustrations. The journal is classified as a „Non-recommended Periodical” by the alternative medicine watchdog website, Quackwatch.org.
Po co ten cytat z wiki? Ano może za medycyną ortogonalnie molekularną nie stoi BigFarma, ale z pewnością stoją za nią niemałe interesy całkiem małych ludzi.
@belferxxx
Nastka chyba napisała o dziecku, które dopiero teraz skończyło 12 lat i nie ma go w systemie
@nastka
W klasie mojego syna ( 8 kl.) kilka osób było zaszczepionych w lipcu, sporo szczepiło się we wrześniu, potem były 3 razy kwarantanny dla nieszczepionych, w tym czasie rodzice kolejnych dzieci dochodzili do wniosku, że jednak warto, a z niezaszczepionych większość się w ciągu ostatniego miesiąca zaraziła. Jeżeli zależy Pani na tym, żeby córka nie złapała covida, to chyba trzeba dzwonić gdzie się da, żeby znalazła się w końcu w tym systemie, zaszczepić i zostawić ją przez 2 tygodnie w domu
@Płynna Rzeczywistość
„Dziwny jest ten świat „…naukowej medycyny: Nobel za masową lobotomię, niemieckojęzyczni lekarze obozów koncentracyjnych, że nie wspomnę o tych, o których Pan wspomniał i nie wspominał: Lenin, Stalin, Breżniew…
Sporo celnych spostrzeżeń dał W. Łysiak w „Stuleciu kłamców”. Jeżeli ktoś żyje, a nie powinien, bo nie słuchał się lekarzy, to nie tak trudno jest mu nabrać przekonania, że z tą medycyną jest coś nie tak, i to może nawet bardzo nie tak 🙂
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wielki biznes wykreował sytuację w terapiach medycznych analogiczną do spostrzeżenia bodaj Leca:”Przysłowia wzajemnie sobie przeczą i dlatego są mądrością narodów” 🙂
@belferxxx
Braki kadrowe to jeszcze na razie mały pikuś dla ludzi: pandemia i inflacja pozwalają na zepchnięcie problemu na plan nieco dalszy. Cyrk, którego można było uniknąć niewielkim kosztem, zacznie się we wrześniu. I wtedy trzeba już będzie ponosić koszty ekstremalne.
@belferxxx 26 LISTOPADA 2021 23:29
Pisałem już, że jestem co najmniej zdziwiony i nieźle zniesmaczony, że Michnik i Kurski dopiero w roku 2021 zaczęli dostrzegać pewne zjawiska („Znają Państwo te metody. Teraz to się robi z domu. Zdalnie. Po 30 latach pracy przychodzi e-mail, potem odłączają konto pocztowe, nie działa karta, zabierają telefon, komputer. I za drzwi. Żadnych praw. Tak wygląda „etyka” w spółce, której management ma pełne usta wzniosłych słów. A tu, proszę, podłe sponiewieranie pracownika”, „„macherów od cashu” i Excela”, „generatorem wyżyłowanego zysku dla spółki”, „konglomeratu rozrywkowo-medialnego stawiającego na fast food i popcorn”). Otóż zaczęli je dostrzegać i głośno krzyczeć dopiero wtedy, kiedy zaczęło to poważnie dotykać ich samych… Jak dotyczyło innych to nie było problemu…
Tak, to prawda, że „Gazeta” swoją historyczną szansę z roku 1989 straciła dawno temu. Ale, biorąc pod uwagę mizerię naszej prasy, może warto dać im kolejną szansę?
Czyż swojej historycznej szansy nie straciła też „Polityka”? Bardzo wysoka renoma i świetny poziom tygodnika Rakowskiego (końcówka lat 1960. i lata 1970. (szczególnie ich pierwsza połowa) to okres wręcz doskonały) oraz 400000 sprzedawanych co tydzień egzemplarzy to chyba wyborna zaliczka na sukces?
@PR
Z kręgu mojej rodziny i znajomych , z którymi mam częsty, bezpośredni kontakt NIKT nie zachorował na covid. Z dalszych znajomych to kilka nauczycielek – koleżanek żony po dwóch dawkach szczepionki, młoda lekarka pracująca w szpitalu ( na okulistyce – nie w covidowym ) miała pozytywny wynik testu krótko po 3-ciej dawce szczepionki.
To gdzie masz fakty potwierdzające, że „sieję śmierć ” ?
Skuteczność działania wit. C przećwiczyłem OSOBIŚCIE NA SOBIE SAMYM przyjmując codziennie, od kilku lat jej dawki 100-krotnie wyższe od zalecanej RDS.
Dawką 600-krotnie wyższą w ciągu 12 godzin zwalczyłem atak grypy ( silne dreszcze i temp. powyżej 39 st. C ) Zniknęły alergie na pułki, ukąszenia owadów, nawet się nie przeziębiam. Podobnie z wit. D – gdy w czasie operacji miałem jej poziom prawie 2-krotnie wyższy od uznawanego wtedy za „toksyczny” operujący mnie lekarz zalecił mi ( w prywatnej rozmowie) ten poziom utrzymywać.
A tak naprawdę, to koncerny farmaceutyczne zaczęły się u nas ‚”panoszyć” z początkiem lat 90-tych. mam jeszcze podręczniki mojej teściowej, która studiowała medycynę w latach 50-tych. Tam wiele chorób wieku dziecięcego, przeciw którym obecnie masowo się dzieciaki szczepi uważano za niegroźne i nie potrzeba ich leczyć. Wręcz przeciwnie – uważano, że ich przechorowanie w wieku dziecięcym jest korzystne dla nich w przyszłości.
Na tym kończę dyskusje z tobą – wierz w co chcesz – to twój problem.
@belferxxx 26 LISTOPADA 2021 23:29
Dlaczego we Francji może wychodzić doskonały dziennik „Le Monde” a w Niemczech wybitny tygodnik „Die Zeit” (żeby podać tylko dwa przykłady), a u nas od dawna prasa systematycznie schodzi na psy?
Bo my mieliśmy co najmniej ćwierćwiecze wszechobecnego neoliberalizmu z jego pochwałą chciwości i kultem mamony, który czytelnictwa czy generalnie uczestnictwa w ambitnej kulturze bynajmniej nie wynosił na sztandary… 😉
Przypomnijmy sobie, co m.in. powiedział trzy lata temu w Parlamencie Europejskim
nasz znany reżyser teatralny Krzysztof Warlikowski:
„Pochodzę z Polski, z kraju, który po transformacji ustrojowej utracił grupę społeczną nazywaną inteligencją i żmudnie zaczął budować nowe autorytety, także w dziedzinie kultury. Jednocześnie kultura, podobnie jak inne sfery życia, stała się strefą działania wolnego rynku, który zaczął wywracać kryteria i wartości. Telewizja, prasa, media nieuchronnie stały się maszyną do produkowania powierzchni reklamowych. Bezinteresowność, tak ważna dla sztuki, straciła na znaczeniu. Wszyscy zaczęli schlebiać przeciętnym gustom i niskim potrzebom. Kicz i głupota były tłoczone do oczu i głów odbiorców. Mieli konsumować, kupować podejrzane produkty sztukopodobne….
Niepostrzeżenie zaczęto podmieniać kulturę na popkulturę i rozrywkę. Obrócono znaki. Powolne procesy kulturotwórcze błyskawicznie straciły sens i znaczenie. Zamiast krytyki i opinii pojawiły się rankingi. Systemy ocen, gwiazdek, like’ów. Twórcy, bo trudno nazwać ich artystami, okazali się nieodporni na korupcję wolnego rynku. Tylko nieliczni zachowali odpowiedzialność za swoich widzów i nie chcieli dawać im papki, na którą tamci czekali lub wmawiano im, że czekają. Myślę, że wytworzyliśmy osobliwy przemysł pogardy, w którym twórcy zamiast brać odpowiedzialność za widzów, zaspokajali ich najgłupsze pragnienia. Zepsucia nie było widać natychmiast, ale powoli pejzaż po przegranej bitwie zaczął się wyłaniać”.
@kaesjot 27 LISTOPADA 2021 10:59
„@PR
wierz w co chcesz – to twój problem”
No właśnie, wierz w co chcesz – to twój problem… 😉
@KSJ
Prawdopodobnie obaj jesteśmy w wieku, w którym system nerwowy jest już dość okrzepnięty, zacementowany i uzbrojony stalowymi prętami karbowanymi fi 10. Iluminacja na miarę przemiany dwudziestoparoletniego Szawła w Pawła czy trzydziestoletniego Jozuego w Syna Bożego już jest niemożliwa, bo groziłaby rozpadem osobowości bez szans na posklejanie tego pokruszonego betonu w nową konstrukcję.
Nie znam nikogo z „fizyków” smoleńskich, kto retrospektywnie przyznałby się do błędu. A przecież od 6 lat mają pełnię władzy, nieograniczone zasoby finansowe. I nibyredaktor Gmyz wciąż dumnie dopisuje sobie przed nazwiskiem pseudonim „Trotyl”. Kompletny brak refleksji.
Nie z Panem więc rozmawiam, tylko przeraża mnie myśl, że ktoś mógłby Pana opinie tu przeczytać i wziąć na serio. Choć pewnie martwię się niepotrzebnie: kto ma przejść na ciemnogrodzką stronę Mocy, i tak ma dostatecznie wiele bodźców, by dać się skusić i ja go nie przekonam. A kto nie ma, tego z kolei Pan nie przekona.
Religia w Europie jest w odwrocie, niemniej, zaspokaja ona jakąś fundamentalną potrzebą ludzką. Racjonalizm tej potrzeby ani nie zaspokoi, ani nie wypełni; życie jednak nie nosi próżni. Przyszłość pańskiego Ruchu, czymkolwiek on jest, widzę w pięknych, jasnych barwach.
@PR
Ja mam układ nerwowy wzmocniony prętami zebrowanymi dlatego jest mocniejszy. Karby osłabiają wytrzymałość.
Z portalu gazeta.pl:
„Izrael zamyka granice dla wszystkich obcokrajowców. Powodem wariant Omikron koronawirusa.
Izrael jako pierwsze państwo zdecydowało się na zamknięcie granic dla wszystkich obcokrajowców w obawie przed Omikronem. Władze zapowiedziały także wykorzystanie technologii namierzania telefonów, aby zatrzymać rozprzestrzenianie się nowego wariantu koronawirusa.
Zakaz dla podróżujących z większości krajów afrykańskich został wprowadzony przez Izrael w piątek 26 listopada. Jak poinformowała agencja Reutera, państwo jednak już w sobotę 27 listopada podjęło decyzję o zamknięciu granic dla wszystkich obcokrajowców. To pierwszy kraj, który zdecydował się na wprowadzenie tak dużego ograniczenia w związku z nowym wariantem koronawirusa – Omikronem”.
„Petr Fiala otrzymał z rąk prezydenta Czech Milosza Zemana nominację na stanowisko premiera. Do uroczystości doszło na Zamku Lány, jednej z prezydenckich rezydencji. W związku z zakażeniem koronawirusem, które stwierdzono u Zemana, przywódca uczestniczył w uroczystości, przebywając w specjalnej konstrukcji ochronnej.
Czeski prezydent spędził w szpitalu wojskowym 46 dni z powodu powikłań związanych z przewlekłą chorobą. W czwartek przed południem opuścił szpital w karetce, która przewiozła go do pałacu w Lanach koło Pragi.
Po około dziewięciu godzinach Milosz Zeman wrócił do szpitala z powodu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Wrócił na zamek w sobotę, by w niedzielę uczestniczyć w nominacji Petra Fiali na premiera. Aby nie zagrozić pozostałym uczestnikom uroczystości, Zeman został przywieziony na wózku do specjalnej konstrukcji. Transportowali go medycy w kombinezonach ochronnych”.
@belferxxx
No nie mogłam córki zaszczepić, bo nie miała 12 lat… Dopiero teraz skończyła. Skierowania „z rozdzielnika” na szczepienie dalej w systemie nie ma, ale zlitowała się pani pediatra i wystawiła indywidualne. A i to ja jej musiałam udowodnić, że może to zrobić…
@Róża
Dziękuję bardzo za radę. Właśnie tak zrobiłam, ale przecież to nie powinno wyglądać w taki sposób. Czy to tak trudno wystawić systemowe skierowanie w 12. urodziny?