Solidarność i ZNP razem przeciwko Czarnkowi

Nauczycielskie związki zawodowe porozumiały się, aby wspólnie wystąpić przeciwko zmianom w prawie oświatowym. Głównie chodzi o niezgodę na wyższe pensum. Nareszcie jest coś, co łączy Solidarność i ZNP.

W szkołach nauczyciele współpracują, nikt nie patrzy na przynależność związkową. Problem pojawia się dopiero na poziomie centralnym. Z Warszawy przychodzi nakaz, aby trzymać się z dala od inicjatyw, które forsuje druga strona. Obie organizacje tylko na tym tracą.

Funkcyjni działacze muszą słuchać tych poleceń, szeregowi związkowcy mogą robić, co chcą. Tak było podczas strajku w 2019 roku. ZNP strajkował, a Solidarność nie. Podzieleni nauczyciele to żadna siła. Zniechęceni nauczyciele wypisują się ze związków na potęgę. Gdy zaczynałem pracę w liceum, do Solidarności należał co trzeci pracownik, obecnie nikt. Co do ZNP, to zerowej przynależności jeszcze nie ma, ale może być.

Jeśli teraz wystąpimy razem, jest szansa, iż szaleństwo Czarnka zostanie zahamowane. Nie wróżę współpracy obydwu związków długiej trwałości. Przydałoby się jednak wytrwać chociaż do czasu załatwienia tej jednej sprawy, czyli zachowania pensum. Jeśli PiS zrealizuje swoje plany, starzy nauczyciele odejdą z pracy bądź na emeryturę, a nowym żadne związki nie będą już potrzebne.

Info o współpracy związków tutaj.