Niedługo etyki nie będą uczyć absolwenci świeckich studiów

W oświacie jest jeszcze gorzej, niż wynika to ze słów prof. Jana Hartmana (wypowiedź tutaj). To prawda, że etyki będą uczyć, jak chce Przemysław Czarnek, absolwenci kursów katolickich. Ale, niestety, tylko oni. Niedługo dyrektorzy szkół będą odrzucać absolwentów filozofii, którzy wprawdzie na studiach uczyli się etyki, ale przecież niewłaściwej. Innej niż katolicka niebawem w szkołach nie będzie

Jakiś czas temu uczestniczyłem w zjeździe nauczycieli etyki. Wystąpienia były lepsze i gorsze, ale jedno było przerażające. Mówca opowiedział, jak przymusza uczniów do postawy moralnej, którą w skrócie można nazwać „miłością bliźniego”. Uczniowie byli tresowani na lekcjach w przejawianiu ducha katolickiego, o żadnej nauce etyki jako dyscypliny filozoficznej nie było mowy.

Nauczyciel ten zdziwił się, gdy z sali popłynęły głosy sprzeciwu. „Tak nie można!” – wołali koledzy i koleżanki po fachu. Nauczyciel etyki katolickiej albo się zapomniał, dlatego takie rzeczy zaprezentował na konferencji, albo on już wie, co się szykuje w oświacie. Niedługo my, absolwenci studiów świeckich, zostaniemy ze szkół wyprowadzeni. Zostaną tylko absolwenci kursów katolickich.

Rozmawiałem ze znajomą dyrektorką. Zgłosił się nauczyciel etyki i religii za jednym zamachem. Dyrektorka zatrudni takiego fachowca albo nie, ale niedługo będzie musiała. Nie będzie miała wyboru, kogo zatrudnia: świeckiego czy religijnego etyka. Mój los też jest niepewny, gdyż filozofii uczyłem się m. in. pod kierunkiem prof. A. M. Kaniowskiego, który reprezentuje w Łodzi – jak zauważył prof. Hartman – postkantyzm i neomarksizm. To wg Czarnka dyskwalifikuje mnie jako nauczyciela etyki.