Uczniowie chcą jechać na wycieczkę

Wychowawczyni klasy maturalnej podziękowała, że byłem z jej wychowankami na wycieczce. Gdyby nie ja, przez trzy lata nigdzie by nie pojechali. To być może ostatnie takie podziękowania. Jeśli nic się nie zmieni, dołączę do grona nauczycieli, którzy na wycieczki z uczniami nie jeżdżą.

Jeżdżą tylko desperaci. Nawet wychowawcy odmawiają. Gdy jeszcze jeździłem, to tylko z nauczycielami, którzy mieli autorytet wśród uczniów. Z niektórymi klasami nigdy nie jeździłem. Uczniowie musieli być przewidywalni.

Pamiętam, jak pojechałem z klasą, która w nocy, gdy kadra wreszcie usnęła (druga w nocy), ostro się zabawiła. Rano portier poinformował mnie, że zniszczono gaśnicę wartą 200 zł. Jeśli winni nie zapłacą, szef potrąci mu tę sumę z wypłaty. To dla portiera dużo. Nie trzeba mi było tłumaczyć. Wina klasy ewidentna (ślady gaśnicy w pokoju). Wezwałem grupę, opieprzyłem, przemówiłem do sumień. Niestety, jak grochem o ścianę. Szli w chamskie zaparte, że to nie oni. Na szczęście w grupie były osoby honorowe. Wziąłem jedną na stronę i zapytałem, jakie ma poczucie sprawiedliwości. Uważa, że powinien zapłacić winny czy niewinny? Oni, którzy dobrze się bawili, czy kiepsko zarabiający portier? Dziewczyna odpowiedziała, iż rozumie, na klasę nie doniesie, ale winni zapłacą. I tak się stało. Portier i ja uznaliśmy sprawę za załatwioną.

Częściej jednak wszyscy uczniowie idą w chamskie zaparte. Niestety, jeszcze gorzej potrafią zachować się rodzice. Pamiętam, jak nakryliśmy ucznia na tym, że jest pijany. Matka, która samotnie wychowuje syna, błagała, abyśmy nie informowali policji, nie wzywali żadnych służb. Kobieta pracuje w Hiszpanii, wróci dopiero na święta, czyli za dwa miesiące. Będzie poważny problem. Ulitowałem się. Podobnie inni nauczyciele. Daliśmy chłopakowi szansę. Jednak kiedy wychowawca po powrocie do szkoły dał chłopakowi naganę, matka złożyła do dyrekcji podanie. Jeśli jej syn pił na wycieczce alkohol, to wychowawca – argumentowała – powinien wezwać pogotowie. Skoro tego nie zrobił, naraził dziecko na zatrucie i śmierć. O tym, że wzięła wychowawcę na litość,nie powiedziała ani słowa. Matka była cwana, więc syn nie poniósł żadnej kary.

Z tych oraz wielu innych powodów nauczyciele nie jeżdżą na wycieczki. Uczniowie bardzo chcą. Też bym chciał. Ze swoich czasów szkolnych najlepiej wspominam wycieczki. Gdyby ich nie było, nauka w liceum byłaby niewiele warta. Sorry, uczniowie, teraz z wami nie pojadę. Z powodu pandemii nie znam ani was, ani waszych rodziców.