Dnia Dziecka w szkołach nie będzie?

W poprzednich latach obchodziliby Dzień Dziecka bardzo hucznie. Cała społeczność szkoły – uczniowie i pracownicy, czasem też rodzice – brała udział w imprezie, zwanej od imienia patrona placówki Prusejadą. W zeszłym roku nie było nic (lockdown), w tym roku tego dnia mamy inwentaryzację. 1 czerwca obejdziemy się bez dzieci. Tradycja upada.

Uczeń, uczennica, jeśli chce, może do szkoły przyjść. Choć nie wiadomo, w jakim celu. Nauczyciele będą zajęci inwentaryzacją. Nie będzie żadnej imprezy, nawet namiastki nie będzie. Mogłyby być lekcje, ale uznaliśmy, że nie wypada. Wybraliśmy nic. Niczego dla dzieci nie mamy. Jeśli jakieś zdesperowane dziecko przyjdzie, najwyżej pomoże w inwentaryzacji. Jest z tym kupa roboty. Nauczyciele będą wściekli jak jasna cholera.

Podobnie jest w innych szkołach. Dla uczniów albo nie ma nic, albo prawie nic, albo są pozorowane działania. Fikcja. Urządzenie Dnia Dziecka spada więc na barki rodziców. Jeśli myślicie, iż szkoła was wyręczy, mylicie się. Boimy się, że nie zapanujemy nad uczniami, że nie będzie przestrzegania dystansu, więc każemy im zostać w domu i cieszyć się tym, co przygotują rodzice. Podobno pogoda też ma być do niczego.