Nauczyciele 60+ nie będą szczepieni

Rząd od piątku zacznie szczepić nauczycieli, ale nie tych, co najbardziej trzeba. W szkołach branżowych, gdzie odbywa się praktyczna nauka zawodu, nauczycieli po sześćdziesiątce jest od groma. Młodych prawie nie ma. W wielu placówkach są wręcz sami seniorzy, a młode są tylko anglistki. W podstawówkach, wśród nauczycieli klas 1-3, nie jest aż tak wiekowo, ale rewelacji nie ma. Tymczasem rząd starszych nauczycieli nie szczepi i na razie nawet nie planuje (może kiedyś).

Szczepienie nauczycieli poniżej sześćdziesiątki ma sens tylko w odniesieniu do przedszkoli – tylko tam bowiem aż tak wiekowo nie jest. Choć może się mylę. Jednak na pewno nie ma sensu w odniesieniu do nauczycieli praktycznej nauki zawodu, nauki przedmiotów zawodowych. W ogóle w szkołach branżowych nauczyciele są w wieku zaawansowanym. Trzeba by ich natychmiast zaszczepić, ale rząd tego w ogóle nie planuje. Jeśli w marcu-kwietniu nastąpi otwarcie szkół, tylko pozornie nauczyciele będą zaszczepieni. W rzeczywistości jedynie młodzi, czyli w zawodówkach prawie nikt.

W szkołach, gdzie nie prowadzi się teraz nauki stacjonarnej, nikogo się nie szczepi, bo nie ma czym. Ale nawet gdyby nadeszły kolejne partie szczepionki AstraZeneca, sytuacja będzie tylko nieco lepsza. W moim liceum pracuje tak wiekowa kadra, że jak ktoś ma 50 lat, to czuje się gówniarzem. Tak właśnie czuję się ja w gronie kolegów. Jest trochę czterdziestolatków, ale mało, natomiast trzydziestolatka trzeba ze świecą szukać. A jak się kogoś takiego znajdzie, to okazuje się, że tylko wygląda młodo, natomiast w metryce ma lat dużo więcej. A przecież w wielu szkołach jest gorzej. Nic dziwnego, że kolejni seniorzy wybierają się na emeryturę. Nie chcą być niezaszczepionymi wśród zaszczepionych. A coś takiego właśnie rząd nauczycielom szykuje: zaszczepi tylko młodszych, a starzy co? Do piachu?