Lekcje pod wpływem alkoholu

Podczas nauki stacjonarnej zdarzało się, że uczniowie przychodzili na lekcję pod wpływem alkoholu. Teraz też się zdarza, choć nie bardzo wiadomo, jak na to reagować. Rzeczywistość wyprzedziła bowiem procedury.

Za picie alkoholu na terenie szkoły groziły surowe kary, łącznie ze skreśleniem z listy uczniów. Za przyjście do szkoły pod wpływem alkoholu kary były te same. Uczniowie czasem się tłumaczyli, że pili w domu, w restauracji, nie na terenie placówki, ale to nie miało znaczenia. Trzeba być trzeźwym.

Pamiętam zdarzenie, kiedy zatrzymaliśmy ucznia podpitego i wezwaliśmy rodzica. Matka zdenerwowała się, że wyciągamy ją z pracy z powodu takiej drobnostki. Syn robi ze swoim życiem, co chce, a ona nie ma na niego wpływu. Chłopak miał 17 lat.

Nauka zdalna jeszcze pogłębiła problem. Uczniowie piją i w takim stanie wchodzą na lekcje, co można poznać po zmianie zachowania. Nieśmiały staje się śmiały, smutny robi się wesoły, spokojny zmienia się w pobudzonego. Znaków jest wiele. Czasem włącza się niechcący kamera i można zobaczyć, że w pokoju jest impreza. Nie jeden uczeń tam siedzi, a grupka. Ewidentnie dobrze się bawią i za kołnierz nie wylewają.

Co powinien zrobić nauczyciel? Udawać, że się przewidział, przesłyszał albo że jest przeczulony? Wmawiać sobie, że to sprawa rodziców, w końcu picie odbywa się w domu, a nie na terenie szkoły. Czy podczas nauki na odległość obowiązują te same zasady jak w murach szkoły? Czy też hulaj dusza, konsekwencji nie ma?