Komisja dyscyplinarna to nie koniec świata

Komisja dyscyplinarna budzi wśród nauczycieli przerażenie. Gorszy jest chyba tylko dziewiąty krąg piekła – bezpośrednie towarzystwo Lucyfera. Wszystko przez to, że trudno się obronić przed jej wyrokami. A te bywają surowe – choćby wydalenie z zawodu.

Niezłego stracha najadł się nauczyciel z Tarnowskich Gór, Michał Sporoń, któremu za udział w Strajku Kobiet groziły kary najstraszniejsze. Kar tych żądała posłanka PiS, Barbara Dziuk, która złożyła donos do kuratora. Kurator miał zaprosić Sporonia do tańca makabrycznego, czyli przed oblicze Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy wojewodzie śląskim. Ta jednak niespodziewanie odmówiła wszczęcia postępowania. Pani poseł zrobiło się łyso, okazało się bowiem, że kurator nie ma władzy absolutnej. A to niespodzianka, co?

Z tego, co mi wiadomo, w owej komisji zasiada stara wiara. Kurator nie zdążył jej wymienić na swoich ludzi. Stara wiara nie będzie sobie brudzić życiorysu niszczeniem człowieka, który jest raczej bohaterem niż przestępcą. Niektórzy członkowie komisji są już jedną nogą na emeryturze, nie chcą więc odejść z plamą na honorze. A czymś takim właśnie byłoby zajęcie się nauczycielem na polecenie posłanki PiS. Michał Sporoń mógł odetchnąć z ulgą. Chociaż gdyby stanął przed komisją i mógł zmierzyć się z zarzutami, byłoby jeszcze lepiej. Dla bohaterskiego życiorysu nauczyciela, ma się rozumieć.

No ale nie wszystko stracone. Kurator wymieni niebawem starą wiarę na nową, która wznowi proces. Nie za to samo, rzecz oczywista. Znajdzie się nowy pretekst, aby posłać Sporonia na samo dno piekła. Zresztą nie tylko jego. Koleżanki i koledzy, bądźcie czujni, bo czas jest bliski. Diabeł nie śpi!

Szczegóły sprawy Michała Sporonia tutaj.