Ilu pracowników szkół jest zarażonych? Co pokazały badania?
Przemysław Czarnek przyznał, że na 60 tys. przetestowanych dotychczas nauczycieli klas 1-3 około 2 proc. okazało się mieć wynik pozytywny. Dobrze, że ich wychwycono i powstrzymano przed pójściem do pracy.
Procentowo to mało (co 50. pracownik jest zarażony), ale liczbowo całkiem sporo (1200 osób). Gdyby przebadano wszystkich nauczycieli (ok. 700 tys.), mogłoby się okazać, że na każdą placówkę przypada co najmniej jeden zarażony. W mojej szkole grono pedagogiczne liczy prawie 50 osób, do tego należy dodać ok. 20 innych pracowników (info o liczbie zarażonych tutaj).
Kiedy w moim liceum przeprowadzono testy wśród nauczycieli – kilka miesięcy temu – wyniki zaskoczyły wszystkich. Najbardziej oczywiście zarażonych. Wydawało im się bowiem, że są zdrowi. Objawy pojawiły się później i to całkiem mocne. Na szczęście w porę ich wychwycono i kazano siedzieć w domu.
Przemysław Czarnek każe wszystkim szkołom – podstawowym i maturalnym – uruchomić konsultacje dla najstarszych klas. I to bez przeprowadzenia testów wśród nauczycieli. Minister nie wyciąga więc wniosków z badań, które poznał (2 proc. zarażonych). Albo nie potrafi kojarzyć faktów. Ludzie więc przyjdą do pracy i się pozarażają. To pewne jak w banku. Kogo to jednak obchodzi? Ministra na pewno wcale.
Komentarze
2 % zakażonych nauczycieli to 4 razy więcej niż oficjalnych aktywnych przypadków w Polsce (226tys na 38mln ludzi daje 0,5%). Widać z tego jak mało wykrywamy a przecież teraz kwarantanna i kontaktów mało to powinno być prościej.
@Gospodarz
Po prostu nauczyciele powinni być zaszczepieni możliwie szybko – TUŻ po seniorach 80+. I wtedy można by otworzyć szkoły!Testy NIC nie wnoszą – DZIŚ jesteś zdrowy, a JUTRO – już zakażony. Trzeba by się codziennie testować … 😉
paulina.lisicka2@wp.pl 15 stycznia 2021 8:44
A w której grupie wiekowej mieszczą się nauczyciele?
Średnia krajowa, na którą się powołujesz obejmuje zarówno dzieci i młodzież w wieku 0-19 lat gdzie mamy mniej niż 1 zgon na milion osób tej grupie wiekowej jak i seniorów, gdzie prawdopodobieństwo zgonu jest nawet kilkaset razy większe !
Dlatego do porównania należy użyć danych właściwych dla określonej grupy wiekowej.
Celowo piszę o wskaźnikach zgonów, bo one właśnie określają na ile choroba ta jest groźna. W sezonie jesienno – zimowych 2019/2020 mieliśmy ponad 3,5 mln chorych na grypę ( ok. 10% ludności ) a tylko kilkadziesiąt zgonów nią spowodowanych.
Wzmacnianie odporności własnej , skuteczne leczenie to właściwe działanie lecz niestety – nie daje takich dochodów koncernom farmaceutycznym jak podwójne szczepienie wszystkich.
Siedzimy w domu od początku swiat zamiast w pracy a mimo to jest aż 2% zakazonych. To bardzo dużo. Każdy z tych zakazonych po powrocie do szkoły wysłałby kolejne osoby na kwarantannę a może by i nawet zaraził że skutkiem śmiertelnym.
O nauczycieli przedszkoli, technikum i liceum niestety już nikt nie chce pamiętać a przecież od poniedziałku i oni wracają do szkół w pewnym zakresie.
@KSJ o grypie: „tylko kilkadziesiąt zgonów nią spowodowanych.” Proszę nie zawstydzać swoich nauczycieli. Skąd się biorą sezonowe wahania liczby zgonów na milion mieszkańców i jaki wpływ mają sezonowe epidemie tej jednej choroby na liczby zgonów w Polsce w poszczególnych latach? Grypa rzadko zabija bezpośrednio, najczęściej ludzie umierają na „choroby towarzyszące”, np. niewydolność serca spowodowaną pogrypowym zapaleniem tegoż. Z tym można żyć kilka lat.
obiektywne, nie ulegające emocjom opinie naukowców. Słusznie.
Profesor (!!!) Andrzej Horban, główny doradca premiera ds. Covid-19, powiedział, że nauczyciele są młodzi i inteligentni, więc nie ma potrzeby ich szczepić.
Ten głos rozsądku bardzo mnie uspokoił.
Uspokaja mnie też plan testowania pod kątem COVID-19 nauczycieli klas 1-3 ze szkół podstawowych, którzy w poniedziałek wracają do pracy stacjonarnej. Okazało się, że dwa procent ze zbadanych jest nosicielami koronawirusa. I co? No, ci oczywiście pójdą na kwarantannę.
A co z resztą? Do poniedziałku nie przetestuje się pewnie z 90 proc. nauczycieli podstawówek. Zdrowi zarażą się od chorych koleżanek i kolegów lub od uczniów. Można przyjmować zakłady u bukmacherów, kiedy najmłodsi znów wrócą do domu. Rząd pewnie będzie chciał dociągnąć do wakacji, żeby rodzicom nie wypłacać zasiłków. Niektórzy padną pod drodze.
Czemu przetestowanych i zdrowych się nie szczepi. Odpowiedz jest oczywista. Bo nie ma szczepionek. Po co zatem w ogóle się testuje?
Tu też odpowiedź jest prosta. Bo rząd uwielbia stwarzać wrażenie, że coś robi. To się nazywa stwarzanie rzeczywistości słowami.
Gospodarz argumentację rozprawki rozpoczął słabo, boż to nie poezyje są, jeno liczby, ale wnioski wyciągnął poprawne. Ocena: dobry.
Dwa procent zarażonych nauczycieli nauczania początkowego to Armagedon – tak należało zacząć wybuchem wulkanu, a potem stopniowo zwiększać napięcie. No bo co te 2% mogą znaczyć? Przede wszystkim można przyjąć, że nauczyciele, a raczej nauczycielki to dobra, reprezentatywna próbka polskiego społeczeństwa. No, może poza płcią, czyli dżęderem obślizgłym, ale przecież kobiety zarażają się równie często jak mężczyźni (statystyki Szwedzkie), a to, że rzadziej zapadają na grożącą życiu odmianę tej choroby nie ma tu znaczenia (tamże). Podobnie z dziećmi czy emerytami: wszyscy zarażają się pi razy drzwi podobnie, różnice dotyczą tylko (nie-)odporności na wirusa. Poza tym nauczycielki nauczania początkowego mieszkają w wielkich miastach, w miasteczkach i na wsiach, a nawet w przysiółkach. Ich liczba jest z grubsza proporcjonalna do liczebności lokalnej populacji. Mają za mężów i rolników, i milionerów. Cały przekrój społeczeństwa.
Czyli 2% z niecałych 40 milionów to… 800 tysięcy aktywnie zarażonych w TEJ CHWILI w Polsce. Oficjalnie w Polsce testy wychwytują obecnie ok. 8 tys. nowych zarażeń dziennie. Test PCR wychwytuje zarażenie przez ok 2 tygodnie. 8 tys. razy 14 = ok. 100 tys. , góra 150 tys. Tę wartość należy skonfrontować z 800 tys., jakie wynikają z testów nauczycielskich, by dostrzec skalę błędu systematycznego w statystykach rządowych.
W listopadzie średniotygodniowa liczba oficjalnie potwierdzonych nowych zarażeń poszybowała do 25 tys. To jest 3 razy więcej niż obecnie. A przecież jest pewne, że władza ukrywała wówczas dane (lub straciła kontrolę nad sytuacją), o czym świadczą perypetie pewnego dziewiętnastolatka, który wykazał, że w danych centralnych były duuuże luki.
Jak się spojrzy na te dane od października (wcześniej pandemia to była bardziej w telewizji niż na ulicy, w pracy, w domach naszych lub naszych sąsiadów), to spokojnie nam wyjdzie, że zakażenie koroną przeszło od 15 do 20% społeczeństwa. Od 6 do 8 milionów. Szczepieniami ten poziom dogonimy może w czerwcu, ale do czerwca liczba osób zainfekowanych prawdziwym wirusem wzrośnie do kilkunastu milionów.
No i teraz możemy sobie porobić rachunki. Załóżmy, że każde dziecko w klasie jest zarażone z p = 2%. Jakie jest p-o, że w 20-osobowej klasie nikt nie jest zarażony? Liczymy: (1-p)^20, uff, można się spocić, tyle liczenia, 67%. Czyli w co trzeciej 20-osobowej klasie jakiś uczeń ma aktywnego wirusa. Prawda, że napięcie wzrosło jak u Hitchkocka?
No dobrze,ale te 2 % nie jest wielkościa jednorodną, czyli homogeniczną. W centrum Łodzi czy Warszawy będzie większa niż na przedmieściach, a na przedmieściach będzie większa niż na wsi (decyduje rodzaj zabudowy, gęstość zaludnienia). Postraszmy p = 3%. Uff, co za rachunki, 0.97 do 20. potęgi, jaki atleta temu sprosta? Google mówi 54%. A jeśli na wsi można przyjąć p = 1%? Google podpowiada: 82%. Czyli na wsi wirus będzie w co piątej klasie, a w miejskich blokowiskach w co drugiej.
Dlaczego mimo zamknięcia szkół aż 2% nauczycielek ma aktywną infekcję? Ha! A czyż one nie mają mężów i dzieci? Przebywając w domach, w zimie, z zamkniętymi oknami, oddychają tym samym powietrzem, co cała rodzina. Dlatego pukam się w głowę, gdy widzę policjanta chcącego wlepiać mandat jadącemu bez maseczki rowerzyście czy nawet przechodniom nienoszącym maseczek na wolnym powietrzu. Co innego rozrzedzony kontakt jednooddechowy, co innego wdychanie tych wirusów w domu lub pracy przez wiele godzin bez przerwy.
Czyli drodzy nauczyciele, częste wietrzenie sal na przerwach da wam większą ochronę niż sprzątaczki atakujące wieczorami ławki płynem dezynfekującym.
Na pocieszenie: podobno dzieci w fazie bezobjawowej bardzo rzadko zarażają. Im młodsze, tym mniej „chętnie”. Tego rodzaju uspokajające informacje, poparte wynikami badań, powinni państwo jednak otrzymać od ministra, od obu ministrów, a tymczasem w Polsce z informacją jak za Szczepańskiego (to taki Kurski PRL-u), trzeba ją wyczytywać między wierszami. W Szwecji do tej pory mają otwarte szkoły dla dzieci poniężej 15. roku życia i jakoś dają sobie radę, obecnie nie gorzej niż w Polsce z zamkniętymi szkołami.
jarek 15 STYCZNIA 2021 14:56
jarek pyta: „Po co zatem w ogóle się testuje?” i odpowiada, cytuję: „Bo gdyby rząd nie testował, to i autor tego bloga, i opozycja, i media leżące plackiem przed opozycją poruszyłyby Kosmos, non stop by wyły z wściekłości, że NIE testuje”. Koniec cytatu.
W mojej szkole czworo nauczycieli nie chorowało. Pozostali tak; pracownicy niepedagogiczni wszyscy. Szkoła nie jest mała.
Koleżanka pracuje w dwóch szkołach podstawowych w klasach 0-3 i w żadnej nie poproszono ją na test i nie podano, że na taki test powinna się zgłosić. Zastanawiam się ile nauczycieli nie przebadano.
Dzisiaj miłościwie nam panujący (chociaż ostatnimi czasy zdecydowanie w ukryciu) p. Du..da wraz z min. Czarnkiem (zasadniczo w „dudzie” mającym postulaty i realne potrzeby nauczycieli) odstawili telewizyjny teatrzyk „lansu i balansu”.
I co? Zasadniczo na linii szkolnictwa jest FENOMENALNIE, chociaż jak mawiano w czasach PRL „występują przejściowe trudności”.
W funkcjonowaniu wysyłanych właśnie do do zajęć stacjonarnych klas I-III właściwie nic nie zmienia się w porównaniu do sytuacji z początku roku szkolnego – minister pośrednio przyznał, że zalecane przezeń ograniczenie wymiany nauczycieli pomiędzy uczniami i uczniów pomiędzy sobą (np. podczas dowozu) będzie nierealne. No, ale nie ma czym się przejmować, bo „dyrektorzy są do tego bardzo dobrze przygotowani”. Czyli – jak to określiła pewna nauczycielka – kadra pedagogiczna ma iść do pracy uzbrojona jedynie „w 2xM – maseczkę i modlitwę”.
N-ty raz usłyszeliśmy również brednie o tym że” dzieci są najmniej narażone na zakażenia” – mimo iż choćby specjaliści m.in. z MOCOS (MOdelling Coronavirus Spread) alarmują: w Polsce rozprzestrzenia się już o 50-60 % bardziej zaraźliwa zmutowana wersja wirusa, rozpowszechniająca się lepiej właśnie między małymi dziećmi i w wieku szkolnym.
Ale co tam! Po prostu znowu minister, niczym Lord Farquaad ze „Shreka”, dobitnie przypomniał szarej braci nauczycielskiej: „Zapewne wielu z Was zginie, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów”…
Fiszka01 15 STYCZNIA 2021 17:35
Za bezpieczeństwo w szkole – wystarczy poczytać ustawy – odpowiada samorząd lokalny (tzw. organ prowadzący) oraz dyrektor szkoły.
Samorządy zaś to głównie PO (zwłaszcza w miastach)…
ontario 15 stycznia 2021 18:42
Sens konstatacji niczym w anegdocie:
„- Kowalski, jutro lecicie do Chin!
– Czym, towarzyszu generale? Nie mamy samolotów…
– A zróbcie sobie! Macie tu instrukcję – broszurkę Wam przyniosłem, wystarczy przeczytać. Wykonać!”
Hi, hi! Nawet pasuje, bo przedwczoraj min. Czarnek oświadczył, że odebrał MELDUNKI o przygotowaniu szkół na 5+.
PS. W dodatku prof. Horban raczył stwierdzić, że nauczyciele nie muszą się obawiać powrotu do szkół, gdyż są młodzi i inteligentni, więc będą wiedzieć jak uniknąć zakażenia…
I od razu serca kadry nauczycielskiej napełniły się otuchą – nie ma to jak posłuchać fachowców w dziedzinie edukacji i epidemiologii!
Fiszka01 Byc moze pan Ontario przyjal zalozenie, ze to samorzady decyduja o otwieraniu szkol:) Nie jestem specjaliska od czarnkologii. Wiec nie jestem w stanie przeniknac wielkiego umyslu:)
@ak
15 stycznia 2021
15:56
„W mojej szkole czworo nauczycieli nie chorowało. Pozostali tak; pracownicy niepedagogiczni wszyscy. Szkoła nie jest mała.”
A w mojej żaden nauczyciel nie chorował. U szwagra Kazka też żaden. We wszystkich znanych mi szkołach nie chorował żaden. Kilku natomiast chorowało w domach. Jaki stąd wniosek: nie wpuszczać ich do domów?
Ach tak wynaleźć test na idiotyzm. Ale byłby zbyt!
I wykrywalność – 99,9%!
Według oficjalnych danych, nawet opublikowanych w naczelnym organie siania paniki w Rzeczplitej (cenzura na kwarantannie?), wśród osób wykazujących „zaawansowane” (!) objawy typowe dla kowida (tylko takie się testuje w oficjalnych badaniach Min. Zdr.), wirusa na C stwierdza się u 18%. Osiemnaście procent to dużo, jednak z matematyki wychodzi mi, że 82% procent to nie tylko dużo, ale nawet – dużo więcej. 82% najwyraźniej zaatakowanych przez coś innego!
W związku z tym pytanie dla matematyków, polonistów i nauczycieli przysposobienia obronnego: dlaczego obecna pandemia nazywa się cowidową a nie cośinnegą, i dlaczego prowadzimy wojne z kowidem, a nie z całą tą armią wirusów zkażających 82%?!
@belfer
„Po prostu nauczyciele powinni być zaszczepieni możliwie szybko – TUŻ po seniorach 80+. I wtedy można by otworzyć szkoły!”
Hmmmm…
Za moich czasów do szkoły oprócz nauczycieli to chodzili jeszcze uczniowie. Ale coś mogło się oczywiście przez lata pozmieniać. Dawno w Polsce nie byłem.
Nauczyciele powinni takie dziennikarki jak Justyna Suchecka zasypać kwiatami i bombonierkami,
https://krytykapolityczna.pl/kraj/rozmowa-sutowski-suchecka-szkoly-nie-sa-dla-nas-miejscem-edukacji-lecz-w-pierwszej-kolejnosci-przechowalniami/
Zwracam uwagę zwłaszcza na aspekty socjologiczne jej wypowiedzi. Jakże na przykład ta opinia jest prawdziwa:
ci, którzy mają najwięcej wpływów, najczęściej mają dzieci poza systemem publicznym. Bardzo nieliczni politycy decydujący o tych reformach posyłają dzieci do szkół państwowych, ministra Anna Zalewska miała dzieci już dorosłe, gdy wprowadzała reformę. W przypadku posłanek i posłów opozycji jest zresztą podobnie.
Myslę, że podobnie sprawy się mają z wykształceniem wyższym (kogo stać, za punkt honoru stawia sobie wysłanie swoich dzieci na studia za granicę).
Badania pokazywały wyraźnie, że gimnazja spłaszczały różnice, ciągnęły ludzi w górę, zwłaszcza tych, którzy trafiali do nich ze słabszych podstawówek. Sprawdziłam, co się dzieje w mojej gminie ze znów ośmioletnimi wiejskimi podstawówkami.
No i?
Po reformie dzieciaki mają wyniki egzaminów na poziomie pierwszej i drugiej staniny, a więc dolnych 10 proc. rozkładu. I do nich już nikt ręki nie wyciągnie, bo jak niby ma to zrobić nauczycielka chemii czy geografii, która zamiast w jednym gimnazjum pracuje w sześciu szkołach podstawowych?
Ja cały czas mam nadzieję, że jeszcze za mojego życia gimnazja wrócą.
@turpin
1.Uczniowie są w JEDNEJ klasie i MOGĄ nie mieć innych kontaktów(poza rodziną), nauczyciele w wielu.
2.Dzieci i młodzież przechodzą zdecydowanie LŻEJ (najczęściej bezobjawowo) niż nauczyciele o średnim wieku około 45 lat.Dlatego NIKT nie szczepi niepełnoletnich – Twój problem jest wydumany.
3.Jak zachoruje nawet 1/3 uczniów, szkoła może nadal działać, jak zachoruje 1/3 uczniów – już nie.
@Płynna Rzeczywistość
16 stycznia 2021
11:56
„Nauczyciele powinni takie dziennikarki jak Justyna Suchecka zasypać kwiatami i bombonierkami”
No ale wtedy, jak wszyscy nauczyciel zaczną zasypywać, tych kilku/a dziennikarzy/rek (bez cudzysłowu), którzy jeszcze pozostali w RP, zginie przywalonych ciężarem, albo z uduszenia.
Na dodatek i mnie może sie oberwac, bo już sporo lat temu na tym blogu głosiłem teze, że prawdziwa reforma szkolnictwa w RP powinna składać się z dwóch zaleceń:
1) W szkołach powinno się przywrócić nauczanie.
2) Wszystkie inne funkcje: policyjne, psychologiczne, polityczne, psychiatryczne, epidemiczne, kopulacyjne, kateringowe, turystyczne, rozrywkowe, wyszynk alkoholu, dilerka prochów, towarzyskość agencyjna, hurtownictwo, wynajem lokali itd itp… powinny być ze szkół wyprowadzone.
Przyznaje wszak – szkoła działająca wg takich reguł raczej kiepsko przygotowywałaby do życia we współczesnym społeczeństwie.
Płynna Rzeczywistość 16 STYCZNIA 2021 11:56
A fe, panie, nieładnie czerwonym książątkom z legitymacją PZPR wypominać ich burżuazyjne ciągątki…
Ewa Locke 16 STYCZNIA 2021 9:18
Bujasz, zmyślasz. Nie przyjąłem żadnego założenia, ale przeczytałem ciągle obowiązujące prawo, ustawy…
Fiszka01 15 STYCZNIA 2021 22:17
Bujać w obłokach to umiesz. Ekstra. Żebyś jednak znała ciągle aktualne ustawy… Nie żaden rząd odpowiada za bezpieczeństwo w szkole, a samorząd… Twoja fikcja w niczym nie usunie prawdy.
Fiszka01 15 STYCZNIA 2021 22:17
Twoja anegdotka przepyszna, przednia, ale nijak ma się do faktów.
Samorząd (organ prowadzący) ma i samolot, i instrujcję: to BUDŻET. Z niego przeznacza szkole forsę, co niezbędne, aby zapewnić bezpieczeństwo. Budżet zatwierdzany, uchwalany przez radnych zawsze pod koniec starego roku na rok nowy.
Jeśli samorząd się miga, to działa wbrew ustawom. A miga się często i was, nauczycieli, kołuje…
@Gospodarz
Ciekawy tekst – praktycznie wszystko, co w dziedzinie edukacji głoszą i promują GW z Polityką nadaje się do wyrzucenia … 😉
https://wyborcza.pl/7,75398,26634227,szkola-pruska-nie-jest-zla-sprawdzi-sie-tez-online-zrezygnujmy.html
@jcp
Epidemia jest kowidowa, bo to przez kowida liczba zgonów w listopadzie 2020 była dwa razy większa niż w listopadzie 2019 r. Proszę też zaciągnąć się na ochotnika-wolontariusza do jakiegoś szpitala, najlepiej kowidowego nienarodowego, żeby zobaczyć, co tam się dzieje.
ontario
Ależ anegdotka idealnie obrazuje rzeczywistość na linii: władza centralna-samorząd-nauczyciele, uwzględniając choćby kategorie możliwości finansowych i czasu.
1) „Waaadza” centralna odgórnie narzuca samorządom kolejne zadania do wykonania, nie licząc się kompletnie z ich możliwościami finansowymi i właśnie z planami budżetowymi. Znam gminy, w których już wcześniej koszty związane z edukacja stanowiły 80% wszystkich wydatków!A skąd znienacka, w trakcie roku budżetowego, samorząd ma jeszcze wytrzasnąć ekstra środki np. na zatrudnienie dodatkowych nauczycieli do nauczania języków czy opieki świetlicowej (co obnaża fikcję skądinąd słusznego żądania „jedna klasa – jeden nauczyciel”)?
2) Tym razem łaskawca-minister oznajmił swoją wolę AŻ Z KILKUDNIOWYM wyprzedzeniem – cóż za gigantyczny zapas czasu uzyskały szkoły na wdrożenie jego wymagań! Byłoby pewnie dużo gorzej, gdyby dyrektorzy i nauczyciele nauczeni wcześniejszymi doświadczeniami, gdy zaskakiwani z dnia kolejnymi rozporządzeniami MEN (a raczej wynurzeniami ministra podczas konferencji prasowych) mieli na ich wprowadzenie np. tylko weeekend… No, szał po prostu!
Pomijam już fakt, że w dodatku większość z „odkrywczych” obecnych zaleceń ministerialnych na własną rękę opracowali sami nauczyciele i to w sierpniu-wrześniu ub.r.
3) Czyżby dyrektorzy szkół, poza zrzuceniem na nich całej odpowiedzialności za bezpieczeństwo uczniów, dostali jakąkolwiek samodzielność decyzyjną dot. choćby zawieszenia pracy własnej placówki czy nawet klasy w przypadku powstania w niej ogniska zakażenia? Nie? Czyli dalej czekać mają – często bardzo długo – na decyzję przeciążonego obowiązkami sanepidu? Hmm, czyli znów będziemy mieć „powtórkę z rozrywki” z września i października – z „przetestowanym” skutkiem…
Można by tak jeszcze dłuuugo wymieniać, ale chyba każdy, mający choćby odrobinę do czynienia z realiami szkoły, może sobie tę wyliczankę uzupełnić.
I – jak zwykł mawiać Profesor Mniemanologii Stosowanej – „to by było na tyle”.
@Płynna Rzeczywistość
16 stycznia 2021
17:07
” Proszę a też zaciągnąć się na ochotnika-wolontariusza do jakiegoś szpitala, najlepiej kowidowego nienarodowego, żeby zobaczyć, co tam się dzieje.”
Ja sie nie pytałem o możliwość podjęcia pracy w jakimś szpitalu, ale dziekuję za wskazówkę.
Nie byłem też ciekaw dziania się czegokolwiek w jakimś szpitalu. No ale skoro już Pan zmienił temat…, to tak się składa, że byłem w czwartek w jednym takim szpitalu, całkiem dużym, bo wybudowanym „z zapasem” za zbrodniczej komuny. Nic specjalnego się nie działo. Powiedziałbym nawet, że działo się nawet o wiele mniej niż w czasach przed Zagładą, kiedy na oddziałach koczowały tłumy odwiedzających, pełna parą pracowały bufety i restauracje, a po korytarzach biegali naganiacze z firm farmaceutycznych.
No coż, chyba jednak się nie dowiem, co się dzieje z tymi 82% chorych objawowo na coś innego niż kowid.
Chociaż przyznaję – kwestia: „co się dzieje w szpitalach
zajmujących się kowidem i kto lub co to sprawiło” wydaje się być dość interesującym tematem. Tylko dziwnie jakoś mało kto się nad nim pochyla.
belferxxx 16 stycznia 2021 12:51
Mam wobec uruchomienia stacjonarnej pracy szkół (w obecnie obowiązującym modelu) – nawet uwzględniając przyczyny związane z kosztami psychofizycznymi i edukacyjnymi dalszej nauki zdalnej dla maluchów – co najmniej mieszane uczucia i to z kilku powodów.
1) Uczniowie są w jednej klasie – liczącej 25 i więcej osób – i mimo najbardziej usilnych starań nauczycieli, nie da się wśród maluchów z kl. I-III całkowicie wyeliminować sytuacji, w których będą się zakażać między sobą, a później „podrzucać” wirusa członkom swoich rodzin (i oczywiście niezaszczepionym nauczycielom, również tym uczącym w wielu klasach, np. anglistom). Przykład – w Lublinie na kilkadziesiąt przedszkoli, w których obowiązują analogiczne obostrzenia sanitarne, regularnie co tydzień zamykano ostatnio co najmniej 5 spośród nich jako ogniska COViD. Wniosek – w szkołach zacznie się to samo.
2) Być może dzieci i młodzież przechodzą zdecydowanie lżej (najczęściej bezobjawowo), ale już powszechnie wiadomo, że późniejsze skutki zdrowotne mogą być dla nich także bardzo niebezpieczne – wystarczy sprawdzić, co dzieje się aktualnie w szpitalach dziecięcych, np. w Krakowie. Niestety, zakażać innych nogą bardzo łatwo, zwłaszcza nową mutacją wirusa, która rozpowszechnia się lepiej zwłaszcza między małymi dziećmi.
Eksperci z grupy MOCOS są przekonani, że przy obecnym, stosunkowo wysokim poziomie zakażeń otwieranie szkół nie jest zbyt sensownym posunięciem – to ryzykowanie zdrowia całego społeczeństwa:
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,26687489,eksperci-mocos-otwieranie-szkol-to-ryzykowanie-zdrowia-spoleczenstwa.html
Fiszka01 16 STYCZNIA 2021 17:49
Nie, to nie jest na tyle.
Jako przewodniczący komisji oświatowej znam sytuację od podszewki. W niczym nie przekonujesz. Powiem więc krótko, niedawno na pytanie radnego: „Co zrobimy, gdy braknie pieniędzy na oświatę, bo pandemia?”. Padła oczywista odpowiedź: 1) weźmiemy kredyt, 2) połączymy niektóre oddziały, niektórzy nauczyciele stracą pracę, ale zwolnień nie było od lat, a dzieci coraz mniej.
To lokalny samorząd i dyrektorzy szkół odpowiadają za oświatę w gminie, takie jest prawo, tak stanowią ustawy obowiązujące od lat. Takie są zadania, jeśli chodzi o organ prowadzący i jego budżet na oświatę.
Ani minister, ani kurator nie mają prawa mieszać się do naszych samorządowych decyzji.
@Fiszka 01
1.Liczebność uczniów w SP jest ograniczona do 25 osób przepisami!
2.Oczywiście nauczycieli klas I-III należy zaszczepić możliwie szybko, najlepiej JUŻ. Inaczej za chwilę po prostu zaczną chorować, a nie ma ich kim zastąpić –
1 nauczyciel = 1 klasa … 😉 Jak w Azji – szczepienia powinny być w pierwszej kolejności dla tych, którzy pracują(!)w realu i mają kontakt z dużą liczbą ludzi !!!
Płynna Rzeczywistość 16 stycznia 2021 17:07
Mamy znaczący wzrost ilości WSZYSTKICH zgonów poczynając od 41-go tygodnia 2020 r. Średnia tygodniowa ilość zgonów w okresie od 41-go do 50-go ( czyli od 05.10 – 13.12.2020 ) była o 62% czyli o 4929 zgonów każdego tygodnia więcej od średniej z poprzednich 40 tygodni. Na covid w tym czasie wg danych MZ zmarło 20,4 tys. chorych . A na co zmarło pozostałe 29 tys. osób ?
Przez pierwsze 30 tygodni mieliśmy średnio 11 zgonów dziennie na covid a w następnych 10 tygodniach średnio 291 czyli ponad 26 razy więcej ?
Dlaczego ?
Wg mnie jest to skutek przyjętej strategii postępowania. Jeśli wynik testu wskazywał zakażenie wirusem to zamiast takiego pacjenta zbadać ( jak to mówił dr Bodnar – oklepać, osłuchać dokładnie a jak trzeba to i rtg ) i rozpocząć leczenie, w którym koszt leku to 30 zł wysyłało się go na kwarantannę czyli zamykało sie w domu a choroba się rozwijała. Jak już trafiał do szpitala to we wielu przypadkach choroba była tak zaawansowana, że szansa wyleczenia znacząco malała.
No i mamy to, co mamy!
Gdyby na początku „epidemii” skupić się promowaniu wzmacniania odporności osób mielibyśmy mniej zakażonych. Następnie skoncentrować się na skutecznych metodach leczenia – mielibyśmy mniej zgonów.
A jak to było ?
Jak Zięba propagował właśnie skupić się na wzmocnieniu odporności to „eksperci” rzucili się na niego jak wściekłe psy – nie będzie znachor nas, profesorów medycyny pouczał! Jak dr Bodnar z Przemyśla skutecznie leczył amantadyną to „eksperci” kwestionowali jego terapię. Jak wczoraj poseł Braun ujawnił na posiedzeniu sejmowego zespołu d.s. bezpieczeństwa szczepień spora grupa „ekspertów” wchodzących w skład zespołu doradców rządowych nie powinno w nim być ze względów na konflikt interesów – honoraria za prelekcje na sympozjach sponsorowanych przez koncerny farmaceutyczne czy grant na badania.
Jcp.Pochylaja sie, profesorowie Gut, Flisiak, Simon. Pan, taki wielki oredownik nauczania w szkolach, nie ma szacunku do nauki i, co zabawne, jakos mnie to nie dziwi.
@KSJ
Zdecydowana większość (prawdopodobnie wszystkie, ale umierać za tę tezę nie zamierzam) 70 tysięcy zeszłorocznych zgonów nadmiarowych to bezpośredni skutek infekcji koroną. Władza posłuchała Wałęsy i żeby zbić gorączkę, stłukła termometr (testy). Od tego roku przez kilka kolejnych lat wzrośnie liczba zgonów spowodowanych załamaniem sektora ochrony zdrowia. Ludzie oczywiście umierali z powodu paraliżu służby zdrowia już w 2020, ale mówimy o liczbach, a w zeszłym roku zmalała liczba gonów pewnych typów (wypadki komunikacyjne, choroby zakaźne, na przykład w tej chwili grypa „zmalała” o czynnik rzędu 3 względem roku ubiegłego) i te dwie liczby mogą się kompensować.
Jeśli chodzi o wzmacnianie odporności, to cóż może być tu lepszego niż bieganie maratonów? O jednym maratończyku jako pacjencie opowiadał bodaj prof. Simon. Nie pamiętam już, w jakim kontekście: czy że człowiek, który wiosną biegał maratony, na jesieni nie był w stanie przejść kilku kroków, żeby się wysikać, czy że umarł mu na oddziale.
Jest jednak światełko w tunelu! Wiadomość pozytywna. Eksperci szacują liczbę Polaków, którzy mieli kontakt z koroną na 5 do nawet 12 mln. Ma być optymistycznie, więc weźmy tę drugą liczbę: co trzeci nauczyciel, co trzecia nauczycielka, co trzecia woźna, co trzeci portier przewalczył kowida i w większości przypadków nawet tego nie zauważył!
Ludziska, przejrzyjcie sobie wcześniejsze wpisy pana autora tego bloga, zauważcie, ile wnich było utyskiwaia, że to dyrektorzy szkół muszą podejmowac decyzje, że rząd zostawił ich samym sobie.
A teraz też nie pasuje, gdy stało się tak, jak apelował?
Psioczyłem na te lamenty, biadolenia, bo ustawy są w tej mierze jednoznaczne: samorząd (organ prowadzący) odpowiada wraz z dyrekcją.
Biadolicie, że dyktatura, a sami się pchacie w łapska reżimu i błagacie o kajdany.
Kaesjot wiec bez pomocy lekarzy ludzie umieraja.Co za odkrycie w wykonaniu zwolennika Zieby:) To nie wystarczy wlew z witaminy c, szturchanie sie patykiem pod nosem, ewentualnie wysmarowanie chorego krowim lajnem, wedlug ludowych hinduskich wierzen:) No popatrz pan, lekarze sa potrzebni, a nawet ich leki sa potrzebne. Amaltadyn zapewne nie jest ziolkiem z tzw bozej apteki:) Jeszcze raz sie upewnie, panie Kaesjot: tyle luda zmarlo, bo lekarze ich nie leczyli. Gdyby leczyli, ludzie by nie zmarli. Na swoj pokretny, balamutny sposob wlasnie oddal pan hold medycynie.Tej prawdziwej:)
belferxxx 16 stycznia 2021 21:39
Ad.1) ZASADNICZO rzeczywiście 25 osób, ale w pewnych przypadkach (§ 5., pkt. 3, ust. 1 rozporządzenia MEN z 28 lutego 2019 r.) liczba ta może zostać zwiększona o 2 osoby.
Znam z autopsji tego typu przypadki – oczywiście z przyczyn finansowych dyrektorzy wolą wybrać taką możliwość zamiast dzielenia oddziału na dwie odrębne jednostki.
ontario 16 stycznia 2021 20:35
Ad 1) Panaceum w stylu słynnej frazy „Zmień pracę, weź kredyt”…
Szczególnie w odniesieniu chociażby np. do biednej, rolniczej gminy na Podlasiu, która nawet przed pandemią cienko przędła pod względem finansowym.
Ad 2) Ba, niektóre samorządy posunęły się jeszcze dalej w swoich pseudooszczędnościowych zapędach wobec edukacji – kilka lat temu głośno było o włodarzach gminy Leśniowice w lubelskiem, którzy zlikwidowali WSZYSTKIE samorządowe szkoły podstawowe na swoim terenie, wymuszając ich przekształcenie w jednostki prowadzone przez stowarzyszenia. To dopiero jest inwencja! Nikną przy niej takie poczynania, jak zwiększanie liczebności klas do 35 osób (wszak MEN nie określiło dopuszczalnego maksimum, więc hulaj dusza, piekła nie ma!) czy tłumne zwalnianie nauczycieli, aby następnie pozostałych obarczać realizacją np. 39 godzin tygodniowo. A jakość nauczania w takich warunkach? A któż by się przejmował taki mi błahostkami!
@belferxxx 16 STYCZNIA 2021 16:02
„praktycznie wszystko, co w dziedzinie edukacji głoszą i promują GW z Polityką nadaje się do wyrzucenia …”
Praktycznie wszystko, co w DOWOLNEJ dziedzinie głoszą i promują GW z Polityką nadaje się do wyrzucenia…
Proponuję im aby miast bezpodstawnie mentorskiego tonu, supernachalnej propagandy i nader mizernego poziomu próbowały zaoferować dziennikarską klasę i wielkość sprzedaży choćby francuskiego „Le Monde”, niemieckich „Die Zeit” czy „Der Spiegel”, brytyjskiego „The Economist” albo amerykańskiego „The New Yorker”.
@Płynna Rzeczywistość 16 STYCZNIA 2021 11:56
„ci, którzy mają najwięcej wpływów, najczęściej mają dzieci poza systemem publicznym. Bardzo nieliczni politycy decydujący o tych reformach posyłają dzieci do szkół państwowych…. W przypadku posłanek i posłów opozycji jest zresztą podobnie”.
Podobnie zresztą jak i w przypadku środowisk dziennikarsko-celebryckich…
@jcp 16 STYCZNIA 2021 13:03
„jak wszyscy nauczyciele zaczną [kwiatami i bombonierkami] zasypywać, tych kilku/a dziennikarzy/rek (bez cudzysłowu), którzy jeszcze pozostali w RP, zginie przywalonych ciężarem, albo z uduszenia”.
100/100 😉
Blog nauczycielski i ja z uporem maniaka podkreślam ogromną rolę mediów, szczególnie tych opiniotwórczych. Ich poziom (i czytelnictwo) jest niezwykle ważny. A tu jak tylko porównamy choćby siermiężną „Politykę” (sprzedaż rzędu 90000 egzemplarzy) z wybitnym tygodnikiem niemieckim „Die Zeit”, który sprzedaje średnio co tydzień 532453 egzemplarzy (dane za III kwartał 2020 roku) czy bardzo dobrym „Der Spiegel”, sprzedającym tygodniowo 654484 egzemplarzy, to „to by było na tyle”, jak mawiał niezapomniany Jan Tadeusz Stanisławski…
Ewa Locke 17 stycznia 2021 0:57
„Po owocach ich poznacie !”
Stan obecny jest właśnie SKUTKIEM takiego a nie innego działania służby zdrowia – od ministra zdrowia poczynając a na lekarzu rodzinnym kończąc.
Spytam Ciebie wprost – mając do wyboru system, w którym dla służby zdrowia priorytetem jest dbałość o to, by ludzie jak najdłużej ZACHOWALI ZDROWIE lub taki, gdzie koncentruje się na LECZENIU ZAISTNIAŁYCH CHORÓB – często długo, nieskutecznie a nawet z powikłaniami groźniejszymi od leczonej choroby to jaki byś wybrała ?
Co do Zięby – on nie leczy ludzi lecz propaguje w oparciu o istniejącą lecz skrywaną literaturę opisującą dawno sprawdzone metody zapobiegania chorobom i skutecznego ich leczenia, które są celowo deprecjonowane dlatego, że nie przynoszą miliardowych przychodów koncernom farmaceutycznym.
Jakieś 20 lat temu zabrałem stojące przy drodze dwie panie – matkę i córkę. Z prowadzonej rozmowy dowiedziałem się, że właśnie pochowały męża i ojca zmarłego na nowotwór. Do dzisiaj pamiętam, ostatnie słowa starszej Pani.
Powiedziała – „mam straszny żal do lekarzy – wiedzieli, że życia już mu nie uratują ale jeszcze 600 tys. na nieskuteczna terapie jeszcze ode mnie wyciągnęli!”
Dodam jeszcze, że koszt kwasu askorbinowego do terapii wlewów dożylnych byłby co najmniej TYSIĄC razy niższy i kto wie czy nie skuteczniejszej.
Pracuję w przedszkolu, jestem w grupie 50+ i codziennie idąc do pracy mam obawy i lęk przed zarażeniem. Na początku pandemii w mediach huczało o tym, że to właśnie małe dzieci przenoszą wirusa, teraz nagle nie przenoszą, to jest jakaś manipulacja, bo jak inaczej to nazwać? Poza tym nikt nie testuje nauczycieli przedszkoli, a oni ciągle wśród dzieci i bez dystansu, bo w przedszkolu trudno zachować dystans… 🙁
Fiszka01 17 STYCZNIA 2021 2:41
Swomi wpisami robisz z nas, samorządowców, durniów, fajtłapy, gamoni, idiotów.
A przecież szkoły funkcjowały i funcjonują, w budżetach lokalnych gwarantujemy forsę na pensje, prowadzenie szkół. Wyszukujesz tylko dziury w sękach, a nie widzisz całości, która działa i nawet sprawnie jak na mizerię ogólną, polską, jeśli chodzi o forsę. Mizerię wychodzenia z bankructwa PRL-u, totalnej klapy socjalizmu.
Zatrudniamy 600 000 nauczycieli + obsługa, czyli milion ludzi, i praktycznie bez zwolnień grupowych, masowego wyrzucania na bruk, co w Polsce dość powszechne.
Czego oczekujesz? Powtarzam: jest prawo, są ustawy obowiązujące od lat: samorząd lokalny jako organ prowadzący odpowiada za oświatę na swoim administracyjnym terenie.
A skoro odpowiada i ma do tego środki/narzędzia (BUDŻET), to musi decydować. Chcesz, żebyśmy byli samorządowcami z papieru i mgły? Chcesz, żeby centrala z Warszawy określała, co robić w gminie X? To po co samorząd?
Oczywiście, likwidujemy szkoły, zwalniamy nauczycieli, bo staramy się postępować racjonalnie, odpowiedzialnie, czyli np. nie prowadzić szkoły, w której jest 50 uczniów, a w klasie trzeciej troje dzieci.
Tak, są samorządowcy, którzy chcą zlikiwdować wszystkie szkoły na terenie gminy. Nie ma w tym niczego dziwnego, jako że średnio ok. 40 % budżetu trzeba przeznaczyć na oświatę. A potrzeby kolosalne. Wyborcy się wzbogacili, mają auta, w każdej rodzinie po kilka aut, żądają dróg. Lokalne drogi gminne za PRL-u w 90 % to dziura na dziurze.
Tak, u nas, w mojej gminie nawet do drugiej tury wyborów na wójta dostają się ci, którzy głoszą, że trzeba oszczędzać na oświacie. Paranoja, ale wyborcy dają im posłuch przeciwko swoim dzieciom!!!!
Wynika to wszystko z sytuacji danej gminy. Zwłaszcza ciężko jest w gminach popegeerowskich, w których po 1989 unicestwiono nie tylko PGR-y (główne miejsce pracy), ale cały lokalny przemysł. Do cna. Nic nie zostało, oprócz ruin. Świadomie, politycznymi decyzjami zaorano wsio, zniszczono, unicestwiono, choć przynosiło zysk…
Generalnie chodzi mi o to, że samorząd odpowiada za szkoły i ma do tego BUDŻET. Radzimy sobie, lepiej albo gorzej, ale radzimy sobie. Naucyciele dostają pensje, szkoły mają prąd, ciepło itd. A przecież tylu ludzi w Polsce nie ma nawet na chleb…
Fiszka01 17 STYCZNIA 2021 2:41
W uzupełnieniu: są w Polsce partie/politycy na szczeblu ogólnokrajowym, którzy dążą do likwidacji Karty Nauczyciela i zatrudniania nauczycieli na podstawie Kodeksu Pracy.
Oznaczałoby to, że pracowalibyście po osiem godzin dziennie w szkole!
Przypomnij sobie, które to ugrupowania. Przypuszczam, że nawet na nie głosujesz, a miotasz się na mnie, który chce utrzymania Karty Nauczyciela i większej autonomii dla szkół…
Co jest najważniejsze w gminie wiejskiej, a takich najwięcej, co najważniejsze po totalnej klapie PRL-u?
1) Drogi, lokalne drogi to jeden skandal. Wyborcy wrzeszczą, aby samorzadowcy tymi drogami nie chodzili, a swoimi mordami tarli po nich. Koszt kilometra drogi to ponad milion. W mojej gminie od zaraz trzeba wyremontować od podstaw ponad 100 km logalnych dróg gminnych… Od zaraz… Nikt w PRL- ich nigdy nie remontował…
2)Kanalizacja, oczyszczalnia, woda… Koszt gigantyczny.
3) Śmieci, koszta niebywałe, niebawem będzie trzeba podnieść stawkę do 40 zł od osoby.
4) Opieka społeczna, bieda, bezrobocie, bezdomność, głodne dzieci (głodne dzieci – średnio ok, 20 %) – koszta kolosalne.
5) Oświata… Koszta ogromne…
Dopiero na piątym miejscu jest oświata – z punktu widzenia wyborcy. Z mojego punktu widzenia: na pierwszym.
A teraz najważniejsze: forsa (budżet), chcecie płacić podatki coraz większe, aby spełnić te potrzeby? Nie chcecie!!! Są tacy, którzy nie płacą ani grosza do wspólnej kasy gminnej, a stać ich na to, ci żądają od wspólnoty najwięcej…
Oświata – takie jest zdanie większości samorządowców – powinna być państwowa, tzn. samorządy powinny zostać uwolnione z obowiązku prowadzenia szkół jako organ prowadzący… To byłoby najlepsze rozwiązanie (chyba) pod względem ekonomii, ale to oznacza dla was zniesienie Karty Nauczyciela i podporządkowanie wkażdym zakresie Warszawie. Proszę i nawet bardzo.
@belfer
Sporo racji w tych argumentach, zgadzam się.
Niemniej bezobjawowa transmisja wirusa jest rzeczywistością. ‚Viral load’ u niektórych bezobjawowych super-roznosicieli jest równie wysoki, jak u tych, co zmierzają raźnie ku respiratorom.
‚U mnie’, w UK, obecną – srogą – falę Zarazy napędziło przypuszczalnie pochopne otwarcie szkół. Dziecięce zachowania są niepomiernie bardziej ryzykowne, niż nauczycielskie. Nauczyciele zwykle nie wrzeszczą jednemu na przerwie do ucha (dziury na przestrzał w maseczkach mają po kilkadziesiąt mikrometrów; krople plwociny – po około 0.3um). I dzieci jest multum.
To iluzja, że szczepiąc nauczycieli uczyni się szkoły „bezpiecznymi” .
Co nie znaczy, że nauczycieli nie należy szczepić w pierwszej kolejności. Ale dla ich dobra, bo są w grupie nieomal-najwyższego ryzyka, nie dla ‚bezpieczeństwa szkół’. To osiągnie się dopiero wraz z ‚herd immunity’.
Panie Ontario, pan się tak nie martwi, że samorządowcy tylko narzekają i nie potrafią porządnie zarządzać w ramach obowiązującego prawa. I tak zdecydowana większość samorządów zajmuje się głównie redystrybucją subwencji z budżetu centralnego. Bo swoich środków do swobodnego decydowania praktycznie nie mają. A jeszcze trochę twórczej działalności legislacyjnej rządu i samorządy będą wybierane, pardon, nominowane, w Warszawie.
@ontario
Ale płacić po 50 zł razy liczba mieszkańców gminy na TVP to nie żal, nie?
I będąc gminnym emerytem, lepiej dostać 13. i 14. emeryturę, żeby potem zanieść ją do działających prywatnie lekarzy, pielęgniarek, nie? Bo co publiczne, to nieefektywne, nieprawdaż?
@ontario
„Co jest najważniejsze w gminie wiejskiej, a takich najwięcej, co najważniejsze po totalnej klapie PRL-u?”
Panie ontario, czy aby nie przygotowuje się Pan do zmiany zawodu z radnego na dziennikarza wolnych mediów?
Co Pan ma na przykład na myśli pisząc o totalnej klapie PRL. Totalny oznacza całkowity. A to oznacza, że osiedle, z którego piszę te uwagi też jest klapą, gdyż zostało zrobione w PRL jako część tamtego systemu. Otóż w tej klapie nieomal codziennie znajduje w skrzynce karteczki od chętnch do kupienia „jakiegokolwiek mieszkania” na tym osiedlu. Masochiści jacyś? Posthomosowietikusy nostalgiczni tęskniące za bolszewią? No bo powstało ono, to osiedle, w ramach totalnej klapy przecie i niewoli! Nawiasem mówiąc, w planów zbrodniczych architektów PRL miało wytrwać 50 lat. Oznacza to, że za 10 lat powinno się zawalić. Wg wolnych mediów powinno ono to było zrobić już jakoś tak parę lat po cudzie wyzwolenia spod tysiącletniej niewoli w latach dziewięćdziesiątych XX w. Natomiast wg dzisiejszych fachowców spokojnie postoi drugie 50 lat! Jak na klapę to całkiem nieźle! W tym czasie, w okolicznych deweloperskich wolnych liberalnych demokratycznych osiedlach nowo wybudowe mieszkania bywa że rozwalają się albo zarastają grzybem już nieomal po oddaniu do użytku. A teraz proszę do tego przeczytać sobie swoją własną litanie skarg, punkty 1 do 5 odnoszące się do czasów totalnego sukcesu ostatnich trzydziestu lat. A potem proszę sobie odpowiedzieć na pytanie: jeżeli to nie jest trzydziestoletnia klapą, to co nią jest! I prosze się nie pocieszać kolejną mantrą: „a bo za PRL nie remontowano”. Od czasów PRL mineło 30 lat! Nawet w PRL jakoś tak 20 lat po upadku II RP propaganda dała sobie spokój z obwinianiem o wszystko sanacji i Śmigłego-Rydza, żeby się nie narażać na śmieszność!
Na koniec, żeby było jasne – chociaż i tak pewnie przez wielu pozostanę uznany za zaplutego karła Putina i postneokomunobolszewika – nie chodzi tu a jakieś wychwalanie, czy usprawiedliwianie PRL, tylko wskazanie Panu, że jako osoba, która czuje się odpowiedzialna za dobrostan swojego lokalnego obszaru działania, powinien się Pan kierować racjonalną oceną rzeczywistości, a nie medialno propagandową pulpą. Propagandą można oszukiwać gawiedź i czasem może się to nawet okazać
skuteczne. Natomiast, jeżeli sami oszukujemy się własną
propaganadą, to oparte na niej decyzje muszą się zakończyć, no właśnie – klapą.
No chyba, że zamierzamy zostać dziennikarzem wolnych mediów. Wtedy niewiara we własną propagandę prowadzić może prosta drogą do schizofrenii, albo jakiego innego kowida.
@Ewa Locke
„Ludzie silni, przede wszystkim psychicznie, nie chorują”. Może warto pokusić się o poszukanie źródła tego cytatu? 🙂
Jakkolwiek we wnioskach dotyczących daleko idących uogólnień jest zawsze pewien niewielki margines błędu, tym nie mniej to o czym pisze @KSJ warte jest przemyślenia, np. dlaczego i w jakim zakresie oraz siłą oddziaływania pojawia się efekt placebo?
Jeżeli porozmawia Pani z doświadczonym internistą (powiedzmy 25-30 lat w zawodzie), to ich opinie istotnie w wielu kwestiach różnią się od stanowiska medycznego mainstreamu dla maluczkich. Chce Pani mieć 100% racji? 🙂
Właściwie od 40 lat tylko raz byłem u lekarza i nawet nie wiem jak miałbym teraz skorzystać z pomocy medycznej, gdyby zaszła taka potrzeba…
@ontario
Oświata nie powinna być państwowa(tylko samorządowa), a przynajmniej nie w zdecydowanej większości – są wyjatki. Bo, jak SAM piszesz, warunki jej funkcjonowania są różne (RYNEK, ale nie tylko!) i nie da się (efektywnie oczywiście!) sterować nią z Warszawy. W Polsce i tak, na tle choćby Niemiec, UK czy USA, jest i tak KARYKATURALNIE wręcz scentralizowna, co jej nie wychodzi na dobre 🙁
@ontario 17 STYCZNIA 2021 10:24
„Zwłaszcza ciężko jest w gminach popegeerowskich, w których po 1989 unicestwiono nie tylko PGR-y (główne miejsce pracy), ale cały lokalny przemysł. Do cna. Nic nie zostało, oprócz ruin. Świadomie, politycznymi decyzjami zaorano wsio, zniszczono, unicestwiono, choć przynosiło zysk…”
@ontario 17 STYCZNIA 2021 11:14
„1) Drogi, lokalne drogi to jeden skandal….
2)Kanalizacja, oczyszczalnia, woda….
3) Śmieci….
4) Opieka społeczna, bieda, bezrobocie, bezdomność, głodne dzieci….
5) Oświata….”
Ale przecież – zdaniem wielbicieli neoliberalnej Tusk & Co, która generalnie rządziła u nas przez niemal ćwierćwiecze – do 2015 roku Polska była krajem miodem i mlekiem płynącym, ze świetnie funkcjonującą służbą zdrowia, oświatą, nauką; z innowacyjną gospodarką, rekordowym czytelnictwem i powszechnym uczestnictwie w kulturze wysokiej; z wyższymi uczelniami w pierwszej setce światowych rankingów. O biedzie – a nawet nędzy – szerokich rzesz naszego społeczeństwa i wielomilionowej emigracji nikt przecież nie słyszał.
Największym zatem problemem – zdaniem choćby czołowego ideologa i propagandzisty „Polityki” (patrz np. jego dzisiejszy komentarz na własnym blogu) oraz pewnego pana pojawiającego się w tym miejscu – są wyborcy, którzy nie tak głosują jak powinni i którzy z jakiś zupełnie niezrozumiałych powodów nie chcą powrotu do czasów sprzed 2015 roku, kiedy to rzekomo Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatnio…
Fragment ciekawych rozważań naszej znakomitej aktorki, Joanny Szczepkowskiej, z weekendowego wydania „Rzeczpospolitej” („PlusMinus”):
„Sprawy dzieją się tak szybko, że mowa chyba nie nadąża. Dwa słowa zdominowały ostatnio dyskusję publiczną, chociaż nie tylko są przeciwstawne, ale też pochodzą z różnych kontynentów. Jedno to „elita”, a drugie „tłuszcza”. Jedno pojawiło się w związku ze szczepionkami poza kolejnością, drugie wypowiedział Joe Biden po straszliwym ataku na Kapitol. Oba pojęcia w roli głównej były obiektem dyskusji i powodem do nowych pytań. Czy elita może więcej i czy należy o nią dbać? Kto to właściwie jest elita, co i kto o tym stanowi?
Dla mnie pewnym objawieniem tych rozważań była postać lewicowego filozofa, który nagle pojawił się w jednym z telewizyjnych programów. Tomasz Markiewka, profesor, pisarz, tłumacz, przedstawiciel „ostrej” lewicy – Krytyka Polityczna, Oko Press. Zaproszony został do debaty razem z Jackiem Jaśkowiakiem, prezydentem Poznania. Dyskusja nie zapowiadała się burzliwie, bo obaj panowie „z lewa”, nikogo z opcji rządzącej. Mnie jednak od razu uderzyła różnica w postawie, w oczach, napięciu twarzy i w powadze przeżywania spraw. Rozmowa dotyczyła pozakolejkowych, kontrowersyjnych szczepień, ale zaraz pojawiło się pojecie elit i tu obnażyła się cała różnica pokoleniowa, a nawet przepaść między rozmówcami. Prezydent Jaśkowiak, 56-letni PO-wiec, mocno już osiadły w wyrażaniu okrągłych zdań, twierdził z całym spokojem, że elity należy chronić, bo są narodowym dobrem. Najwyraźniej zdumiony, a nawet zgorszony taką tezą prof. Markiewka próbował określić definicję słowa „elita”. Jeśli elita to ludzie szczególni i wyjątkowi, sami najlepsi, to dając dowód swojej wyjątkowości powinni w zagrożeniu stanąć raczej na końcu kolejki.
Cenne to było dla mnie dlatego, że nie mówił o tym człowiek z prawej strony, zacierając ręce, że oto „elyty” się kompromitują. Patrzyłam na człowieka młodego (35 lat), nieobciążonego historią walki o demokrację i emocjami, jakie temu towarzyszyły. Patrzy więc i ocenia świat zastany. Przygląda się etosowi demokracji liberalnej i próbuje porównać ideę ze stanem rzeczy. Nagle prezydent Jaśkowiak mówi zaskakujące zdanie: „no… elity są, jakie są”. Na twarzy Tomasza Markiewki pojawiło się zdumienie, niewymagające słów. Zaraz potem prezydent Jaśkowiak stwierdził, że oczywiście przyjdzie czas na tych słabszych… Jak to przyjdzie czas? Istotą demokracji liberalnej jest obrona i ochrona słabszych – to jeden z ostatnich argumentów, jakie Tomasz Markiewka zdążył wypowiedzieć. No i pytanie zawisło w powietrzu.
Jaki jest właściwie model elity w idei liberalnej demokracji i czy przypadkiem oba pojęcia się nie wykluczają? Jeśli bowiem chodzi o jej cel, to jest nim zwrócenie uwagi i pomoc słabszym jako równoprawnym obywatelom, więc czy elity nie powinny raczej dawać przykładu, szukając zagubionych biorców, niż sami być biorcami? Elity demokracji liberalnej oczywiście”.
„Prezydent Jaśkowiak, 56-letni PO-wiec, mocno już osiadły w wyrażaniu okrągłych zdań” – doskonałe.
Gdyby Orlen kupił Fakt, to nie byłoby później takich gorszących przecieków z afery szczepionkowej:
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/koronawirus-w-polsce-afera-szczepionkowa-szef-logistyki-arm-pisze-do-nfz/pcvc5l5
@Grzerysz
Pierwsze rządy PiS, a wcześniej znakomitego premiera Olszewskiego, że o przebrzydłych Millerach, Belkach, Cimoszewiczach i dwóch kadencjach niejakiego Olka przez wdzięczny lud „TW Alkiem” nazywanego nie wspomnę, to był okres rządów „wielbicieli neoliberalnej Tusk & Co”? I dopiero jak prezes zaczął garściami łykać „jakieś proszki”, to na oczy przejrzał? Czyż to nie PiS doprowadził do perfekcji koncepcję TKM, oczywiście wbrew szlachetnym intencjom głównego propagatora tej szczytnej „ideologii?” To jest ta zdrowa alternatywa 4 dla „neoliberalnej Tusk & Co”?
@Anonim 17 STYCZNIA 2021 13:52
Wiele mądrych uwag.
Miliony mieszkań się ostały – w przeciwieństwie do setek zakładów pracy.
Posłuchajmy legendarnego przywódcy „Solidarności”, Zbigniewa Bujaka, w wywiadzie jaki ukazał się mniej więcej dwa lata temu w sobotnio-niedzielnym wydaniu dziennika „Rzeczpospolita” („PlusMinus”):
„Plus Minus: W 1991 r. przepraszał pan za Solidarność. Czy dziś, po 28 latach, uważa pan, że to było słuszne?
Przepraszałem za sposób rządzenia naszej solidarnościowej elity, a miałem na myśli podejmowane wówczas decyzje prywatyzacyjne, reprywatyzację, przekształcenia własnościowe różnych firm. Pracowałem w Ursusie i jego kłopoty, a ostatecznie upadłość dotknęły mnie osobiście. Mieszkałem naprzeciwko Zakładów Dentystycznych MIFAM i w pewnym sensie z okien mieszkania obserwowałem ich upadek. Patrzyłem też, jak upadają Zakłady Jedwabiu Naturalnego w Milanówku, w których pracowała moja siostra Barbara, jedna z czołowych tkaczek. Jedwabne tkaniny żakardowe, które wiszą na ścianach Zamku Królewskiego, są jej dziełem.
Plus Minus: Patrzył pan na upadek tych zakładów i serce pana bolało?
Bujak: Bolało – to za mało powiedziane. Zdawałem sobie sprawę, że jestem świadkiem końca epoki. Ale najgorsze było to, że każdy z tych zakładów mógł odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zakłady Dentystyczne MIFAM prawie całą produkcję lokowały już na rynkach europejskich. Potrzebowały oczywiście restrukturyzacji, ale nie dlatego upadły, że jej nie było. Zabiła je kretyńska decyzja dotycząca interpretacji taryfy celnej – po prostu narzucono im 30-procentową akcyzę na materiał, który w Europie dla celów medycznych miał akcyzę zerową….”
Dalej sporo interesujących szczegółów i przemyśleń krytycznie odnoszących się do sposobu przeprowadzenia transformacji.
„No chyba, że zamierzamy zostać dziennikarzem wolnych mediów. Wtedy niewiara we własną propagandę prowadzić może prosta drogą do schizofrenii, albo jakiego innego kowida”.
Znam pare pań i panów z pewnego „niezależnego i wolnego” tygodnika. W roku 1989 – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – zmienili oficjalnie głoszone poglądy o 180 stopni. Nic mi nie wiadomo o tym, aby zaprowadziło ich to „do schizofrenii, albo jakiego innego kowida”. Wprost przeciwnie – mają się świetnie. Podobnie zresztą jak mieli się przed rokiem 1989…
Krzysztof Cywinski.Nie wiem, co to znaczy meinstream dla maluczkich:) BrzmialBb
@grzerysz
Czytałem, zgoda, zdanie doskonałe. Ponieważ jednak miałem okazję poznać autorkę, wiem, że te słowa są na potrzeby artykułu. Jest powszechny rozziew między tym, co ogłasza się publicznie, a praktykowaniem tego, co się głosi. To się nazywa „stosowna dawka hipokryzji” 🙂
belferxxx 17 STYCZNIA 2021 14:18
Niestety, nie mogę się z tobą zgodzić…
Gdyby oświata była samorządowa, to należałoby również samorządom zostawić ocenę pracy nauczycieli, decyzje o tym, czego uczyć. Nauczyciel wtedy nie miałby szans na spokojną, normalną pracę. Dlaczego? Konflikt stały w relacji: wójt – radni – dyrektor – nauczyciel.
Już teraz az czasami kipi i słychać wołanie podczas posiedzeń komisji: skoro gmina płaci, to musi mieć głos w ocenie pracy, a Kartę Nauczyciela trzeba znieść, wszyscy równe prawa na rynku pracy, żadnych przywilejów itd.
Wyobraź sobie, co by to znaczyło dla nauczycieli: piekło. Teraz może i nie mają idealnie, ale i nieźle.
Anonim 17 STYCZNIA 2021 13:52
Bardzo, bardzo uważnie przeczytałem pańską ripostę. Moja odpowiedź wymagałby napisania książki liczącej 1000 stron. Dlatego ogólnikowo i skrótowo.
1) Na pewno nie nazwę pana tak, jak pan przypuszcza, że ktoś pana nazwie. Jednak pytam, dlaczego pan mniema, że ja przygotowuję się do tego, o czym pan pisze, że się przygotowuję??? Nic z tych rzeczy.
2) PRL – i to miałem na myśli – poniósł totalną klapę, bo nie istnieje, nie ma PRL-u. Poniósł także totalną klapę ze względu na to, co zostawił, te niby dobra materialne, o których pan pisze. To nie PRL wybudowała mieszkania, domy, ale ludzie często wbrew PRL-owi, mój tatuś budował dom w PRL-u, więc godzinami mógłbym pisać, jakie miał kłody pod nogami.
Te 5 punktów, które wyliczyłem, to pozostałość po PRL-u, nawet 100 lat nie wystarczy, aby wyremontować lokalne drogi zostawione przez PRL, aby zbudować nowoczesne oczyszczalnie, ujęcia wody, urządzenia do utylizacji śmieci itp., wybudować nowoczesne fabryki dające pracę, wyremnotowac szkoły itd.
Proszę pana, jeden przykład, za PRL-u zbudowano u nas osiedle, które – jak pan sam pisze – miało przetrwać 50 lat. Pominę fakt, że tato – niemający żadnych kwalifikacji budowlańca – sam postawił dom, który przetrwa 500 lat i wiecej… Otóż, to osiedle sprywatyzowano, mieszkańcy założyli wspólnotę i przez 10 lat tak wyremontowali, wypucowali, że to bajka, która przetrwa 1000 lat.
PRL totalnie zbankrutował także i dlatego, że ludzie nie budowali, nie tworzyli dla siebie, dla swoich dzieci i wnuków, a więc robili byle jak, na 50 lat, a nie na wieki…
Dziękuję za podjęcie dyskusji, Zapraszam do niej, ale rzeczowo, bez emocji i odnoście konkretnych spraw, bo inaczej temat rzeka.
@Płynna nierzeczywistość
A co gimnazja robiły z tymi, którzy byli z normalnych i dobrych podstawówek, z normalnych i kulturalnych rodzin (a no dodatek byli zdolni i ambitni) – ściągały ich w dół !!! BTW np. w programie gimnazjów z matematyki nie było nawet tego, co było wcześniej w SP – elementarnej trygonometrii czy wektorów. Co może matematykom typu Marciniak&Guzicki nie przeszkadzało, ale już np. fizykom w LO(którym zostawiono ZALEDWIE 3 lata!) już tak 🙁
@ontario
W UK, USA czy w Niemczech jakoś sobie radzą, nawet nienajgorzej 😉 Mają DOKŁADNIE rozgraniczone uprawnienia i obowiązki władz cenralnych i samorządów 😉
Anonim 17 STYCZNIA 2021 13:52
W uzupełnieiu: NRD.
Proszę poszukać, poczytać, dlaczego w b. NRD takie same osiedla jak i w PRL-u burzono do cna albo zostawiono puste.
Np. byłem w jednym z miast w b. NRD. Szliśmy z przyjacielem, całe osiedle enerdowskie puste, nikogo, wszystko zamknięte, brak firanek w oknach, kwiatów. Pustkowie. Dlaczego?
@KC
Szczepkowska dostała swoje od politpoprawnego (+LGBT) lobby w świecie artystycznym – to ją czegoś nauczyło. A że jest w wieku, w którym mogą jej … , to to wyraża … 😉
Płynna Rzeczywistość 17 STYCZNIA 2021 13:04
Nie rozumiem, co ma wiatrak do piernika? Opłaty prywatne mnie nie obchodzą, a śmieci to zadanie gminy.
Nie obchodzi mnie, kto i na co wydaje swoje prywatne pieniądze, choćby i 13, 14, 17 emeryturę.
Natomiast obchodzi mnie i to bardzo, o ile podnieść opłatę za śmieci. 1) Obsypią mnie wyzwiskami, gdy za dużo. Ha, już obsypywali, gdy podnieśliśmy o 10 zł. 2) Gmina będzie musiała (i musi) doplacać z budżetu. Co to znaczy? To znaczy, że będzie dopłacać do śmieci i temu, ktory jeździ bmw i dla dla niego 40 zł. to śmiech, i temu, który nie ma na obiad i dla niego 40 zł to katastrofa…
prokrastyna 17 STYCZNIA 2021 11:32
Pani prokeastyna, proszę zacytować moją wypowiedź, w której piszę, że samorządowcy „tylko narzekają i nie potrafią porządnie zarządzać w ramach obowiązującego prawa”, bo ja napisałem coś dokładnie odwrotnego…
Skoro państwo ustawami określa, co samorząd ma robić, to i musi dac na to forsę, i tak gminy dopłacają coraz więcej. np. oświata: już moja gmina daje 60 % własnych środków, a państwowa subwencja wynosi 40 %.
Ależ, proszę bardzo, niech Państwo nominuje samorządowców… Za PRL- u nominowali sekretarzy PZPR-u jako włodarzy i jakoś gminy funkcjonowały, jedna byłaby różnica: lokalnego czerwonego księcia wyborcy nie mogli zmienić, usunąć ze stanowiska, natomiast mianowany przez Warszawę byłby usuwany po każdych wyborach, no, chyba że PiS by wygrywał przez 400 lat z rzędu, a na to się zanosi, zważywszy na jakość totalnnej opozycji… Niestety!
2% i nie chce być inaczej!
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/koronawirus-w-polsce-przetestowano-ponad-130-tys-nauczycieli-klas-i-iii-zakazonych/fd0hwrq
W tym tempie w Polsce miesięcznie zaraża się ok. 1,5 mln ludzi, czyli więcej, niż wynoszą plany szczepionkowe naszego ukochanego rządu, który nigdy nie kłamie, no, chyba że Dworczyk coś chlapnie o szczepionkach na grypę, por. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/gwarantowanych-szczepionek-na-grype-nie-doczekali-sie-nawet-seniorzy/y8tjel8,79cfc278
belferxxx 17 STYCZNIA 2021 22:04
Zestawiasz demokracje mające po kilkaset lat z demokracją, która ma 30 lat?
Ale… pisałem o czymś innym. Pisałem o tym, co by się stało, gdyby te kompetencje NIE były rozdzielone.
grzerysz 17 STYCZNIA 2021 15:57
Nawet cud (np. bilion euro gratis) nie uratowałoby sytuacji po tym, co zostało po PRL-u i po tzw. transformacji, czyli polityczną decyzją unicestwiania tego, co jeszcze istniało po PRL-u.
Mamy w gminie ponad 100 kilometrów gminnych dróg, ani jedna w PRL-u nie była remontowana. Z tych 100 km w ostatnich latach wyremontowalismy ok. 10 km. Dopiero w ostatnich latach, bo wcześniej należało zbudować kosztowną kanalizcję i oczyszczalnię. Za PRL-u ścieki płynęły u nas do rowów, stąd do akwenów i głównej rzeki, z niej do morza, w którym być może sie kąpałeś… W tych rowach cuchnęło jak ch…
@ontario
A jakichś podatków i opłat Twoja gmina przypadkiem nie pobiera? I na co one są – na kieszonkowe dla wójta??? 😉 To są własnie te środki na utrzymanie oświaty etc. razem z subwencją…. 😉
@ontario 17 STYCZNIA 2021 22:00
„To nie PRL wybudowała mieszkania, domy, ale ludzie często wbrew PRL-owi…”
No, nie przesadzaj. Tylko w epoce gierkowskiej wybudowano około 3 mln mieszkań. Na otrzymanie mieszkania trzeba było czekać latami ale można było je dostać bez brania kredytu na 30 czy 40 lat…
@Krzysztof Cywiński 17 STYCZNIA 2021 21:18
„…zgoda, zdanie doskonałe…. wiem, że te słowa są na potrzeby artykułu”.
Zdanie być może na potrzeby artykułu ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że opinia Szczepkowskiej „w związku ze szczepionkami poza kolejnością” jest dokładnie taka, jaką wyraziła w felietonie.
@belferxxx 17 STYCZNIA 2021 22:08
„…A że jest w wieku, w którym mogą jej … , to to wyraża …”
To nie tylko kwestia wieku, to również sprawa dorobku artystycznego. A Szczepkowska naprawdę ma się czym pochwalić.
Tak na marginesie. Świetna aktorka opisuje w swoich wspomnieniach jak to w 1974 roku wezwał do siebie ją oraz Krystynę Jandę i Ewę Ziętek – ówczesne studentki Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie – ich profesor z uczelni Aleksander Bardini, reżyser sztuki „Trzy siostry” Antoniego Czechowa, i w dzień premiery tego przedstawienia w Teatrze Telewizji zapytał je: „Czy zdajecie sobie sprawę, że jutro na ulicy każdy was rozpozna? Czy jesteście na to przygotowane?”
Panie Gospodarzu, czy Pan da wiarę?
Młode aktorki po występie w „Trzech siostrach” Czechowa w ramach legendarnego już dziś Teatru TV rozpoznawane przez wszystkich na ulicy…
A w sztuce wyreżyserowanej przez Bardiniego występowali jeszcze Zbigniew Zapasiewicz, Marek Walczewski, Piotr Fronczewski, Jerzy Kamas, Bronisław Pawlik, czy Władysław Kowalski.
@ontario 17 STYCZNIA 2021 22:05
„byłem w jednym z miast w b. NRD. Szliśmy z przyjacielem, całe osiedle enerdowskie puste, nikogo, wszystko zamknięte, brak firanek w oknach, kwiatów. Pustkowie. Dlaczego?”
To bardzo proste – ogromne ilości ludzi przeniosły się do zachodnich części Niemiec.
Np. „w czasach NRD Halle-Neustadt liczyło sto tysięcy mieszkańców. Pozostała z nich połowa, głównie starsi. Młodzi wyjechali za Zachód. Wiele budynków opustoszało. Zarząd miasta nie miał innego wyjścia jak je wyburzyć” (za Deutsche Welle).
@Krzysztof Cywiński 17 STYCZNIA 2021 21:18
@belferxxx 17 STYCZNIA 2021 22:08
Wracając do Joanny Szczepkowskiej – pierwszy raz zobaczyłem ją oczywiście w telewizji w pamiętnych „Trzech siostrach” Czechowa (zresztą nagranie tego spektaklu na DVD mam ciągle w swojej kolekcji). Na żywo zobaczyłem ją po raz pierwszy w drugiej połowie lat 1970. w Teatrze Współczesnym Erwina Axera w sztuce „Jan Gabriel Borkman” Ibsena – obok Jana Świderskiego, Haliny Mikołajskiej, Zofii Mrozowskiej i Henryka Borowskiego. Teatr Współczesny Axera – obok Teatru Dramatycznego Gustawa Holoubka i Teatru Współczesnego Zygmunta Hübnera – należał w tamtym czasie do moich ulubionych.
Ostatni raz na żywo oglądałem Szczepkowską w dwóch sztukach wyreżyserowanych przez Krystiana Lupę w Teatrze Dramatycznym (teraz im. Gustawa Holoubka) – „Wymazywanie” Bernharda (zastąpiła po latach Jadwigę Jankowską-Cieślak) oraz „Persona. Ciało Simone”.
Niestety, było to już dość dawno. Doskonała aktorka.
drobna poprawka – oczywiście Teatru Powszechnego Zygmunta Hübnera.
@ontario
No demokracja NIEMIECKA czy AMERYKAŃSKA(USA mają wogóle 200 lat z małym okładem!) mające setki lat to ciekawe odkrycie historyczne … 😉
@ontario
„Mamy w gminie ponad 100 kilometrów gminnych dróg, ani jedna w PRL-u nie była remontowana. Z tych 100 km w ostatnich latach wyremontowalismy ok. 10 km. ”
Jestem pod wrażeniem! Zastanawiam się tylko, dlaczego, zamiast narzekać, wy ludzie nie wybudowaliście po prostu 100 km porządnych dróg równolegle do tych zbudowanych w PRL, PRLowi na pohybel. Podziwiam ludzi, którzy w konspiracji przeciwko zarządzeniom władz komunistycznych, po nocach, w chwilach wolnych od odsiadki w obozach, kryjąc się przed bezpieką budowali blokowiska. Może warto przywrócić ów ówczesny etos przy remontach dróg. Warszawa was olewa, róbcie jej wbrew.
PS Konspiracyjna metoda chyba rzeczywiście jest skuteczna. Sam jestem najlepszym dowodem. Przez pomyłkę – rzadko wygłupiam się na blogach, więc nie mam wprawy – coś tam wcisnąłem nie tak jak trza przy wysyłaniu poprzedniego posta, przez co system utajnił moją ksywę kwalifikując mnie jako Anonima. No i prosze – jaki odzew! Uczciwość jednak (istniało kiedyś takie zjawisko) nakazuje mi się ujawnić: Anonim to jcp. Jak po tym zamilknę, proszę winić służby.
Jeszcze tylko a propos klapy – PRL było klapą, bo upadła (PRL była kobietą! upadłą), ale to samo można powiedzieć o I RP i II RP , o III Rzeszy i ZSRR nie wspominając (US chyba już czeka w kolejce). No a przecież nie za to je cenimy. (Uwaga dla służb: to taki dowcip jest.)
@grzerysz
Dorobek zawodowy, który doceniam to jedno. Jest jeszcze to drugie, trzecie, czwarte… 🙂 P. Staszewski ładnie to wyśpiewał ” jak bardzo możesz …, by sprzedać swą muzykę”.
https://www.tekstowo.pl/piosenka,kazik,jak_bardzo_mozesz_zmienic_sie_by_zmienic_swa_muzyke.html
Na tle środowiska wypada przyzwoicie, problemem jest poziom środowiska 🙂
@belferxxx
„@Płynna nierzeczywistość
A co gimnazja robiły z tymi, którzy byli z normalnych i dobrych podstawówek, z normalnych i kulturalnych rodzin (a no dodatek byli zdolni i ambitni) – ściągały ich w dół !!!”
100/100
ontario,
A to szkoda, że Pan nie rozumie, że co władza roztrwoni centrlanie, tego zabraknie samorządom. To jest kwestia absolutnie kluczowa, bo władza centralna może tworzyć dobre lub złe warunki do pomnażania majątku narodowego; dobre lub złe miejsce do życia. W tej chwili władza się zadłuża centralnie, ale także wśród samorządów.
@Krzysztof Cywiński 18 STYCZNIA 2021 10:06
„Dorobek zawodowy, który doceniam to jedno. Jest jeszcze to drugie, trzecie, czwarte…”
Oczywiście dorobek zawodowy przytoczyłem w kontekście odpowiedzi „belferxxx” na jego stwierdzenie „A że jest w wieku, w którym mogą jej …”.
Tak więc nie tylko z racji wieku ale i poważnego dorobku zawodowego mogą świetnej aktorce…
Tak na marginesie. Do tematu „w związku ze szczepionkami poza kolejnością” odniósł się niedawno znany pisarz Szczepan Twardoch, który stwierdził m.in.: „Nie chciałem komentować wiadomych szczepień, bo trzeba by się urodzić wczoraj, aby się dziwić, iż jaśniepaństwo w kolejce czekać nie będą, bo nie muszą”.
W reakcji na jego słowa Daniel Olbrychski powiedział Monice Olejnik: „Jest mi przykro. Pan Twardoch jest zdolnym pisarzem, a gada kompletne bzdury. Jeśli ktoś to wymyślił, być może, nie umiem [powiedzieć?], ale ciemny lud to wszystko kupi, tylko dlaczego do tego ciemnego ludu należy pan Twardoch?”
Ciekawe, czy teraz Olbrychski do ciemnego ludu zaliczy też Szczepkowską, bardzo zdolną aktorkę…
@Grzerysz
Ja Szczepkowską widziałem w reżyserownym przez nią spektaklu w teatrze Rampa w stolicy ze 2 lata temu … 😉
@belferxxx 18 STYCZNIA 2021 11:09
No to jesteś bardziej na bieżąco…
„Persona. Ciało Simone” Lupy, ostatni spektakl z jej udziałem, który widziałem, to było jakieś 10 lat temu (Teatr Dramatyczny im. Gustawa Holoubka, oczywiście w Warszawie).
Pozdrawiam 😉
Krzysztof Cywinski. Gratuluje bardzo dobrej kondycji zdrowotnej.Przypuszczam, zr to kwestia genow i srodowiska, a nie efektu placebo:)
@grzerysz
Dorobek zawodowy nie ma tu NIC do rzeczy – tzw.środowisko może zniszczyć najlepszego nawet aktora – wystarczy, że nie będzie mógł grać. No ale od pewnego wieku można się tym średnio przejmować… 😉 A ze Szczepkowską jest jeszcze taki problem, że DUUUŻO wdziała – była(rodzinnie, ale nie tylko!) w „jądrze” „S” – moglaby sobie przypomnieć … 😉
Krzysztof Cywinski Zdolni i ambitni poszli, na przyklad, do gimnazjum akademickiego, a tam ich nie sciagali w dol:)
@Ewa Locke
Na początku WSZYSTKIE gimnazja (poza toruńskim!), nawet te przy LO, były REJONOWE. Dopiero później niektóre sobie wywalczyły bezrejonowość i więcej autonomii dzięki rodzicom, samorządom i dyrektorom. Pierwotnie gimnazja to miała być TOTALNA urawniłowka wg. Handkego-Dzierzgowskiej&Co. Syn był w pierwszym roczniku jednego z najlepszych(później!) w Polsce gimnazjów w stolicy – coś wiem na ten temat … 😉
@Ewa Locke
BTW później Hall (wtedy członek rady ds tej „reformy” przy Handkem) napisała z żalem w Rzepie, że jednym z niezrealizowanych ( a niejawnych!) celów tej „reformy ” była prywatyzacja oświaty publicznej – wszyscy co zamożniejsi i zdolniejsi mieli się wynieść do drogich szkół płatnych. A później została minstrem edukacji … 😉
@Ewa Locke
W Olkuszu, Mrągowie, Szczecinku? 60-70% młodzieży z uwagi na logistykę, jej koszty i niedogodności, nie ma i nie będzie miała szans na dostęp do gimnazjów akademickich. Dosyć okrutny żart.
@belferxxx
A dlaczego Guzicki? Ta jego podstawówka to w rankingu OMJ ma wyniki na poziomie kilkunastu województw razem wziętych…
@belferxxx 18 STYCZNIA 2021 13:03
„tzw.środowisko może zniszczyć najlepszego nawet aktora – wystarczy, że nie będzie mógł grać”
Szczepkowska już chyba ze dwa lata prowadzi swój autorski teatr, Teatr Na Dole… 😉
@belferxxx 18 STYCZNIA 2021 13:03
Fragmenty z wywiadu (sprzed niemal dokładnie dwóch lat) z Joanną Szczepkowską odnośnie jej Teatru Na Dole:
„Joanna Rolińska: Teatr Na Dole, pani autorski teatr, działa już ponad rok. Jak to się stało, że zdecydowała się pani na takie przedsięwzięcie?
Joanna Szczepkowska: Po prostu miałam dość. Dość uprawiania nieswojej sztuki. Czułam się jak śrubka w maszynie. A ja nie lubię czuć się jak śrubka. Wiem, mam za sobą kilkadziesiąt nagród i sale teatralne z kryształowymi żyrandolami, a wylądowałam na takiej miniscence… Z rozsądkiem to nie ma nic wspólnego, ale dla mnie ma wielki sens i chyba jest konsekwencją moich wyborów.
Nie boi się pani osamotnienia?
Boję się. Całe moje życie to pokonywanie strachu. Jeśli jednak mam wybierać między samotnością a artystyczną niewolą – wybieram samotność….
W manifeście teatralnym zamieszczonym na stronie teatru, pisze pani: „Teatr Na Dole jest spotkaniem z wrażliwymi widzami, dlatego bilety są dostępne w cenach, na jakie stać każdego”. I tu życie spotyka się ze sztuką, bo mam wrażenie, że i w swoich książkach, i w teatrze „opiekuje” się pani zawsze tymi samymi ludźmi – nieodnoszącymi tak zwanego sukcesu, w tym finansowego.
Z tą niską ceną biletów to jest trudna sprawa, bo niektórzy mają o to do mnie żal. Jakbym profanowała własną twórczość. Ja natomiast uważam, że do tak skromnych warunków nie można zapraszać, windując wysoko cenę biletów. Nie mogę przecież postawić rzetelnych dekoracji, zaczarować wieloma światłami. Co do ludzi, to ma pani rację, rzeczywiście interesują mnie głównie ci, którzy nie żyją w oparach sukcesu.
Ale to wynika ze współczucia czy współodczuwania?
Nie mam pojęcia, chyba nie powinnam aż tak grzebać w swojej psychice. Pewnie i to, i to, sama też kładę sobie kłody pod nogi i nie stawiam się na świeczniku. Warlikowski napisał kiedyś, że ja nie należę do elity, wtedy się zaczęłam nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że od lat przecież robię wszystko, żeby tam nie należeć. Urodziłam się wśród elity, wychowałam i mnie to nie pociąga. A nawet odpycha. Znam na pamięć te koterie, zawiści, pozory, to uzależnienie od sławy. Zwykli ludzie są o wiele bogatsi….
Pisze pani również sztukę dla Teatru Na Dole.
Dwuosobową, na dwie kobiety. Muszę znaleźć dobrą aktorkę, doświadczoną – pytanie tylko, czy zgodzi się na warunki w moim teatrze, bez garderoby, kulis, suflera i na ryzyko, że atrapa drzwi może spaść na scenę…”
@KC
1.O jakiej podstawówce sądzisz, że jest Guzickiego? 😉
2.Guzicki przygotowuje do zadań olimpiady na które ma wpływ! Albo inaczej – Guzicki uczy pod zadania Guzickiego – nie mówię, że jest nieuczciwy, ale są różne style zadań i ważne chwyty … 😉
3. Guzicki jako autor ogólnopolskiej podstawy programowej to zupełnie co innego niż nauczyciel zdolnych czy nawet autor programu klas autorskich dla nich. Każdy, kto próbował go przekonać, że matematyka to dla 99,999% to przedmiot użytkowy, język i narzędzie fizyki, chemii, informatyki napotyka na mur, a czasem wręcz awanturę. On tych potrzeb(ale to też szansa dla uczenia matematyki!) nie chce widzieć – widzi tylko te 0,00001% „czystych” matematyków, którzy wyjdą ze szkoły. To samo dotyczy Marciniaka, z którym tworzą nierozłączny duet … 😉
@grzerysz
Żeby prowadzić SWÓJ teatr trzeba mieć lokal i kasę – akurat tego środowisko może pozbawić – wystarczy, że taka Janda z rodziną wyrazi wobec Trzaskowskiego niezadowolenie z tego faktu – ot choćby z powodu kasy, która do niej nie idzie … 😉
Krzysztof Cywinski 60 czy 70 procent dziatwy ze Szczecinka czy Olkusza nie dostaloby sie do gimnazjum akademickiego w Toruniu, co oczywiste, bo przyjmowali tylko olimpijczykow, w kazdym razie na profile przedmiotow scislych. W zwiazku z tym chlopiec ze Sztumu, wlasnie olimpijczyk, dostal sie i mieszkal w internacie. Prosze tylko nie wymyslac, ze biednej rodziny nie byloby na to stac. Koledzy i kolezanki tego chlopca ze Sztumu, poszli takze do wybranego gimnazjum i o ile wiem, nikt nie narzekal. Zdolnosci i silna motywacja tak za czasow PO, tak za czasow PiS otwieraja uczniom drzwi roznych szkol, niezaleznie od odleglosci, chociaz, wiadomo, rozsadkiem tez warto w tej kwestii sie pokierowac. System stypendiow naukowych istnial wtedy i istnieje teraz.
@Ewa Locke
Do gimnazjum w Toruniu przyjmowali SETKĘ osób w Polsce rocznie. A i tak NIGDY nie było najlepsze w ścisłych olimpiadach … 😉 A rocznik w Polsce to 300-400 TYSIĘCY. Dlatego Toruń to był, co najwyżej, listek figowy … 😉
@Ewa Locke
Gimnazja stworzono za czasów AWS&UW, potem były rządy SLD, a potem PiS&Samoobrony i Giertycha. Dopiero później było PO-PSL. Ale wtedy, jak już pisałem, rodzice, samorządy i dyrektorzy sporo zrobili żeby ci zdolni i ambitni mieli swoje miejsce – m.in. CZOŁÓWCE gimnazjów zlikwidowano rejony, dopuszczono konkurencyjną rekrutację. Wszystko to jednak było WBREW oficjalnie głoszonej idei tworzenia gimnazjów, którą była TOTALNA urawniłowka i mieszanie zdolnych i niezdolnych, pracowitych i leniwych, chuliganów i harcerzy etc. No chyba żeby ich rodzice dali KASĘ by się wykupić prywatną szkołą … 🙁
@belferxxx 18 STYCZNIA 2021 16:18
Wywiadu z Joanną Szczepkowską ciąg dalszy:
„Długo szukała pani miejsca dla swojego teatru?
Całe lata. Wielokrotnie prosiłam miasto o pomoc w poszukiwaniu sali, ale nigdy nie spotkało się to ze zrozumieniem, i to niezależnie od sytuacji politycznej.
Jak to tłumaczyć?
Uznano widocznie, że nie należy mnie wspierać – może dlatego, że nigdy nie wpisywałam się jednoznacznie w żaden ani polityczny, ani artystyczny nurt, a często z nimi walczyłam. Zawsze, kiedy proponowałam spotkanie, odpowiadano mi urzędowymi pismami, że powinnam zgłosić się do licznych przetargów. To był prosty przekaz – proszę samej sobie radzić.
Kiedyś zajrzałam w końcu do Internetu pod hasło „sale do wynajęcia” i pośród zdjęć sal przeznaczonych na zebrania, zobaczyłam błyszczący światełkami klub (Żurawia 22). Zadzwoniłam, umówiłam się z panem, który brzmiał jak – powiedzmy – mocno zagrypiony i poszłam na Żurawią, w samo centrum Warszawy. Na podwórku, w otoczeniu ekskluzywnych restauracji, stała drewniana chatka. Zagrypiony pan pokazał mi scenkę w piwniczce baru. I kiedy właściwie chciałam już uciekać, usłyszałam: „Może pani zaczynać już w przyszłym tygodniu. Będzie pani miała do dyspozycji środy”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jeśli się zgodzę, zacznę grać nareszcie swoje sztuki, czyli robić to, co powinnam robić od dawna.
Ktoś pani pomagał?
Na początku byłam całkiem sama. Zadałam sobie pytanie – co jest potrzebne do stworzenia teatru? Aktor, widz, światło i dźwięk. Otworzyłam Internet, zajrzałam pod hasło „obsługa sceny” i całkiem przypadkiem trafiłam na stronę Piotra Pawlika, wieloletniego pracownika teatrów warszawskich, z którym niejednokrotnie pracowałam. Zaczął mi pomagać, z przyjaźni i z zachwytu, że się na taki krok odważyłam. Tak naprawdę dzięki niemu to wszystko ruszyło.
Na jakie problemy natyka się pani teraz, prowadząc Teatr Na Dole?
Gdyby pani weszła do pomieszczenia, które nazywam garderobą, to by pani zrozumiała, że trzeba naprawdę ogromnego entuzjazmu, żeby w takich warunkach pracować, nie mając na dodatek z tego profitów finansowych. W „garderobie” nie mam nawet gdzie usiąść, maluję się w domu.
Wieczorem w środy, kiedy gramy, w barze na górze jest zwykle dosyć dużo gości, głosy się przenikają i muszę je wtedy „wpisywać” w spektakl, na przykład w Pelcia, czyli jak żyć, żeby nie odnieść sukcesu, mówię jako postać, że to są odgłosy dochodzące zza ściany, od sąsiadów.
A poza tym?… Moja wyobraźnia sceniczna ma rozmach, więc bardzo bym chciała napisać wieloosobową sztukę, ale wiem, że w tym miejscu, na tej kameralnej scenie, nie będzie to nigdy możliwe”.
😉
@Ewa Locke
Jeżeli chodzi o matematykę to nie wie Pani o czym pisze. Mam ucznia z lekkim autyzmem. 6 klasa SP, b. zdolny, być może będzie finalistą tegorocznej Olimpiady Matematycznej Juniorów, ale… Rodzice w życiu nie podejmą decyzji o nauce w LO w Warszawie i mieszkaniu w internacie. Z Olkusza najbliżej do Katowic i Krakowa. Dojazd codzienny katastrofa, a mieszkanie w internacie wzbudza opór rodziców i dzieci. 9 rok dowozimy do szkoły córkę z Zabrza do Gliwic – codziennie 20 km x 4 (zawieźć – wrócić, pojechać po i powrót)
@Ewa Locke
60-70% ogółu młodzieży w Polsce mieszka w odległości >20km od gimnazjum akademickiego
Belferxxx To prawda. Moj chlopiec ze Sztumu akurat trafil na odpowiedni moment dziejowy. Teraz w takiej urawnilowce tkwilby do pietnastego roku zycia. Oczywiscie kazda szkola powinna byc wspaniala, jednoczesnie wymagajaca i przyjazna, dobrze tez by bylo, aby uczniowie zgubne nawyki zostawiali w domu. Poki, co, tak nie jest. Mojej wnuczce zlikwidowano jej wymarzone gimnazjum przed samym nosem. Juz byla w ogrodku i witala sie z gaska:) W tym momencie otrwalila sobie bardzo negawtywvy stosunek do partii PiS, potem pokawala siedem gwlz
@belferxxx
Musi być miejsce, gdzie teoria się sprawdza, a reszta po prostu nie potrafi uczyć 🙂
Mam podobne spostrzeżenia: bez odpowiedniego kontekstu matematyki stosowanej, zwłaszcza fizyki, edukacja staje się jedynie kultem cargo. U tych najzdolniejszych staram się wykształcić jak najwyższy poziom pewnej kultury matematycznej, umiejętność samodzielnego uczenia się, tak by z marszu mogli przystępować do dowolnego konkursu i coś osiągnąć. Nauka wyłącznie pod wynik konkursu to nieporozumienie.
@ontario 17 STYCZNIA 2021 22:00
„To nie PRL wybudowała mieszkania, domy, ale ludzie często wbrew PRL-owi…”
Tu walnąłeś jak „łysy o beton’!
Za Gierka ojciec budował dla nas dom. Decyzję rodzice podjęli na początku 1972 roku.
Działkę 700 m2 dostali od miasta w wieczystą dzierżawę za symboliczną kwotę.
Domek to był typowy „wysoki parter z pełnym podpiwniczeniem” . W czerwcu zrobiliśmy ławę i z początkiem wakacji zaczęło się wznoszenie murów a 1 września wylewaliśmy płytę dachową. Wiosną 1973 roku rozpoczęły się roboty instalacyjne i wykończeniowe i na koniec sierpnia 1973 r. zamieszkaliśmy. Cały cykl inwestycyjny trwał ok. 1,5 roku. I to był standard choć sąsiad, który zaczynał razem z nami wprowadził się już na zimę w roku rozpoczęcia budowy. Ojciec na wykończenie wziął kredyt z PKO – 100 tys. na 1% na 25 lat czyli oddać miał 125 tys. Rata kwartalna to było ok.20% jego zarobków. Spłacił przed terminem.
Ponad 20 lat później rozpocząłem budowę własnego domu. Działkę żona dostała od działka więc nic nie kosztowała. Na wykończenie wziąłem kredyt ( także z PKO ). Rata stanowiła ok. 1/3 moich aktualnych zarobków. Jak wpłaciłem do banku tyle ile pożyczyłem to miałem spłacone zaledwie 20% kapitału pozostałe 80% poszło na odsetki choć raty spłacałem regularnie. Wtedy bank sam zaproponował przewalutowanie na CHF – wysokość rat spadła o 60% – sumie oddałem bankowi ok. 220 % pożyczonej kwoty . Cały cykl inwestycyjny trwał 8 lat bo wszystkie instalacje i większość robót wykończeniowych robiłem sam.
W moim rodzinnym miasteczku (ok. 3 tys. mieszkańców )w okresie 25 lat powojennych powstało maks. 10 nowych domków i jeden 12-mieszkaniowy blok komunalny. Boom rozpoczął się w 1971 roku i w ciągu tych lat, do upadku PRL-u pobudowano ok. 120 nowych domów.
A Ty twierdzisz, że PRL utrudniał ludziom budowę?!
Belferxxx Przepraszam za literowki.
@KSJ
III RP zostało 15 lat ( o ile dotrwa) i będzie można robić zestawienia porównawcze z PRL. Trzeba wziąć poprawkę w takich porównaniach na zmiany zachodzące w otaczającym obydwie rzeczywistości świecie 🙂