Prymityw w skórze ministra

Przemysław Czarnek nie owija w bawełnę swoich intencji. Wali z grubej rury w środowisko oświatowe, które nie zgięło karku przed ministrem i nie zadeklarowało służalczości. Pisałem już i powtórzę – Czarnek pasuje do MEN jak gumowce do garnituru. Zero klasy, zero kultury, szczyt chamstwa. Słoma w butach, jad w gębie, mentalność Nowosilcowa.

Od dyrektorów szkół Czarnek żąda, aby natychmiast podali nazwiska nauczycieli, którzy poparli Strajk Kobiet. Wytępi wszystkich belfrów, którzy nie są wierni PiS-owi. Rektorom grozi karami za to, że nie zabronili studentom uczestniczyć w ulicznych manifestacjach, że nie spacyfikowali młodzieży. Uczniów i studentów chce pętać w kajdany.

Jedynym językiem, jakim minister chce rozmawiać z pedagogami, jest zapowiedź surowych kar. Wymienić wszystkich – to cel pisowskiej władzy. Udało się z Trójką, udało z TVP, dlaczego miałoby się nie udać z UJ czy UW? Jacek Kurski spacyfikował TVP, Agnieszka Kamińska – Polskie Radio, a Przemysław Czarnek zmiecie nielojalne wobec PiS uczelnie. Ostaną się tylko partyjne przydupasy – te będą mogły chodzić w gronostajach, a reszta do taczek. Takie są plany rządu.

Jeszcze się nie zdarzyło, aby tak szybko akademicy prosili premiera o odwołanie ministra nauki. Ten się nie nadaje, nie rozumie środowiska akademickiego, jego praw i przywilejów. Czarnek potraktował rektorów jak parobków, a dyrektorów szkół niczym psy gończe. Mają donosić na swoich pracowników, wystawiać ich do odstrzału. Uczeni piszą o manierach z najgorszych czasów naszej historii, o zamordyzmie rodem z komuny (info o petycji tutaj). A przecież to dopiero prolog możliwości Czarnka. Tragedia jeszcze przed nami.

PS Oświata się jednoczy: zob. tutaj.