Korepetycje zagrożone

Uczniowie zarażeni koronawirusem powinni poinformować, z kim się kontaktowali. Niektórzy wskazują swoich korepetytorów, a inni trzymają ten kontakt w tajemnicy. I wtedy zaczyna się problem.

Dyrektorzy dowiadują się, że ich nauczyciele trafili na kwarantannę. Przyczyna? Udzielali korepetycji feralnemu uczniowi. Uczeń uziemił wszystkich, którzy go uczyli, w tym paru korepetytorów.

Dyrektorzy zastanawiają się, czy mogą zakazać swoim nauczycielom dawania korepetycji. Chodzi o zmniejszenie ryzyka. Nie pora teraz na kontakty z uczniami z różnych szkół. Dyrektorzy apelują, ale czy mogą zakazać? W końcu dorabianie do pensji jest legalne.

Niektórzy zarażeni uczniowie nie podają jednak informacji, że korzystali z korepetycji. Kryją swoich nauczycieli, aby ci nie trafili na kwarantannę (przez ok. 10 dni nie mogliby przyjmować uczniów, a nie każde dziecko chce korepetycji zdalnych).

Kiedy szkoła przechodzi na nauczanie zdalne, bo ma zarażonych uczniów, trzeba by sprawdzić, kto im udzielał korepetycji. Jednak sanepid już nad tym nie panuje. Okazuje się, że z dwojga korepetytorów zarażonego ucznia jeden idzie na kwarantannę, a drugi nie. Czyli sensu w tym nie ma za grosz.