Jak przygotować szkoły, gdy MEN nie pomaga?

Nikt nie lubi próżnej roboty, więc dyrektorzy i nauczyciele czekają na decyzję MEN. Nie ma jednak co czekać, trzeba działać. Musimy wziąć się do pracy, choć zapewne napracujemy się na darmo. Ale czy to pierwszy raz w oświacie?

O konieczności zakasania rękawów już teraz wiedzą władze w regionie. Wysyłają więc, nie oglądając się na MEN, do szkół pisma, aby dyrektorzy przejrzeli statuty i wprowadzili w nich zmiany, które pozwolą na różne działania, np. ucznia z gorączką umieścić w izolatorium albo – jeśli jeszcze nie wszedł do budynku – odesłać do domu. Prawo wewnątrzszkolne jest wszędzie anachroniczne.

Jednak dyrektorzy boją się wprowadzać takie przepisy, gdyż mogą one być niezgodne z prawem. Przecież dziecka nie można nie wpuścić do szkoły, trzeba każdemu zapewnić bezpieczeństwo, także podejrzanemu. Niektórzy szefowie chcą więc zatrudnić prawników, aby to oni, jako znawcy, odpowiednio zmienili statut. Na to wszystko potrzebne są pieniądze, a te mogą dać tylko rodzice, bo władza nie ma. Rodzice jednak nie dadzą w wakacje. Dlaczego MEN nie wydało jeszcze przepisów, które można by wprowadzić w każdej szkole? Też nie ma pieniędzy na prawników?

Problem goni problem, a władza nie pomaga, tylko nakazuje. Każe np. kupić przyłbice, maseczki, środki do dezynfekcji itd. A za co? Wracają czasy, kiedy dobry dyrektor to taki, który potrafi wszystko załatwić. Tu zadzwoni, tam poprosi, zna odpowiednich ludzi. Niestety, dyrektorzy głównie znają rodziców, a ci stawiają warunki. Chcą, aby dzieci chodziły od września do szkoły. Dopóki nie ma pewności, jak będzie, pieniędzy też nie będzie. Mamy zatem pat.

Wszystko mogłoby ruszyć z kopyta, gdyby MEN potrafiło podjąć decyzję. W tym zwlekaniu jest jednak wielka mądrość. Gdyby była decyzja, władze samorządowe zaczęłyby liczyć, ile to kosztuje. A tak, nie ma decyzji, nie ma kosztów. Jak tuż przed 1 września minister coś zadecyduje, wtedy powstanie taki chaos, że nikt nie będzie myślał o kosztach. Pieniądze to będzie najmniejszy problem. Największym będzie świadomość, że czeka nas jeszcze większy burdel w oświacie niż do tej pory. Jak ktoś ma wyobraźnię, to już go zaczyna głowa mocno boleć.