Lekcja wychowawcza na odległość

Dyrektorzy zapowiedzieli, że nauczanie online trzeba będzie udowodnić. Nauczyciele rzucili się więc do zadawania prac dzieciom. Wszystko po to, aby było co wpisać w tabele. Bo tabele będą podstawą wypłaty wynagrodzenia. Jak widać, koronawirus nie tknął biurokracji. Jest odporna na wszelkie kataklizmy.

Część uczniów wzięła się do pracy i robi to, co każą nauczyciele. Jednak sporo osób potrzebuje czegoś innego niż lawina zadań ze wszystkich przedmiotów. Niektórzy chcą kontaktu wychowawczego, troski nie o oceny, wiedzę i umiejętności, lecz o stan ducha. I właśnie przesłanie paru ciepłych słów, nawiązanie dialogu z uczniami, pocieszenie, uspokojenie itd. mogą być ważniejsze niż kolejna porcja zadań do wykonania.

Pocieszam i wspieram wszystkich, którzy tego potrzebują, ale wiem, że to nie będzie się nadawało do umieszczenia w tabelach. Musiałbym wpisać, że z tym czy tamtym uczniem rozmawiałem o niczym. Niestety, gadania o niczym nie przewiduje ustawa, choć to nieraz najlepszy sposób na leczenie skołatanej duszy.

Zresztą nie wiem, kto komu pomaga. Tak mnie w piątek dusiło coś w piersiach, taką miałem zmorę, wręcz niechęć do wszystkich i do wszystkiego, aż w końcu parę pocieszających słów przesłał mi uczeń. W sumie racja, mój drogi, nie będziemy karmić potwora biurokracji. Pogadamy sobie o duperelach, pożartujemy i pośmiejemy się, a biurokraci niech się martwią, czy jest to zgodne z podstawą programową. My to mamy gdzieś – zob. tutaj.