Czy pan chodzi do kościoła?

Dawniej uczniów interesowało, któremu klubowi kibicuję: ŁKS-owi czy Widzewowi. Prowokowałem, mówiąc, że Wiśle Płock. Dzisiaj młodzi potrafią zapytać, dlaczego nie widzieli mnie w kościele. I wtedy, i teraz chodzi o to samo: jestem swój czy obcy?

Rosną w szkole skrajności. Sporo uczniów przestało chodzić na religię, za to ci, co zostali, zaczęli chodzić mocniej. Grupy nastawiają się też do siebie negatywnie. Zwolennicy i przeciwnicy religii przypominają kibiców. Tak też się czuję, gdy pytają, czy byłem w kościele: jest pan za ŁKS-em czy Widzewem. Odpowiem źle, mogą być z tego kłopoty.

Nigdy nie spotkało mnie nic złego, gdy oświadczałem uczniom w Łodzi, że kibicuję Wiśle Płock. Mieszkałem w Płocku w dzieciństwie, chodziłem z tatą na mecze tego zespołu i tak mi zostało. Jestem wierny starej miłości. Czy to coś złego? Czy liczy się tylko ŁKS albo Widzew?

Także teraz mam nadzieję przetrwać, gdy mówię, że nie byłem w kościele, ponieważ chodzę do cerkwi. No tak mam. Chodzę rzadko, zwykle raz-dwa razy w roku, ale chodzę. Po której stronie barykady jestem?