10 wyjątkowych lekcji roku 2019

Na pytanie, jaka lekcja w poprzednim roku była najbardziej wyjątkowa, uczennica odpowiedziała, że żadna. Wszystkie były jednakowo nudne. Z perspektywy nauczyciela wygląda to czasem jeszcze gorzej. Jednak w roku 2019 parę lekcji zapadło mi w pamięć.

10. Uczeń, którego wziąłem do odpowiedzi, wpadł w szał. Wykrzyczał, że nie będzie odpowiadał na pytania, ponieważ szkoła niczego ważnego go nie nauczyła. Same bzdury. Ma tego dość. Niczego nie będzie mówił, niczego pisał. Koniec z tym.

9. Zwróciłem uwagę, że postać na okładce zeszytu przypomina mi… Niemożliwe, czy naprawdę narysowałeś Hitlera? Potem role się odwróciły i ja byłem uczniem, a on nauczycielem. Dowiedziałem się, że Hitler to największa postać w historii. Niestety, wszędzie pełno Żydów… Dużo jest w szkole osób o podobnych poglądach? – zapytałem. Zdziwiłby się pan.

8. Całkiem fajną prezentację o Petersburgu przerwała uczennica, mówiąc, że nie życzy sobie spojlerowania „Zbrodni i kary”, bo ona zamierza tę lekturę przeczytać. Przepraszam, nie pomyślałem.

7. Na moją lekcję weszła nauczycielka, tak po kilku minutach od dzwonka, nie zwróciła na mnie uwagi i zaczęła prowadzić swoje zajęcia. Poczekałem chwilę, aż zrobi pauzę, i wciąłem się ze swoim tematem. Koleżanka spojrzała na mnie zdziwiona, co robię na jej lekcji. Ktoś się przyznaje do pomyłki, czy robimy dwa w jednym?

6. Na lekcji poświęconej „Panu Tadeuszowi” jeden z uczniów bez pytania wstał, podszedł do szafki, wyjął czajnik, podszedł do zlewu, nalał wody do czajnika, przeszedł na drugą stronę sali, odstawił, włączył, wyjął kubek, nasypał kawy, zalał wrzątkiem i wrócił na swoje miejsce z pachnącą kawą. Nie uwierzycie, ale kilkanaście lat temu, no może dwadzieścia, wygrałem w kategorii „nauczyciel, którego najbardziej się boję”. Było, minęło.

5. Nikt nie przyszedł na moją lekcję. Wcześniej w drodze do pracy widziałem, jak ktoś pługopiaskarką odśnieżał drogę, mimo że nie było ani grama śniegu. Jeśli robotnik nie potrzebuje śniegu, aby odśnieżać, to ja mogę prowadzić lekcję bez uczniów. Tak też zrobiłem. Dobry nauczyciel nie potrzebuje uczniów, aby uczyć.

4. Pewnego razu przyszedł tylko jeden uczeń. Lekcja jak lekcja. Nic specjalnego. Jednak w połowie chłopak poprosił mnie, czy może odebrać telefon, ponieważ dzwoni ojciec. Nie wiem, co mówił rodzic, ale chłopca słyszałem bardzo dobrze: „Tato, jestem w szkole. Tak, mam lekcję. Tak, to etyka. Tak zdecydowałem, chcę chodzić. Ale ja będę chodzić. Wiem, że jest późno. Dam radę. Zdążę. Tato, to moja decyzja…” i tak dalej jeszcze przez kilka minut.

3. Powiedz mi – zapytałem ucznia, który na moich lekcjach uparcie pisze wszystko ołówkiem – czy u innych nauczycieli też tak się zachowujesz? „Nie”. A dlaczego? „Boję się ryzykować?” A co oni ci robią, że się boisz? „Nie mogę powiedzieć”.

2. Zadałem uczniom trudne pytanie. Zapadła cisza. Nagle otworzyły się drzwi i wszedł nauczyciel matematyki. Coś chciał wziąć z sali. Zadałem pytanie ponownie. Nikt nie wie? Czy na sali jest ktoś, kto wie? Cisza. Nagle odwraca się matematyk i odpowiada. Świetnie – mówię. Widzicie, żeby rozumieć literaturę, musicie uczyć się matematyki.

1. Do mojej sali wchodzi pani woźna i wyciera tablicę. Żadnej literki ma nie być. Kurczę, tam były bardzo ważne treści. O szczęściu, o odwadze, o wolności – jak to na etyce. Woźna uparcie wyciera tablicę od paru dni na każdej lekcji. Wpada i wyciera. Ale dlaczego? Podobno ma być w szkole kontrola, więc lepiej nie ryzykować.

A co się działo na Waszych lekcjach w tym roku?