Cenzura wewnętrzna wraca
Odwiedził nas gość, którego aktywność zawodowa – artystyczna i pedagogiczna – przypadła na czasy PRL. Młodzież bardzo chciała wiedzieć, jak to było za komuny. Czy bardzo kontrolowano? Gość wyjaśnił, że przede wszystkim działała samokontrola. Trzeba było się pilnować, aby nie podpaść władzy.
Potem nasz gość dał długi wykład na temat autocenzury. Bez tego w PRL człowieka czekała mogiła. Uczniowie usłyszeli więc, że każdy pilnował przede wszystkim samego siebie, aby nie zrobić głupstwa, nie napisać czegoś, co mogłoby zaniepokoić władzę. Nauczyciele, pisarze, artyści dmuchali na zimne. Przede wszystkim nauczyciele – to byli mistrzowie autocenzury. Inaczej czapa! (o autocenzurze w PRL zobacz tutaj).
Młodzież pokiwała głowami, gość wyraził zadowolenie, że te straszne czasy się skończyły, mamy przecież wolność. Ja jednak tknięty dziwnym przeczuciem pobiegłem przejrzeć swoje rozkłady materiału (koleżankom i kolegom też radzę nie zwlekać – będą kontrole). Bóg jedne wie, co tam jest. Może chcę uczyć treści, które się władzy nie podobają? Wszystko to być może, przecież nie stosowałem autocenzury. Knebla sam sobie w belferską gębę nie włożyłem. A teraz będę musiał.
Komentarze
Jedzie pan po bandzie.
A z tą autocenzurę za komuny, cóż, uwierzyłbym, gdym się nie uczył w PRL-u. Nie kto inny, a nauczyciele mówili nam o Katyniu, 17 Września… Bez ogródek.
Jak na razie, to cenzura jest na pańskim forum, że o „Polityce” szkoda gadać. Karzecie nas, swoich czytelników, prewencyjnie, za to, czego nie zrobiliśmy.
Ontario, nie wszyscy nauczyciele mówili o Katyniu, nie wszyscy wspominali wydarzenia poznańskie z1956r, agresję sowietów na nasz kraj. Ci, co milczeli, bali się. Pamiętaj, że w dużych miastach działała prężnie Służba Bezpieczeńtwa. I od wydarzeń marcowych jej funkcjonariuszami byli ludzie wykształceni, zwabieni do tej pracy poprzez koneksje rodzinnotowarzyskie lub skuszeni wysoką pensją i szybkim przydziałem mieszkania. Musieli mieć efekty swojej pracy. Przeczytaj wiersz Stanisława Barańczaka,, Czyste ręce,, To o młodym poruczniku tej formacji. Fabuła tego utworu nie jest oparta o fikcję.
Wypytałem przed chwilą pracownika sekretariatu z mojej gminy. Nie pamięta, kiedy dokładnie była kontrola wizytatorów z kuratorium, chyba 7 lat temu.
A w pańskiej szkole? Kiedy pan widział wizytatorów? Za władzy reżimu PiS? Za władzy liberałów PO? Wcale?
@Ontario
Ostatnia kontrola była w Tęczowy Piątek.
Pozdrawiam
Gospodarz
Dzisiejsze kontrole, kupa śmiechu. Zapytaj swoich nauczycieli, jeśli żyją o kontrolę frontalną z kuratorium w czasie komuny. Trzepali wszystkie flepy w szkole, plany, wpisy w dziennikach, rozkłady materiału, hospitacje każdego. Nieraz tydzień, każda szkoła miała opiekuna, wizytatora z kuratorium. Coś na kształt rewizora z Gogola.
–
O kwitnącym stanie cynicznego oportunizmu szkolniczych etatystów (autocenzura to eufemizm), tej trującej podstawie anomicznych zachowań wychowawczo-oświatowych, najlepiej świadczą ich postawy wobec:
a/ deformy publicznego szkolnictwa
b/ celów i efektów tzw. strajku tzw. nauczycieli
c/ krytyki obowiązującego branżowo syndromu oblężonej twierdzy
d/ klerykalizacji pod przymusem szkolnym…itd.
Są to postawy środowiskowe (a po imieniu nazywając: sitwiarskie) wyuczone trwałe, replikowane systemowo i nagradzane towarzysko.
Nonkonformizm i odwaga nauczycieli „za komuny” nie są z dzisiejszym zasobem kadrowym porównywalne bez obrazy dla nich.
Nie znam -wśród kilkudziesięciu- szkoły, w której nie byłoby ongi przynajmniej jednego nauczycielskiego kontestatora.
Dziś etatyści kontestują …co najwyżej cywilizację, demokrację i społeczeństwo, a władzy, osobliwie tej czarnej, służą na wyścigi.
–
No, tak, tak: to już jest totalitaryzm kontrolny. I u pana na lekcji była ta kontrola, musiał pan się sam ocenzurować. No, macie, słowem, przechlapane.
Na pewno Gospodarz zawsze był wolny od autocenzury i nigdy w swoich wypowiedziach nie brał pod uwagę opinii środowiska, kolegów nauczycieli, rodziców i samych uczniów?
Nie cenzura/autocenzura jest problemem, bo bez niej w ogóle życie społeczne jest niemożliwe. Problemem jest to, co się cenzuruje.
Autocenzura zakłada przynajmniej, że autocenzurujący ma co autocenzurować.
https://pbs.twimg.com/media/EIL4ScdXUAACelE.jpg
Autocenzura jest szczególnie ważna w Krakowie:
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/kontrowersyjna-ankieta-wsrod-uczniow-liceum-w-v-lo-w-krakowie,985084.html
Autocenzura konieczna jest zwłaszcza wśród najwybitniejszych pracowników kuratorium, jeśli w podległych sobie szkołach mają takich uczniów:
6 listopada, gdy kuratorium analizowało zebrane dane, okazało się, że „te zostały zniekształcone przez program automatycznie odpowiadający na pytania ankietowe, tzw. bot”. I rzeczywiście, uczniowie z „Piątki” przyznają, że napisali skrypt, który automatycznie odpowiadał na pytania kontrolerów. Twierdzą, że mogli w ten sposób wypełnić około dwa tysiące ankiet, w odpowiedziach wskazując losowo wybrane fragmenty konstytucji.
Pamiętam, że na wykładach z marksizmu – leninizmu uczono nas, że „wolność to świadomość konieczności” i że „wolność jednostki kończy się tam , gdzie zaczyna się interes społeczności”.
Teraz wolność to głównie prawa dla mniejszości – wbrew interesowi i opinii większości.
Czy znawcy prawa mogliby podpowiedzieć, czy AUTOcenzura podlega prawu AUTOrskiemu, czy drogowemu? W tym pierwszym przypadku zażyczyłbym sobie odwróconych tantiemów za wszystkie te genialne dzieła, które w sobie zautocenzurowałem, w tym drugim – wypłacenia mi kwot odwróconych manadatów za niepopełnienie wykroczeń, których bym się dopuści, gdybym sie nie oautocenzurował.
A na serio, to chciałoby się usłyszeć opinie ktoregoś z uczniów zmuszanych do wysłuchiwania pogadanek starych repów o tym ile razy dziennie byli mordowani przez sowietów w komunie przy pomocy octu na półkach. Opinię sformułowana bez autocenzury.
kaesjot,
Równouprawnienie Afroamerykanów w USA naprawdę było sprzeczne z interesem białej większości? No i czy jesteś pewien, że jest nas więcej niż kobiet?
Ontario nie wiem kiedy chodziłeś do szkoły w PRL, może to były lata 80-te. Bo z pewnością wcześniej nauczyciele nie mówili ani o Katyniu ani o 17 września. Obserwuje współczesne szkoły poprzez opowieści moich wnuczek i uważam, że to są o wiele fajniejsze szkoły niż te, do których ja chodziłam, a potem moje dzieci. Jest więcej luzu, nauczyciele nie są traktowani jak osoby nieomylne, nie ma strachu. U mnie w szkole był. Uczniowie byli często wyzywani przez nauczycieli, ty głąbie nie należało do rzadkości. W podstawówce bicie po dłoniach linijką było dość powszechne (lata 60-te). O dyskusjach z nauczycielami nie było mowy. Gdy teraz słyszę jak odpowiadają nauczycielom ( nie żeby to było niegrzeczne) to nieraz jestem zszokowana. Po prostu uznają się za pełnoprawnych partnerów w dyskusji. Przyznam, że za moich szkolnych czasów było to nawet nie do pomyślenia.
Nauczyciel ma prawo do własnych poglądów i nie powinien się sam cenzurować, ale… Czy to oznacza, że nacjonalista-nauczyciel ma takie samo prawo jak nauczyciel-internacjonalista? Moim zdaniem, tak. Przypominam sobie, że za PO nie wpuszczano do szkół Walentynowicz (która przecież nie była nacjonalistką…, skandal!).
Uczeń ma prawo poznać wszelkie idee, religie, żadnych ograniczeń, ale czy ma obowiązek być oceniany w tej sprawie. Tak, moim zdaniem tak, choć to oznacza, że w tej samej szkole dostanie jedynkę, gdy powie, że człowiek został stworzony (gdy tak powie na biologii), i jedynkę, gdy powie, że powstał w wyniku ewolucji (gdy tak powie na religii) – znam z opowieści takie przypadki.
Rodzic? Czy dziś tak samo, jak za komuny, musi być w sytuacji, w której jego dziecko obowiązkowo powinno uczyć się w szkole treści nieakceptowanych przez niego? Tak, moim zdaniem, tak…
Coś się tu zasupłało, ale to tylko pozór… Wszystko jest do pogodzenia.
lusia24
14 listopada o godz. 15:20 270251
Przełom lat 60/70 i lata 70-te. Tak potwierdzam, mieliśmy nauczyciela historii, który niczego nie ukrywał.
Oczywiście, byliśmy bici, przezywani, no, ale strach powiedzieć rodzicom, bo byśmy wówczas także od rodziców oberwali za nieposłuszeństwo wobec nauczyciela… Taki czas…
Płynna Rzeczywistość
14 listopada o godz. 15:11
Afroamerykanie to był problem Amerykanów nie nasz i to już historia zatem nie wracajmy do tego. Ponadto jest chyba różnica między równym traktowaniem wszystkich a wyróżnianiem nielicznych z tytułu ich odmienności.
Czy wolno tobie, w imię wolności palić w swoim piecu plastiki i stare opony bo przez to zaoszczędzasz na wywozie śmieci i kosztach opału ?
Nie, bo dymy powodują smog szkodzący pozostałym!
I to jest granica twojej wolności !!!
Natomiast u nas chłopców do pewnego wieku jest więcej niż dziewcząt.