CHWDP w kościele

Doniesiono mi, że w szkole rozpytywano (nie uczniowie), czy jestem wierzący. Widocznie nie byłem odpowiednio ostentacyjny w demonstrowaniu swojej postawy wobec Boga i religii, więc pewne służby nabrały podejrzeń. Spróbuję wskazać trop.

Otóż byłem parę dni temu w kościele. Ksiądz smęcił gorzej niż moja wychowawczyni z podstawówki, więc z nudów zacząłem wodzić wzrokiem po podłodze (bardzo ładne oktagony), po obrazach (Michał Anioł tego nie malował), a potem po ławkach. Zauważyłem, iż nie tylko szkoła działa ludziom tak na nerwy, że muszą wyryć coś na ławce. W kościele najbardziej widoczny był napis CHWDP.

Było tych napisów więcej, ale zostały zamalowane. Trzeba nieźle wytężyć wzrok, aby je teraz przeczytać. Gapiłem się, więc jeszcze ze dwa odczytałem. Do reszty potrzeba lepszego światła. Może by się udało na porannej mszy. Wyszedłem z kościoła zdruzgotany. Do tej pory wierzyłem, że najlepszym miejscem do tego typu twórczości jest kibel, w ostateczności szkolna ławka. Ale kościół?