Lekcje w terenie

Kto może, ucieka ze szkoły. Nauczyciele odkrywają, że lekcje można prowadzić w terenie. Trudne warunki pracy wymuszają innowacyjne podejście.

Dzisiaj było nadzwyczaj luźno w szkole. Żadnego przepychania się na korytarzach. Nawet miejsca przy stolikach – zjawisko wyjątkowe – były wolne. Przerwę można było spędzić na siedząco. Wszystko dzięki temu, że kilka klas miało lekcje w terenie.

Licea do tej pory preferowały tradycyjne nauczanie. W sali lekcyjnej. Wychodzenie poza mury szkolne zdarzało się, ale było wyjątkiem. Wielu nauczycieli nigdy nie opuszczało strefy tablicy. Teraz zmiany wkraczają i do nas. Coraz więcej koleżanek i kolegów myśli o tym, aby z uczniami gdzieś wyjść. Okazji było i jest mnóstwo. Brakowało tylko chęci.

Też się zastanawiam, czy Dziady cz. III nie lepiej byłoby omówić na cmentarzu, a Pana Tadeusza na polu pszenicy albo żyta. Belferska główka pracuje.