Tak źle jeszcze nie było

Dziwnie się czuję w szkole, ponieważ wszyscy uczniowie są mili, cierpliwi i uczynni. Inaczej niż zwykle. I to wszystko mimo bardzo trudnych warunków do nauczania. Nastolatki nie mają nawet, co niezmiernie dziwne, typowych dla swojego wieku fochów.

Pierwszego dnia szkoły zabrakło miejsc w sali, gdzie miała się odbyć uroczysta akademia. Uczniowie sami z siebie wnieśli kilka długich ławek. Nawet krzywych uśmiechów nie było. W następnych dniach szkoła pękała w szwach, mnie od razu rozbolała głowa, gdyż tak mam zawsze w tłumie, a młodzi uśmiechnięci. Lekcje same się prowadziły.

I to nie tylko uczniowie pierwszych klas byli wspaniali, ale także starsi. Nawet klasy maturalne na nic nie narzekają. A przecież mają mnóstwo powodów (zerówki w planie, późne lekcje, zapowiedziane sprawdziany, powtórzenia itd.). Niebawem próbne matury. Zwykle słychać było już zgrzytanie zębów, a tu nic.

Jest tak miło, że chyba nawet fali nie będzie. Nie będzie kocenia kotów ani innych nieprzyjemnych zachowań starych wobec młodych, które, jak szkoła szkołą, zawsze były, chociaż w różnym stopniu nasilenia. W tym roku tradycja zostanie zawieszona, ponieważ sytuacja jest wyjątkowa. Podwójny rocznik, braki kadrowe, nowi nauczyciele, nowe podstawy programowe, nowe przedmioty, obawa, że kolejni nauczyciele rzucą tę robotę w cholerę. Uczniowie muszą dmuchać na zimne.

We wtorek zebrania z wychowawcą. Jeśli rodzice też będą „że do rany przyłóż”, znaczy, iż jest z oświatą bardzo źle, więc Polacy nie mogą być sobą.