Razem czy oddzielnie?

Dyrektorzy liceów i techników zastanawiają się, czy na inaugurację roku szkolnego zaprosić wszystkie klasy pierwsze, czy też oddzielić pierwszoklasistów po gimnazjum od osób po podstawówce.

Głównie chodzi o ścisk. W auli mojej szkoły bezpiecznie mieści się ok. 180 osób, w sali gimnastycznej ok. 220. Do klas pierwszych przyjęliśmy na razie 210 osób, a może ich być 224 (7 x 32). Rada pedagogiczna liczy sobie ok. 50 osób. Rada Rodziców, Samorząd Szkolny – ok. 10 osób na pewno się pojawi. Jeśli nawet nikogo więcej nie wpuścimy, i tak potrzebna jest sala na ok. 300 osób. Takiej nie mamy.

Oczywiście, zdarzały się sytuacje, że w ścisku wchodziło nawet 400, ale nie nowych uczniów, lecz starych, których znaliśmy i w razie czego mogliśmy każdego przywołać po imieniu do porządku. Z nowymi uczniami ścisku bym nie ryzykował. Jeśli dojdzie do nieprzewidzianych zachowań, będziemy bezradni.

Najbezpieczniej byłoby do auli zaprosić trzy klasy pierwsze po gimnazjum, a do sali gimnastycznej cztery klasy pierwsze po szkole podstawowej. Z wychowawczego punktu widzenia lepiej łączyć niż dzielić, ale w szkole, bądźmy szczerzy, najważniejsze jest bezpieczeństwo. Możemy mieć największe sukcesy w nauczaniu, olimpijczyków na pęczki, a wystarczy jedno niebezpieczne zdarzenie, by wszelkie sukcesy przestały się liczyć. Trzeba troszczyć się przede wszystkim o bezpieczeństwo uczniów, no i własne, dlatego mimo wszystko inaugurację roku szkolnego zrobiłbym oddzielnie.

PS Odradzam przenoszenie imprezy na boisko, gdyż, sprawdziłem u wiarygodnego wieszcza, w całej Polsce ma padać, grzmieć, możliwe jest też oberwanie chmury bądź gradobicie. Im bliżej wyborów, tym gorsza pogoda.