Minister Piontkowski chce docenić nauczycieli

Minister edukacji spotyka się ze związkami zawodowymi, aby rozwiązać najbardziej palące problemy oświaty. Dziś zastanawiał się wspólnie z szefem oświatowej Solidarności, Ryszardem Proksą, „jak działać dla dobra polskiej szkoły, aby nauczyciele czuli się docenieni przez rząd”.

Jutro Dariusz Piontkowski będzie zgłębiał ten problem wspólnie ze Sławomirem Broniarzem, prezesem ZNP, później z kierownictwem Forum Związków Zawodowych. Nie mogę doczekać się wyników (info o spotkaniu i źródło cytatu – tutaj).

Wprawdzie Broniarz zarzeka się, że ma naprawdę ważne pytania do ministra (m. in. o zwiększenie autonomii nauczycieli, o zmianę podstaw programowych, o źródła finansowania podwyżek, o przerzucanie finansowania reformy na samorządy, o dramatyczną sytuację niedofinansowanych szkół średnich w okresie podwójnego naboru), ale wątpię, aby nowy szef MEN dopuścił go do głosu. Spotkanie nie jest po to, aby porozmawiać o konkretach i cokolwiek sensownego ustalić, ale by uprawiać ściemę, że PiS stawia na dialog.

Właściwie odpowiedź na pytanie, „jak działać dla dobra polskiej szkoły, aby nauczyciele czuli się docenieni przez rząd”, jest oczywista: „nie przeszkadzać”. Dawniej nauczyciele mieli jeszcze jakieś oczekiwania wobec ministra edukacji, ale od czasu Anny Zalewskiej marzy nam się tylko jedno: nie wcinajcie się w naszą robotę, nie psujcie oświaty. Uprawiajcie politykę, bo tylko to was interesuje, z dala od szkół, a nauczyciele będą wniebowzięci.