Śliwerski na ostro

Było bardzo słodko na XXXIII Gali Podsumowania Ruchu Innowacyjnego w Edukacji. Janusz Moos, dyrektor Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, wzywał nagrodzonych, wyliczał zasługi, publiczność biła brawo, dzieci dawały kwiatki, profesorowie, senatorowie, włodarze miasta etc., etc., wręczali dyplomy, gratulowali. Było bardzo słodko. I bylibyśmy się potopili w słodyczy wzajemnych uprzejmości, gdyby nie Bogusław Śliwerski.

Profesor przypomniał, że chwalić i nagradzać nauczycieli powinna przede wszystkim władza centralna. Tymczasem żaden rząd nie wyrządził większej krzywdy belfrom jak obecny. Nigdy nie było takiego szargania opinii, takiego niszczenia autorytetu, takiego upokarzania pracowników szkół, nigdy nie sponiewierano nauczycieli równie mocno jak w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. A przecież PiS nie zamierza na tym poprzestać. To haniebne postępowanie, nie wolno o tym milczeć. Gorzko, gorzko, gorzko.

Profesor zabrał głos w chwili, gdy gala się kończyła. Wszyscy już pędzili na bankiet, już brali talerzyki, już nakładali sałatki, już sięgali po serniki, karpatki i ciasto truskawkowe, już wyciągali ręce po szklanki soku, patrzyli, czy będzie wino różowe, czerwone, białe. Nie do wszystkich więc dotarła gorycz, jaką próbował nam zaserwować Bogusław Śliwerski. Gorycz odbiła się od ścian pustoszejącej gwałtownie sali. Ja też już patrzyłem łapczywym wzrokiem na szynki, balerony i tłuste kiełbasy, gdy nagle wstrzymały mnie słowa profesora. Wręcz mnie zatkało. Gorzkie po słodkim – jak na mój gust, kompletnie odwrócona kolejność dań. Ciało pedagogiczne może od tego dostać szarpaniny pępka albo i gorzej.

Info o wydarzeniu tutaj. Blog Bogusława Śliwerskiego tutaj.