Studniówka bez nauczycieli

W tym roku udało nam się otrzeć o ideał – studniówkę bez nauczycieli. Prawie nikt nie chciał iść. Oficjalnie ludzie wymawiali się, że mają zajętą sobotę. Bardzo dziękują, ale nie mogą.

Właściwie gdyby nie postawa dyrekcji, nie poszedłby nikt. Szefowa powołała się jednak na jakiś przepis, który mówi, że wychowawcy muszą. Ktoś chciał dyskutować, grzebać w prawie, a nawet prosić prawnika związkowego o wykładnię przepisów, ale ktoś inny przypomniał, że szef ma zawsze rację. Otóż to!

Stolik nauczycielski będzie więc wyjątkowo krótki. Za rok raczej będzie jeszcze gorzej. Dyrekcja może bowiem trafić na mniej spolegliwych wychowawców. Mam wrażenie, że kończy się pewna epoka. Zresztą z udziału w tym balu rezygnują nie tylko nauczyciele, także sami uczniowie nie mają ochoty. O frekwencji 100-procentowej można zapomnieć. Podejrzewam, że jak to będzie impreza bez nauczycieli, to także bez uczniów, bo młodzież wcale nie chce się ze sobą bawić.