Jest zapał strajkowy
Im bardziej Anna Zalewska „nie wyobraża sobie strajku nauczycieli w trakcie egzaminów” (słowa pani minister), tym większa jest gotowość belfrów do takiej właśnie formy protestu. Niewyobrażalne stanie się faktem.
ZNP działa powoli, dużo wolniej, niż oczekują pracownicy. W moim liceum już parę razy zrywano się do robienia list strajkowych i wchodzenia w spór zbiorowy z dyrekcją. Musiałem hamować i prosić o podporządkowanie się procedurom. Do tej pory związek działał na polu centralnym – Zarząd Główny podejmował rozmowy z Anną Zalewską. Gdy to nic nie dało, ogłosił, iż wchodzi w spór zbiorowy z rządem.
Teraz do działania włączą się niższe struktury. W poniedziałek w Łodzi odbędzie się spotkanie z prezesami ognisk ZNP, którzy reprezentują załogi szkół. Zwykle takie zebrania odbywają się w małych salach, bo też frekwencja jest niewielka. Teraz szykują się wszyscy. Wynajęto więc salę mogącą pomieścić przedstawicieli każdej szkoły. Oby tylko nie przyszli w parach (prezes i zastępca), a to całkiem możliwe.
Pani minister opowiada do kamer, że nie wyobraża sobie, aby nauczyciele opuścili uczniów w najważniejszym momencie ich życia, czyli podczas egzaminów. Widać więc, że czas straszenia minął, wchodzimy w epokę brania na litość. Obie metody działały na nauczycieli przez wiele lat, teraz jednak mogą okazać się nieskuteczne. Nauczyciele nabrali odwagi, czego dowodem belferska grypa. Zaś ciągłe pomiatanie nami spowodowało, że serca nauczycieli zrobiły się twardsze. Będzie strajk w egzaminy, może nawet we wszystkie – ósmoklasisty, gimnazjalny i w matury. Zaklinanie losu przez Annę Zalewską nic nie da.
Komentarze
Jeżeli to będzie strajk wszystkich uczących,wówczas przyniesie rezultat. I tego należy sobie życzyć.
A teraz uwaga do wszystkich,którzy krytykują radykalizm belfrów. Czy chcecie aby wasze dzieci,wnuki uczyli sfrustrowani, marnie opłacani nauczyciele? Bo taka jest dzisiaj nasza sytuacja. I nie zmienią tego ochłapy rzucane przez ministrę.
Ìno 27 stycznia o godz. 9:46 260589
Na pewno NIE chciałbym, aby moje dzieci czy wnuki uczyli obecni polscy nauczyciele – zdemoralizowani nieudacznicy wyłudzający pieniądze od podatników czyli też i ode mnie na zwolnienia lekarskie, które im się po prostu NIE należą. 🙁
Dariusz Chętkowski
Nie ma osób niezastąpionych, wbrew temu, co myśleli np. amerykańscy kontrolerzy ruchu powietrznego idąc na strajk, a tzw. belferska grypa NIE jest dowodem odwagi, a tylko tchórzostwa i braku uczciwości wśród nauczycieli. A czy zdemoralizowani oszuści mogą uczyć i wychowywać młode pokolenie?
Należy wam się nie podwyżka, a powrót do systemu, który nielegalnie unicestwił premier Polski Bielecki: powiązanie płac ze średnią krajową, moim zdaniem, to powinno wynosić ponad 10 % średniej.
To było dobre rozwiązanie.
Ale uderzać w dzieci w imię swoich płac, to jednak nie przystoi… Są inne dni do strajku.
Jk, c,y Ty myślisz,że lekarze wystawiający zwolnienia to debile,mówiący: ile pani chce dni zwolnienia, rozumiem, to taka forma strajku? Praca belfra czyni go podatnym na różne dolegliwości, których źródłem jest stres, hałas,itp. Czy wszyscy prowadzą się niemoralnie, są nieudacznikami? Rozmowa z Tobą w tym temacie przypomina mi dialog zegarmistrza z Mendlem z opowiadania Konopnickiej, tej od Stefka Burczymuchy
Tak, Ontaria,na przykład wakacje. Odnośnie uderzania w dzieci. To nie dzieci piszą te egzaminy,lecz młodzież. Czy Ty czytałeś tematy ich rozprawek?
kwant25
26 stycznia o godz. 10:24 260548
Po prostu kłamiesz. Przeszłość do swoich celów wykorzystuje każda partia, każda, a nie tylko PiS. Wobec mnie przeszłość wykorzystywali w szkole ci z PZPR-u w sposób ohydny, każąc mi czcić bandytów i zbrodniarzy.
Natomiast co do mnie, moich poglądów:
1) nie ma żadnych win, żadnego grzechu, żadnej odpowiedzialności zbiorowej, żadnego przechodzenia winy z ojca na syna. JEST WYŁĄCZNIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ INDYWIDUALNA.
2) Gdyby nie było WCZORAJ, nie byłoby ani ciebie, ani mnie, ani nikogo, ani niczego na świecie. Jestem czcicielem EWOLUCJI oraz DARWINA. Czy pisowcy są czcicielami ewolucji i Darwina? Jeśli są, to tak, tak, masz prawo nazwać mnie pisowcem a nawet Kaczyńskim. Jeśli nie, to nie łżyj.
3) Kłamiesz, nie grzebię w przeszłości, piszę tylko, że przeszłość determinuje teraźniejszość i przyszłość i że wszystko jest ze sobą powiązane na zasadzie przyczyna-skutek. To czysty w najczystszej postaci materializm, biologizm, fizyczność, żadnej duchowości.
4) Edukację niszczyli wszyscy politycy i wszystkie partie, najbardziej ostatnio premier Polski Bielecki oraz Kwaśniewski (Konkordat).
Przypisujesz mi poglądy, które nie mają żadnego związku z ideologią żadnej partii. Twoja sprawa, łżyj w żywe oczy, ty wolny Polak, więc kłamać ci też wolno, ja się tylko bronię…
Ìno
27 stycznia o godz. 10:13 260596
A jakie to ma znaczenie: dzieci czy młodzież? To uczniowie, a dla mnie uczniowie to dzieci. Tak sobie ich określam, chyba mi wolno. Nawet gdy moje wnuki będą mieć 30 lat, to także będę do nich mówić: dzieci (gdy doczekam). Gdy wnuki będą w wieku pisania rozprawek, to może będę czytać. Nie rozumiem tego pytania o rozprawki.
JEDYNE rozwiązanie jest – powtarzam – tylko systemowe. Takie, jakie było przed ohydnym nielegalnym działaniem premiera Polski Bieleckiego. Złamał prawo w biały dzień i chodzi dziś jak paw Autorytet moralny. Obrzydliwa postawa.
Rozwiązanie systemowe ustabilizuje sytuację w edukacji, da gwarancję dobrych płac (10 % ponad średnią krajową albo średnią liczona w sektorze: politycy, profesura, lekarze, prawnicy itp. ku czemu się skłaniam). O to powinniście walczyć i temu będę sprzyjać.
Co do Bieleckiego, o ile wiem, to jako doradca Tuska brał milion rocznie…
Ontario,odnośnie tematów rozprawek. Dotyczą one spraw istotnych dla każdego, np szczęścia,buntu,pracy. Młodzież uczyła się o postulatach Modrzewskiego odnośnie oświaty,o ustaleniach konstytucyjnych,które wcale nie są rzeczywiste w praktyce dnia codziennego,czytała Siłaczkę Żeromskiego,wie co wyróżniło wiejską nauczycielkę od doktora Obareckiego. I ta.młodzież zrozumie że dzień,bez egzaminów to nie wagary.nauczycieli
Ale ich protest. Wiemy przeciwko czemu. A nawet komu. I to nie należy kleić z działaniami politycznymi. Obietnicami.polityków mamy wypchane portfele. Co.mam przed sobą?.Żonę wymachującą stertą rachunków do płacenia. Co mam dzisiaj w planie? Maraton korepetycji. Gdybym godnie zarabiał,a w pracy się nie opierdalam, miałbym wiele możliwości do wykorzystania. Niekoniecznie kobiety i alkohol
Dla mnie są to dwie różne sprawy: walka (słuszna) nauczycieli o lepsze zarobki – walka kosztem dzieci, gdy tarczą stają się dzieci.
Popieram walkę, nie popieram metody walki.
Ponadto uważam, że jest to walka doraźna, niczego nie rozwiązuje w sprawie płac nauczycieli. Jedyne rozwiązanie to powrót do prawa, które nielegalnie zniszczył premier Polski Bielecki.
A teraz – jeśli chodzi np. o „Siłaczkę” – Żeromski – i na tym polega jego Mistrzostwo – wcale nie kładzie znaków przeciwnych między postawą Bozowskiej a postawą Obareckiego. Dopiero po śmierci Bozowskiej Obarecki się załamał i zbiesił, dopiero w poincie noweli.
Do czasu śmierci Bozowskiej akcja jest tak prowadzona, że sympatie czytelnicze są po obu stronach i w jednakowym stopniu identyczne.
To jest los inteligentów, którzy w warunkach zaborów i zatem zacofania kraju podejmują się misji edukacyjnej. Tak, i Bozowska, i Obarecki najpierw EDUKUJĄ (on w zakresie medycyny, higieny, ona czytania, pisania). Oboje są tragiczni, bo walka/misja z góry przegrana, ale nie nie ma (w tamtych realiach) innego wyjścia, jak własne, indywidualne poświęcenie.
Dziś porównywanie się do bohaterów „Siłaczki” to nadużycie. Oni nie walczyli o zarobki, przeciwnie, wiedzieli, że będą żyć w nędzy, że umrą z biedy, że będą mieć przeciwko sobie wszystkich.
Obarecki zobaczył trupa Stasi i dopiero wtedy powiedział, że tak nie można, że zjedzą cię robale…
A twoja sytuacja materialna, oczywiście, niedobra, masz prawo walczyć, ale nie można do walki mieszać dzieci.
Aby zachęcić niezdecydowanych nauczycieli do strajkowania w swojej sprawie polecam ,, wypłatę ” z „Dnia Świra ” https://youtu.be/eg7ahOqA8g0
ontario
27 stycznia o godz. 10:36 260599
JEDYNE rozwiązanie jest – powtarzam – tylko systemowe.
I tu się z tobą zgadzam. Ale to wymaga budowania, a nie burzenia.
Na razie rządzi nami partia, która specjalizuje się w burzeniu. Szkoda, że taki był wybór wyborców i SLD, które przeszarżowało.
Nie musi taki być następny, ale to zależy od tego jak często i z jaką gorliwością będą powtarzać slogany tej partii tzw zwykły obywatel czyli Ty i Ja. Ja staram się tego nie robić, a Ty ? Dlaczego Bielecki, a nie Kaczyński ?
Ìno 27 stycznia o godz. 10:03 2605
Lekarze wystawiają te zwolnienia, gdyż nic to ich nie kosztuje i nie ponoszą oni konsekwencji wystawiania takich zwolnień symulantom. Po prostu NIE powinno być zwolnień lekarskich takich jak obecnie w Polsce, czyli tzw. L4, a tylko tak jak na Zachodzie w sektorze komercyjnym – prywatne ubezpieczenia od choroby. Wtedy nauczyciel zastanowiłby się sto razy, zanim poszedłby na „chorobowe”, bo wiedziałby, że firma ubezpieczająca go od choroby sprawdzi, czy nie ma tu przypadkiem próby wyłudzenia nienależnych świadczeń od owej firmy ubezpieczeniowej (oszustwa ubezpieczeniowego). A przypominam, że w każdym prawodawstwie takie wyłudzenie jest przestępstwem kryminalnym (szczegóły poniżej) – rodzajem kradzieży. Firmy ubezpieczeniowe zatrudniają więc lekarzy, aby nie dopuszczać do takich wyłudzeń. Skandalem jest więc to, że ZUS tak nie postępuje i że traci przez to pieniądze podatników na oszustwa ubezpieczeniowe popełniane przez nauczycieli. Powinno być przecież tak, że każdy kto idzie na tzw. L4 powinien być automatycznie i natychmiast kontrolowany przez komisję lekarska, aby nie dopuszczać do wyłudzania zwolnień lekarskich przez nieuczciwych pracowników budżetówki, a szczególnie nauczycieli.
W polskim prawie karnym oszustwo ubezpieczeniowe jest zdefiniowane jako występek polegający na spowodowaniu, w celu uzyskania odszkodowania z tytułu umowy ubezpieczenia, zdarzenia będącego podstawą wypłaty takiego odszkodowania (art. 298 k.k.) a grozi za nie kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Zdarzeniem takim jest wypadek losowy, od zajścia którego umowa ubezpieczenia uzależnia wypłatę odszkodowania np. pożar mienia ubezpieczonego od ognia czy też symulowanie choroby przez ubezpieczonego od choroby. Sprawca przestępstwa nie musi być beneficjentem ubezpieczenia, jako że może także działać w celu uzyskania odszkodowania dla kogo innego (uwaga nauczyciele!). Przestępstwo zostaje popełnione już z chwilą spowodowania zdarzenia, niezależnie od tego, czy sprawca otrzymał później odszkodowanie z tego tytułu czy też nie. Uzyskując od ubezpieczyciela odszkodowanie, oszust ubezpieczeniowy dopuszcza się bowiem kolejnego przestępstwa – zwykłego oszustwa, karanego jeszcze srożej. Jednakże nie podlega karze za oszustwo ubezpieczeniowe sprawca, który przed wszczęciem postępowania karnego dobrowolnie zapobiegł wypłacie odszkodowania przez ubezpieczyciela (czynny żal), a więc jeśli jakiś nauczyciel symuluję chorobę, to ma jeszcze szansę poprawy, zwracając do Skarbu Państwa pieniądze wyłudzone od ZUS-u, czyli od podatników.
Ontario, motyw robali jest świetny,obrazowy,trafi z pewnością do wielu. Odnośnie Obareckiego różnimy się. Myślę,że do młodzieży, czy jak chcesz, dzieci przemówi jego tryb życia,do którego wrócił,oparty na kasie. A jeszcze bardziej przekona do słusznosci.belferskiego protestu argument przesłany przez janadama 48. Można go wykorzystać także w celach dydaktycznych, dotyczących językowych sposobów wyrażania emocji. Takie umiejętności muszą posiadać dzieci albo inaczej,np maturzyści.
Ìno 27 stycznia o godz. 11:36 260600
Co warte są te postulaty, ustalenia etc., jeśli są one tylko pustosłowiem za którym kryje się zwyczajny, kapitalistyczny wyzysk, a szkoła ma za swoje najważniejsze zadanie tresować uczniów, aby stali się oni posłuszną siłą roboczą dla kapitału i to głównie zachodniego – czy to w Polsce czy też na emigracji.
Młodzież na początku będzie się zaś cieszyć, że nie musi przystępować do egzaminów, ale mniej się ucieszy, kiedy się dowie, że nie dostanie świadectw maturalnych.
A jeśli masz przed sobą żonę wymachującą stertą rachunków do płacenia, to dlaczego nie skorzystasz z rady prezydenta Komorowskiego i nie zmienisz pracy oraz dlaczego nie weźmiesz pożyczki z banku, zamiast „świrować” na wyłudzanych od podatników nienależnych nauczycielom zwolnieniach lekarskich?
I pamiętaj – w realnym kapitalizmie obowiązuje bezwzględna zasada „jaka praca, tak płaca”. Nie trzeba było więc rozwalać PRL-u razem z TW Bolkiem i ską.
Janadam48 27 stycznia o godz. 12:11 260603
To samo co napisałem w odpowiedzi Ìno – przecież wystarczy pójść za radą prezydenta Komorowskiego i zmienić pracę oraz wziąć pożyczkę z banku, zamiast „świrować” na wyłudzanych od podatników nienależnych nauczycielom zwolnieniach lekarskich.
Kowal zawinił – Cygana skarżą , od czci odsądzają i wieszają.
I to by było na tyle.
Ìno 27 stycznia o godz. 13:06 260606
Art. 298 Kodeksu karnego:
§ 1. Kto, w celu uzyskania odszkodowania z tytułu umowy ubezpieczenia, powoduje zdarzenie będące podstawą do wypłaty takiego odszkodowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Nie podlega karze, kto przed wszczęciem postępowania karnego dobrowolnie zapobiegł wypłacie odszkodowania.
Nie wszystko jest więc jeszcze dla ciebie stracone…
Jpet 27 stycznia o godz. 13:09 260609
Zawinił nauczyciel, ale nie powinni go zaraz wieszać a tylko wsadzić za kratki.
Jk, dobrze,zmienię pracę, wezmę kredyt z banku….ana moje miejsce przyjdzie inny…i zmieni pracę, weźmie pożyczkę z banku…. a później z następnym tak samo?
Ìno 27 stycznia o godz. 13:18 260612
Tak bowiem działa współczesny kapitalizm oparty na kredycie. Czy znasz tę anegdotę: Do przeżywającego kłopoty jedynego hotelu w wiosce na pięknej greckiej wyspie przyjeżdża niespodziewanie niemiecki turysta i pyta, czy są wolne pokoje. Hotelarz kiwa głową, bo prawie wszystkie są puste. Niemiec prosi o klucz, żeby zobaczyć, czy pokój mu odpowiada, i jako kaucję zostawia na kontuarze 100 euro. Dostaje klucze do kilku pokoi i idzie na górę je obejrzeć. W tym czasie hotelarz bierze te 100 euro i pędzi do rzeźnika, żeby zapłacić mu część zaległych rachunków. Rzeźnik bierze ten sam banknot 100 euro i biegnie do rolnika, żeby mu zapłacić za świnię, którą wziął na kredyt w zeszłym tygodniu. Rolnik z tym samym banknotem 100 euro idzie do jedynej we wsi lokalnej prostytutki, żeby jej zapłacić za ostatnią wizytę. Prostytutka z tym samym banknotem idzie do hotelu i płaci hotelarzowi 100 euro za dwie noce z klientami spędzone przez nią w tymże hotelu. Po chwili Niemiec wraca i mówi, że niestety pokoje mu się nie podobają, zabiera swoje 100 euro (ten sam banknot, tylko trochę bardziej pomięty) i wychodzi.
Jak już skończyliśmy się śmiać, to zaczęliśmy się zastanawiać, jak to możliwe, że nikt nic nie wyprodukował, nie pojawiła się żadna nowa usługa, a cała wioska pospłacała swoje długi i może z większym optymizmem spojrzeć w przyszłość? Ta krótka historyjka pokazuję nam potęgę podaży pieniądza – jeżeli brakuje go w gospodarce, to podmioty gospodarcze mogą się nawzajem zadłużyć i w pewnym momencie aktywność zacznie zamierać. W takiej sytuacji wstrzyknięcie gotówki do obiegu może zdziałać cuda. Oczywiście trzeba uważać, bo gdyby ów Niemiec zostawił w hotelu depozyt w wysokości miliona euro, to hotelarz zapłaciłby rzeźnikowi za rok z góry, więc tamten do razu podniósłby ceny, podobnie rolnik i prostytutka, czyli w wiosce pojawiłaby się inflacja i pozostali klienci rzeźnika, rolnika i prostytutki odczuliby to jako drastyczny spadek siły nabywczej swoich pieniędzy.
Wiecej tu: https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/384130,jak-grecka-wioska-i-zagraniczny-turysta-probuja-wyjasnic-kryzys-strefy-euro.html
Czy w końcu ktoś ośmieli się zastrajkować przeciwko 500+?
Ìno
27 stycznia o godz. 13:06 260606
Przecież wyraźnie napisałem, że się ZBIESIŁ po śmierci Stasi. A co miał umrzeć z głodu? Nie każdego na to stać, dlatego Żeromski postawił wysokie progi: nie żenić się/nie wychodzić za mąż, nie mieć rodziny, poświęcić się bez reszty, umrzeć z biedy…
Czy współcześni nauczyciele są w takiej sytuacji, mają taki – jak wyżej cel/sposób życia? W tamtych realiach – zabory – Żeromski tak widział misję edukacyjną, ale tego nie odnosił do czasu, w którym Polska jest wolna.
Zjedzą cię robale – to z monologu Obareckiego.
argument przesłany przez janadama 48. – przecież wyraźnie i w oczywisty sposób napisałem, że POPIERAM waszą walkę, ale nie popieram metody tej walki. O co ci więc chodzi… Dlaczego masz pretensję do mnie, który od zawsze na tym forum piszę, że powinniście zarabiać powyżej średniej krajowej, a najlepiej średniej liczonej dla sektora kadry inżynierskiej, profesury, polityków, lekarzy, prawników. O co ci chodzi, dlaczego tępisz tego, kto jest po waszej stronie?
A teraz inna sprawa. Opinia wielu moich kolegów nauczycieli i w tym działaczy związkowych: dlaczego NIE zorganizowali strajku, gdy nauczyciele dostali najcięższy cios: likwidacja przywileju pójścia na emeryturę po 20 latach pracy przy tablicy i w wieku 50 lat?
Odpowiedź: nie moja: nauczyciele w rękach central związkowych są tylko kartą, to cyniczna gra kosztem nauczycieli, a rzecz w celach politycznych: przejęcie władzy przez PO, którą to PO popiera Broniarz….
Nie wiem, jaka prawda, ale gdy PO zamroziło wam podwyżki, Broniarz milczał… Mylę się?
kwant25
27 stycznia o godz. 12:48 260604
Dlaczego Bielecki a nie Kaczyński? A to nie Bielecki nielegalnie złamał dobre systemowe rozwiązanie? Hm, no, nie wiedziałem…
Mnie interesuje przed wszystkim przyczyna tego, że rządzi PiS. Obwiniam Tuska, Komorowskiego, Kopacz i Schetynę. Było wiadomo, że taka metoda rządzenia przez PO doprowadzi do katastrofy, nic nie zrobili, aby zapobiec tej katastrofie, tzn. dopiero gdy zorientowali się, że przegrają, próbowali coś zrobić, ale było za późno.
jpet
27 stycznia o godz. 13:09 260609
Kogo łoisz? Mnie? Ja łoję kowala, czyli tego, który zawinił: Bieleckiego premiera Polski, który nielegalnie postąpił, złamał korzystne dla nauczycieli systemowe rozwiązanie. Bielecki jest sprawcą, winowajcą fatalnej sytuacji w edukacji )płace nauczycieli).
Płynna Rzeczywistość 27 stycznia o godz. 13:53 260614
Kto ma strajkować przeciwko 500+? Dzieci? Ich rodzice? Biznes, który otrzymuje dodatkowe zyski z powodu owego 500+, na skutek zwiększonego popytu?
Ontario
Bielecki jest tylko małym fragmentem całej układanki, w skład której wchodzi CIA, Watykan, episkopat, TW Bolek, NSZZ Solidarność, KSS KOR itp. itd.
@JohnKowalsky
Poproś na urodziny o encyklopedię zarządzania albo jakiś podręcznik ekonomii a później opowiadaj dowcipy. Wioska mogła dokonać po prostu wzajemnej kompensaty zadłużenia. Aha, i socjalizmu nie rozwalił TW Bolek i ska, po prostu socjalizm zawalił sie pod ciezarem własnej nieefektywnosci.
@JohnKowalsky
CIA, Watykan…, książki Ludluma i jemu podobnych to fikcja literacka.
@ Płynna Rzeczywistość
27 stycznia o godz. 13:53
Czy w końcu ktoś ośmieli się zastrajkować przeciwko 500+?
–
…a za ile?
–
Po przeczytaniu ‚dobrych tekstów’ (pan też wie, których) ze zrozumieniem treści i przesłania, strajk w komentowaniu jest odruchem za każdą cenę…
–
Ontario,nie tępię,ani nie mam do Ciebie pretensji,dziękuję za wyrazy poparcia tego,o co walczymy. Natomiast różnimy się w kwestii wykorzystywania młodzieży do naszych celów, czyli strajk w czasie egzaminów. Odpowiem przykładem. W jednym z poznanskich liceów nauczyciele nie przeprowadzili próbnej matury,podając młodzieży przyczynę. Aferę z tego zrobiło kuratorium a nie młodzież. Ona wiedziała,że to forma buntu. Nie wydumanego,z kart lektur,lecz prawdziwego. I nikt z maturzystów nie zapłakał. Gdyby doszło do protestu ogolnopolskiego w dniach egzaminów, również byłby poprzedzony stosowną informacją przez nauczycieli
Przykładem może być fragment filmu przesłany przez jadama 48. To dobre ukazanie sytuacji belfrow. Czy młodzież, lub,jak chcesz,dzieci tego nie zrozumieją?
Devin 27 stycznia o godz. 14:25 260620
Mam doktorat z zarządzania i ekonomii (dobre zachodnie uniwersytety), a więc nie potrzebuję twoich rad. Jeżeli zaś twierdzisz, że jesteś taki mądry i wiesz, że ta wioska dokonała po prostu wzajemnej kompensaty zadłużenia, to wyjaśnij mi, dlaczego takiej wzajemnej kompensaty nie można dokonać w skali państwa oraz globu? I wyjaśnij mi też, dlaczego nikt w tej wsi nie wpadł wcześniej na ten pomysł wzajemnej kompensaty zadłużenia? Wyjaśnię ci w wielkim skrócie – zadłużenie nie polega na tym, że jesteśmy komuś lub czemuś winni pieniądze i musimy je zwrócić naszym wierzycielom, a tylko na tym, że musimy komuś albo czemuś płacić z tego powodu ODSETKI, i to na ogół o lichwiarskiej wręcz wysokości, a więc zwracamy NIE to co pożyczyliśmy, a wielokrotnie więcej. Inaczej, to nie byłoby przecież tego, tak dziś rozbudowanego na całym niemal świecie, pasożytniczego sektora finansów. Dług nie jest bowiem pojęciem statycznym, a dynamicznym i nie jest ważna suma zadłużenia, a tylko odsetki od niego płacone, ale czy ty to będziesz w stanie zrozumieć? I gdzie ja napisałem, że tzw. socjalizm realny czyli kapitalizm państwowy rozwalił TW Bolek i ska? Ja tylko napisałem, że oni, czyli TW Bolek i ska tak uważają, a rozwalili go do spółki Gorbaczow z Reaganem, działając w imieniu wielkiego zachodniego kapitału, który umieścił na stanowisku prezydenta USA – drugorzędnego aktorzynę Reagana (co było relatywnie proste), a na stanowisku prezydenta ZSRR – inteligentnego zdrajcę Gorbaczowa (co było, a co trzeba CIA przyznać, bardzo trudnym zadaniem). Natomiast pod ciężarem swojej własnej nieefektywności zawala się właśnie na naszych oczach zachodni model kapitalizmu.
Devin 27 stycznia o godz. 14:32 260621
Fikcja? Ludlum? Nie, to jest Bob Woodward – ten sam, który upublicznił z Carlem Bernsteinem aferę Watergate, a która doprowadziła do rezygnacji Nixona ze stanowiska prezydenta USA. Przecież to są wielokrotnie sprawdzone fakty historyczne, że za przejęciem władzy w Polsce w roku 1989 przez tzw. opozycję demokratyczną spod znaku KSS KOR i NSZZ Solidarność stała CIA i podobne jej służby, co też obserwujemy dziś np. w Wenezueli. Faktem jest też, że ogromna większość „bohaterów” tzw. opozycji tzw. demokratycznej z czasów PRL-u była kreowana i kontrolowana nie tylko przez SB, ale też i przez CIA. Nie twierdzę bynajmniej, że PRL był tylko wspaniały i dobry, gdyż miał on, tak jak każde realne państwo, swoje wady, ale faktem jest, że Amerykanie musieli zniszczyć system społeczno-gospodarczy PRL-u, gdyż z powodu istnienia takich państw jak PRL, to na tzw. Zachodzie, a więc też i w USA, musiano walczyć z bezrobociem i biedą, dawać podwyżki ludziom pracy etc., a co generowało dodatkowe koszty, a więc zmniejszało zyski kapitalistów. Stąd też tzw. Zachód z USA na czele łożył miliardy dolarów na walkę z tzw. realnym socjalizmem. Wiadomym przecież jest, że znany amerykański dziennikarz Bob Woodward, opisując działalność CIA w Polsce, sprawiał początkowo na swoich czytelnikach wrażenie, że działania tej agencji w latach 1980-tych były „nieznaczne” (Bob Woodward, „Zasłona – Tajne Wojny CIA 1981-1987” strona 375): „Mały tajny kanał, który za pośrednictwem organizacji kościoła katolickiego w Polsce przekazał fundusze CIA w wysokości od 20 do 30 tysięcy dolarów USA do rąk NSZZ Solidarność, został zamknięty z powodu ryzyka politycznego.” Jednakże później ujawnił on, że skala operacji CIA w Polsce była znacznie większa, niż on to uprzednio sugerował. Z kolei jego kolega Carl Bernstein, w „ Świętym Przymierzu” („The Holy Alliance’”) w “Time” z 24 lutego 1992, na stronie 28, poinformował, że „tony sprzętu – faksy (pierwsze w Polsce), prasy drukarskie, nadajniki radiowe, telefony, krótkofalówki, kamery wideo, kserokopiarki, teleksy, komputery, procesory tekstu (word processors czyli inaczej mikrokomputery, rodzaj PC) były przemycane do Polski za pośrednictwem kanałów utworzonych przez księży katolickich, amerykańskich agentów i przedstawicieli amerykańskiej centrali związkowej AFL-CIO oraz prawicowych europejskich ruchów pracowniczych. Pieniądze dla zdelegalizowanego związku „Solidarność” (a więc de facto dla jej szefa, czyli dla Lecha Wałęsy czyli TW Bolka vel Lejbę Kohne) pochodziły z funduszy CIA, Narodowej Fundacji na rzecz Demokracji (the National Endowment for Democracy), tajnych kont watykańskich i zachodnich prawicowych związków zawodowych. Całkowity koszt tych działań nie jest do dziś dokładnie znany, ale istnieją w Polsce i USA źródła, które mogą być wykorzystane do oceny ich wielkości (np. archiwa „Solidarności” i CIA). Nie można też wykluczyć, że pomoc CIA dla Solidarności zbliżyła się wówczas do poziomu działalności tejże Agencji w Afganistanie.”
Więcej np. tu: http://www.globalsecurity.org/intell/ops/solidarity.htm
Ìno 27 stycznia o godz. 15:19 260623
Już ci tłumaczyłem, że młódź szkolna na początku będzie się cieszyć z tego, że nie musi chodzić do szkoły, uczyć się i przystępować do egzaminów, ale mniej się ucieszy, kiedy się dowie, że nie dostanie świadectw maturalnych. I jeszcze raz – zaprawdę nie rozumiem, dlaczego ci niezadowoleni ze swojej pracy nauczyciele nie pójdą za radą prezydenta Komorowskiego (PO-KO!) i nie zmienią pracy oraz nie wezmą pożyczek z banku, zamiast „świrować” na wyłudzanych od podatników nienależnych tymże nauczycielom zwolnieniach lekarskich?
@JohnKowalsky
27 stycznia o godz. 13:08 260608
Cytat z dyskusji z Devin 27 stycznia o godz. 14:25 260620
„Mam doktorat z zarządzania i ekonomii (dobre zachodnie uniwersytety), a więc nie potrzebuję twoich rad.” Bez komentarza
Janadam48 27 stycznia o godz. 17:08 260627
I co z tego ma wynikać? Po co mi pouczenia ze strony laika, nierozumiejącego zupełnie jak funkcjonują finanse i odsyłającego mnie do „encyklopedii zarządzania albo jakiegoś podręcznika ekonomii”? Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy argumentami ad rem i pseudoargumentami ad personam?
Janadam – już ci tłumaczyłem, że zamiast „świrować” na wyłudzanych od podatników nienależnych nauczycielom zwolnieniach lekarskich, wystarczy pójść za radą prezydenta Komorowskiego i zmienić pracę oraz wziąć pożyczkę z banku. 😉
Ìno
27 stycznia o godz. 15:19 260623
To są dwie sprawy. Jedna: solidarność/zrozumienie dzieci; druga: nie włączać dzieci w konflikt nauczycieli z władzą. Mnie interesuje ta druga, bo co do solidarności dziatwy z nauczycielami, to super.
Dzieci nie mogą być w żadnym przypadku stroną/tarczą/świadkiem. Ta sprawa (płace w oświacie) była rozwiązana systemowo i było to rozwiązanie dobre.
Związki zawodowe powinny walczyć nie o doraźną podwyżkę, która niczego nie rozwiązuje, ale o powrót do systemu, który unicestwił Bielecki.
Ontario 27 stycznia o godz. 17:32 260630
Jednym słowem, chcesz powrotu do PRL-u. To dlaczego tak ochoczo pomagałeś w jego zniszczeniu?
Tacy odważni nauczyciele, szkoda że nie intelektualnie. Tylko kasa wam nie odpowiada w tej pracy. W ogóle nie razi was to, że jesteście (po dziesiątkach lat selekcji negatywnej) funkcjonariuszami chorego systemu niszczącego ludzi. Ani pół postulatu w obronie ciekawości świata i kreatywności młodzieży.
Dalej chcecie siedzieć za pulpitami i dyktować 20+ osobom tabelki do wkucia w domu. Bo znajomość na pamięć jest dla nauczyciela wygodna. Funkcjonariusze obozowi domagają się podwyżek, tacy odważni.
fatal_error 27 stycznia o godz. 18:32 260632
Otóż to. „Damscy bokserzy”, funkcjonariusze XIX-wiecznej instytucji, która ma za swoje najważniejsze zadanie tresować uczniów, aby stali się oni posłuszną siłą roboczą dla kapitału i to głównie zachodniego – czy to w Polsce czy też na emigracji.
Może wreszcie
Fatal-error,jezeli Ty lub ktoś z Twoich znajomych był tresowany tak,jak opisujesz, to mieliście pecha. Spotkaliscie belfra-debila. A tacy ludzie są w każdym zawodzie.
Ìno 27 stycznia o godz. 19:52 260635
Belfer, który nie tresuje podwładnych mu uczniów w duchu obowiązującej w danym miejscu i czasie państwowej ideologii, nie zagrzeje długo miejsca w szkole państwowej. A w szkole prywatnej, to musi on tak tańczyć, jak mu zagra jej właściciel. Jak widzę, żyjesz w krainie fantazji, a to się musi dla Ciebie bardzo smutnie skończyć. 🙁
@JohnKowalsky
Podstawowym problemem nie było dla zachodu to, że bojąc się bloku wschodniego musieli więcej płacić. Podstawowym problemem było to że ten blok wschodni ciągle straszył chęcią „wyzwalania” zachodu. Powodowało to konieczność utrzymywania sporych sił w pogotowiu a i tak z ryzykiem przegranej lub olbrzymich strat. Co co strasznego wyzysku „kapitału”, jeśli mam do wyboru „obóz” pracy amazona i obóz pracy typu łagier to jednak wybiorę amazona.
Komentarze internautów do wywiadu, jaki Gospodarz Blogu udzielił „Wyborczej”:
Burkoslaw26.01.2019, 18:24
Jestem za podwyżkami pod warunkiem likwidacji karty nauczyciela i tak ja w USA uzależnienia środków przydzielanych szkole a więc i wypłat nauczycieli od wyników jakie osiągają. Wyniki jak w USA sprawdzane za pomocą corocznych państwowych egzaminów. Koniec z tym by byle miernota zarabiała więcej bo ma dłuższy staż niż młody zdolny nauczyciel.
Burkoslaw26.01.2019, 19:31
Rozumiem minusy stawiają nauczyciele lub ludzie którzy wolą by ich dzieci dalej uczyli mierni bierni ale wierni. Ten zawód trzeba wreszcie urynkowić by wypłaty były zależne od wyników nauczania. Powinni być dobrze wynagradzani ale tylko gdy dobrze uczą.
Azzo26.01.2019, 07:01
W odróżnieniu od policjantów nauczyciele mogą legalnie strajkować. Natomiast lewe zwolnienia to zwyczajne oszustwo i powinno zakończyć się zwolnieniem dyscyplinarnym.
gabrys26.01.2019, 09:17
W 1980 r podczas narastającej fali strajków i protestów najbardziej niemoralnym wydawał mi się strajk ciał pedagogicznych, następnym w kolejności był strajk policji, strażaków, służby zdrowia, bardzo dotkliwie odczułem jak obywatel i ojciec strajk komunikacji miejskiej i brak zaopatrzenia w produkty spożywcze przedszkoli i żłobków.
mopus1126.01.2019, 10:53
Owszem pensje nauczycieli są skandalicznie niskie. Wiemy ile zarabia ciało z NBP a ile ciało pedagogiczne. To patologia. Cały system szkolnictwa jest do kitu, np. program przeładowany bez podziału na przedmioty obowiązkowe i obowiązkowe z wyboru pakietu propozycji, z podziałem na poziomy, np. matematyki, to wszystko powinno być przedmiotem szerokiej społecznej dyskusji. Dzieciaki są przemęczone, nienawidzą i boją się szkoły, a szkoła odwzajemnia się tym samym. Oczywiście generalizuję, ale to jest poważny problem, mówi się o nim od lat, ale system szkolnictwa zabetonował się i żaden młot pneumatyczny go nie rusza. Poza tym protest ten, czy innej grupy zawodowej w formie zwolnienia lekarskiego jest wysoce nieetyczny. Jakoś nie słyszałem o tej formie protestu np. pań kasjerek, pań sprzątaczek, robotników z montowni, pielęgniarek, ochroniarzy etc.
sipm26.01.2019, 21:52
Cały system edukacji wymaga głębokiej reformy na którą nie są przygotowani ani nauczyciele ani rządzący. Szkoła w takiej formacie funkcjonuję od czasów Bismarcka. Nie odbieram nauczycielom prawa do strajku ale zastanawia mnie wybór terminu. Uważam, że to jest po prostu nielojalne wobec uczniów i rodziców a w rezultacie obróci się w złe relację między nauczycielami, uczniami i ich rodzicami. W tej sytuacji będą sami przegrani. Drugą sprawą jest słabe finansowanie szkół. Szkoły muszą pozyskiwać środki poza budżetowe, ale to jest zadanie dla dyrektora, który przede wszystkim powinien być dobrym menadżerem. A na koniec, tak na prawdę gros nauczycieli to ludzie z przypadku, którzy nigdzie indziej nie znaleźli pracy. Oni są najbardziej sfrustrowani swoim zawodem, bo robią coś czego nie lubią. System ich nie weryfikuje w żaden sposób. Szkoda, bo robią krecią robotę świetnym pedagogom i psują opinię środowisk.
devin
27 stycznia o godz. 14:25
Kiedyś wymiana towarów była bezpośrednia – ja daję Tobie swój produkt biorąc w zamian odpowiednią ( wspólnie uzgodnioną w „negocjacjach”) ilość Twoich produktów.
Ale często było tak, że ten, kto miał potrzebny mi produkt nie potrzebował tego, co ja oferowałem. No i były problemy aż do czasu, gdy ktoś wymyślił pieniądz – UMOWNY SYMBOL WARTOŚCI gdyż sam w sobie żadnej wartości nie posiada – nie da się nim zaspokoić głodu, nie można się w niego przyodziać ani przed deszczem, mrozem czy dzikim drapieżnikiem ochronić.
Jego wartość opiera się wyłącznie na zaufaniu ( albo jest wymuszona siłą – patrz przypadek Kadafiego ) – wytwórca godzi się przyjąć je w zamian za swój produkt ( wyrób czy usługę ) gdyż WIERZY, że w zamian dostanie ekwiwalentną ( w swoim odczuciu ) ilość innych, potrzebnych mu produktów. Oczywiście owi mieszkańcy tejże wyspy mogli dokonać wzajemnej kompensaty zobowiązań tylko musieliby by się zebrać , wycenić ich warowność i zrobić bilans. Ale jak to zrobić, jeśli w grę wchodzi zbilansowanie wzajemnych należności i zobowiązań setek czy tysięcy ludzi ?
Pieniądz tak zrewolucjonizował handel jak koło transport jednak ani pieniać sam nic nie zrobi ani koło nie przewiezie towaru.
Potrzebna do tego jest praca ludzka !
Devin 27 stycznia o godz. 20:09 260637
Blok wschodni nie miał zamiaru nikogo siłą wyzwalać. Fakty są przecież takie, że to blok zachodni ciągle napadał i dalej napada albo planuje napady na narody, które chciałyby wyzwolić się spod wyzysku zachodniego kapitału – od Korei i Wietnamu począwszy, a na Wenezueli skończywszy. Poza tym, to łagry (np. ZSRR) i kacety (np. Niemcy) były obozami karnymi, a więc mało efektywnymi ekonomicznie ze względu na stosowany tam prymitywny, fizyczny przymus pracy i brak w związku z tym bodźców do lepszej i wydajniejszej pracy. Natomiast ekonomiczny przymus pracy, wraz z bodźcami ekonomicznymi zachęcającymi do lepszej i wydajniejszej pracy stosowany np. w Amazonie, jest skuteczniejszy niż ten stosowany w łagrze czy kacecie, gdyż jest to przymus EKONOMICZNY, na którym opiera się przecież cały realny kapitalizm. Po prostu taniej się kalkuluje zmuszać ludzi do pracy dla kapitalistów, nie dając im innej alternatywy zdobycia środków na utrzymanie, niż robić łapanki i zatrudniać strażników aby zmuszać ludzi fizyczną siłą do pracy. Zresztą w kapitalistycznej i prozachodniej Indonezji (i nie tylko tam) istniały klasyczne wręcz kapitalistyczne obozy pracy, gdzie więźniowe polityczni pracowali za darmo dla zachodnich korporacji, a pisał o tym nawet „New York Times” (https://www.nytimes.com/2000/03/15/news/suhartos-gulag-the-buru-island-humanitarian-project-former-prisoners.html). Ale ty oczywiście o tym nie wiesz i nie chcesz wiedzieć. 🙁
Jk, to,ze system oświaty wymaga reformy, jest wiadome. Ale nie takiej,w której tkwimy,zrobionej na kolanie,ze.zlepkim różnych czytanek. I nie jest prawdą,iż jak ktoś nie może znaleźć pracy szkoła go przytuli. Źródłem naszych frustracji jest nie zawód nauczyciela,lecz jego pensja i odbiór społeczny, bo przecież,,oni mają długie wakacje, krótko pracują, itp. Dlaczego strajk w czasie egzaminów? Dlatego,by był skuteczny. Tylko w ten.sposob przestaniemy być prekariatem. To tylko część odpowiedzi na głosy tych,którzy szkołę pamiętają tylko z jednej strony, z ławki ucznia.
Kaesjot 27 stycznia o godz. 20:26 260639
Masz oczywiście rację, ale ja zwróciłem uwagę głównie na to, że w finansach najważniejszy jest nie tyle sam pieniądz „jako taki”, co odsetki związane z jego posiadaniem (dokładniej z posiadaniem kapitału). Jeżeli więc pożyczę od Ciebie dziś 100 euro i oddam ci to samo 100 euro za rok, to ty na tym nic nie zarobisz, a nawet potencjalnie stracisz, gdyż nawet jeśli inflacja będzie zerowa, a więc te 100 euro nie utraci w ciągu roku nic ze swojej siły nabywczej, to bedziesz musiał odłożyć na rok swoją konsumpcje, że nie wspomnę tu o utracie potencjalnych zysków związanych np. z zainwestowaniem tych 100 euro np. w twoją własną firmę.
Cała idea finansów polega więc w wielkim skrócie na tym, że zadłużenie nie polega na tym, że jesteśmy komuś lub czemuś winni pieniądze i musimy je zwrócić naszym wierzycielom, a tylko na tym, że musimy komuś albo czemuś płacić z tego powodu ODSETKI, i to na ogół o lichwiarskiej wręcz wysokości, a więc zwracamy NIE tylko to, co pożyczyliśmy, a wielokrotnie więcej. Inaczej, to nie byłoby przecież tego, tak dziś rozbudowanego na całym niemal świecie, pasożytniczego sektora finansów. Dług nie jest bowiem pojęciem statycznym, a dynamicznym i nie jest ważna suma zadłużenia, a tylko odsetki od niego płacone, ale laikom trudno jest to zrozumieć. Tak więc mieszkańcy tej greckiej wioski rozwiązali swoje problemy z zadłużeniem nie dlatego, że dostali oni pieniądz, ale ponieważ dostali oni darmowy pieniądz – pożyczkę udzielona im na zerową stopę procentową. A jak to doskonale wiemy, w realnym kapitalizmie nic NIE ma za darmo – „There is no such thing as a free lunch” – Robert Heinlein w „The Moon Is a Harsh Mistress” (1966) oraz Milton Friedman „There’s No Such Thing as a Free Lunch” Open Court Publishing Company (1975).
@JohnKowalsky
Niestety nie rozumiesz natury „przymusu”. Nikt nie zmuszał do pracy Robinsona Cruzoe na wyspie, ale on i tak pracował, można by to nazwać przymusem biologicznym. Z tego samego przymusu albo sam zakładam działalność i ryzykuję (ryzyko tak samo wynika z praw natury jak przymus biologiczny ), albo wybieram względne bezpieczeństwo i pracuję dla kapitalisty.
Ìno 27 stycznia o godz. 20:51 260641
Pamiętam ze szkoły i z pracy na uczelniach, że system oświaty, w tym nawet szkolnictwa wyższego, znajduje się w zawsze w stanie permanentnej reformy. Zresztą moja mama na tym dobrze wyszła, gdyż udało się jej uciec z pracy w szkole do Instytutu, gdzie opracowywano coraz to nowe plany reformy systemu edukacji narodowej i coraz to nowe plany nauczania.
Stąd też wiem, jak trudno jest dobrze zreformować oświatę, gdyż po prostu nikt nie wie, jaki powinien być ten docelowy system oświatowy, jako że szkoła ma przygotować do życia w przyszłości, a nikt przecież tej przyszłości nie zna. Pozostaje więc tylko metoda prób i błędów, czyli eksperymentowanie na żywej tkance szkolnictwa, w tym na uczniach i nauczycielach.
Natomiast prawdą jest, że jeśli ktoś nie może znaleźć pracy, to szkoła go przytuli. Skąd inaczej w szkołach wzięłoby się aż tylu nauczycieli z przypadku, nienawidzących swojej pracy, ale ni będących w stanie znaleźć żadnej lepszej pracy.
Każdy by zaś chciał zarabiać więcej, ale pamiętaj, że w realnym kapitalizmie płaci sie nie za samo wykonywanie pracy, a tylko za DOBRE i terminowe jej wykonanie. Przecież w realnym kapitalizmie nic NIE ma za darmo – „There is no such thing as a free lunch” – Robert Heinlein w „The Moon Is a Harsh Mistress” (1966) oraz Milton Friedman „There’s No Such Thing as a Free Lunch” Open Court Publishing Company (1975).
Pamiętaj także, że strajkując, szczególnie podczas egzaminów, NIE przestaniecie być proletariatem, zwanym dziś „prekariatem”. Proletariatem, czy też jak wolicie prekariatem, przestaniecie być tylko znosząc kapitalizm, czyli system, który robi z was proletariuszy, czy też jak wolicie prekariuszy.
Natomiast strajkując podczas egzaminów, zjednoczycie przeciwko sobie zarówno uczniów jak też i ich rodziców, czyli społeczeństwo, a więc wasz strajk będzie z góry skazany na niepowodzenie.
Devin 27 stycznia o godz. 21:05 260643
Ekonomia zajmuje się gospodarowaniem w społeczeństwie – stąd też nazywana jest ona ekonomią polityczna, od „polis” czy starogreckiego miasta-państwa. Przymus biologiczny „sam z siebie” nie zmusza zaś do pracy dla kapitalisty, gdyż, szczególnie w łagodniejszym klimacie (a nawet i w arktycznym – np. Eskimosi), wyżywić można się tym, co się znajdzie, złowi albo upoluje. Stąd też Francuzi, aby zmusić tubylców do pracy dla nich, wprowadzali w swoich koloniach tzw. podatek pogłówny (poll tax, który, nota bene, chciała też wprowadzić w UK Mrs Thatcher), a o czym pisał m. in. Arkady Fiedler na przykładzie Madagaskaru.
Tzw. działalność gospodarczą prowadzisz zaś tylko po to, aby osiągać zysk z cudzej pracy, chyba, że nie mając kapitalu i nie mogąc znaleźć pracy, z konieczności zakładasz jednoosobową pseudo-firmę i sam się w niej wyzyskujesz (albo razem ze swoją najbliższą rodziną). Pracując dla kapitalisty rezygnujesz także ze swojej wolności osobistej – tego rzekomego atrybutu owego „wolnego”, kapitalistycznego Zachodu.:-(
Devin
Robinson Crusoe był de facto właścicielem swojej własnej wyspy, a więc można powiedzieć, że on tam nie tyle pracował, co ją eksploatował (zresztą zaraz znalazł do wyzyskiwania niewolnika czyli Piętaszka). Jak też pisałem – ekonomia Robinsona jest nietypowym przypadkiem szczególnym, tak samo jak gospodarowanie tlenem, wodą, żywnością i paliwem astronautów na Księżycu czy w stacji kosmicznej. My tu zajmujemy się zaś tylko przypadkami typowymi, a nie skrajnymi wyjątkami od generalnie obowiązujących reguł.
@JohnKowalsky
Łowiąc, łapiąc lub zbierając i tak wyzyskuję sam siebie ( tyle wysiłku że aż wszystko boli ), do tego z pewnością wyzyskuję naturę. Gdzie się nie obrócisz tam wyzysk. Niektórzy zakładaja dzialalnosc jednoosobową bo chcą a nie muszą, szczególnie teraz jak jest niskie bezrobocie. Chcesz zdemontować kapitalizm i co proponujesz na jego miejsce?.
Devin 27 stycznia o godz. 22:15 260647
Wyzyskujesz tylko wtedy, kiedy zatrudniasz najemną siłę roboczą, która wytwarza dla ciebie wartość dodatkową czyli zysk. Jeżeli zaś zbierasz albo polujesz (łowisz), to pracujesz tylko dla samego siebie (ew. dla swojej najbliższej rodziny) i tylko po to, aby przeżyć, a więc wtedy nie ma tu gospodarki kapitalistycznej, a więc nie ma też i wyzysku, tak samo jak nie było wyzysku w systemie wspólnoty pierwotnej. Wyzysk zaczął się bowiem dopiero wraz z wprowadzeniem podziału na właścicieli (ludzi, ziemi, kapitału) i ludzi pracujących na owych właścicieli kapitału (kapitalizm), ziemi (feudalizm) czy też niewolników (niewolnictwo).
Ty po prostu mylisz, jak prawie każdy laik, pracę z w znaczeniu fizycznym, czyli wydatkowanie energii, z pracą w sensie ekonomicznym, czyli wytwarzaniem wartości dodatkowej (zysku). Na przyklad zwierzęta polując czy nawet poszukując pożywienia roślinnego albo wody wydatkują energię, ale czy powiesz, że one pracują?
Niej jest też prawdą, że obecnie jest w Polsce niskie bezrobocie – mamy tylko niskie OFICJALNE bezrobocie, a to są zupełnie inne kategorie ekonomiczne. Niskie bezrobocie jest też oficjalnie np. w Kambodży (0,3%), Tajlandii (0,7%), na Białorusi (1%), w Laosie (1,5%) czy Wietnamie (2,2%) albo na Kubie (2,6%). Ale co z tego? Nota bene, sąsiednie Czechy mają bardzo niską oficjalną stopę bezrobocia (1.9%), a więc zgodnie z ortodoksyjną teorią ekonomii, powinien być tam ostry niedobór rąk do pracy, gdyż według owej ortodoksyjnej teorii rynku pracy, bezrobocie w wysokości do 3% (niektórzy twierdzą nawet że do około 5%) jest tzw. bezrobociem frykcyjnym, czyli że są to tylko osoby, które zmieniają pracę, a których z reguły jest zawsze więcej w okresie dobrej koniunktury, kiedy wzrasta ilość wolnych miejsc pracy. Pytanie – dlaczego Polacy masowo nie przenoszą się do Czech? Brak barier formalnych (UE i Szengen) bliskość geograficzna i kulturowa, bardzo niska bariera językowa etc., a tymczasem pracuje tam z Polaków tylko garstka górników i to na obszarze przyległym do naszego Górnego Śląska (w Czechach pracuje tylko około 20 tysięcy Polaków, z tego około 2 tysiące prowadzi tam tzw. jednoosobową działalność gospodarczą). Jak widzisz, statystyki często bardziej mylą niż informują.
Z własnej nieprzymuszonej woli jednoosobową działalność gospodarczą zakładają zaś tylko osoby reprezentujące tzw. zawody korporacyjne (do których dostęp jest regulowany przez korporacje zawodowe czyli zrzeszenia profesjonalne), czyli głównie lekarze i prawnicy, czasami też np. architekci i niektórzy rzemieślnicy (np. lutnicy, technicy dentystyczni, protetycy etc.) czyli osoby, o których się mówi, że pobierają za swoje usługi nie zapłatę, a honoraria, a ich honoraria są wysokie, gdyż ich zawodowe korporacje dbają o to, aby dopływ nowych członków był ograniczony i aby osoby spoza korporacji nie mogły wykonywać takich korporacyjnych zawodów jak zawody lekarza czy prawnika. Innymi słowy – regulują one rynek po stronie głównie podaży, ograniczając ją, a więc sztucznie podnosząc poziom cen czyli tym samym podnoszą one sztucznie dochody lekarzy czy prawników. Wszyscy inni prowadzący ową jednoosobową działalność gospodarczą nie mają wpływu na poziom cen a więc działając w warunkach wolnej (albo niemalże wolnej) konkurencji, z definicji nie osiągają realnego, czyli ekonomicznego zysku, a nadwyżka, którą wypracowują pochodzi tylko z samowyzysku, bardzo często z pracy ponad siły, kończącej się z reguły inwalidztwem, chorobą i przedwczesnym odejściem z zawodu a często też i przedwczesną śmiercią. Jak widać, twoja wiedza ekonomiczna pozostawia spore pole do jej uzupełnienia i rozszerzenia, mówiąc językiem dyplomatycznym.
I na koniec – co proponuję na miejsce kapitalizmu? Oczywiście socjalizm, który obecnie rządzący nami kapitaliści starają się nam zohydzić, stawiając znak równości pomiędzy nim a systemami faktycznego niewolnictwa, które funkcjonowały w najgorszych okresach dyktatury Stalina w ZSRR, Mao-Tse-Tunga w ChRL czy też Pol-Pota w Kambodży (Kampuczy). A to jest przecież tak samo, jakby ktoś postawił znak równości pomiędzy kapitalizmem rynkowym a systemem gospodarczym III Rzeszy, szczególnie zaś z warunkami panującymi hitlerowskich w obozach pracy przymusowej.
Devin
Dodam tylko, że jestem za wprowadzeniem socjalizmu, czyli zasady „od każdego w miarę jego możliwości”, przy jednoczesnej likwidacji wyzysku i bezrobocia, a więc daniu każdemu człowiekowi szansy, aby zarobił na siebie, jeżeli tylko chce i jest w stanie pracować. Natomiast nauczyciele chcą wprowadzenia komunizmu, czyli zasady „każdemu według jego potrzeb”. Chyba widzisz różnicę pomiędzy moim umiarkowanym i realistycznym programem socjalistycznym, a utopijnymi, komunistycznymi żądaniami nauczycieli?
Zapalenie wywiadowcze…
–
Czytanie wywiadów z nauczycielami zapalonymi zawodowo aż do potrzeby zwolnienia (lekarskiego) może być frustrujące.
Ale to nic w porównaniu z wywiadem z nauczycielem-kuratorem i edukatorem samorządowego kształcenia …nauczycieli!
Zaczyna się dobrze, a koniec wiadomy.
„…Faktycznie, nie znam przypadku zwolnienia nauczyciela ze szkoły publicznej z powodu niezadowalających wyników pracy.
Nawet ci bardzo przeciętni mogą uczyć dalej. Przyznaję też, że miałem bardzo przeciętnych uczniów w liceum, a po latach okazywało się, że uczą w różnych szkołach. Negatywna selekcja do zawodu jest faktem.
…Ale są również rodzice, którym jest na rękę, gdy nauczyciel nie wymaga zbyt wiele…”
[GW tu: Uczył Marcin Marcina]
Jeśli brać te słowa na poważnie (albo może to jakiś kiks redakcyjny?), to faktycznie ma miejsce stan zapalny w ciele gogicznym.
No cóż, jeśli belfrów uczą ludzie nie odróżniający kompetencji od wymagań (nie poziom wymagań a poziom uczenia jest miarą kompetencji) ani roli rodziców od roli nauczyciela, to selekcję negatywną można uznać za pogłębioną… pseudoedukacją.
Zapalenie rozwija się, lekarstwo oddala.
@JohnKowalsky
Ciekawe jak zmusisz ludzi do dobrej pracy, spory procent będzie miec w nosie dobra prace i co im zrobisz?,
devin
28 stycznia o godz. 13:11
@JohnKowalsky zacytował tylko pierwszą cześć zasady socjalizmu – ” od każdego wg jego możliwości” ale pominął dalszą jej treść – „każdemu wg jego pracy”.
Od ilości i jakości wykonanej pracy przez każdego czyli jej efektywności zależne będzie jego wynagrodzenie. Jest wiele metod wartościowania i wyceny różnego rodzaju prac zatem nie będzie to stanowić specjalnego kłopotu. Ale to będzie wynagrodzenie za WŁASNĄ pracę a nie za pasożytowanie na pracy innych.
Strajk nauczycieli w trakcie egzaminów będzie jedną z najlepszych lekcji dla uczniów.
ohmy 28 stycznia o godz. 15:26 260653
Otóż to!
Kaesjot 28 stycznia o godz. 15:18 260652
Tak – zacytowałem tylko pierwszą cześć zasady socjalizmu, czyli ” od każdego według jego możliwości” ale pominąłem dalszą jej treść, czyli „każdemu według wyników jego pracy”, gdyż w przypadku polskich nauczycieli oznaczałoby to przecież, że musieliby oni nie tylko że nic nie dostawać za brak wyników swojej pracy, to musieliby oni także płacić uczniom i ich rodzicom spore odszkodowania, za to, że ci nauczyciele nie potrafili odpowiednio przygotować swoich uczniów do życia, a szczególnie zaś do pracy zawodowej.
Oczywiście, że zarówno w kapitalizmie jak i w socjalizmie, wysokość wynagrodzenia pracownika zależy od ilości i jakości wykonanej przez niego pracy, a dokładniej od efektów tejże pracy. Ale ponieważ efekty pracy nauczycieli są z reguły zerowe, to musieliby oni nie tylko że nie dostawać żadnej zapłaty, ale także płacić wysokie odszkodowania za skandalicznie wręcz niską jakość swojej pracy, tak samo jak np. lekarz ponosi finansowe konsekwencje popełnienia błędu medycznego. Oczywiście, lekarz może się od odpowiedzialności za taki błąd ubezpieczyć, ale który z ubezpieczycieli ubezpieczyłby dziś polskiego nauczyciela od odpowiedzialności za błędy popełnione przez niego w pracy z uczniami? A nawet gdyby ubezpieczył, to miesięczna składka byłaby w okolicach co najmniej 10 tys. zł, a więc poza zasięgiem dla polskiego nauczyciela, nawet najlepiej zarabiającego.
I oczywiście, że jest wiele metod wartościowania i wyceny różnego rodzaju prac, a zatem ocena wyników pracy nauczyciela nie będzie stanowić specjalnego problemu, ale ponieważ wynagrodzenie można przecież otrzymywać tylko za swoją WŁASNĄ pracę a nie, jak to robią polscy (i ne tylko polscy) nauczyciele, za pasożytowanie na pracy innych – głównie rodziców i korepetytorów, bez których polski uczeń niczego użytecznego by przecież ze szkoły nie wyniósł, to znów wracamy do tego, że w uczciwym systemie wynagradzania, to polski nauczyciel nic by nie zarobił. Przypomina mi tu się stary australijski dowcip – co dostałeś za pracę domową? Pałę (tłumaczę tu skalę ocen na polską) bo sam ja napisałem. A ty? Trójczynę, bo mi ją mama napisała. A ty dlaczego dostałeś stopień celujący? Ano bo wujek Albert mi pomógł.
Devin 28 stycznia o godz. 13:11 260651
Odpowiedział ci już Kaesjot – zacytowałem tylko pierwszą cześć zasady socjalizmu, czyli ”od każdego według jego możliwości” ale pominąłem dalszą jej treść, czyli „każdemu według wyników jego pracy”, gdyż w przypadku polskich nauczycieli oznaczałoby to przecież, że musieliby oni nie tylko że nic nie dostawać za brak wyników swojej pracy, to musieliby oni także płacić uczniom i ich rodzicom spore odszkodowania, za to, że ci nauczyciele nie potrafili odpowiednio przygotować swoich uczniów do życia, a szczególnie zaś do pracy zawodowej.
Socjalizm NIE polega bowiem na tym, że „czy się stoi czy się leży, dwa patyki się należy”, ale na tym, że od każdego wymaga według jego możliwości i że każdemu daje się (płaci) według wyników jego pracy. Tak więc socjalizm nie tylko, że nie wyklucza stosowania bodźców materialnych mobilizujących do lepszej pracy, ale wręcz się na tych bodźcach opiera. Ale co ty możesz wiedzieć o socjalizmie, po wieloletnim praniu mózgu w szkole kontrolowanej przez wielki, ponadnarodowy kapitał?
A tu załączam wpis, którego (przynajmniej jak dotąd) nie przepuściła cenzura (pardon, moderacja) na blogach Szostkiewicza i Hartmana:
Chandra Unyńska
Każda moneta ma dwie strony. Ci „uczciwi i lojalni” obywatele żydowskiego pochodzenia witali też w roku 1939 chlebem i solą bolszewików, wstępowali masowo do NKWD a po wojnie stanowili oni podporę i egzekutywę stalinowskiej SB.
„…Strajk nauczycieli w trakcie egzaminów będzie jedną z najlepszych lekcji dla uczniów…”
–
Niewykluczone. Zwłaszcza, jeśli nowy przedmiot będzie punktowany na maturze.
–
Za nieprzyjscie ucznia na maturę – doktorat.
Za przyjście i strajkowanie – magisterium.
Za przyjście i straj włoski – licencjat.
Za przyjście i zdanie przez ukryty komunikator – asystentura poselska.
Za nieprzystąpienie – etat w szkole publicznej.
Za zdanie matury przez ucznia: 1000 zł + na każde dziecko i prezydentura Mławy dla szwagra.
–
Idzie zmiana, ciemną nocą, na dobre.
Z ul. Czerskiej:
Do szkół i przedszkoli, w których nauczyciele masowo chorowali na „belferską grypę”, kuratorium przysłało kontrole. Z kolei ZUS wszystkim bez wyjątku przypomniał, że pracodawca może skontrolować pracownika na L4.
Komentarz:
Azzo28.01.2019, 07:20
Nauczyciele mogą organizować legalne strajki przeciwko swoim pracodawcom. Natomiast wyłudzanie zwolnień to zwyczajne oszustwo i powinno skutkować zwolnieniem dyscyplinarnym.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24405540,zus-straszy-po-belferskiej-grypie-dyrektorzy-maja-sprawdzac.html#s=BoxLoWaImg3
Spośród znajomych, których życie lub wolny wybór wyposażył w misję krzewienia oświaty, nie znam żadnego, o którym można by powiedzieć, że w szkole był przeciętny, a w szkolnictwie znalazł się w wyniku selekcji negatywnej.
Co nie znaczy, że takich nie ma. Ale pewnie jest ich znacznie mniej niż głosi to plotka.
Temat rozprawki maturalnej:
„Posiłkując się przykładami z literatury polskiej i światowej (np. prozy Żeromskiego, Hemingwaya, Saint-Exupery’ego, Conrada, Camusa) i przykładami z życia rozważ, czy strajk nauczycieli podczas matur jest moralnie uzasadniony”.
Z góry przepraszam za niedowartościowanie literatury polskiej, ale mniej kojarzy się mi ona z moralitetami, a bardziej z rozważaniem, czy szlachetniejszym jest paść pod czy na szańcu.
Płynna Rzeczywistość
28 stycznia o godz. 19:03 260660
–
Naftalina i botwina aka ocimnienie i zacofanie
Jest taki serial hamerykański: „Wyposażony”.
Kto edukowany na polską modłę, może wierzyć, że to o przyrodzonym i nieusuwalnym „wyposażeniu w misję”.
A to nie rodzaj stygmatu kategorycznego, tylko umysłowa jesień średniowiecza poznawczego.
Tymczasem misje realizują misjonarze, a i to z wcale nie nadprzyrodzonych imperatywów przyrodzenia…
tylko z wyboru.
Ludzie pokarani polo-edukacją naprawdę wierzą że mówią jak Siłaczki tam, gdzie po prostu chodzi o niewynoszenie spinaczy z miejsca pracy.
To ostatnie to przykład kryterium kompetencyjnego dla kandydatów do pewnej spółki skarbu.
Odkrył je mój kolega rekruter (wewnętrzny), jako brzegowe i wystarczające, po latach doświadczeń empirycznych z misjonarzami.
End of mission.
–
PS Płynna, ja pisze to nie o i do Ciebie ad personam, tylko na kanwie zjawiska wrażenia, że tłuczenie czarnego jako białe jest misją zawodową, obywa się bez wiedzy że to pomylenie pomazania z nawykiem ignorancji.
Gekko,
Niestety lub na szczęście nic z tego nie rozumiem, poza spinaczami, niemniej wszystkim polecam, a zwłaszcza Gospodarzami i z przeciwnych pozycji Belfrowixxx, wywiad z Łukaszem Turskim, mam nadzieję, że nie jest za ścianą-płaću
http://wyborcza.pl/7,158533,24408422,prof-lukasz-turski-faszyzujaca-mlodziez-popelnilismy-straszliwy.html
Płynna Rzeczywistość
28 stycznia o godz. 20:09
A nie mógłbyś, tak dla podtrzymania godności zawodowej, poudawać że rozumiesz? Przecież nawet nauczycielom zdarza się rozumieć. Więcej wiary w koleżeństwo!
Wywiad z prof.Turskim oczywiście już czytałem. Ponieważ Profesor piętnuje (de nomine) błędy edukacji, uznałem że cytowanie go tutaj może sprowadzić na mnie zarzut eskalacji niezrozumienia ze strony odbiorców.
A być niezrozumiałym przez nauczycieli to przecież w szkole polskiej wstyd, groch i wsadzenie na kuca.
😉
@JohnKowalsky
Socjalizm w różnym wydaniu miał swoje pięć minut od 45 do 89, i nie rozśmieszaj mnie wartościowaniem pracy w systemie w którym lekarz zarabiał mniej od operatora koparki ręcznej, a lewizna kwitła zaczynając od szynki spod lady przez talony na samochód dla wybranych aż do mieszkań spółdzielczych, bo tylko ostatni naiwniak uwierzy że ludzie grzecznie czekali na swój przydział i nie szukali dojść żeby mieć swoje m3 przed innymi,
Teraz zrozumiałem, jedną warstwę, gdyż podobno każdy tekst jest wielowarstwowy, a jgo zrozumienie zależy od kontekstu, znaczy się, nie ma tekstu bez odbiorcy i dopiero w parze tworzą całość, jak mistrz Jedi i jego uczeń.
Płynna Rzeczywistość 28 stycznia o godz. 19:03 260660
Gdzie ty chłopie szkoły kończyłeś? Maria Antonina miała wielu znajomych w Wersalu, Schönbrunnie i innych pałacach Europy ale żaden z nich nie narzekał, tak jaki lud paryski, na brak chleba, a nawet jeśli komuś wśród tych arystokratów zabrakło kiedyś chwilowo chleba, to jadł wtedy bułki i ciastka. Zrozum więc chłopie, że z tego, że wśród twoich znajomych, których życie lub wolny wybór wyposażył w misję krzewienia oświaty, nie znasz żadnego, o którym ty byś powiedział, że w szkolnictwie znalazł się w wyniku selekcji negatywnej, nic NIE wynika. Po prostu twoi znajomi NIE są reprezentatywni dla całej belferskiej profesji, w której od wielu lat przeważają osoby, które się tam znalazły w wyniku selekcji negatywnej, a na co dowodem jest choćby tragicznie wręcz niski poziom polskiego szkolnictwa i jego absolwentów. Przecież dzisiejszy absolwent podstawówki czy nawet gimnazjum jest często funkcjonalnym analfabetą, absolwent liceum jest na poziomie absolwenta marnej przedwojennej czy też PRL-owskiej 7-klasowej podstawówki, magister jest dziś na poziome niższym niż przedwojenny czy też PRL-owski maturzysta, a większość dzisiejszej profesury belwederskiej nie zdołałaby przed wojną czy też w czasach PRL-u ukończyć studiów wyższych. Przed wojną, na wówczas prywatnej SGH, trzeba było płacić za dopuszczenie do egzaminu, ale ta opłata wcale NIE gwarantowała jego zdania. Dziś na tym samym SGH można sobie kupić doktorat za głupie 10 tysięcy złotych plus opłaty z napisanie pracy doktorskiej, ale te są zdecydowanie niższe (ok. 30 zł za stronę, czyli zaledwie ok. 6, góra 8 tys. zł). Jeśli mi nie wierzysz, to napisz na kontakt(at)redaktor-online.com albo zerknij na http://www.interpisanie.pl/pisanie-prac-doktorskich. Czy potrzebujesz więcej dowodów?
Płynna Rzeczywistość 28 stycznia o godz. 19:03 260660
P.s. Informujemy, iż Redaktor – BEST For U złożył ofertę na realizację zlecenia nr 29461 na kwotę: 9621.15 zł. Temat pracy doktorskiej – „Ekonomiczne uwarunkowania konkurencyjności przedsiębiorstw”. Ze szczegółami oferty można zapoznać się w panelu klienta pod adresem: https://www.redaktor-online.pl/szcze-oferta-29461-3.html
Płynna Rzeczywistość 28 stycznia o godz. 19:03 260660
Przyjmijmy więc, że za głupie 20 tys. zł, to każdy magister może dziś w Polsce zostać doktorem.
Płynna Rzeczywistość
28 stycznia o godz. 20:40
Bardzo eleganckie.
Szkoda, że tego nie uczą. 🙂
Devin 28 stycznia o godz. 20:39 260665
Są różne socjalizmy tak samo jak są różne kapitalizmy. Kapitalistyczne są przecież zarówno USA, UK czy Niemcy jak też i kapitalistyczne są też Burkina Faso, Somalia czy Kosowo albo Ukraina. Chiny w dalszym ciągu deklarują dążenie do zbudowania socjalizmu, a socjalizm niekoniecznie musi przecież oznaczać gospodarkę centralnie kierowaną – tak samo jak mamy kapitalizm państwowy, możemy przecież mieć socjalizm rynkowy.
Poza tym, to jeśli rynek wyceni pracę operatora koparki wyżej niż pracę lekarza, to dlaczego ów operator koparki nie miałby zarabiać więcej niż lekarz? Widzę, że ty wciąż myślisz w kategoriach wyksztalcenia i prestiżu danego zawodu a nie w kategoriach rynku, który na ogół wyżej ocenia „gwiazdy” muzyki „pop” (a nawet „disco polo”) niż wirtuozów muzyki klasycznej („poważnej”) i wyżej ocenia kopaczy piłki okrągłej bądź jajowatej od najwybitniejszych uczonych.
Poza tym, samochody były dostępne w PRL-u na wolnym rynku po cenach rynkowych (sam je na tym rynku sprzedawałem i kupowałem), a szynki zabrakło w sklepach tylko podczas festiwalu strajków, urządzonego we wczesnych latach 1980-tych przez CIA rękami aktywistów KSS KOR i NSZZ Solidarność. Ten sam scenariusz przerabiają zresztą dziś Wenezuelczycy, a przedtem przerabiali go np. Chilijczycy, tyle że w Chile zakończyło się to dyktaturą wojskową popartą przez USA, a w Polsce dyktaturą wojskową niepopartą przez USA. Co zaś do mieszkań, to gdyby je dziś, podobnie jak też np. samochody, rozdzielano po cenach niższych niż rynkowa, to też kwitłby czarny rynek na te towary, np. w formie łapówek za otrzymanie przydziału (talonu).
Devin 28 stycznia o godz. 20:39 260665
W realnym kapitalizmie towarem deficytowym są np. dobre posady państwowe i samorządowe oraz zamówienia państwowe i samorządowe, a więc nic dziwnego, że w realnym kapitalizmie i to wszędzie na świecie, nie tylko w Polsce, kwitnie korupcja zarówno podczas rekrutacji na te deficytowe posady w służbie państwowej i samorządowej jak też i podczas przetargów na zamówienia państwowe i samorządowe.
Płynna Rzeczywistość 28 stycznia o godz. 20:40 260666
Każdy tekst ma swoje ukryte znaczenie:
„Proszę podać jakiś fragment utworu literackiego – zwrócił się do mnie Prandtl.
– Może być… Szekspir?
– Co pan chce.
– I pan twierdzi, że jego dramaty – to zbiór zaszyfrowanych depesz?
– To zależy od tego, co pan rozumie przez depeszę. Ale może zrobimy po prostu próbę? Słucham.
Spuściłem głowę. Przez dłuższą chwilę nie przychodziło mi na myśl nic poza okrzykiem Otella: „O, pupko ubóstwiana!” – ale cytat ten wydał mi się za krótki i niestosowny.
– Mam! – powiedziałem naraz, podnosząc oczy. – „Jeszcze me ucho stu słów nie wypiło z twych ust, a jednak głos ich tak mi znany, jestżeś Romeo? Mów!”
– Dobrze.
Kapitan naciskał szybko tastry, wystukując podany cytat. Z podobnego do listownika otworu wychynął, poruszając się w powietrzu, papierowy wąż. Prandtl ujął go łagodnie i podał mi – trzymałem w palcach koniuszek, czekając cierpliwie; taśma wyłaniała się po centymetrze ze szpary i, napinając ją lekko, czułem wewnętrzne podrygiwanie mechanizmu, który ją przesuwał. Delikatne mrowie, przenoszone przez napięty pasek papieru, ustało nagle. Rozwijał się dalej, już pusty. Podniosłem wydrukowany tekst do oczu.
„Łaj dak Mat hews Łaj dak ręce bym i nogi mu podrobił ze sło dy czą nie ziem ską Mat hews ma cio ry odrośl Mat hews Math”
– I cóż to jest? – spytałem, nie kryjąc zaskoczenia. Kapitan pokiwał głową.
– Przypuszczam, że pisząc tę scenę, Szekspir żywił nieprzyjazne uczucia do osobnika nazwiskiem Mathews – i zaszyfrował je w tekście dramatu.
– No, wie pan! Nigdy w to nie uwierzę! Innymi słowy, pakował umyślnie w ten cudny liryczny dialog karczemne wyzwiska pod adresem jakiegoś Mathewsa?
– Któż mówi, że umyślnie? Szyfr to szyfr, bez względu na intencję, jaka przyświecała jego autorowi.
– Czy pozwoli pan? – spytałem. Zbliżyłem się do klawiatury i sam wystukałem na niej tekst już rozszyfrowany. Taśma ruszyła, skręcając się w spirale. Zauważyłem osobliwy uśmieszek na wargach Prandtla, który się jednak nie odezwał.
„Gdy by mi dała faj ech faj faj gdy by mi ech faj da ła faj bia ła faj da ła faj ech gdy” – widniały schludnie zgrupowane sylabami litery.
– Jakżeż to? – powiedziałem. – Co to jest?!
– Następna warstwa. A czego pan oczekiwał? Dokopaliśmy się głębszego jeszcze pokładu psychiki siedemnastowiecznego Anglika, nic nadto.
– To nie może być! – zawołałem. – Więc ten cudowny wiersz – to futerał chowający w swym wnętrzu jakieś maciory, daj i faj?! I jeżeli włoży pan do swojej maszyny najszczytniejsze pomniki literatury, płody geniuszu ludzkiego, nieśmiertelne poematy, sagi – wyjdzie z tego bełkot?!
– Bo też to jest bełkot, panie – odparł chłodno kapitan. – Dywersyjny bełkot. Sztuka, literatura, czy pan wie, do czego ona służy? Do odwracania uwagi!
– Od czego?
– Pan nie wie?
– Nie…
– Bardzo źle. Powinien pan wiedzieć. Co pan tu, w takim razie, robi?!
Milczałem. Z nieruchomą twarzą, na której skóra napięła się jak namiot na ostrych głazach, rzekł cicho:
– Rozłamany szyfr jest dalej szyfrem. Pod okiem fachowca złuszczy z siebie osłonę po osłonie. Jest niewyczerpalny. Nie ma kresu ani dna. Można zagłębiać się w jego warstwach coraz trudniej dostępnych, coraz głębszych, ale to wędrówka nieskończona.”
Stanisław Lem „Pamiętnik znaleziony w wannie”
Cały tekst do pobrania tu: http://czytac.com/java-book/book/lem-stanislaw_pamietnik-znaleziony-w-wannie
@JohnKowalsky
Chiny mogą sobie deklarować socjalizm,komunizm czy co tam jeszcze sobie wymyslisz. Realnie natomiast prawa pracownikow chinskich sa bliskie prawom pracownikow w XIX wiecznej dziko kapitalistycznej europie. Czyli zgadasz sie ze to jednak rynek jest najlepszym znanym regulatorem gospodarki?. Rola panstwa jest jedynie, powiedzmy, cywilizowanie gospodarki rynkowej tak by czlowiek ktoremu urwało reke w pracy miał jakies zabezpieczenie.
Devin 28 stycznia o godz. 21:38 260674
Chiny to był tylko przykład. W NRD czy Czechosłowacji towarów w sklepach nigdy nie brakowało, a więc komuniści są tam obecni w parlamentach i nawet rządach krajowych. W Jugosławii, może tylko poza Słowenią, do dziś wspominają czasy Tito jako swoje „złote lata”. W Rosji komuniści są jedyną liczącą się partią opozycyjną. Itp. Itd. Nie osądzaj wiec wszystkiego na podstawie tylko swoich własnych, z definicji niereprezentatywnych obserwacji, ograniczonych do najgorszych lat PRL-u.
Oczywiście, że ponieważ Chiny są wciąż krajem rozwijającym się, z dość wciąż niską średnią stopą życiową, to prawa pracowników chińskich są wciąż bliskie prawom pracowników w XIX-wiecznej Europie, ale bliżej końca tego stulecia. A jeżeli uważasz, że rynek jest najlepszym znanym regulatorem gospodarki, to dlaczego oburzasz się, że robotnik może zarabiać więcej niż lekarz?
Ponadto, to ja NIE jestem dogmatykiem i uważam, tak jak Deng Xiaoping, że „Nieważne, czy kot jest czarny, czy biały. Ważne, aby łowił myszy” (źródło: Edward Kajdański, „Chiny Leksykon”, Książka i Wiedza, Warszawa 2005). Uważam też, że państwo powinno kontrolować gospodarkę, ale raczej na poziome strategicznym niż taktycznym. Gospodarka rynkowa niekonieczne musi być zaś nieucywilizowana, jako że jest ona nieucywilizowana tylko w kapitalizmie. To NIE rynek jest tu winny, a tylko prywatna własność kapitału i pozwolenie państwa na wyzyskiwanie przez garstkę kapitalistów mas ludzi pozbawionych kapitału, a więc zmuszonych do sprzedawania swojej siły roboczej („pracy”) kapitalistom za ceną niższą od jej realnej wartości.
@Gospodarz
O ile ZNP nie zdystansuje się od Kluzik-Drożdżówki, Szumilas, Hall, Berdzik, Augustyn, Kingi Gajewskiej i innych postaci z „gabinetu cieniasów” PO/KO (oraz Dominisi Wielowieyskiej z GW!) to entuzjazmu do strajkowania wielkiego nie będzie, bo to walka o zamianę siekierki na kijek … 🙁
Devin 28 stycznia o godz. 21:38 260674
Kapitaliści uważają, że człowiek któremu urwało rękę w pracy, jest sam sobie winien. Nie musiał przecież iść do tej pracy i powinien zdawać sobie sprawę z tego, że w pracy może mu urwać rękę, a więc powinien się ubezpieczyć na ten wypadek na wolnym rynku. A jeżeli tego nie zrobił, to jest to tylko i wyłącznie jego własna wina. Nikt go przecież do pracy siłą nie zmuszał – poszedł przecież do niej ze swojej własnej, nieprzymuszonej wolnej woli i nawet o nią zabiegał! Zmuszanie kapitalistów do płacenia odszkodowań ofiarom wypadków przy pracy jest przecież także ograniczaniem wolności gospodarczej i wprowadzaniem komunizmu „tylnymi drzwiami”!
@JohnKowalsky
Tam gdzie rynek jest regulatorem zdecydowanie czesciej lekarz zarabia wielokrotnosc pensji robotnika (kraje anglosaskie), ubezpieczyciele prywatni takze radza sobie znacznie lepiej niz np panstwowy zus z ktorego kazdy ciagnie ile moze natomiast chetnych do dobrowolnego wplacania do niego brakuje i trzeba sciagac haracz sila. Podstawowa kwestia jest sprawa wlasnosci, prywatny wlasciciel dba o swoja prywatna firme, panstwowy „wlasciciel” nie przejmuje sie specjalnie swoja wlasnoscia, przyklad pkp, przeciez panstwo i tak dolozy do strat.
Devin 28 stycznia o godz. 23:07 260678
Tam gdzie rynek jest regulatorem, to wszytko jest możliwe jeśli chodzi o poziom cen oraz zarobków i nie ma żadnego prawa, które by stanowiło, że lekarz ma zarabiać wielokrotność pensji robotnika. Już ci tłumaczyłem, że lekarze zarabiają dużo tylko w systemie regulowanym za zgodą państwa przez zawodowe korporacje, czyli kiedy NIE działają prawa podaży i popytu, kiedy podaż usług medycznych jest sztucznie ograniczana a popyt na nie sztucznie zwiększany.
Pracowałem dla firm ubezpieczeniowych na tzw. Zachodzie i stąd wiem, że one tam często bankrutują, a więc NIE jest prawda, że w krajach anglosaskich, ubezpieczyciele prywatni radzą sobie znacznie lepiej niż państwowi.
Poza tym, to ZUS wcale NIE jest firmą ubezpieczeniową a tylko funduszem emerytalnym, a więc zamiast kompromitować się nieznajomością zasad funkcjonowania gospodarki, poducz się, zanim zaczniesz ze mną dyskutować. Nie zachowuj się tak jak ci „ubodzy duchem”, którzy idą do PZU w sprawie emerytury a do ZUS-u aby ubezpieczyć samochód.
Gdyby zaś wprowadzić dobrowolność składek na ZUS, to mało kto z młodych ludzi by je płacił, licząc na to, że „jakoś to będzie”. Stąd też na tzw. Zachodzie składki na fundusze emerytalne są obowiązkowe, a w takiej np. Australii trzeba też obowiązkowo płacić haracz prywatnym funduszom emerytalnym, które często bankrutują, zostawiając swoich klientów na przysłowiowym lodzie. Podobnie jest nawet w Niemczech i Szwajcarii – poszukaj pod Pleite (Insolvenz) der Pensionskasse.
Nie jest też tak, że prywatny właściciel zawsze i wszędzie dba o swoja prywatną firmę, gdyż często doprowadza ją do ruiny, wyciągając z niej maksimum krótkoterminowego zysku i zaniedbując tym samym jej rozwój, a z kolei państwowe firmy, jeśli są dobrze zarządzane, to inwestują w swoją przyszłość, gdyż nie są one pod aż tak wielką presją ze strony ich prywatnych właścicieli (np. akcjonariuszy), aby dostarczać krótkoterminowe zyski kosztem dalszego jej rozwoju. Przestań więc bezmyślnie powtarzać te bezsensowne komunały a la tow. Balcerowicz, a lepiej poducz się wreszcie trochę z ekonomii i zarządzania. Poza tym, to obecna niewydolność polskich kolei wynika z błędów popełnionych podczas tzw. transformacji gospodarczej. To właśnie w latach 1990-tych zaczęło pokutować wśród polskich ekonomistów i polityków błędne przeświadczenie, że kolej, szczególnie zaś pasażerska, to środek transportu do wygaszenia. Wtedy „filozofia” rozwoju kolei była tak naprawdę „filozofią” jej zwijania. Zakładano na podstawie mylnych prognoz, że kolej będzie coraz to bardziej traciła na znaczeniu. Prace modernizacyjne projektowane były więc w ten sposób, żeby zamykać stacje, zmniejszać liczbę peronów, ograniczać układy torowe itd., a wszystko po to, żeby było to jak najtańsze w utrzymaniu. Dopiero po wejściu Polski do Unii Europejskiej okazało się, że jest zupełnie odwrotnie, że europejska polityka transportowa stawia na dywersyfikację środków transportu i chce mocno rozwijać kolej – zarówno pasażerską, jak też i towarową.
Więcej np. tu: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24404659,kiedys-jechalem-5-godzin-dzis-10-5-kolej-drastycznie-zwolnila.html#s=BoxMMtImg1
Czciciel Kalego i Dulskiej (czyli ja) donosi: „Polityka” oburza się na to, że nielegalnie nagrano Kaczyńskiego, absolutnie identycznie tak samo oburzała się, gdy nielegalnie nagrano PO u Sowy.
Ontario
Tyle, że w tych „kaczych taśmach” nic nowego czy ciekawego nie ma. Góra urodziła mysz. Zdesperowany Michnik chciał ratować upadającą na naszych oczach „Wyborczą” zamieszczając tanią, sensacyjną w założeniu wiadomość, która jednak dla przeciętnego polskiego wyborcy jest nieciekawa i nic nowego nie wnosi do dyskursu politycznego. Nie ma także w tych „kaczych taśmach” żadnego dowodu na łamanie prawa. Jak to już zauważyli Internauci, WSZYSTKIE partii polityczne założone przez tzw. opozycję demokratyczną, czyli działaczy KSS KOR i NSZZ Solidarność, dostały po „Okrągłym Stole” swoją „dolę” w majątku państwowym, tu konkretnie protoplaści PiS-u czyli PC (Porozumienie Centrum) otrzymali majątek po zlikwidowanym przez tow. Balcerowicza koncernie RSW Prasa-Książka-Ruch. Teraz czas na „taśmy Michnika”, wyjaśniające kulisy powstania „Wyborczej” i spółki Agora czyli kto, kiedy, z czego, dlaczego i jak finansował biznesowe przedsięwzięcie Michnika.
Poza tym: „Platformersi i ludowcy kontrolują wspólnie blisko 600 spółek skarbu państwa, przedsiębiorstw państwowych, agencji oraz państwowych jednostek budżetowych. Wśród spółek-łupów są największe tłuste koty z warszawskiego parkietu, takie jak PKN Orlen, PZU, KGHM czy PGNiG. Jak podaje Money.pl, prezesi-rekordziści zarabiają po kilka milionów złotych rocznie. Do tego dochodzą stołki w administracji państwowej i samorządach. Skala politycznych zmian w spółkach Skarbu Państwa pod rządami PO-PSL była porażająca”.
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/636633,ponad-8-tysiecy-stolkow-dla-ludzi-po-i-psl.html
Ontario
Cytuję ze wstępniaka „Polityki”: „Jak wynika z ustaleń „Wyborczej”, Roman Giertych i Jacek Dubois, prawnicy Geralda Birgfellnera, złożyli w ubiegły piątek zawiadomienie do prokuratury o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego”. Oskarżają prezesa PiS o oszustwo „wielkich rozmiarów”.
Ale ani Giertrych, ani „Wyborcza”, ani też „Polityka” nie potrafią jasno i prosto wyjaśnić, na czym to przestępstwo Prezesa miałoby konkretnie polegać. Czy to ma być zarzut o korupcję (przekupstwo, bądź też próbę jego dokonania), oszustwo, szantaż, „zwyczajną” kradzież czy też jeszcze jakiejś inne przestępstwo? Z jakiego paragrafu Giertrych ma zamiar te zarzuty postawić i jak ma on zamiar je poprzeć? Jakie ma on KONKRETNE dowody na winę Prezesa czy PiS-u? Bo ja też mogę powiedzieć, że „posiadam uzasadnione (moim zdaniem) podejrzenia popełnienia przestępstwa przez (tu wstawić imię i nazwisko dowolnego zawodowego polityka czy biznesmena). Odpowiednio poprowadzone śledztwo na pewno przecież znajdzie dowody na łamanie prawa owego polityka czy biznesmena, jako że zgodnie z tym, co mawiał tow. Dzierżyński, nie ma ludzi niewinnych – są tylko ludzie źle przesłuchiwani”.
Ontario 29 stycznia o godz. 8:44 260680
A tu 100% zgoda, 😉
Więcej:
„Klucz partyjny był używany do obsady stanowisk. Im wyższa pozycja w partii albo im wyżej postawiony mentor, tym lepsze stanowisko można było dostać” mówi Money.pl Marek Suski, poseł PiS zasiadający w komisji skarbu państwa. „Swego czasu zadałem pytanie Donaldowi Tuskowi: ile z tego tytułu pieniędzy wpływa na konto PO. Mimo jawności życia publicznego i finansów partii odpowiedzią było ukaranie mnie przez komisję etyki poselskiej za cytowanie instrukcji finansowej PO podpisanej przez Mirosława Drzewieckiego, który był wtedy skarbnikiem partii” dodaje Suski.
Rząd nadzoruje obecnie (rok 2012 – LK) 25 przedsiębiorstw państwowych, 236 jednoosobowych spółek skarbu państwa oraz 59 spółek z jego większościowym udziałem. Do tego dochodzi jeszcze blisko 500 spółek, w których państwo posiada co prawda mniejszościowe udziały, ale zachowało wpływ na obsadę części stanowisk. Pod nadzorem Ministerstwa Rolnictwa pozostaje ponad 40 agencji, ośrodków doradczych i różnego rodzaju fundacji oraz instytucji. Do największych z nich z nich należą Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencja Rynku Rolnego, Agencja Nieruchomości Rolnych czy Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS).
Instrukcja, zatwierdzona przez zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej w 2007 roku, którą poseł Suski przekazał Money.pl, mówi, że członkowie PO, którzy sprawują funkcje publiczne, są zobowiązani do płacenia do 10% miesięcznego wynagrodzenia z tytułu zajmowanego stanowiska na konto partii. „Jako członek Sejmowej Komisji Skarbu Państwa monitorowałem zmiany personalne w spółkach Skarbu Państwa i obsadzanie tych stanowisk przez działaczy Platformy Obywatelskiej bądź PSL. Odnotowywaliśmy tego typu zmiany i informowaliśmy o nich opinię publiczną. Skala politycznych zmian w spółkach Skarbu Państwa pod rządami PO-PSL była porażająca. Niestety, nie wzbudzało to zbyt wielkiego zainteresowania mediów, aż do wybuchu tzw. afery taśmowej PSL” mówi Dawid Jackiewicz, poseł PiS, wiceprzewodniczący Komisji Skarbu Państwa.
Paweł Olszewski, rzecznik klubu parlamentarnego PO pytany o to, ile osób należących do Platformy albo z nią powiązanych może obecnie piastować różne funkcje w zarządach i radach nadzorczych spółek skarbu państwa odpowiedział nam krótko: „Nie mam zielonego pojęcia. Szczególnie jeśli chodzi o kluczowe miejsca, czyli zarządy spółek, to zawsze były postępowania konkursowe. Nie umiem ocenić ile osób jest w jakikolwiek sposób związana z Platformą”.
W sumie we wszystkich spółkach i instytucjach całkowicie kontrolowanych przez rząd lub takich, w których Skarb Państwa ma udziały, pracuje ponad 200 tysięcy ludzi. Z danych Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że tylko w zarządach i radach nadzorczych, rządzący mają decydujący wpływ na obsadę blisko 8 tysięcy stołków. Około 30 procent tych stanowisk – jak wynika z szacunków opozycji – obsadzili ludowcy, cała reszta to łupy PO. Ludzie z Platformy lub przez nią popierani skolonizowali finanse i na przykład branżę górniczą. Ludowcy i osoby przez nich popierane, dominują przede wszystkim w spółkach i agencjach związanych z rolnictwem i z energetyką. W takich instytucjach, jak Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa czy Agencja Nieruchomości Rolnych, PSL jest praktycznie monopolistą. Zarobki w tych instytucjach znacznie przewyższają średnią krajową i wahają się od blisko 4 tysięcy złotych brutto do blisko 8 tysięcy złotych.
To jednak tylko ułamek tego, co zgarniają kierujący największymi instytucjami. W zarządach i radach nadzorczych spółek z WIG20, kontrolowanych przez państwo, koalicjanci podzielili między siebie ponad 120 foteli. Pensje wahają się w nich od kilkudziesięciu tysięcy do ponad 6 mln złotych rocznie. Na przykład Alicja Kornasiewicz w 2011 roku, jako prezes Banku Pekao SA, zarobiła łącznie ponad 6,2 mln złotych. Kornasiewicz jeszcze w latach 1990-tych była działaczką Unii Demokratycznej, a później Unii Wolności.
Z kolei Andrzej Klesyk, prezes zarządu PZU, w ubiegłym roku zarobił ponad 2,148 mln złotych. Nie sposób nie zaobserwować jego dobrych związków z Donaldem Tuskiem. Od blisko dwóch lat prezes Klesyk jest członkiem Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów.
Kolejnym przykładem może być prezes KGHM Herbert Wirth, który zarobił w sumie 1,87 mln zł. Krytycy prezesa podkreślają, że swoją pozycję i niezatapialność na fotelu prezesa miedziowego giganta zawdzięcza poparciu Grzegorza Schetyny, niepodzielnie władającego dolnośląską Platformą, na której terenie znajduje się siedziba koncernu. Wreszcie prezes spółki, o której ostatnio było szczególnie głośno, czyli Jerzy Marciniak, szef Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach S.A. Zanim stanął na czele nawozowego potentata, był doradcą w gabinecie politycznym ministra skarbu Aleksandra Grada.
„Nie ma oczywiście pełnego katalogu nazwisk działaczy i osób powiązanych z partiami koalicyjnymi usadowionych w spółkach skarbu państwa i różnych agencjach państwowych, ale to są setki, a nawet tysiące nazwisk” twierdzi Marek Suski. Platforma próbuje oczywiście skrzętnie ukryć swoje wpływy. Osoby zidentyfikowane przez posła Suskiego to działacze partyjni, radni samorządowi, członkowie rodzin. „Generalnie ta choroba, która teraz wykryto przy okazji Elewarru, można powiedzieć była bardzo zakaźna i dotyczyła PO w większym stopniu niż PSL, tyle że ludowcy jako koalicjant dostali mniej w ramach podziału kompetencji, przez co zagęszczenie ich działaczy w spółkach i agencjach było większe niż w przypadku ludzi związanych z PO”. „Teraz po zmianie ministra skarbu, gdy odszedł Aleksander Grad – następuje zmiana ekip. Ludzie Schetyny i Grada odchodzą, a wprowadzani są ci powiązani z Bieleckim i Budzanowskim, o którym mówi się, że jest człowiekiem Gowina” dodaje Suski. Według niego np. spółka Azoty Tarnów jest właśnie obsadzona przez ludzi poprzedniego ministra skarbu.
„O Gradzie mówią w Tarnowie, który jest jego zapleczem finansowym – car Aleksander” mówi Suski. Polityk zwrócił się z interpelacją do ministra Budzanowskiego, żeby wymienił wszystkich członków Platformy i ich rodzin w spółkach skarbu państwa oraz od kiedy i gdzie są zatrudnieni.” Zobaczymy czy odpowie. W czasach SLD złożyłem podobne pytanie o przekazywanie pieniędzy na fundacje, to SLD dało informacje o fundacji żony Kwaśniewskiego. Wili się wili, ale dali. Zobaczymy, co odpowie PO, która zasłania się tajemnica handlową” dodaje Suski.
Poseł relacjonuje też sytuację, która zdarzyła się na początku poprzedniej kadencji w spółce Ton Agro „Nazwa spółki sugerowała związek z rolnictwem, więc objęli ją działacze PSL. Jednak kiedy okazało się, że spółka zarządza gruntami w Warszawie, PO odebrała ja koalicjantowi. Tam była bardzo zacięta walka” relacjonuje Suski.
Suski mówi też o listach osób do wyrzucenia mianowanych za czasów PiS, które pojawiły się po przejęciu władzy przez PO. „Na innych listach byli swoi – do zatrudnienia. Takie listy przychodziły faksami, co wyszło przy okazji afery hazardowej, gdy za pomocą faksu zatrudniano się w spółkach skarbu państwa. Kuriozalne było to, że listy zawierały nazwisko i kwotę, ile ma zarabiać dana osoba. Nie było ważne gdzie, tylko minimum tyle i tyle tysięcy złotych” dodaje Suski. Do konfitur w postaci stanowisk w spółkach, przedsiębiorstwach i rządowych agencjach trzeba dodać stanowiska w administracji państwowej i samorządowej. W sejmikach wojewódzkich radach miejskich czy gminnych, zarządach powiatów, najczęściej rządzą lokalne koalicje PO-PSL.
Według Głównego Urzędu Statystycznego w urzędach wojewódzkich, ministerstwach, służbie cywilnej oraz samorządach pracuje blisko 440 tys. ludzi. Samych resortów jest teraz 18. Trzy: rolnictwa, pracy i gospodarki – kontrolują ludzie Waldemara Pawlaka. Reszta to domena Platformy. Pracujący tam urzędnicy mogą liczyć na spore profity. Średnio zarabiają blisko 7 tysięcy złotych i jest ich ponad 15 tysięcy. Do ministerstw dochodzi 16 rozbudowanych urzędów wojewódzkich, oczywiście kontrolowanych przez ludowców i PO. Pracuje tam ponad 10 tysięcy osób, zarabiając miesięcznie, średnio 4 tysiące złotych brutto. PO i PSL współrządzą też we wszystkich 16 sejmikach samorządowych, przez co decydują o obsadzaniu kontrolowanych przez nie stanowisk oraz decydują o wydawaniu wielomiliardowych kwot. W samorządach pracuje blisko 256 tys. urzędników. Zarabiają średnio 3,6 tys. złotych brutto. Do tego dochodzą kancelarie prawne, firmy doradcze i PR-owskie. To jeszcze nie wszystko. Spółki i agencje kontrolowane przez koalicję są oplecione przez różnego rodzaju kancelarie prawne, firmy doradcze i PR-owskie, które obsługują je często tylko dlatego, że mają powiązania z rządzącymi politykami.
Pazerność polityków miała hamować tak zwana ustawa kominowa. Obowiązujące przepisy ograniczają pensje prezesów firm, w których Skarb Państwa ma ponad 50% udziałów, do sześciokrotnej średniej krajowej. Jednak te zapisy są często omijane. Na przykład prezesi spółek zasiadają w kilku radach nadzorczych spółek zależnych albo podpisuje się z nimi odrębne kontrakty.
„Od samego początku kiedy w 2008 roku Aleksander Grad jako nowy minister skarbu zapowiedział w świetle reflektorów i błysku fleszy wprowadzenie nowych, transparentnych i odpolitycznionych zasad doboru ludzi do rad nadzorczych i zarządów spółek Skarbu Państwa, przeczuwaliśmy że jest to tylko szumna akcja propagandowa. Grad zapowiedział, że dla zachowania przejrzystości tego procesu powoływane będą komisje konkursowe, których celem będzie obiektywny dobór kandydatów na te stanowiska” mówi Dawid Jackiewicz z PiS. Jego zdaniem komisje były fasadowe, bo po pierwsze powoływał je sam minister, co nie dawało żadnej gwarancji, że będą apolityczne. Po drugie, zasiadali w nich zazwyczaj ludzie z gabinetu politycznego, asystenci, dyrektorzy departamentów w resorcie, czyli bardzo bliscy współpracownicy ministra. Jako koronny argument poseł PiS podaje to, że kiedy minister Grad dostawał tzw. krótką listę osób, które przeszły selekcję, to i tak ostatecznie samodzielnie podejmował decyzję o wyborze kandydata na dane stanowisko.
„Tak więc były to tak naprawdę kosmetyczne zmiany, a koniec końców i tak decydował minister na podstawie opinii wyrażonej przez jego politycznych współpracowników. Dzisiaj, kiedy na jaw wychodzą kolejne afery związane z politycznymi nominacjami do rad nadzorczych i zarządów spółek skarbu państwa, okazuje się jak wielką fikcją i propagandą był proces tzw. odpolityczniania spółek” podkreśla Jackiewicz.
Przed rokiem 2012 pojawiła się kolejna koncepcja – ustawa o nadzorze właścicielskim, autorstwa Platformy a tak naprawdę Jana Krzysztofa Bieleckiego, która przewiduje powołanie komitetu nominacyjnego.” To kolejna zasłona dymna, bo po raz kolejny mówi się o odpolitycznieniu i transparentnym procesie wyboru ludzi na stanowiska, a w rzeczywistości proces wskazywania kandydatów na prestiżowe funkcje w spółkach Skarbu Państwa zostanie zarezerwowany dla środowiska politycznego związanego z Platformą Obywatelską. Komitet nominacyjny ma być bowiem powoływany przez premiera na okres 5 lat, czyli dłużej niż trwa kadencja Sejmu” mówi Jackiewicz. „ Jeśli ta ustawa przejdzie i premier w sposób uznaniowy powoła taki 10-osobowy komitet nominacyjny będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której ludzie z kręgów Platformy Obywatelskiej będą mieli wyłączność na podejmowanie decyzji personalnych w spółkach Skarbu Państwa – dotychczasowe polityczne decyzje zostaną zabetonowane na kilka lat po ewentualnej zmianie władzy. Jesteśmy przekonani, że jest to kolejna akcja propagandowa, której jedynym efektem będzie dalsze utrwalanie tej patologii która się dzieje teraz” przekonuje Jackiewicz.
Paweł Olszewski z PO odpowiedział, że pomysł by wprowadzić komitet nominacyjny, który będzie decydował o obsadzie stanowisk w państwowych spółkach jest pomysłem z poprzedniej kadencji. Na zarzuty opozycji wskazującej, że desygnowanie przez premiera członków komitetu nie uczyni go apolitycznym odparował: Absolutnie nie. Sam fakt powoływania danych osób nie jest równoznaczny z tym, że się upolitycznia. W projekcie były bardzo jasno i jednoznacznie określone kryteria doboru osób, które mogłyby w komitecie zasiadać. Według niego mają być osoby o niezwykłych kwalifikacjach, dorobku zawodowym, osoby desygnowane przez uczelnie wyższe, więc kryteria doboru jednoznacznie wykluczają możliwość podejmowania decyzji o charakterze politycznym..
Rzecznik klubu PO nie zgadza się także z zarzutami opozycji dotyczącymi długości kadencji komitetu, która jest dłuższa niż kadencja parlamentarna. „Ideą tego komitetu jest to, żeby to było ciało całkowicie niepolityczne i żeby jego kadencja nie pokrywała się czasowo z kadencjami parlamentu. Zupełnie naturalne jest, żeby zapewnić apolityczność komitetu nie uzależnia się kadencji od wyborów o charakterze politycznym” tłumaczy Olszewski.
Źródło Money.pl (https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/636633,ponad-8-tysiecy-stolkow-dla-ludzi-po-i-psl.html)
Okazuje się, że cały zarzut jest o to, że jeden biznesmen (Birgfernell) oskarża drugiego (Kaczyńskiego) o to, że ten drugi doprowadził tego pierwszego do „niekorzystnego rozporządzenia mieniem”. To ja mogę też podać do sądu np. Michnika czy Baczyńskiego albo każdego innego redaktora gazety z działem biznesowym za to, że zamieszczając nieprawdziwe albo niesprawdzone informacje albo też sugerując, że posiadają oni wiedzę mi niedostępna a dotycząca np. przyszłych kursów akcji na giełdzie, doprowadzili mnie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, czyli kupna akcji, które zamiast pójść w gorę, poszły w dół. Oczywiście, że taki proces przegrałbym sromotnie, gdyż istnieje coś takiego jak ryzyko biznesowe. Zawierając umowę, np. kupna akcji na giełdzie, kupujący ponosi bowiem ryzyko, że te akcje mogą pójść w dół, a więc że straci na tym interesie. Tak samo jest w przypadku pana Birgfernella – powinien on sprawdzić, kto może udzielać gwarancji w imieniu spółki „Srebrna”. Państwo nie jest bowiem od tego, aby prowadzić naiwnych i niedoświadczonych biznesmenów za rączkę, szczególnie zaś biznesmenów zagranicznych. Jeżeli ktoś chce robić interesy w realnym kapitalizmie, to musi być przygotowany do tego, że może na nich stracić, a jeśli nie podejmuje on kroków w celu ochrony swoich własnych interesów, to na pewno państwo nie jest od tego, aby go prowadzić za rączkę i na każdym kroku ostrzegać o istniejącym ryzyku biznesowym. I na koniec – zatargi pomiędzy biznesmenami nie interesują zwyczajnych Polaków, a informacje zebrane nielegalnie nie mogą być dowodem w postępowaniu sądowym. Przypominam też, jak to politycy z PO oburzali się, kiedy to ich nielegalnie nagrywano przy ośmiorniczkach…
Adam Szostkiewicz 29 stycznia o godz. 10:39
Ja tu niczego nie lekceważę, a tylko pokazuję zakłamie i hipokryzję praktycznie całej naszej „mainstreamowej” klasy politycznej, szczególnie, że informacje zebrane nielegalnie nie mogą być a przynajmniej nie powinny być dowodem w postępowaniu sądowym (non omne quod licet honestum est). I czy Tusk ma tu aby na pewno czyste ręce? Wzajemne wyciąganie brudów do niczego tu zaś nie prowadzi, gdyż tylko zniechęca wyborców do udziału w wyborach, skoro obie frakcje POPiS-u mają „sporo za uszami”, a z kolei, jak to mawiał tow. Dzierżyński, „nie ma ludzi niewinnych – są tylko ludzie źle przesłuchiwani”.
Dalej – Jarosława Kaczyńskiego oskarża się o to, że mógł on wprowadzić w błąd Geralda Birgfellnera, austriackiego dewelopera, co do możliwości podejmowania decyzji w imieniu spółki Srebrna sp. z o.o. A czy tak nie było, że Kaczyński miał na to wpływ jako znaczący zawodowy polityk? Przecież w realnym kapitalizmie, to biznesu od polityki oddzielić się NIE da. Przypominam, że już w roku 1961, ówczesny prezydenta USA, Dwight Eisenhower, w swej mowie pożegnalnej, czyli wygłoszonej na zakończenie swej ostatniej kadencji jako prezydenta USA. Eisenhower użył terminu „kompleks militarno-przemysłowy” („military-industrial complex”): „In the councils of government, we must guard against the acquisition of unwarranted influence, whether sought or unsought, by the military-industrial complex. The potential for the disastrous rise of misplaced power exists and will persist. We must never let the weight of this combination endanger our liberties or democratic processes. We should take nothing for granted. Only an alert and knowledgeable citizenry can compel the proper meshing of the huge industrial and military machinery of defense with our peaceful methods and goals, so that security and liberty may prosper together.”
Po polsku: ”W radach doradzających rządowi musimy strzec się przed nieuzasadnionymi wpływami, czy to poszukiwanymi, czy też nie, przez kompleks militarno-przemysłowy. Potencjał do katastrofalnego wzrostu niewłaściwej władzy istnieje i będzie trwał. Nigdy nie wolno dopuścić do tego, aby waga tej kombinacji zagrażała naszym swobodom lub procesom demokratycznym. Nie powinniśmy brać nic za pewne. Tylko czujni i kompetentni obywatele mogą wymusić pokojowymi metodami właściwe działanie tej olbrzymiej sieci przemysłowej i militarnej maszynerii, aby bezpieczeństwo i wolność mogły się razem rozwijać”.
@JohnKowalsky
29 stycznia o godz. 11:17 260686
Adam Szostkiewicz 29 stycznia o godz. 10:39
Drogi John!
Na blogu Belfra odpowiadasz Szostkiewiczowi, występujesz tam jako LK. Już Ci proponowałem, załóż swój przynajmniej nie będą Ci się mylić Twoje nicki!
I nie odpowiadaj na ten wpis!
Janadam48 29 stycznia o godz. 12:02 260688
Na różnych blogach mogę używać różnych nicków. Henryk Sienkiewicz też pisał raz jako „Litwos”, a innym razem jako „Musagetes”, ,,Juliusz Polkowski”, czy też jako „K. Dobrzyński”, a Aleksander Głowacki nie pisał w ogóle pod swoim prawdziwym nazwiskiem. Gdyby nie te cenzorskie zapędy redaktorów „Polityki” i „Wyborczej”, to wszędzie występowałbym jako Kagan. Pretensje kieruj więc pod właściwym adresem i nie dyktuj mi, co ja mogę a czego nie. Panembogiem jeszcze na szczęście NIE jesteś. ;-)
@JohnKowalsky 29 stycznia o godz. 12:28 260689
Zacytuję Twoją wypowiedź jeszcze raz „Mam doktorat z zarządzania i ekonomii (dobre zachodnie uniwersytety), a więc nie potrzebuję twoich rad.”
Ps. Z tą cenzurą to chyba lekka przesada. Przecież wszędzie pełno Twoich wpisów.
Nawiasem mówiąc, tematem tego bloga jest strajk nauczycieli. Ty zaś wywołujesz różne tematy po to aby rozmyć sprawę i zagadać wszystkich piszących na tym blogu. Chcesz wmówić wszystkim iż wszyscy nauczyciele to lenie i tłumoki a kto się z tym nie zgadza jest nic nie wartym śmieciem.
Zachowujesz się niczym ten chłop, co to wmawiał babie ,że miękki jest lepszy od twardego bo mniej gniecie! 🙁
Janadam48 29 stycznia o godz. 13:13 260690
A co w tym złego, że mam doktoraty z zarządzania i ekonomii z dobrych zachodnich uniwersytetów? Mam się tego wstydzić? Niby dlaczego?
Z tą cenzurą to nie ma u mnie przesady. Oczywiście, Gospodarz tego blogu mnie nie cenzuruje (pardon, moderuje), ale niestety nie da się tego powiedzieć o redaktorze Szostkiewiczu czy profesorze Hartmanie, którzy często dyskutują ze mna tak samo jak PRL-owska cenzura „dyskutowała” np. z Orwellem, czyli krytykując teksty, których nie można było w PRL-u przeczytać. To zresztą jest stara kościelna taktyka, np. dzieła Celsusa, (Κέλσος łac. Celsus II wiek n.e., filozofa i pisarza grecko–rzymskiego), znamy tylko z „Przeciw Celsusowi” (gr. Κατά Κελσου, łac. Contra Celsum) czyli pisma Orygenesa napisanego w 248 roku, jako odpowiedź na krytykę chrześcijaństwa zawartą w „Prawdziwym słowie” autorstwa Celsusa, gdyż kościół kazał zniszczyć wszystkie kopie pisma Celsusa.
I zgoda, że tematem tego blogu jest strajk nauczycieli. Ale ja jestem zwolennikiem filozofii holistycznej Jana Smutsa, a więc uważam, że nie można rozpatrywać tego strajku belfrów w oderwaniu od całości polskiej i nie tylko polskiej rzeczywistości ekonomiczno-społecznej, gdyż niskie płace nauczycieli, czyli jedyny powód tego strajku, spowodowane są przede wszystkim tym, że Polska od dawna nie jest państwem niepodległym i że, co gorsza, ma ona od roku 1989 znów typową neokolonialną, kompradorską gospodarkę, i to niezależnie tego, czy u wladzy formalnie byli/są u nas politycy z PO, PSL, PiS-u czy SLD.
Nie wmawiam też wszystkim iż WSZYSCY nauczyciele to są bez wyjątku lenie i tłumoki, a tylko że ogromna ich większość to są owe lenie i tłumoki, a więc taki, czyli negatywny jest ten „image” nauczycielstwa polskiego w najszerszych kręgach polskiego społeczeństwa, „image’, na który polscy nauczyciele solidnie sobie „zapracowali” swoją arogancją, lenistwem i brakiem elementarnego nawet samokrytycyzmu. Nie napisałem też, że kto się ze mną nie zgadza, jest nic nie wartym śmieciem. Podaj mi więc ten cytat, albo przeproś.
I co ma tu do rzeczy ten chłop ze swoim miękkim kutasem? Od czego jest V i a g r a? ;-)
Ban na wyraz „V i a g r a” 😉
Znalezione w Sieci: ahmadinedzad29.01.2019, 15:34
1. „’Wyborcza’ ujawniła, że szef rządzącej partii politycznej uczestniczy w negocjacjach biznesowych w imieniu spółki, której formalnie nie jest szefem.” Normalna praktyka. Negocjować może każdy. Umowę może podpisać jedynie osoba upoważniona. Kto podpisał umowę? Nikt? Nie było umowy.
2. „Czy partia nie może kierować komercyjną spółką działającą na rynku deweloperskim? Szkopuł w tym, że nie może „ Kto kieruje spółką „Srebrna”? J. Kaczyński? Nie. Problemu więc nie ma.
3. „Pokazała, że lider obozu władzy odmawia w imieniu spółki, której nie jest szefem, zapłaty za wykonane usługi na rzecz tej spółki…” Skoro nie jest szefem to jak może się zgodzić? Albo nie zgodzić? Ja też mogę zgodzić się na podwyższenie pensji stażystom w GW? Tylko co z tego? Poza tym? Gdzie jest umowa? Sam wykonuję usługi za kilka tysięcy złotych i nawet przy takich kwotach mam umowę. A tu jakiś biznesmen bez umowy wykłada 7mln zł. Litości.
http://wyborcza.pl/7,75398,24409740,tasmy-kaczynskiego-tak-prezes-pis-lamie-prawo.html#s=BoxWyboMT
janadam48,
Uprasza się o niedokarmianie trolli.
Płynna Rzeczywistość 29 stycznia o godz. 20:12 260697
O sobie PiSzesz? 😉
Zdecydujcie się wreszcie, czy Prezes jest „be” dlatego, że nie ma głowy do interesów, czy też dlatego, że ją ma. Przypominam, że od roku 1989 „Polityka” i „Wyborcza” wmawiają w nas, że nie tylko że bycie biznesmenem nie jest niczym złym, ale że jest wręcz jest odwrotnie, że wszystko co dobre, zawdzięczamy owym biznesmenom. A tu nagle te same media zaczynają kampanię nienawiści przeciwko komuś tylko za dlatego, że potrafi on robić interesy.
Moralność Kalego JK , jak mnie i moim idzie dobrze to dobrze, a jak innym, nie moim ,to źle.
Optymatyk 29 stycznia o godz. 22:11 260710
Otóż to.
No i co? Strejkują?
Zapalił wreszcie ten zapał?
111