Małe i duże zarobki nauczycieli
List nauczyciela – łamistrajka wywołał spore poruszenie w szkołach. Napisała go anglistka, która pochwaliła się, że pracuje w dwóch szkołach, dostaje na rękę łącznie 4 tys. zł miesięcznie, z robotą się wyrabia, ma mnóstwo wolnego czasu, z warunków pracy i płacy jest zadowolona, natomiast denerwują ją koledzy – nieudacznicy i frustraci (list tutaj).
Nie zdążyłem zareagować na ten list, gdy w sieci pojawiła się odpowiedź anglistki. Koleżanka po fachu odpowiada, że zarabia o wiele mniej, uczniom poświęca więcej czasu, więc nie może pracować w kilku miejscach, no i za niegodne uznaje sprawdzanie klasówek na posiedzeniach rad pedagogicznych, gdy dyrekcja przemawia albo gdy odbywa się szkolenie (drugi list tutaj).
No cóż, obie panie mają rację, żadna się nie myli. W każdych warunkach, nawet najgorszych, są ludzie, którzy doskonale sobie radzą. Im gorszy jest system, im jest lepiej. Znam nauczyciela, który na tej samej lekcji robi kartkówkę i ją natychmiast sprawdza. Znam też takiego, który w jednej klasie robi sprawdzian, a w drugiej każe uczniom go sprawdzić. Podobno sprawdzanie uczy bardziej niż pisanie. Znam polonistę, który na wypracowanie poświęca 3 minuty (ja nie mogę zejść poniżej 30 minut, zwykle potrzebuję trzech kwadransów). Nie ma się co oszukiwać, są nauczyciele, którzy potrafią się w polskiej szkole ustawić. Uczniowie robią za nich wszystko, nawet dziennik prowadzą.
Był czas, kiedy pracowałem w trzech szkołach (dwóch liceach i w gimnazjum). Nie pytajcie, jak to robiłem. Mam talent. Ale nawet z takim talentem nie byłem prawdziwym mistrzem. Moim idolem był kolega, który pracował w trzech szkołach, w firmie edukacyjnej, gdzie prowadził kursy przygotowujące do matury, a poza tym jeszcze udzielał korepetycji. Gdybym naprawdę był utalentowany, pewnie poszedłbym w jego ślady. Niestety, jestem przeciętniak.
No i mam pecha wciąż trafiać na uczniów, którzy czegoś ode mnie chcą. W takich warunkach nie da się pracować nawet w dwóch szkołach. Musiałem odpuścić. Dlatego robota mnie frustruje, zrzędzę na blogu i wspominam czasy, kiedy miałem w dupie uczniów, kolegów oraz dyrekcję – i jako cwany Polak potrafiłem w kilku miejscach zarobić niezły kawal grosza. To były piękne czasy. Tylko co setny nauczyciel to umie. Dowodem listy obydwu pań od angielskiego.
Komentarze
Nauczycielka z linku nr 1 to typowy reprezentatnt gatunku homo korwinistus. Aż dziwne, bo myślałem, że ten gatunek występuje tylko w formie męskoosobowej. Jestem młoda, zdrowa, takoż moja rodzina i zawsze tak będzie. Zdecydowanie jednak wolałbym, by moje dzieci uczył nauczyciel nr 2.
Anna Czernow proponuje, by to uczniowie wybierali lektury.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,24375193,naszym-celem-jest-wychowanie-czytelnikow-i-dajmy.html
Warto.
Szlifowanie brygady Karhana
–
Pan Chętkowski jake najsłuszniej piętnuje drobnomieszczańskie dorobkiewiczostwo wkradające się w szeregi nauczycielskie, słusznie wysysając i serwując nam we wpisie całość podmiotu lirycznego z polemiki ethosu etatowca i stachanowca (jak w linkach).
Kto przesłania nie wyczuł a nawet nie daj boże nie zrozumiał, niech przeczyta wpis jeszcze raz by zgodzić się z nim, o ile. co domyślnie jest tam oczywiste, że wygodny pobyt nauczyciela w macierzystym zakładzie zatrudnienia szkolnego służy godnym zarobkom bez nadmiernych wysiłków.
Że wynik pobytu mieści się jedynie na pasku, co determinuje sens wysiłków, dodawać do podmiotu nie trzeba, bo jego lira na tę jedną gra we wpisie nutę.
I dlatego żaden stachanowiec się nie prześliźnie, sam Gospodarz-Birkut zaznał już z niejednego choć jednoczesnego pieca gorącej cegły w rękach i zwraca ją wpisem koleżance anglistce-neoliberałce z duzą dozą solidarności zawodowej.
Po takim wpisowym, każdy młody nauczyciel dowie się, jak z czasem hartuje się kultura brygad szlifierzy karhanów, zdolnych zamienić każdy diament w mały lub duży popiół.
To po prostu kwestia ceny strachu, że może być inaczej.
– – –
@ Płynna Rzeczywistość
Tu odpisuję, poniekąd powyżej, o roli heroizmu w podejmowaniu się pracy.
Przyznam, że heroizm kamikadze publiczno etatowych zawsze mnie zawstydzał, dopóki jeden z kandydatów do pracy nie przychodzący do niej, wyznał mi że nawet na heroizm wstawania na 8-mą go nie stać za te pieniądze, co obiecał za choćby to wziąć.
A było to lat temu z dziesięć, lub dwanaście.
Dziś herosów odsiewam zdalnie, zanim zdążą wziąć zwolnienie z heroizmu powyżej 7 dni, na mój koszt.
Czegoś się jednak można nauczyć, po latach poza szkołą, oczywiście nigdy za darmo, czyli na koszt podatnika.
😉
taki, znam anglistów pracujacych w kilku miejscach, dla których publiczna szkoła jest miejscem, gdzie mają etat i wynikające z tego korzyści. Chyba nie chciałbym być przez nich uczony…..
@Gospodarz
Nauczycielka-łamistrajk najprawdopodobniej po prostu nie istnieje – wiele rzeczy się nie zgadza (np. rzekoma trudność znalezienia pracy przez akurat anglistkę), w tekście zawarto za to masę negatywnych stereotypów o nauczycielach. Wreszcie z samego tekstu wynika, że jedna ze szkół w których ta pańcia uczy to szkoła prywatna. Z drugiej strony w Polsce wysokie i niskie zarobki to rzecz względna – na Podlasiu czy Mazurach 4 tys. netto (nawet na półtora etatu) może imponować. W wielkich miastach – szczególnie Warszawie – nawet nauczyciel dyplomowany za swoją całą pensję na rękę (jakieś 3 tys.) będzie miał szczęście, gdy wynajmie 2-pokojowe mieszkanie. Z drugiej strony możliwości znalezienia o wiele lepiej płatnej pracy czy dorobienia poza publiczną oświatą ma ogromne!!! Dlatego najbardziej brakuje nauczycieli akurat w Warszawie. Rynek(!) dóbr i usług w Polsce jest szalenie zróżnicowany, no ale „O take Polskie …. ” 😉 BTW – (a’ propos innego wątku tekstu) popularność w Polsce monokultury testów wyboru w szkołach to wynik właśnie takiego podejścia do nauczycielskich płac i nacisku biurokratycznego na dużą ilość wystawianych ocen – testy wyboru sprawdza się najszybciej i mechanicznie (nie trzeba przy tym myśleć!) … 😉
Znalezione w Sieci:
– Każdy ma wybór. Dodatkowa praca, zmiana zawodu lub narzekanie
– Kiedy rządziła koalicja PO-PSL, to protestujący przeciwko niskim pensjom nauczyciele byli nazywani przez Wyborczą roszczeniowymi belframi i na każdym kroku wypominano im te 18 godzin pensum a red. Wielowieyska wielokrotnie pisała, że Kartę Nauczyciela należy zlikwidować. Ale przy obecnej władzy okazało się, że to są wysokiej klasy specjaliści pracujący ponad normę w warunkach szkodliwych dla zdrowia i podwyżka wynagrodzeń o przynajmniej 50% należy im się jak psu zupa.
– Chcecie to zróbcie ale porządny strajk, bo biorąc fałszywe zwolnienia stajecie się oszustkami i dajecie fatalny przykład młodzieży.
– Nauczyciele powinni jednak przedstawiać całą prawdę o swoich dochodach , nic nie ma w artykule o korepetycjach , które dzisiaj sporo kosztują rodziców . Są to kwoty dochodzące do 100 a nieraz więcej zł za godzinę lekcyjną , bardzo często nie wykazywane w rozliczeniach podatkowych .Niestety śmiem twierdzić ,że korepetycje są wynikiem kiepskiej pracy nauczycieli w normalnych godzinach ,za które płaci podatnik .Bardzo proszę aby dać spokój pracownikom dyskontów i nie porównywać ich zarobków do swoich , najlepiej jest samemu spróbować tego ,,miodu” a dopiero potem oceniać.
– Wakacje za długie? To idźcie coś dorobić. Okropnie roszczeniowi ci nauczyciele.Nie zarabiają najgorzej, maja duzo przywilejów i dużo czasu wolnego. Jest wam źle ,to zmiencie miejsce pracy, może sie czegoś nauczyci o zyciu.
– Jak za malo placa, to najlepiej zmienic prace na bardziej poplatna.
– Uroczystości miejskie głównie z udziałem uczniów i nauczycieli – niech będzie, ale dlaczego w czasie lekcji? Bo tak wójt każe. A dyrektorzy szkół w małych miejscowościach to krewni i znajomi królika wójta. Kosztem lekcji odbywają się miejskie imprezy.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,24375856,polskie-szkolnictwo-utrzymuja-mezowie-nauczycielek-co-mi-po.html#s=BoxWyboImg2
Panie Gospodarzu,
Ja, mieszkając w Warszawie, dojeżdżałem latami do pracy na prywatnej uczelni w Rzeszowie i państwowej w Krakowie (Trójkąt Warszawa-Rzeszów-Kraków pociągiem albo samochodem). I nie narzekałem, tylko cieszyłem się, że mam pracę jaką lubię. A tym wiecznie narzekającym nauczycielom, to totalna opozycja powinna zaproponować rozwiązanie według prezydenta Komorowskiego czyli zmianę pracy i zaciągnięcie długu u lichwiarza (pardon, pożyczkę w banku).
Belferxxx 20 stycznia o godz. 9:04 260356
Tylko owe „mechaniczne” testy są sprawdzianem obiektywnym, choć oczywiście z ograniczeniami, jak zresztą każdy znany nam obecnie sprawdzian. Inne sprawdziany są zaś nieobiektywne, praktycznie w 100% arbitalne, a więc nie powinny być stosowane do oceny wiedzy czy też postępów uczniów czy studentów.
Anglista 20 stycznia o godz. 8:49 260355
Ilu polskich nauczycieli anglistów zna tak naprawdę język angielski? Prawda jest taka, że ponad 90% tych nauczycieli tylko myśli, że zna ten język… 🙁
No, skoro już nauczyciele są przeciw nauczycielom, to daleko ujedziecie, daleko.
Gryziecie się po kostkach, kto i ile z was zarabia, kto i jak uczy, oceniacie jeden drugiego? Zagryziecie się o ten ochłap, jaki wam rzucają?
Jak praca czyni złamasem…
–
Może to i dobrze, że szkoła już nie ukrywa czego uczy własnym przykładem dziateczki, o pracowitości będącej łamaniem strajku.
Paradygmat utarty taką edukacją jest jasny jak drut, a sformułowany dawno temu; przyswojony przez kolejne rzesze kadr dobranych do szkół selektywnie koncertowo na obój i czastuszki.
Praca to opresja, strajk to pozycja godnościowa (plus piwo i czipsy w tej pozycji), odpowiedzialność i pracowitość to łamamanie paradygmatu strajku jako kondycji formacyjnej…
W dość rozbrajająco prosty sposób rozbraja tę karykaturę cywilizacji, chyba oporny na edukację szkolną, niejaki red. Gadomski (znienawidzony wśród strajkujących od uma obszarnik i kułak publicystyki ekonomicznej).
Nauczycielom ciekawym, za jaki wynik edukacyjny biorą pieniądze, choć nie wiedzą, że uczą prozą, polecam:
„…Hymnem dawnej lewicy była „Międzynarodówka”. „Precz darmozjadów rodzie sępi” – pisał autor jej słów Eugene Pottier. A jaki jest hymn polskich neokomunistów? Może przebój z dawnego serialu „Siedem życzeń”:
„Dlaczego zawsze coś się znajdzie do roboty?/ Nie mam ochoty, nie mam ochoty/Praca uwłacza, praca uwłacza”.
Całość tu:
@JohnKowalsky
Znów: „Nie znam się, ale się wypowiem!”
Podstawowa rola sprawdzianów różnego rodzaju w dzisiejszej szkole, (której sztuką wielką jest nie zdać z klasy do klasy czy nie skończyć szkoły!) jest informacja zwrotna dla ucznia o tym co i w jakim zakresie robi dobrze, a co – niekoniecznie (więc należy popracować nad tym!). Otóż test wyboru nie daje możliwości korekty np. sposobów(!) rozumowania w matematyce czy fizyce albo jakości tworzenia tekstów od strony komunikacyjnej choćby. Co w świecie SMS-ów jest jedną z niewielu okazji do nauczenia się tych sztuk. Oczywiście nie chodzi tu o przyszłych sprzedawców/kasjerów TESCO, ale o tych, którzy ambitniejsze intelektualnie rzeczy będą/chcą w życiu robić … 😉
@Gospodarz
Czy może, w ramach walki z „mową nienawiści” nie nadszedł czas by usunąć z tego forum niejakiego Gekko(+ szereg innych nicków), którego wypowiedzi, pod adresem nauczycieli szkół publicznych akurat dokładnie wypełniają definicję tej mowy…. 🙂
belferxxx
20 stycznia o godz. 11:22 260365
Usunięcie (ocenzurowanie) to mowa miłości?
belferxxx
20 stycznia o godz. 11:22 260365
Na sąsiednim blogu miłującej miłość „Polityki” miłująca miłość autorka sporządziła w pocie swojej miłości listę 123 ludzi. Gdy wygra PO, jak znalazł, kogo usunąć. Mowa miłości jest cudna.
My tu gadu gadu, a tym czasem na tzw. Zachodzie zastanawiają się co robić, ponieważ wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że najbliższe dekady jak nie wieki oznaczać będą dominację Chin – nie tylko gospodarczą i militarną, ale także naukową i kulturową: https://www.economist.com/leaders/2019/01/12/how-china-could-dominate-science
Czy polskie elity władzy i polscy nauczyciele zdają sobie sprawę z tego, że niedługo trzeba się będzie uczyć języka chińskiego (dokładniej mandaryńskiego) i że to wymagać będzie znacznych zmian w programach nauczania, jako iż jest to język zupełnie inny niż język polski, czyli indoeuropejski a poza tym to trzeba będzie się wziąć i to na serio za naukę i nauczanie geografii i historii Chin – kraju, o którym dziś wiemy niestety tak niewiele i na ogół z bardzo stronniczych źródeł zdominowanych przez kłamliwą, zachodnią propagandę.
Cytuję tłumaczenie na język polski początku w/w artykułu: „Sto lat temu (dokładnej 4 maja 1919 roku – LK) przez wielkie chińskie miasta przeszła fala protestów studenckich. Zdesperowani, by odwrócić stuletnią „smutę” (lata upadku), przywódcy Ruchu Czwartego Maja chcieli odrzucić konfucjanizm i zaimportować dynamizm ówczesnego Zachodu. Stwierdzili, że stworzenie nowoczesnych Chin wymaga rekrutacji „Pana Nauki” i „Pana Demokracji”. Natomiast dzisiaj, to kraj, który uczniowie owego Czwartego Maja pomogli kształtować, jest bardziej niż kiedykolwiek pochłonięty przez dążenie do narodowej wielkości. Lądowanie chińskiego statku kosmicznego po drugiej stronie Księżyca dnia 3 stycznia b.r., pierwszego w historii ludzkości, były oznaką rosnących ambicji Chin. Ale dzisiejsi liderzy Chin (ChRL) odrzucają pomysł, że „Pan Nauka” należy do towarzystwa „Pana Demokracji”. Wręcz przeciwnie – prezydent Xi Jinping liczy na to, że Chiny będą w stanie wykorzystywać wiodące badania naukowe nawet wtedy, jeśli Partia Komunistyczna zaostrzy swoją kontrolę. Wśród rosnącej rywalizacji między Chinami i Ameryką wielu na Zachodzie obawia się, że mu się to uda.”
Belferxxx 20 stycznia o godz. 11:22 260365
Postulujesz metodę a la Szostkiewicz, czyli walkę z dysydentami poprzez zapisy cenzury?
Organizatorzy mszy miłości odpowiednio wcześniej poinformowali urzędujących prezydenta i premiera Polski, że posadzą ich w piątym rzędzie (zapewne za nienawiść w łamaniu Konstytucji).
W pierwszym posadzili miłośników miłości:
– Wałęsę – miłość w falandyzacji prawa, w wojnie na górze, chęci pałowania strajkujących górników;
– Tuska – miłość nazywania ludzi moherami;
– Kwaśniewskiego – miłość prawdy o swoim wykształceniu, popieranie stanu wojennego i w nim aresztowanie tysięcy niewinnych ludzi, strzelanie do górników;
– Schetynę – miłość nazywania ludzi szarańczą;
– Komorowskiego – miłość łamania Konstytucji i aresztowania dziennikarzy w PKW…
Miłość, miłość, miłość.
@LK
Chodzi o MOOTEMATYCZNĄ formę – nie o treść. Gekko(+wiele innych nicków) poza systematycznym obrażaniem WSZYSTKICH nauczycieli szkół publicznych nie ma NIC do powiedzenia … 🙁
Oczywiście MONOTEMATYCZNĄ … 😉
Belferxxx 20 stycznia o godz. 11:13 260364
Znam się na tym jako długoletni nauczyciel akademicki i mam prawo do mojego zdania oraz głoszenia go. Poza tym, to błędna, myląca informacja jest gorsza niż jej brak, a powie ci to każdy informatyk, fizyk czy inżynier. Odróżnij też sprawdziany (testy, klasówki, egzaminy etc.) od konsultacji i korepetycji, które nota bene powinny być dostępne nieodpłatnie dla każdego ucznia w ramach obowiązkowej nauki. I skąd u ciebie ta pogarda dla ludzi pracy? Intelektualnie możesz się przecież wyżywać po pracy, tak jak to robił np. Spinoza (który uprawiał zawód optyka i do końca życia utrzymywał się wytwarzając soczewki) a nawet i Wielki Leibniz (z zawodu dyplomata) czy też taki geniusz nauki jak Kopernik (z zawodu ksiądz, podobnie jak Staszic). Rimski-Korsakow, podobnie jak „nasz” Conrad, byli oficerami marynarki (pierwszy wojennej a drugi handlowej), Reymont był krawcem i kolejarzem, Słowacki urzędnikiem, Norwid biedakiem a Krasiński był z zawodu arystokratą, „panem na włościach”. Praca zawodowa jakoś im w twórczości naukowej czy artystycznej nie przeszkadzała.
belferxxx 20 stycznia o godz. 12:41 260373
Gekko na ogół nie ma NIC mądrego do powiedzenia. 🙁
Ale to nie znaczy, że można i trzeba odebrać mu głos.
Ontario 20 stycznia o godz. 12:40 260372
A co oni wszyscy robili w kościele? Czyby katolicyzm rzymski stał się de jure religią państwową Rzeczypospolitej?
Miłość, miłość, miłość ponad wszystko.
Lubnauer (szefowa partii Nowoczesna, nauczyciel akademicki, poseł RP):
– „Dziś cała Polska jest fizycznie lub myślami w Gdańsku. Paweł Adamowicz – będziemy pamiętać”.
– „Dla nas Adamowicz jest kandydatem nie do zaakceptowania. Jest to człowiek, który jest jednak politykiem skompromitowanym”.
Miłość, miłość, miłość!
@LK
1.Problemu by nie było,gdyby to NIC wyrażał w sposób kulturalny, ale on to robi w sposób obraźliwy i szkalujący wszystkich(!)nauczycieli szkół publicznych an masse … 😉
2.>Odróżnij też sprawdziany (testy, klasówki, egzaminy etc.) od konsultacji i korepetycji, <- od czasów Twojej edukacji (wtedy szkoła była selektorem do awansu!) wszystko się zmieniło – praktycznie daną szkołę kończą WSZYSCY, którzy ją zaczęli, o ile chodzić nie przestaną z własnego wyboru. W tej sytuacji różne sprawdziany służą raczej dowiedzeniu się przez ucznia czegoś o swoich lukach w umiejętnościach głównie – same oceny z nich de facto nijakiego znaczenia nie mają!!!
3.Nauczanie akademickie nijak się ma do szkolnego, szczególnie w Polsce. To po prostu najczęściej wygłaszanie wykładów do DOROSŁYCH ludzi, którzy pod groźbą nieotrzymania papierka MUSZĄ się ich treści nauczyć, a którzy sami (!) i studia i specjalność sobie wybrali!!! Szkoła jest praktycznie obowiązkowa do matury/egzaminu zawodowego, a uczeń – niedojrzałym nastolatkiem/dzieckiem, za to warto, przy pewnych ambicjach i potencjale, tego i owego się w niej nauczyć …
4. Czy widziałeś DZIŚ fizyka jądrowego, który robi to amatorsko bo zarabia na życie(!) jako np. fryzjer??? Sprzedawcom/kasjerom w TESCO&Co po prostu ani matematyka, ani fizyka ani poprawna pisana polszczyzna do komunikacji do ZARABIANIA NA ŻYCIE i w samym życiu potrzebne nie są – oni to wiedzą i się ich konsekwentnie nie uczą – gdzie tu pogarda??? 😉
„…nadszedł czas by usunąć z tego forum niejakiego Gekk…”
–
Stanowczo, ludzi(!) mówiących rzeczy wzbudzające nienawiść odbiorców należy usuwać
Pierwsze pod nóż powinno pójść gekko.
In personam, jak w cytacie.
I jak w życiu, którego uczy szkoła pod którą podszywa się, znany przecież z imienia i nazwiska, poiksowany miłośnik (cyt.) „drożdżówek” i innych zdepersonalizowanych nicków do usunięcia.
PS ja bym jeszcze dodał za karę wyrywanie gekkom i drożdżówkom złotych zębów, do kompletu i na wiwat.
–
Belferxxx 20 stycznia o godz. 13:13 260383
1. De gustibus. Dla mnie, to on się albo wygłupia albo też cierpi na jakiś rodzaj schizofrenii.
2. Jeżeli dziś szkołę kończą wszyscy, którzy ją zaczęli, o ile chodzić nie przestaną z własnego wyboru, to sprawdziany sensu nie mają. Stąd też zawsze tłumaczyłem studentom, że trojkę mają u mnie za samo tylko pokazywanie się na zajęciach i nieprzeszkadzanie w ich prowadzeniu, a wyższe oceny przyznawane są przeze mnie na 100% arbitralnie, poza przedmiotami typu rachunkowości czy ekonometrii, gdzie można (ale też nie zawsze) obiektywnie sprawdzić prawidłowość odpowiedzi i sposobu jej otrzymania.
3. Nauczanie akademickie to też jest nauczanie a wyższe uczelnie kończą dziś też praktycznie wszyscy ci, którzy naukę w nich zaczęli, o ile chodzić na zajęcia i egzaminy uczęszczać nie przestaną z własnego wyboru. Tu też nie ma dziś owej groźby nieotrzymania papierka, szczególnie zaś na „uczelniach” prywatnych, gdzie jedynym wymogiem jest obecnie praktycznie tylko opłacenie czesnego.
4. Pytasz się też mnie, czy widziałem dziś fizyka jądrowego, który robi to amatorsko bo zarabia na życie jako np. fryzjer? Nie, nie widziałem, ale to przecież nie znaczy, że takowych dziś nie ma, szczególnie, że do uprawiania szeroko pojętej fizyki jądrowej wystarcza dziś w zasadzie znajomość metod statystycznych, dostęp do danych zbieranych np. w CERN i dostęp do w miarę szybkiego komputera. Sprzedawcom/kasjerom w sklepach niezbędna jest zaś znajomość zarówno matematyki jak i języka polskiego a poza tym tzw. miękkie umiejętności, np. rozwiązywania konfliktów i odporność na stress („pani mi za mało reszty wydała”, „pan mi za dużo policzył”). Bez sprzedawców i kasjerów w sklepach, to nasza obecna kapitalistyczna cywilizacja zawaliłaby się dosłownie w kilka dni, a braku filozofów, uczonych i artystów nikt by nie zauważył, tak jak to miało miejsce w tzw. wiekach ciemnych (dark ages) czyli inaczej we wczesnym średniowieczu, czyli od upadku Rzymu mniej więcej w V w. n.e. aż do mniej więcej początków wieku X n.e., a według niektórych źródeł nawet aż do XV n.e., czyli od 500 do nawet aż 1000 lat.
Pozdrawiam!
LK
Gekko 20 stycznia o godz. 13:26 260384 😉
@LK
Za kasjerów i sprzedawców w sklepach już dziś liczy praktycznie elektronika, a jak zlikwidują fizyczne pieniądze, to będzie to robiła w 100%. Od rozmowy z klientami sprzedawcy i kasjerzy mają kierownika … 😉
Belferxxx 20 stycznia o godz. 15:10 260389
Za matematyków, księgowych i inżynierów też liczy i to od dawna elektronika, ale trzeba mieć pojęcie, jaki mniej więcej powinien być wynik obliczeń, czyli czy ta elektronika dobrze wyliczyła, np. jeśli za małą siatkę warzyw kasa pokazuje ponad 100 tys. dzisiejszych złotówek.
Fizycznych pieniędzy od dawna zaś praktycznie już nie ma, jako że banknoty są tylko znakiem pieniężnym a nie pieniądzem prawdziwym, czyli mającym wartość a nie tylko siłę nabywczą, zaś bilonem nie da się przecież płacić za większe zakupy. I nie jest też prawdą, że od rozmowy z klientami to sprzedawcy i kasjerzy mają kierownika – nie masz jak widać pojęcia o realiach realnego kapitalizmu i stosunków w sektorze komercyjnym w tym szczególnie o roli i zdaniach sprzedawców. Czy wiesz ile zarabiają dobrzy sprzedawcy, np. domów, mieszkań, samochodów czy też pieniędzy (np. w formie pożyczek)? Kiedy pracowałem jako programista i analityk w wielkich firmach komputerowych, to najwięcej (poza prezesem i ścisłym kierownictwem) zarabiali tam nie informatycy, a sprzedawcy i ciągle nam przypominano, że to nie my informatycy, ale właśnie ci sprzedawcy są najważniejsi dla firmy, gdyż bez sprzedaży firma nie będzie mieć dochodu a więc i pieniędzy na płace dla informatyków.
@belferxxx
nie planuję za poprzednie posty usuwać Gekkona, chociaż rozumiem, że jego wypowiedzi mogą drażnić. Proszę zatem, aby Gekko szanował Komentatorów, a jeśli już musi komuś dopiec, to najlepiej gospodarzowi. Biorę na klatę wszelką krytykę, także tak ostrą, jaką uprawia Gekko, i jedziemy dalej.
Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję
Gospodarz
Dariusz Chętkowski 20 stycznia o godz. 18:13 260393
Mnie tam wygłupy Gekkona na początku drażniły, ale teraz stały mi się już obojętne, gdyż jak widzę, to on już nic nowego wymyśleć nie jest w stanie, a to, co jest łatwo przewidywalne, nie powinno nikogo bulwersować.
Dariusz Chętkowski 20 stycznia o godz. 18:13 260393
Generalnie – Moim zdaniem, to największym problemem polskiej a generalnie współczesnej szkoły jest to, że w realnym kapitalizmie to nie empatia, chęć do współpracy i wzajemnej pomocy są najbardziej premiowanymi cechami osobowości, a tylko skrajny materializm w sensie gromadzenia dóbr materialnych oraz takie negatywne cechy osobowości jak przede wszystkim egoizm (samolubstwo) oraz łapczywość, pazerność, pożądliwość, skąpstwo, sknerstwo, zaborczość, zachłanność, żarłoczność i żądza posiadania dóbr materialnych. Niestety, ale mocno negatywny udział w takim a nie innym kształtowaniu osobowości młodych ludzi ma tu szkoła, stawiając na rywalizację, która przecież od początku jest niesprawiedliwa (unfair), gdyż przystępują do niej uczniowie o bardzo zróżnicowanym poziomie inteligencji i wiedzy, a system arbitralnych ocen, stosowany przez nauczycieli, powoduje, że uczniowie widzą całą tę rywalizację jako niesprawiedliwą (unfair), a więc nie mają oni oporów moralnych w poprawianiu swojej pozycji konkurencyjnej w tejże od początku niesprawiedliwej rywalizacji przy pomocy takich wątpliwych moralnie metod jak np. ściąganie czy też lizusostwo (w tym też donoszenie do nauczycieli na innych uczniów). Polecam tu „wiecznie aktualną” powieść „Limes inferior” Janusza A. Zajdla, opisującą społeczeństwo, które opiera się na podziale na siedem klas społecznych, oznaczonymi cyframi od zera do sześciu, w zależności od wyniku testów na inteligencję. Klasa najniższa oznaczona jest numerem 6 a klasa najwyższa – numerem 0. W społeczeństwie takim wyłoniły się więc, i to zupełne naturalnie, nielegalne profesje, związane z przenoszeniem osób pomiędzy klasami. Wśród nich można znaleźć przed wszystkim tzw. lifterów, czyli osoby, które za odpowiednią opłatą pomagają ludziom, za pomocą różnych wymyślnych sposobów, w przejściu testów na inteligencję, co pozwala im na przejście do wyższej klasy społecznej („lifting”) i korzystane z dobrodziejstw przynależności do owej wyższej klasy społecznej. Co więcej, to wśród „zerowców” można wyróżnić „podzerowców” oraz „nadzerowców”. Ci drudzy sprawują faktyczną władzę nad ludnością, a w rzeczywistości klasy od szóstej do zerowej znajdują się poniżej poziomu zero, czyli dolnej granicy (tytułowej ‘limes inferior’) wzorcowego poziomu inteligencji (czyli 100 w obecnych testach na tzw. IQ). „Nadzerowcy” to są zaś osoby, które go przekroczyły, a wśród nich również można wyróżnić (pod)klasy, które określa się jako zero podwójne, potrójne i tak dalej. Informacje te nie są jednak podane do obiegu publicznego.
Dariusz Chętkowski
20 stycznia o godz. 18:13
–
Dziękuję za darowanie życia.
A ja bym był za inna, edukacyjną opcją, co do planowania (sic!) usuwania postów.
Proszę więc usuwać, jak najbardziej, POSTY które ŁAMIĄ REGULAMIN.
Takich postów jest tu więcej, niż na jakimkolwiek innym (poza EP) blogiem i żadnego z nich nie przysłał Gekko.
To regulamin jest instancją wykluczającą publikację, a nie wola czy sympatie blogerów czy komentatorów.
Oczywiście – w cywilizcji europejskiej, powiedzmy, która to nie tylko wolność reguluje, ale jeszcze jest rozumiana i prestrzegana.
Bardzo natomiast proszę o usuwanie z tytultury gekkona. Mój nick brzmi nie bez powodu: Gekko (bo to od nazwiska) i w ramach unikania nieludzkiej depersonalizacji wolałbym mieć wyłączność na kierowanie jej ku sobie.
I wreszcie, oczywiście, wdzięczność ocalającemu mi życie blogowe nie pozwala mi skomentować insynuacji, jakobym miał możność i zamiar czy historię personalizacji zjadliwej krytyki i skupiania jej na czyjejś „klacie”.
O ile nie chodzi o wirtualną klatę podmiotu lirycznego przecież (jak słusznie zauważono na blogu) zawartego we wpisach umieszczanych pod hasłem: Dariusz Chętkowski.
Podmiot dla krytyka to przecież wobec tekstu, nie osoby liryka.
I jeszcze jedno: każdy nauczyciel który zechce być może się tu wpisać tekstem uzasadniającym to miano, mógł (bywało) i może liczyć na wyrazy szacunku z mojej strony.
Powtarzam dla jasności raz jeszcze: nauczyciel.
Reszta w rękach regulaminu i sumieniu Podmiotu Lirycznego.
–
Myślę, że tekst https://kobieta.onet.pl/list-od-nauczyciela-lamistrajka/2mx4pcx jest zmyślony. Ta nauczycielka nie istnieje. Wiele szczegółów podanych w tekście jest nierealnych.
Teraz każdy może napisać wszystko, nie weryfikuje się tego. Może być też tak, że działa na zlecenie partii politycznej – tak jak tutaj „Gekko” czy „JohnKowalski”, którzy wyraźnie piszą na zlecenie PiS. Są po prostu „trolami” i biorą za to wynagrodzenie. Wiem, że to brzmi arbitralnie, ale średnio inteligentny (IQ 100) po analizie ich wypowiedzi, łatwo dojdzie do takiego wniosku.
Oczywiście gospodarz to rozumie i nie zamierza ich wpisów usuwać dopóki nie są prymitywne.
Popieram Belferxxx – testy zabijają w dzieciach zdolność do rozumienia matematyki. Nie można dzieciakom pokazać metod. Liczy się A, B, C lub D. Czego to ma uczyć ? Ma podnosić średnią, ale nie robi tego, bo prawdopodobieństwo rządzi się swoimi prawami, zwłaszcza, że testy mają wersję I i wersję II, a nie wiadomo kto ma którą. Natomiast zaoszczędzają czas. Może sprawdzać komputer i ludziom nie trzeba płacić. Jak z tego zrobić ewaluację ? Raczej opiera się to o fikcję.
Bez pieniędzy nie ma dobrej edukacji. Ale gdy nauczyciele są poddawani selekcji negatywnej, to nie pomogą żadne pieniądze.
Konfundujący koment
–
Dostrzeżenie (cyt.) >”Gekko” piszącego na zlecenie PiS posty nie na tyle prymitywne, by czytelnik o IQ 100 łatwo doszedł do takiego wniosku<, to z pewnością kompetencja poznawcza wyjaśniająca że rola testów w pracy nauczyciela polega na wskazaniu uczniom czy mają wykuć "a" czy "b".
Wszystko wygląda na głos wpierający deformę (proszę uważnie odczytać przekaz tkwiący w powyższym cytacie).
–
Gospodarzu: szacunek czy psikus? 😉
–
Kwant25 20 stycznia o godz. 19:23 260398
Ty albo nie czytasz moich wpisów, albo też nic z nich nie zrozumiałeś, skoro twierdzisz, że ja wyraźnie piszę na zlecenie PiS. Przecież człowiek średnio (a nawet i nieco mniej niż średnio) inteligentny, po nawet bardzo pobieżnej analizie moich wypowiedzi, łatwo dojdzie do wniosku, że ja nie mogę być zwolennikiem a szczególnie zaś agentem PiS-u, skoro ostro krytykuję polską rzeczywistość, w tym szczególnie klerykalizm we władzach a nade wszystko kapitalizm, który uważam za najważniejszą przyczynę wszelkiego zła, które obserwujemy w Polsce i to nie tylko od czasu dojścia PiS-u do władzy, ale od roku 1989.
Natomiast insynuując, że jestem trollem i że biorę za to trollowanie na rzecz PiS-u wynagrodzenie, popełniasz występek zwany zniesławieniem, a więc jeśli nie odwołasz tych, jakże krzywdzących mnie insynuacji, to będę musiał wystąpić do odpowiednich władz o ujawnienie mi twoich personaliów, abym mógł ci wytoczyć proces o zniesławienie.
Z kolei testy są JEDYNĄ OBIEKTYWNĄ metodą oceny poziomu wiedzy uczniów i jako takie spełniają one bardzo ważną rolę w procesie nauczania. Inne, arbitralne metody oceny wiedzy uczniów, są zaś wręcz szkodliwe, jako że błędna, myląca informacja jest jeszcze gorsza niż jej brak. Testy nie są oczywiście idealne, ale jest to, jak dotąd, najlepsza, najbardziej sprawiedliwa gdyż najbardziej obiektywna metoda oceny wiedzy uczniów i studentów.
Piszesz też, że bez pieniędzy nie ma dobrej edukacji. Ale nie piszesz, skąd wziąć te pieniądze? W krótkim okresie czasu (a tylko ten nas interesuje, gdyż jak to dawno temu stwierdził Keynes, w dłuższym okresie czasu wszyscy będziemy martwi) oznacza to bowiem zabranie komu innemu, ale komu? Kościołowi? Ostro sprzeciwią się temu fanatyczne dewotki i dewoci, a tych u nas przecież nie brakuje. Służbie zdrowia? To spowoduje masowe protesty milionów Polaków. Emerytom i rencistom? Ale tych też są w Polsce miliony. Policji? Na to rząd z oczywistych powodów nie pójdzie, podobnie jak w przypadku próby redukcji wydatków na wojsko, gdyż czym jest rząd bez wojska i policji? Niczym.
Piszesz też o negatywnej selekcji do zawodu nauczycielskiego, ale taka jest przecież natura realnego kapitalizmu, ze najbardziej doceniani są w nim finansowo i prestiżowo rożnego rodzaju celebryci, na ogół „gwiazdy” filmu i telewizji, sportowcy, a szczególnie kopacze okrągłej (u nas) czy też owalnej (USA, Australia, Nowa Zelandia, RPA etc.) piłki, lichwiarze czyli bankierzy oraz różnego rodzaju cwaniacy i krętacze zwani eufemistycznie „przedsiębiorcami” albo „biznesmenami”. W skrajnie materialistycznym świecie realnego kapitalizmu nie ma bowiem miejsca na szacunek dla takich społecznie bardzo użytecznych zawodów jak zawód nauczyciela.
I powiedz mi na koniec, co ja tu napisałem takiego, co zgodne byłoby z linią polityczną PiS-u – partii wyraźnie klerykalnej i pro-kapitalistycznej?
Znalezione w sieci:
Wojciech Ginalski
Wojciech Ginalski
A jak umarł Pan bogaty
To mu nieśli wieńce, kwiaty
Order dali mu po śmierci
By mu złocił się na piersi
A jak umarł chłop z fabryki
Nie płakali, bo był nikim
Odszkodowań nie ma wtedy
Trumnę trzeba brać na kredyt
A jak padło dziecko z głodu
Nie ruszyło to narodu
Dalej po bogaczu kwilił
Taki to był nastrój chwili…Po bogactwie cień zostaje
I choć śmierć nasz grosz wydaje
Nie kupimy skrawka nieba
Na niego zasłużyć trzeba…
Optymatyk 20 stycznia o godz. 20:51 260401
Doskonałe!
Optymatyk 20 stycznia o godz. 20:51 260401
Dodam tylko:
A jak umarł aferzysta,
Taka zwykła ludzka glista,
To się zbiegły prezydenty,
Każdy z nich mocno nadęty.
Odprawiali wielkie modły,
Chociaż nie był tego godny.
I z przepychem go chowali,
Choć to nie był człek ze stali.
On był tylko z plasteliny,
Dużo też w tym naszej winy.
Że my na to pozwalamy,
Chociaż z tego nic nie mamy.
Kwant,
Tych testów to bym tak od razu nie wyrzucał do śmietnika. Sprawdzają elementarną sprawność rachunkową na poziomie matematyki stosowanej, np. obliczanie powierzchni ścian w pokoju czy przeliczania cen brutto na netto. Wszyscy chcielibyśmy uczyć geniuszy, o ile ci geniusze są na tyle młodzi, że wciąż gasimy ich wiedzą i doświadczeniem, niemniej uczymy wszystkich, którymi obdarzył nas los i komisja rekrutacyjna.
Weźmy na przykład Gospodarza, czyli nauczanie j. polskiego. Gospodarz, mimo że pracuje w jednym z najlepszych liceów w dużym mieście akademickim, miał do czynienia nie tylko z młodzieżą uzdolnioną filologicznie, ale i tą drugą, której deficyt w pojmowaniu świata,a więc i lektur, może równać się tylko ich talentowi do matematyki czy chemii. Czy każdy z uczniów Gospodarza, mimo najlepszych chęci ucznia i nauczyciela, będzie w stanie napisać bez wstydu i strachu maturalną rozprawkę?
Gospodarza jedna los doświadczył darem dodatkowym – doświadczeniem pracy w gimnazjum, a więc z całym przekrojem społeczeństwa, o ile było to normalne rejonowe gimnazjum. Czy Gospodarz uważa, że każde z tamtych dzieci w ciągu 3-4 lat nauki w szkole średniej dojrzeje psychicznie do rozprawki?
I teraz wracamy do podinlkowanych wypowiedzi nauczycieli. Anglista z linku nr 2 stwierdza, że nierzadko w 2 różnych klasach musi stosować 2 różne metody dydaktyczne, że metody te ewoluują też w czasie, wraz z rozwojem młodzieży (w ujęciu Eulerowskim, czyli nieruchomy obserwtor spogląda na rzekę czasu) i samego nauczyciela (w ujęciu Lagranżanowskim, czyli z perspektywy obserwatora unoszonego tą rzeką).
Geniuszom testy są nie potrzebne. Jednak uczymy wszystkich i być może od niektórych nie da się wymagać więcej, niż prostych testów. Niemniej, ani nieumiejętność napisania rozprawki, ani rozwiązania zagadnienia staczania się walców po równi pochyłej, nie powinny zamykać drzwi do dalszej edukacji, ani do większości pozycji społecznych.
„Niepotrzebne” (ale wstyd!).
Płynna Rzeczywistość
21 stycznia o godz. 0:06
–
Testy na ludzie.
Nie ma co się biedzić nad dysputą, czy koło jest graniaste, czy kolczaste.
Testy są narzędziem, które można zarówno wyciupać ciupazecką, jak i uczynić użytecznymi. Mogą służyć zarówno opresji i tępocie, jak i być pomocą nauczyciela uczącego (jak homo+sapiens) i wsparciem ucznia poznawczego. Użycie testów tak dobrych, jak i złych można powierzyć golibrodzie jak i małpie (identycznie jak brzytwę). Szkoła publiczna, jak urząd gminy, przychodnia, szpital czy posterunek to mogą być zakłady chronione poboru pensji dla kumotrów, walczące z petentami, jak i instytucje samorządowe spełniające ważne cele społeczne…
Wszystko, cała wolność i cywilizacja jest w demokracji w rękach ludu. Żadne narzędzie cywilizacji darowanej, a nie wypracowanej, nie jest i nie będzie lepsze, niż łapka ludu co nim operuje w ramach horyzontów własnego światopoglądu i mentalności.
A tymczasem, szkoły publicznie przedpłacone zapełnia lud, samonominowany do etatów z tytułu wykluczenia cywilizacyjnego w innej roli. I o tym właśnie mówią testy w komentarzach ludu, stanowiąc corpus delicti diagnozy.
Płynna Rzeczywistość
21 stycznia o godz. 0:06 260404
W słabej klasie ucznia, który ma piątkę inni uczniowie też nazywają geniuszem. Ile to ma wspólnego ze znaczeniem słowa „geniusz” – oceń sam. Z drugiej strony, uczniów uzdolnionych matematycznie jest mało w odniesieniu do populacji. Raczej wręcz przeciwnie, muszą włożyć wiele wysiłku, aby opanować materiał. Testy pozwalają na nasze samozadowolenie, a jednak zdają. Tylko, test wygląda tak – 15 pytań zamkniętych, 6 otwartych (ostatni próbny dla ośmioklasistów). Średni wynik – mniej niż 50%, a norma wymagań na dopuszczający – 30%. Co nam mówi ten wynik – nic. Gdyby się temu przyjrzeć szczegółowo – uczeń, który nie zna tabliczki mnożenia ma punkt z zadania wymagającego najwięcej obliczeń w części zamkniętej, a nie podjął nawet próby rozwiązania dowolnego zadania z części otwartej. Większość uczniów nie ma żadnych obliczeń w miejscach przeznaczonych do obliczeń w części zamkniętej, a w części otwartej – szkoda, że ze względu na RODO nie mogę przytoczyć. Jednak średni wynik jest pozytywny.
Teraz, jeśli chodzi o geniuszów – cytuję treść jednego z zadań : „Na zajęcia sportowe zapisanych jest 37 osób. Uzasadnij, że w tej grupie są co najmniej 4 osoby, które urodziły się w tym samym miesiącu.”
Każdy z uczniów, którzy podjęli próbę, stwierdził, że to prawda. Ale jakość uzasadnień zwala z nóg. Brak umiejętności argumentacji. Czy w takim razie zadanie było dla geniuszów, czy wobec nawału testów argumentacji się nie uczy ?
JohnKowalsky
20 stycznia o godz. 20:38 260400
Przytoczone wyżej wierszyki wymieniane z Optymatykiem mówią – wyrżnąć elitę, zostawić zwykłych ludzi i mnie. Rodem – z Czerwonych Khmerów.
Płynna Rzeczywistość 21 stycznia o godz. 0:06 260404
Bardzo ładnie i generalnie zgoda, ale przecież dobrze wiemy ze szczególnej teorii względności Einsteina oraz prac Lorezna, Michelsona i Minkowskiego, że nie ma takiego zwierzęcia jak nieruchomy obserwator, a testy przydają się czasem, aby wykryć geniusza – np. przypadek Stanisława Lema. Wyniki badań nad inteligencją uczniów, przeprowadzone przez przedwojenne polskie władze oświatowe, wykazały bowiem. że był on najinteligentniejszym dzieckiem w południowej Polsce jak nie w całej ówczesnej Polsce („W kilka lat po drugiej wojnie światowej od pewnego starszego człowieka zajmującego jakieś stanowisko w przedwojennym szkolnictwie dowiedziałem się, że kiedy zbadano iloraz inteligencji (IQ) wszystkich uczniów gimnazjów – musiało być to w roku 1936 lub 1937 – uzyskałem 180 punktów i – wedle słów tego człowieka – byłem najinteligentniejszym dzieckiem w całej południowej Polsce. Przed wojną nie miałem o tym pojęcia, wyników badań nie ujawniono. W każdym razie w tym sensie stanowiłem już jakiś wyjątek od powszechnej przeciętnej. Jednak w żadnej mierze wysoki iloraz inteligencji nie mógł okazać się pomocny w przeżyciu niemieckiej okupacji na terenie Generalnej Guberni” – Stanisław Lem „Mein Leben” – po polsku „Przypadek i ład” na podstawie witryny LEM.PL, tłumaczenie Tomasza Lema).
Inną zaś sprawą, to jest to, co my później z tymi geniuszami robimy – najczęściej ich marnujemy, nawet w przypadku Stanisława Lema, który był zbyt genialny, aby dać się wcisnąć w wąskie, sztywne ramy ówczesnego powojennego (tak samo zresztą jak przedwojennego i dzisiejszego) UJ. Na szczęście Lem był takim geniuszem, który miał głowę do interesów, a więc zrobił on światową karierę w innej dziedzinie, ale sporo geniuszów, szczególnie zaś matematycznych, nie ma tej Lemowskiej głowy do interesów i kończy w realnym kapitalizmie tak jak np. Grigorij Jakowlewicz Perelman – geniusz który wykazał w roku 2002 prawdziwość fundamentalnej dla matematyki hipotezy Poincarégo, nad której dowodem liczni wybitni matematycy pracowali przez prawie 100 lat, ale który już w roku 2005 porzucił stanowisko pracownika naukowego, odszedł z Instytutu w którym pracował i praktycznie całkowicie zerwał kontakty z kolegami. Od tamtej pory nie wykazywał on zainteresowania karierą naukową a obecnie mieszka on wraz z matką w Sankt Petersburgu, w niewielkim mieszkaniu w bloku, prowadzi ascetyczny tryb życia i unika kontaktów z mediami.
Uważam też, że nieumiejętność napisania rozprawki podobającej się szkolnym polonistom nie powinna zamykać drzwi do dalszej edukacji ani też do ogromnej większości pozycji społecznych, ale nieumiejętność rozwiązania prostego zagadnienia z matematyki czy fizyki już tak, gdyż dowodzi poważnych braków w umiejętności logicznego i abstrakcyjnego myślenia, co naturalnie prowadzi do wiary w gusła, zabobony i inne, jakże szkodliwe społecznie i indywidualnie, religijne przesądy, a co widzimy choćby po intelektualnym poziomie (a raczej jego braku) naszej obecnej czy też przedwojennej klasy politycznej.
„Co nam mówi ten wynik – nic”
–
No właśnie.
Wynik pracy edukacyjnej to nic, chyba że geniusz sam się edukacją popisze w teście…
Jak może być nauczycielem ktoś (nie mam na myśli akurat autora tekstu cytowanego, bo to jedynie naturalistyczna ilustracja pejzażu) kto nie pojmuje, że przedstawia wynik własnej pracy edukacyjnej przy użyciu danego narzędzia?
Bo to właśnie mierzą testy.
Np., jak w przykładzie, że uczeń może w wyniku takiego uczenia (!) nie znać tabliczki mnożenia, nie umieć lub ominąć konieczność argumentacji, ale znać właściwe odpowiedzi na pytania (tam, gdzie to do wykucia możliwe).
Prowadzący taki proceder nie posiada się ze zdumienia, co wynika z jego pracy, i szuka geniusza, jak Alicja po drugiej stronie lustra…
Rany boskie.
–
Nb. czy naprawdę blog musi ujawniać deficyty zawodowe dyskwalifikujące, a szukający oświaty zawodowej doprawdy robią to (i to nieświadomie niekompetetntnie) po latach etatowania na …blogach?
Chyba zaczynam rozumieć (wężykiem…), dlaczego wygodniej pisać o problemach z pokoi nauczycielskich, związkach i opresyjnych rodzicach…
Ech, wygoda, imperatyw kategoryczny sukcesów społecznych!
Gekko
21 stycznia o godz. 8:45 260406
Siebie jednak wyłącz z ludu, nie oceniaj się aż tak nisko.
Gekko
21 stycznia o godz. 9:55 260409
Z ręką na sercu – znasz tabliczkę mnożenia ?
Zrób uliczną sondę – przepytaj przechodniów, zwłaszcza młodych.
Zrób wywiad z dowolnym nauczycielem matematyki, ale koniecznie państwowej i podstawowej, co zrobić z uczniem, który nie zna tabliczki mnożenia ?
Zamordowanego prezydenta już w 2001 nękała prokuratura: „atakowany prokuraturą.”
Ale kto wtedy rządził? Marsjanie!!!
https://dorzeczy.pl/kraj/90838/pawel-zostal-sam-bo-platforma-zrobila-glupstwo-prezydent-sopotu-o-adamowiczu.html
Kwant25 21 stycznia o godz. 9:18 260407
Rozwiązanie zadania o tych 37 osobach polega na przydzielaniu losowo każdej z nich do jednego z 12 możliwych miesięcy, a więc dla 37 osób musi się znaleźć co najmniej jeden miesiąc, w którym urodziłyby się owe 4 osoby, ale teoretycznie, to wszystkie one mogły się przecież urodzić w tym samym miesiącu, choć prawdopodobieństwo tego jest oczywiście znikomo małe, a o czym dalej. Dla 12 osób jest to bowiem tylko co najmniej 1 osoba, która urodziła się w tym samym miesiącu co inna osoba z tej grupy, dla 24 osób mamy co najmniej 2 takie osoby a dla 36 osób mamy co najmniej 3 takie osoby (zakładam tu najmniej prawdopodobny rozkład miesięcy, czyli że w każdym miesiącu mamy urodzonych tyle samo osób). Tak więc osoba o numerze 37 musi mieć miesiąc urodzenia taki sam, jak poprzedzające ją 3 inne osoby. Teoretycznie, to już w grupie 4 osób możemy mieć bowiem 4 osoby urodzone w tym samym miesiącu, ale prawdopodobieństwo jest tu znikome – rzędu 1/12 mnożone przez siebie 4 razy czyli 1/20736 a więc zaledwie ok. 0,00005 – tylko o jeden rząd wielkości większe niż trafienie szóstki w totka (Duży Lotek), które wynosi 1/13983816 czyli ok. 0,000007. Zadanie to nie ma więc w zasadzie sensu i nie jest ono fair, gdyż pytanie jest podchwytliwe i niejasno sformułowane oraz zdecydowanie za trudne dla uczniów, chyba, z chodziło tu o wykrycie geniuszy matematycznych.
Natomiast z moich i Optymatyka wierszyków NIE wynika, że należy „wyrżnąć” ową elitę, jako że z tego, że są one na tragicznie wręcz niskim poziomie moralnym i intelektualnym, NIE wynika że trzeba je od razu „wyrżnąć”, a tylko to, że należy jak najszybciej odsunąć je od władzy. Ja osobiście proponowałbym tu banicję, np. do Watykanu, Berlina, Waszyngtonu czy Brukseli, nie wspominając tu już pewnej bliskowschodniej stolicy, aby nie zostać posądzonym o tzw. antysemityzm.
Kwant25 21 stycznia o godz. 9:18 260407
Przecież ja się tu biję w moje własne piersi:
„Dużo też w tym naszej winy:
Że my na to pozwalamy,
Chociaż z tego nic nie mamy.”
A tymczasem:
Międzynarodowa organizacja humanitarna Oxfam wzywa światowe rządy do podniesienia podatków dla najbogatszych. Argumentuje, że 26 najbardziej majętnych ludzi świata posiada tyle, co połowa ludzkości. Tuż przed rozpoczęciem konferencji ekonomicznej w szwajcarskim Davos organizacja humanitarna Oxfam opublikowała raport dotyczący nierówności społecznych. Eksperci obliczyli, że 26 najbogatszych ludzi świata posiada majątek warty tyle, ile posiada połowa ludzkości. Oxfam podaje konkretne przykłady. Majątek Jeffa Bezzosa, najbogatszego człowieka na ziemi – właściciela Amazona - zwiększył się do 112 mld dol. Średnio każdy z 26 spośród najbogatszych miliarderów powiększał swój majątek o 2,5 mld dolarów dziennie. Miliarderzy zyskują coraz więcej, a w tym samym czasie połowa mieszkańców globu straciła. W minionym roku ich majątek zmniejszył się średnio o 11%.
Sposób, w jaki zorganizowaliśmy nasze gospodarki sprawia, że bogactwo dotyczy nielicznej, uprzywilejowanej grupy, podczas gdy miliony osób ledwie sobie radzą. Kobiety wciąż umierają z powodu braku należytej opieki położniczej, dzieciom odmawia się edukacji, która pozwoliłaby im wyjść z ubóstwa. Nie musi tak być. Na świecie jest dostatecznie dużo zasobów, by dać wszystkim szansę – stwierdził Matthew Spencer z Oxfam cytowany przez „Guardiana”. Wyliczył, że na całym świecie aż 262 mln dzieci nie chodzi do szkół. Rządy powinny więc zadbać o to, by z odpowiednio wysokich podatków finansować bezpłatne usługi publiczne, które mogą nie tylko ratować ludzie życie, ale znacząco je odmienić. Winnie Byanyima, szefowa organizacji, używa jeszcze mocniejszych słów: Ludzie na całym świecie są wściekli i sfrustrowani. Kontrast pomiędzy najbogatszymi i najbiedniejszymi utrzymuje się od dekad. Pomiędzy rokiem 1980 a 2016 najbiedniejsze 50% ludzkości otrzymało zaledwie 12% z globalnego wzrostu dochodów. Tymczasem 1% najbogatszych osób otrzymał z tej samej puli aż 27% tego wzrostu bogactwa.
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24383778,26-bogaczy-ma-majatek-warty-tyle-ile-posiada-polowa-ludzkosci.html#a=90&c=145&s=BoxBizMT
kwant25
21 stycznia o godz. 10:14
–
Odpowiem bez serca z ręką, tylko szczerze i z pewną niesmiałością.
Znam tabliczkę mnożenia, nauczył mnie moj ojciec, pomimo prób szkoły bym ją wykuł.
Od wielu lat nie spotkałem nikogo <35l. kto znałby tabliczkę mnożenia (dodam dla nauczycieli że: ani samo słowo, ani na pamięć). Zwykle takie osoby edukują mnie przy słowie: tabliczka, że tablety wyszły z mody.
Na tej podstawie oceniam wynik edukacyjny szkół.
Tylko po co komu tabliczka mnożenia na pedagogice?
–
– – –
Podatki dla najbogatszych naturalnie powinny być podniesione od najbiedniejszych.
Wtedy wszyscy będą państwo, a lud – władza.
– – –
Uczmy się. Amen.
–
Gekko 21 stycznia o godz. 11:01 260416
Pytasz się, po co komu tabliczka mnożenia na pedagogice? Aby mnożyć swoje błędy – obecne, dawne i przyszłe. ;-)
Gekko 21 stycznia o godz. 11:07 260417 😉
Z cyklu: uczmy się, test wiedzy – ile palców ma naukowiec?
„…Wyliczył, że na całym świecie aż 262 mln…”
–
Kurde, a ja umiem liczyć tylko do miliona.
To dlatego nauka jest wiarygodna, że ma setki milionów w małym palcu, a palców u naukowca więcej niż słonych w biedronce…
Jak lud umie czytać i kleić wydzieranki, żadnej nauce się nie oprze…
Errata do mojego komentarza z 21 stycznia o godz. 10:44 260413:
Dla 13 osób jest to bowiem tylko co najmniej 1 osoba, która urodziła się w tym samym miesiącu co inna osoba z tej grupy.
Gekko 21 stycznia o godz. 11:12 260420
Ja tu nic śmieszego nie zauważyłem, a wręcz przeciwnie. 🙁
Gekko 21 stycznia o godz. 11:12 260420
Statystyczny naukowiec ma 10 palców u rąk i tyle samo u nóg. Średnia ma tu sens, zupełnie inaczej jak w przypadku średnich zarobków w Polsce.
Errata do erraty:
Dla 12 osób jest to bowiem tylko co najmniej 1 osoba, która urodziła się w tym samym miesiącu co inna osoba z tej grupy, dla 13 do 24 osób mamy co najmniej 2 takie osoby a dla 25 do 36 osób mamy co najmniej 3 takie osoby, a więc dla 37 osób mamy co najmniej 4 takie osoby. Coś ten klimat nie sprzyja dziś myśleniu…
Z ciekawości zajrzałem do Wujka Gugla, ale nie znalazł mi On żadnych prostych rozwiązań tej zagadki matematycznej, a właściwie logicznej. Ja bym to wyjaśnił więc tak: mamy 12 miesięcy w roku, a więc na początek, dla ułatwienia rachunków, przyjmijmy grupę 36-osobową. Jeżeli w najmniej prawdopodobnym przypadku, czyli że każdym miesiącu mamy taką samą liczbę urodzonych w nim osób, to przypada ich po 3 na każdy miesiąc, a w praktyce w niektórych miesiącach będziemy mieć na ogół więcej niż 3 osoby (maksimum 36) a w innych mniej niż 3 osoby (w ekstremalnym przypadku 0). Dla 1 więcej osoby, czyli dla grupy 37 osób, będą to więc co najmniej 4 osoby, które urodziły się w tym samym miesiącu co inna osoba z tej grupy.
Kącik humoru z ponuru.
–
„Statystyczny naukowiec ma 10 palców u rąk i tyle samo u nóg. Tymczasem 1% najbogatszych osób otrzymał z tej samej puli aż 27% tego wzrostu bogactwa. Ja tu nic śmieszego nie zauważyłem, a wręcz przeciwnie. Coś ten klimat nie sprzyja dziś myśleniu…”
–
No, znieczulica… ( 😉 )
Gekko 21 stycznia o godz. 12:10 260426
Pomyliłeś pulę palców z pulą bogactwa, 😉 Palce są podzielone równo, bogactwo zaś NIE. Und da liegt der Hund begraben…
O co, do ośmiu tysięcy beczek kiszonych ziemniaków, chodzi? Aresztowano szefa ochrony z Gdańska, który podrzucił policji identyfikator „Media”, jakim niby miał się posłużyć morderca?
Przepraszam pana autora bloga, że takie rzeczy tu wypisuję, ale cała „Polityka” miłosiernie bez litości cenzuruje, pan autor bloga to przedostatni Mohikanin niecenzurujący, ale – przypuszczam – że autora zmuszą – w imię mowy miłości – stosować nienawistną cenzurę bezlitosną.
Ontario
Poczytaj sobie chłopie (w podwójnym znaczeniu) coś o zamachu ma Kennedy’ego czy Palme a nawet na „naszego” Papałę, a zobaczysz, że to się zawsze odbywa w ten sam sposób, czyli że mnoży się fałszywe tropy, podkłada fałszywe dowody, aresztuje nie tych co trzeba ludzi etc. aby tylko ukryć prawdziwych sprawców danej zbrodni. Przecież tzw. specsłużby oraz policja, prokuratura i sądy mają za zadanie ochronę elit władzy i utrzymanie status quo, a nie poszukiwanie prawdy, w tym znalezienie prawdziwych zabójców byłego prezydenta miasta Gdańska.
@JK
Poszukaj pod „zasada szufladkowa Dirichleta” … 😉
Pamiętajmy też, że praktycznie to nikt z osób będących na szczytach wladzy, czy to państwowej czy samorządowej, nie ma czystego konta, a więc śledztwa w przypadku zamachów na takie osoby (VIPs) z reguły nie przynoszą uczciwego rezultatu, gdyż wchodzą tu w grę interesy bardzo wpływowych osób. Nawet w przypadku zamachu na Narutowicza skazano tylko „ślepy miecz”, a nie „rękę”, która stała za tym zamachem, a o prawdziwych sprawcach zamachów na Kennedy’ego, Palme czy nawet na Papałę nic pewnego nie wiemy i zapewne nigdy się nie dowiemy i tak samo będzie najprawdopodobniej w przypadku Adamowicza – skaże się znów tylko ów „ślepy miecz”, zgodnie z wyrokiem już zresztą wydanym przez Prezesa i Ministra przy pełnej aprobacie Premiera i Prezydenta RP, Prezesa Sądu Najwyższego oraz opozycji parlamentarnej i usłużnych im POPiS-owskich mediów – od „Wyborczej”, „Polityki” i TVN aż po „Nasz Dziennik” czy też TVP.
Belferxxx 21 stycznia o godz. 13:20 260430
A skąd to dzieci miały by znać? Jest to w programie nauczania podstawówki czy nawet szkoły średniej? Co przeciętny człek nawet po studiach, rozumie z poniższego:
Jeżeli zbiór X = X1 ∪ X2 ∪ .., ∪ Xk liczy n elementów, gdzie n > kto któryś ze zbiorów Xi (i ∈{1 ,…, k} musi zawierać co najmniej dwa elementy.
Albo jeszcze lepiej:
Jeżeli moc zbioru X wynosi n, a zbioru Y – m i n > m, to nie istnieje funkcja różnowartościowa ze zbioru X do zbioru Y.
Mnie wystarczyło logiczne rozumowanie. Nie potrzebuję matematycznego dowodu na to, że 1+1=2. Empiryczny dowód mi tu całkowicie wystarcza…
Powinno być:
Jeżeli zbiór X = X1 ∪ X2 ∪ .., ∪ Xk liczy n elementów, gdzie n > k to któryś ze zbiorów Xi (i ∈{1 ,…, k} musi zawierać co najmniej dwa elementy.
JohnKowalsky
21 stycznia o godz. 13:56 260432
Specjalnie dla ciebie :
Zasada szufladkowa Dirichleta – bardzo intuicyjne , a zarazem bardzo skuteczne narzędzie pozwalające rozwiązywać wiele różnorodnych problemów matematycznych . Idea jest bardzo prosta :
„Jeżeli umieszczamy więcej niż n królików w n klatkach , to co najmniej w jednej klatce musi się znaleźć więcej niż jeden królik „.
Kwant25 21 stycznia o godz. 14:13 260434
Napisałeś, że „jeżeli umieszczamy więcej niż n królików w n klatkach , to co najmniej w jednej klatce musi się znaleźć więcej niż jeden królik”. Otóż NIE zawsze. Jeśli bowiem n = ∞, czyli że mamy do dyspozycji nieskończoną plus dowolnie wielka liczba ilość królików i nieskończoną ilość klatek (a więc królików jest więcej niż klatek dla nich), to w ŻADNEJ klatce NIE znajdzie się więcej niż jeden królik mimo iż królików jest więcej niż klatek – tzw. paradoks Hilberta (Grand Hotelu lub hotelu Hilberta). W praktyce, to wystarczy nam kilka tysięcy królików i klatek dla nich przy relatywnie małej różnicy pomiędzy ilością królików i ilością klatek (rzędu paru albo kilku klatek dla kilku tysięcy królików), aby podczas tego umieszczania zdechło co najmniej tyle królików, że w żadnej klatce nie będzie musiał się mieścić więcej niż jeden królik. Jak widzisz, twój przykład nie wytrzymuje krytyki ani ze strony matematyki ani też ze strony tzw. zdrowego rozsądku („chłopskiego rozumu”, np. Ontaria), 😉
Najgorsza jest bowiem wiedza niepełna, fragmentaryczna albo wręcz błędna, jako iż dumnemu posiadaczowi takiej wiedzy wydaje się, że wie on wszytko, że wszystkie rozumy zjadł, gdy tymczasem, to tak naprawdę wie on mniej niż nic, gdyż wiedza niepełna albo wręcz błędna jest gorsza od jej braku, tak samo jak w przypadku informacji. Jeśli np. stoimy na rozdrożu i wiemy, że na jednej z dwóch dróg, które mamy do wyboru, grasują zbójcy, to mamy szansę 1 do 2 (50%) aby uniknąć owych zbójów wybierając drogę „na chybił trafił” czyli losowo, ale jeśli otrzymamy mylną informację, że zbójcy są na lewo gdy tymczasem grasują oni na prawo i wybieramy drogę na prawo, to ze 100% pewnością zostajemy ofiarą owych rozbójników… 🙁
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy portierem w Grand Hotelu, w którym jest nieskończona liczba pokoi. Wszystkie pokoje są już zajęte, gdy przychodzi do nas kolejny klient chcący wynająć pokój. Wydawałoby się, że sytuacja jest bez wyjścia i musimy klienta odprawić z kwitkiem. Na szczęście nasz hotel ma nieskończoną liczbę pokoi, więc możemy wykonać sprytny trik: klienta z pokoju numer 1 przekwaterujemy do pokoju nr 2, tego z pokoju nr 2 do pokoju nr 3, itd. Ogólnie można powiedzieć, że dokonujemy przekwaterowania klientów z pokojów n do pokojów n+1. W ten sposób wszyscy nasi wcześniejsi klienci mają gdzie mieszkać, a my mamy wolny pokój nr 1, do którego możemy zakwaterować naszego nowego gościa. Tak więc, mimo że hotel był pełen, znalazło się miejsce dla nowego klienta i żaden z gości nie musi dzielić pokoju z innym gościem.
Będąc portierem w naszym nieskończonym hotelu mamy jeszcze więcej możliwości. Nawet jeśli przyjedzie do nas nieskończona liczba autobusów z nieskończoną ilością klientów w każdym z nich, to nadal możemy ich wszystkich zakwaterować dokonując kolejnego, nieco bardziej złożonego triku z zamianami pokojów: najpierw trzeba opróżnić pokoje hotelowe z nieparzystym numerem poprzez chwilowe umieszczenie ich gości w np. autobusie nr 1. Klientów z autobusu nr 1 umieszczamy tymczasem w pokojach z numerami 3n, gdzie n to np. numery miejsc w autobusie (wszystkie te pokoje będą nieparzyste, czyli już wcześniej opróżnione). Potem umieszczamy klientów z autobusu 2 w pokojach o numerach 5n. Następny autobus pójdzie do pokojów 7n. Ogólnie, będziemy umieszczali klientów kolejnych autobusów w pokojach m(n)n, gdzie m(n) to kolejne liczby pierwsze. Potęgi liczb pierwszych większych od 2 są nieparzyste, a że zbiory kolejnych potęg liczb pierwszych są parami rozłączne, więc nie ma ryzyka, że poślemy nowych klientów do już zajętych pokojów. Wreszcie klientów, wcześniej wykwaterowanych z pokojów nieparzystych, wysyłamy do pokojów o numerach m(n+1)n i wszyscy są już rozlokowani a więc i żaden z gości nie musi dzielić pokoju z innym gościem. (Wikipedia)
@LK
Nie powtarzaj po podróżach Ijona Tichego Lema… 😉 Dzieci zajmują się zbiorami skończonymi !!!
Belferxxx 21 stycznia o godz. 18:17 260438
Czyżby? „Paul Erdös, wielki matematyk węgierski XX wieku, mówił, że Bóg ma taką księgę, w której są zapisane najdoskonalsze, tzn. najpiękniejsze dowody twierdzeń matematycznych i czasem tylko, w swej dobroci, pozwala nielicznym ujrzeć jej kawałek.. Jak pisał G.H.Hardy „nie ma na świecie miejsca dla brzydkiej matematyki”. Każdy, kto studiował matematykę, musiał zachwycić się niejednym dowodem, dostrzegając w nim niezwykłe piękno. (…) Każdy matematyk ma z pewnością takie swoje „najpiękniejsze” twierdzenie, które być może zadecydowało ostatecznie o jego przyszłości. Dowody z Księgi zaczyna się od niezwykle pięknego dowodu twierdzenia o nieskończoności zbioru liczb pierwszych. Dowód jest niezwykle krótki i zachwyca swoją prostotą. Przytoczę go w całości. Przypuśćmy, że istnieje tylko skończenie wiele liczb pierwszych: p1, . . . , pn. Weźmy liczbę N = p1 • . . . • pn + 1 i jej dzielnik pierwszy p. Żadna z liczb p1, . . . , pn nie jest dzielnikiem N (dzielenie daje resztę 1), ale p jest dzielnikiem N. Zatem liczba pierwsza p jest różna od każdej ze wszystkich liczb pierwszych p1, . . . , pn. Ta sprzeczność kończy dowód twierdzenia. Nie znam matematyka, który nie zachwyciłby się tym dowodem, widząc go po raz pierwszy. A przecież ten dowód jest tak prosty, że można go pokazać uczniom w szkole.” (s. 8-9)
„Dla nas, na przykład, oczywiste są — czasami paradoksalne — własności zbiorów nieskończonych; dla uczniów są one właśnie paradoksalne.” (s. 343)
„Zasada szufladkowa Dirichleta jest zasadą kombinatoryczną często używaną w rozwiązywaniu zadań olimpijskich. Spotykamy ją w trzech różnych postaciach. Najprostsza to:
• Mamy n szufladek i co najmniej n + 1 piłeczek. Piłeczki te wkładamy do szufladek.
Wtedy w co najmniej jednej szufladce znajdą się co najmniej dwie piłeczki.
Nieco ogólniejsza jest postać następująca:
• Mamy n szufladek i co najmniej mn+ 1 piłeczek. Piłeczki te wkładamy do szufladek.
Wtedy w co najmniej jednej szufladce znajdzie się co najmniej m + 1 piłeczek.
Wreszcie mamy nieskończoną postać tej zasady:
• Mamy n szufladek i nieskończenie wiele piłeczek. Piłeczki te wkładamy do szufladek.
Wtedy w co najmniej jednej szufladce znajdzie się nieskończenie wiele piłeczek.” (s. 364)
Mój komentarz: autor nie wspomniał tu, niestety, jakże przecież ciekawego, paradoksu Hilberta – a szkoda…:-(
Cytuję z dr. hab. Wojciech Guzicki „Rozszerzony program matematyki w gimnazjum” Warszawa: Ośrodek Rozwoju Edukacji, 2013, recenzent dr hab. Zbigniew Marciniak, prof. UW (publikacja powstała w ramach projektu „Opracowanie i wdrożenie kompleksowego systemu pracy z uczniem zdolnym”, współfinansowana przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego).
A tymczasem: „Nie chcę rewolucji światopoglądowej” – Trzaskowski na spotkaniu u abp. Nycza
(http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24377080,nie-chce-rewolucji-swiatopogladowej-trzaskowski-na-spotkaniu)
Opinie komentatorów:
- ateistazkrakowa20.01.2019, 08:13
No i po wyborach. Obiecałem jedno a robię drugie. A Bóg nie istnieje więc współpracujesz z oszustami.
- warszawianka20.01.2019, 11:18
Nie jestem parafianką i nie życzę sobie dalszego rozdawnictwa warszawskich gruntów na rzecz KK, qrcze, a podczas kampanii brzmiał tak wiarygodnie… Tak się dać nabrać, eh :
- manka20.01.2019, 10:30
PO juz włazi do dupy kościołowi. Polska nigdy nie będzie krajem świeckim, nowoczesnym. Polacy będą zawsze chodzić na msze, na lekcje religii i oglądać TVP. Koszmar.
- korcia198@wp.pl 19.01.2019, 20:43
no i juz Trzaskowskiemu rura mięknie za pól roku zapomni kto go wybrał, kościołek warszawski taki biedny działki pod kościoła nie może sobie kupić,jaka piękna grypsera przekazanie terenu, parafianie potrzebują pociech duchowych no to składka na działkę
- benia_k19.01.2019, 13:52
Na zdjęciu nie widać, czy Rafał cmoknął najprzewielebniejszego w pierścionek?
- katoliczek19.01.2019, 20:03
Towarzysz Nycz udzielił młodemu prezydentowi wykładu pt. Jak synu masz postępować z żądaniami kościoła. Młody prezydent zapewnił Nycza, że nadal bardzo mu odpowiada pozycja na kolanach. Tyle wiadomości dla warszawiaków, którzy głosowali na Trzaskowskiego sądząc, że wreszcie kościół zostanie odsunięty od koryta. Niestety, nie. Tak więc Trzaski dał po młodzieżowemu dzbana.
- rami19.01.2019, 18:51
Nie zagłosuję już nigdy więcej na Platformę.
Jakby jednego kuriozum pt. Schetyna było mało, to jeszcze to. Nikt nie wymaga od Trzaskowskiego jakiejś rewolucji, tylko zachowania zdrowej normalności. A ten staje przed Nyczem na baczność jak dzieciak z podstawówki
- wujek_zbyniu19.01.2019, 17:30
To biskup powinien iść z wizytą do Trzaskowskiego. Od razu widać, kto tu kim rządzi.
- borsuk25619.01.2019, 18:22
A dlaczego prezydent jechał do abp a nie na odwrót?
- Puczysta19.01.2019, 17:40
Zawiedziona nadzieja Polaków. Ci którzy oczekiwali dalszej zależności wasalnej od kleru głosowali na Jakiego, a Trzaskowski właśnie wbił nam nóż w plecy.
- MaxTrue19.01.2019, 17:19
Rafał, właśnie masz chcieć rewolucji światopoglądowej. To nie średniowiecze.
- havranek19.01.2019, 18:46
„Nie chcę rewolucji światopoglądowej” to szkoda, bo pańscy wyborcy jej chcą
- slydu??pa19.01.2019, 16:16
Rafał ogarnij się dopiero zacząłeś już taka wpadka Jak mawiał klasyk oddajcie Bogu co boskiego a państwo co państwowe
- Maciek_Trybuszewski19.01.2019, 13:00
Uczcie się dzieci jak prawicowy kandydat klęka przed kościołem.
-bardo1619.01.2019, 10:24
Następny z giętkim kręgosłupem, poddający się pod rządy KK.
A tymczasem: „Nie chcę rewolucji światopoglądowej” – Trzaskowski na spotkaniu u abp. Nycza
(http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24377080,nie-chce-rewolucji-swiatopogladowej-trzaskowski-na-spotkaniu)
Opinie komentatorów:
- ateistazkrakowa20.01.2019, 08:13
No i po wyborach. Obiecałem jedno a robię drugie. A Bóg nie istnieje więc współpracujesz z oszustami.
- warszawianka20.01.2019, 11:18
Nie jestem parafianką i nie życzę sobie dalszego rozdawnictwa warszawskich gruntów na rzecz KK, qrcze, a podczas kampanii brzmiał tak wiarygodnie… Tak się dać nabrać, eh :
- manka20.01.2019, 10:30
PO juz włazi do dupy kościołowi. Polska nigdy nie będzie krajem świeckim, nowoczesnym. Polacy będą zawsze chodzić na msze, na lekcje religii i oglądać TVP. Koszmar.
- korcia198atwp.pl 19.01.2019, 20:43
no i juz Trzaskowskiemu rura mięknie za pól roku zapomni kto go wybrał, kościołek warszawski taki biedny działki pod kościoła nie może sobie kupić,jaka piękna grypsera przekazanie terenu, parafianie potrzebują pociech duchowych no to składka na działkę
- benia_k19.01.2019, 13:52
Na zdjęciu nie widać, czy Rafał cmoknął najprzewielebniejszego w pierścionek?
- katoliczek19.01.2019, 20:03
Towarzysz Nycz udzielił młodemu prezydentowi wykładu pt. Jak synu masz postępować z żądaniami kościoła. Młody prezydent zapewnił Nycza, że nadal bardzo mu odpowiada pozycja na kolanach. Tyle wiadomości dla warszawiaków, którzy głosowali na Trzaskowskiego sądząc, że wreszcie kościół zostanie odsunięty od koryta. Niestety, nie. Tak więc Trzaski dał po młodzieżowemu dzbana.
- rami19.01.2019, 18:51
Nie zagłosuję już nigdy więcej na Platformę.
Jakby jednego kuriozum pt. Schetyna było mało, to jeszcze to. Nikt nie wymaga od Trzaskowskiego jakiejś rewolucji, tylko zachowania zdrowej normalności. A ten staje przed Nyczem na baczność jak dzieciak z podstawówki
- wujek_zbyniu19.01.2019, 17:30
To biskup powinien iść z wizytą do Trzaskowskiego. Od razu widać, kto tu kim rządzi.
- borsuk25619.01.2019, 18:22
A dlaczego prezydent jechał do abp a nie na odwrót?
- Puczysta19.01.2019, 17:40
Zawiedziona nadzieja Polaków. Ci którzy oczekiwali dalszej zależności wasalnej od kleru głosowali na Jakiego, a Trzaskowski właśnie wbił nam nóż w plecy.
- MaxTrue19.01.2019, 17:19
Rafał, właśnie masz chcieć rewolucji światopoglądowej. To nie średniowiecze.
- havranek19.01.2019, 18:46
„Nie chcę rewolucji światopoglądowej” to szkoda, bo pańscy wyborcy jej chcą
- slydu??pa19.01.2019, 16:16
Rafał ogarnij się dopiero zacząłeś już taka wpadka Jak mawiał klasyk oddajcie Bogu co boskiego a państwo co państwowe
- Maciek_Trybuszewski19.01.2019, 13:00
Uczcie się dzieci jak prawicowy kandydat klęka przed kościołem.
-bardo1619.01.2019, 10:24
Następny z giętkim kręgosłupem, poddający się pod rządy KK
JohnKowalsky
21 stycznia o godz. 18:45 260439
Trzech średniowiecznych skrybów przepisywało księgi . W zależności od tego , który z trzech skrybów przepisywał , zajmowało im to odpowiednio : 2 doby ,1 dobę lub 8 godzin . Ile czasu zajęłoby im wspólne przepisanie tych ksiąg ?
https://oko.press/banksy-polskiej-oswiaty-nauczyciele-strajkujcie-dajcie-uczniom-lekcje-walki-o-godnosc/
Z tym że już zdanie „Dziś nauczyciele zarabiają – w zależności od stopnia awansu zawodowego – od 1750 zł do 2400 zł „na rękę”. ” to oczywista nieprawda.
„Nasza potrzeba jest jedna: 1 000 zł netto podwyżki wynagrodzenia zasadniczego.” – ostro. I bez sensu, chyba że jako forma licytowania wysoko, by później zejść na Ziemię.
kwant25 21 stycznia o godz. 22:02
Brak poprawnego założenia, czy każdy z nich przepisuje tę samą ilość ksiąg oraz czy wspólnie będą przepisywać tę samą ilość ksiąg i czy robią to równocześnie.
Założywszy, że potwierdzisz moje przypuszczenie i dadzą sobie radę ze wspólnym, równoczesnym przepisywaniem nasuwają się dwie odpowiedzi:
1) jeśli pierwszy przepisze to drugi nie ma już co robić 🙂 (takie uzasadnienie podają uczniowie)
2) 5 godzin 20 min (typowy zadanie, no może nie dla wszystkich)
Kwant25 21 stycznia o godz. 22:02 260442
Chyba dobrze wiesz, że pracując razem to by żadnej księgi nigdy wspólnie nie przepisali, gdyż nigdy by nie doszli do zgody co do podziału pracy. Poza tym, nikt nie jest w stanie przepisywać ksiąg całą dobę. Nakłady pracy liczy się więc nie w dobach, a roboczogodzinach czy też dniach pracy, przy czym za standardowy dzień pracy przyjmuje się 8 godzin, gdyż dłuższa praca oznacza nie tylko spadek wydajności, ale pojawianie się coraz to więcej braków (błędów przy przepisywaniu w naszym przykładzie) a więc nie ma zastosowania w praktyce, chyba że jest to udawanie pracy, jak to mamy w przypadku nauczycieli. A bardziej na serio – jeśli jeden skryba ma wydajność 1/2 tej samej księgi (np. Nowego czy Starego Testamentu) na dniówkę roboczą a dwóch pozostałych ma wydajność 1 takowej księgi, to zakładając równy podział pracy, w ciągu jednej dniówki roboczej (8 godzin) przepiszą oni odpowiednio po ½, 1 i 1 księgi, czyli razem 2 i ½ (2,5) ksiąg.
Matahari37 22 stycznia o godz. 9:48 260445
Tak, brak jest tu poprawnego założenia, czy każdy z nich przepisuje tę samą ilość ksiąg oraz czy wspólnie będą przepisywać tę samą ilość ksiąg i czy robią to równocześnie oraz czy skryba jest w stanie pracować non stop dobę a nawet i dwie.
1) Jeśli pierwszy przepisze to drugi nie ma już co robić – nie o to chodzi, gdyż z braku drukarni, potrzebna była wówczas każda kopia księgi.
2) Skąd też te 5 godzin 20 min? Mnie wyszło 3 godziny i 12 minut (3,2 godziny), gdyż zakładając, że przeor podzieli między nich pracę według ich wydajności, to powinien on podzielić księgę na 5 równych części i po 2 części dać wydajniejszym skrybom a 1 część temu mniej wydajnemu. Wychodzi mi więc 3.2 godziny, gdyż w ciągu 3.2 godzin dwóch najbardziej wydajnych przepisze po 2/5 księgi (razem jej 4/5) a trzeci przepisze w tym czasie pozostałe 1/5 księgi – dwóch najbardziej wydajnych, mających wydajność 1/8 księgi na godzinę potrzebuje po 1,6 godziny na przepisanie 1/5 księgi czyli 3,2 godziny na przepisanie 2/5 księgi, a w tym czasie ten najmniej wydajny przepisze brakujące 1/5. Innymi słowy: 2 najwydajniejszych przepisuje po 40% (2/5) księgi, a najmniej wydany przepisuje w tym czasie 20% (1/5) księgi, a ponieważ najwydajniejszym przepisanie całej księgi zajmuje 8 godzin, to każdy z nich przepisze jej 40% (2/5) w ciągu 40% tego czasu czyli w 3.2 godziny (3 godziny i 12 minut) a w tym czasie ten najmniej wydajny przepisze brakujące 20% (1/5) księgi.
A na razie: ZUS nie odpuszcza nauczycielom. Wszczął kontrole ich zwolnień lekarskich
Wszczęto 3 tys. kontroli dot. zwolnień lekarskich nauczycieli. Wzmożone kontrole ZUS wynikają z doniesień o wykorzystywaniu L4 w ramach tzw. protestu chorobowego. To rezultat wciąż napiętej relacji między środowiskiem nauczycielskim a Ministerstwem Edukacji Narodowej.
Więcej: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24385827,zus-nie-odpuszcza-nauczycielom-wszczal-kontrole-ich-zwolnien.html#a=339&c=145&s=BoxBizImg1
JohnKowalsky
22 stycznia o godz. 11:13
Pzyjelam założenie że pracują jednocześnie i nikt nie wskazuje ile i co ma pisać. Pierwszy pisze 2 doby czyli 48 godzin 1 „księgę” to oznacza że w ciągu godziny napiszę 1/48 księgi. Drugi pisze 1 dobe czyli 24 godzin 1 „księgę” to oznacza że w ciągu godziny napiszę 1/24 księgi. Trzeci pisze 8 godzin 1 „księgę” to oznacza że w ciągu godziny napiszę 1/8 księgi. Razem w ciągu godziny napisza 1/48+1/24+1/8=9/48=3/16 części księgi. Zatem 1 księgę napisza w ciągu 16/3 =5h20′.
Jeśli dobrze liczę w ciągu 3h12′ napisza 3/5 księgi .
Liczby ludyczne…
–
Mnie na blogu brakuje publikacji sudoku.
Oj, byłoby co omawiać i komentować!
Skoro już musi być o szkole edukacji, to przecież blog polonisty… 😉
A pieniądze się w nauczycielstwie, jak widać – nie liczą, ani małe ani duże, tak, jak dobra zabawa …pracą.
–
Dla biednych nauczycieli powstały pożyczki bez zaświadczeń o dochodach, a tak naprawdę to trudno jednoznacznie ocenić czy im się to zależy czy nie bo każdy nauczyciel jest inny.
Gekko czyżbyś preferował postawę humanista=”antytalencie matematyczne”. Wiesz dobrze (?) że nauczyciel na każdym przedmiocie musi kształcić kompetencje kluczowe, w tym matematyczne. Skąd wiec Twoje oburzenie?
Odnośnie sudoku – uczniowie klas 8 mogą dostać na egzaminie z matematyki dowód poprawności wpisywanie liczby. Polecam każdemu ….
Matahari37 22 stycznia o godz. 11:37 260449
Jeżeli nikt im nie wskazuje ile i co ma przepisać, to każdy przepisuje całość księgi, ale że nie mogą dojść do zgody, to nigdy jej nie przepiszą. Zresztą po kilkunastu godzinach pracy to skryba by usnął, rozlał atrament (inkaust) na przepisywaną księgę albo nawet strąciłby nią święcę i spaliłaby się ona (razem ze skrybą) i skończyło by się to wszytko na tym, że nie byłoby czego a nawet i komu jej przepisywać. 🙁
Głupota matematyków jest jak widać mocy continuum. Jak w tym zadaniu o kopaniu studni przez setkę kopaczy. 🙁
Matahari37 22 stycznia o godz. 11:37 260449
Innymi słowy – nigdy jej nie przepiszą. Takiej średniowiecznej księgi nie da się bowiem podzielić, a więc wyrywać ją będą sobie z rąk, aż jej nie zniszczą, a przy okazji też się pewnie pobiją, a że medycyna stała wówczas na bardzo niskim poziomie, to nie tylko księga zostanie zniszczona, ale także i skrybowie. 😉 Powtarzam – wrodzona głupota matematyków jest mocy continuum. 🙁
matahari37
22 stycznia o godz. 12:08
–
Jakie oburzenie?
Każdy używa bloga jak umie, mnie cieszy (!), że nauczyciele umieją też na blogu bawić tym, jak, czego i kiedy się sądzą, że uczą. To wspólna zabawa przecież. 😉
Jeśli pomaga nauczycielom uczyć się liczyć (na poziomie ułamków) to dobrze konweniuje ze zdolnością liczenia sobie zarobków, o czym Pisze Gospodarz.
A więc zdolność wielce pożądana: rozróżnienie co mało a co dużo, bez dzielenia godzin na ułamki, byle wyszło ubogo i po krzywdzie.
A sudoku pomogłoby to nazwać, what is the name of the game (próbuję włączyć do żłobkowego kółka graniastego anglistów).
😉
-=-=-=-=
Musze dodać, jako nauczany biologii, że starożytne księgi są tak nasycone zabójczymi bakteriami opornymi na inkaust, że pierwszy skryba padłby po 47 minutach, drugi po 73 koma trzynaście, a trzeci pisałby już tylko atramentem sympatycznym.
=-=-=-=-=
JohnKowalsky 22 stycznia o godz. 12:36
Masz rację książka była zbyt droga by ją dzielić 🙂 Kiedys w szkole funkcjonowały ścieżki międzyprzedmiotowe i ułożenie takiego zadania pozwalało realizację ścieżki np historycznej w kasie 2 liceum. Myślę że jest to relikt tej epoki. Sama polecam uczniom zadania o 3 kranach napełniających jeden basen, sekretarkach przepisujacychch dokument napisany ręcznie na oddzielnych kartkach pracujących oddzielnie lub razem.
Zdecydowanie nie zgadzam się ze zdaniem „Powtarzam – wrodzona głupota matematyków jest mocy continuum”. Mów/krytykuj dzialania, publikacje konkretnych osób. Czym zawinił Ci np Srinivasa Aiyangar Ramanujan? Też był matematykiem
Mata Hari 22 stycznia o godz. 12:58 260457
Pisałem generalnie o matematykach jako profesji, a nie o każdym matematyku z osobna. Przecież nawet wśród załóg kacetów czy gułagów zdarzali się czasem ludzie, ale całą profesję oceniamy na podstawie czynów i poglądów jej większości a szczególnie większości jej liderów. Jaki resztą sens mają te zadania o 3 kranach napełniających jeden basen, sekretarkach przepisujących dokument napisany ręcznie na oddzielnych kartkach a pracujących oddzielnie lub razem, jak tylko znęcanie się nad uczniami? Basen napełnia się zresztą albo jednym kranem albo kilkoma kranami o takiej samej wydajności a nikt już przecież niczego ręcznie nie przepisuje, szczególnie zaś w biurach. Jaki sens ma takie obrzydzanie matematyki? Czyżby matematycy byli w swej większości sadomasochistami?
Mata Hari 22 stycznia o godz. 12:58 260457
Hitler był artystą malarzem i pisarzem, Stalin popem i językoznawcą a Pol Pot – inżynierem i muzykiem.
@JK
Stalin językoznawcą akurat nie był (choć o tym pisał), ale w młodości był wielką nadzieją gruzińskiej poezji, o czym pisano zanim(!) zdobył władzę. Podobnie zresztą jak Mao Tse Tung … 😉 Popem Stalin nie był – wcześniej wyrzucono go z seminarium … Doktorem ekonomii(z Sorbony!) był owszem człowiek nr 2 w Kambodży i jej prezydent Ieng Sary. Pol Pot (Saloth Sar) studiów nie skończył i inżynierem nie był na pewno
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pol_Pot
Belferxxx 22 stycznia o godz. 16:54 260460
Przecież to była ironia…
Belferxxx 22 stycznia o godz. 16:54 260460
Poza tym, to tow. Stalin był z zawodu geniuszem. Atak bardziej na serio, to był on politykiem wręcz idealnym i od niego uczą się wszyscy myślący zawodowi politycy, chociaż mało kto z nich się do tego przyznaje.
Zadania mają taki sens, że ćwiczą mózg. W przeciwieństwie do wywodów politycznych, które ćwiczą nienawiść i pogardę do drugiego człowieka. Cieszę się, że John Kowalski musiał się trochę wysilić i kilku postów nie wypełnił polityką. Natomiast ćwiczenia mózgu nie wyszły mu na dobre. Podszedł do ich treści, jak do polityki i znalazł winnego – matematyków. A przecież treść tych zadań była standardowa i niezmienna od wielu lat. Ciekawy jestem komentarza – o czym mają być zadania z matematyki dla ośmioklasistów, aby były – OK.
Mechanika edukacyjna na trzy palce…
–
Gdyby mechanicy samochodowi składali w garażu mózgi, to byłyby właśnie tak dobre, że aż przepełnione nienawiścią i pogardą, co w testach przechodzi właśnie na trzy palce.
Dlatego w szkołach publicznych uczą mechaników-składaków składacy-mechanicy.
Towar wychodzi na wagę – dobry, tyle że przepełniony zepsuciem więc nieużywany.
🙂
kwant25 22 stycznia o godz. 18:14 260463
Treść tych zadań była głupia i tyle. Zniechęcają one uczniów do matematyki.
Kwant25 22 stycznia o godz. 18:14 260463
Zadania powinny być wzięte z życia i to współczesnego. Np. wybór optymalnego pakietu dostępu do internetu czy też zakup biletu lotniczego albo kolejowego – porównanie prawdziwych kosztów kupna biletu w taniej linii i ukrytych dopłat za bagaż etc. z kupnem pozornie droższego biletu w linii „zwyczajnej”. Itp. Itd.
Gekko
Odczep się od ludzi pracy!
JohnKowalsky
22 stycznia o godz. 18:41 260466
Proszę bardzo. Na tym samym próbnym egzaminie było takie zadanie :
Agata postanowiła przygotować kartkę okolicznościową w kształcie prostokąta, ozdobioną wzorem dokładnie takim, jak przedstawiony na rysunku. Kartka ta będzie miała wymiary 15 cm × 18 cm. Do jej ozdobienia Agata chce użyć jednakowych kwadratów, których bok wyraża się całkowitą liczbą centymetrów. Niektóre z tych kwadratów będzie musiała przeciąć na dwie lub na cztery jednakowe części.
Oblicz maksymalną długość boku jednego kwadratu. Do obliczeń przyjmij przybliżenie pierwiastek z dwóch ≈ 3, 1 4 . Zapisz obliczenia.
Niestety, obrazka nie da się tu wkleić, więc zobacz na
https://www.cke.gov.pl/images/_EGZAMIN_OSMOKLASISTY/Arkusze_probne/OMAP-100-1812.pdf
Proszę bardzo, spróbuj.
Errata, Pierwiastek z dwóch w przybliżeniu 1,41
Gekko…Odczep się od ludzi pracy!
–
No właśnie się odczepiam, powyżej, od „ludzi pracy”, wypracowujących buble.
Na tym polega wypracowanie …umysłowe.
Niestety, od liczenia palców zakręty się nie zakręcają bardziej, ale to szkoła nie skręcania, ale pracy mózgu.
Przepraszam, że wykraczam pracowicie poza zawodówkę, ale prawdziwym fachowcom wężykiem nie szkodzi . 😉
JohnKowalsky
Masz rację nie dopisałam że sekretarki przepisują np do komputera. Pamietaj że
dziś jeszczee nie wszyscy od razu stukają w klawiaturę. Cała reszta była w moim wpisie… Nie masz racji że zadania są oderwane od życia – co jest bardziej opłacalne zatrudnienie 2 sekretarek czy jednej i jej praca z licznymi nadgodzinami, uruchomienie jednego kranu/pompy i jego wielogodzinna praca pod nadzorem człowieka (+nadgodziny) czy montaż nowego kranu i szybkie wykonanie pracy. Pamiętaj że do kosztu wody doliczasz pensje pracownika, koszty energii ktore mogą się różnić… Dlaczego więc uważasz że zadania nie odnoszą się do życia wspolczesnego?
Dla ostudzenia nastroju jeszcze jedno zadanie z egzaminu 8klasisty. To tylko logiczne myślenie które trzeba zapisać 🙂
Zadanie 18. (0–2)
Ania i Jarek grali w kamienie. Na początku gry kamienie układa się w dwóch stosach. Następnie gracze wykonują ruchy na przemian. Ruch w grze polega na wzięciu dowolnej liczby kamieni tylko z jednego ze stosów. Przegrywa ten, kto nie może już wykonać ruchu.
Na pewnym etapie gry pierwszy stos zmalał do jednego kamienia, a na drugim znajdowały się trzy kamienie. Ruch miała wykonać Ania. Uzasadnij, że aby zagwarantować sobie wygraną, Ania musiała wziąć dwa kamieniez drugiego stosu.
Gekko 22 stycznia o godz. 19:47 26047
OK. ! 🙂
Mata Hari 22 stycznia o godz. 19:52 260471
Komputery „odczytują” dziś ludzką mowę i pismo, nawet odręczne. Dziś sekretarki nie przepisują więc pism, ale raczej je redagują, a tego nie da się łatwo i przyjemnie zredukować do prostych zadań arytmetycznych.
Zadania z pompami narzucone siłą uczniom nie mają zaś sensu a zresztą w prawdziwym basenie to odbywa się ciągła wymiana wody (wiem to z autopsji, gdyż takowy miałem w Australii), a więc sens miało raczej by zadnie typu: basen zawiera 3750m³ wody. Jaka powinna być wydajność pomp wymieniających wodę w tym basenie, aby mogła ona zostać wymieniona w ciągu 1 godziny?
I jaki ma sens to zadanie z kamieniami? Przecież jeżeli ruch w tej grze polega na wzięciu dowolnej liczby kamieni tylko z jednego ze stosów, a przegrywa ten, kto nie może już wykonać ruchu, to wystarczy w pierwszym ruchu wziąć WSZYSTKIE kamienie, a więc przeciwnik NIE może wtedy wykonać ruchu i przegrywa. ;-)
Jak widzisz, to jest kolejne idiotyczne wręcz zadanie i potwierdza (ale nie konfirmuje) moją (hipo)tezę, że wrodzona głupota matematyków jest mocy continuum (w pewnym uproszczeniu – nieskończona). 🙁
Kwant25 22 stycznia o godz. 18:56 260468
Bez sensu. Dlaczego te kwadraty muszą mieć boki wyrażające się DOKŁADNIE całkowitą liczbą centymetrów? Przecież w praktyce nie da się wyciąć czy też narysować kwadratu o boku dokładnie np. 1 czy 10 cm, a tylko w przybliżeniu 1 albo 10 cm. To zadanie nie ma więc sensu. I mam już dość rozwiązywania tych kretyńskich zadań. Niech je rozwiązują uzdolnieni matematycznie kretyni…
Kwant25 22 stycznia o godz. 18:58 260469
Który pierwiastek z dwóch? Jest ich przecież nieskończona ilość. Pierwiastek kwadratowy z 2, o którym tu chyba jest mowa, jest zaś liczbą niewymierną, czyli taką, której rozwinięcie dziesiętne jest nieskończone i nieokresowe. Innymi słowy – nie znany i nigdy nie poznamy jego dokładnej wartości.;-)
Sorry – powinno być:
Kwant25 22 stycznia o godz. 18:58 260469
Który pierwiastek z dwóch? Jest ich przecież nieskończona ilość. Pierwiastek kwadratowy z 2, o którym tu chyba jest mowa, jest zaś liczbą niewymierną, czyli taką, której rozwinięcie dziesiętne jest nieskończone i nieokresowe. Innymi słowy – nie znamy i nigdy nie poznamy jego dokładnej wartości.;-)
kwant,
3 cm?
JohnKowalsky. Odnośnie zadan z kamieniami znów się mylisz, bo nie doczytaleś …. Zadania o kwadratach również.. „Sekretarki” Mieszkam w rejonie gdzie do dziś jest problem z internetem więc nawet najlepszy sprzęt nie pomoże. Gratuluje basenu, wśród moich uczniów nie ma takowych więc nie mają pojęcia o jego obsłudze. Zadania z wymianą wody również się pojawiają ale nie o tym rozmawialismy.
Zmiana w tresci kranu dostarczającego wodę na odprowadzajacy nie powoduje większych zmian
Płynna Rzeczywistość
22 stycznia o godz. 22:01 260477
Tak, 3 cm.
JohnKowalsky
22 stycznia o godz. 21:19 260476
Przecież nie musiałeś tych zadań robić. Zresztą już nie będę ich tu pisał, choć lepiej było cię czytać jak robisz zadania niż jak wypisujesz polityczne rozprawki.
Do 2025 roku w Polsce może brakować nawet 1,5 miliona pracowników
To dla nauczycieli duża szansa. Tylko co zrobić, by w zawodzie zostali ci, którzy powinni, a nie ci, których nawet w takiej sytuacji na rynku pracy nikt inny nie przyjmie?
Płynna Rzeczywistość 23 stycznia o godz. 8:47 260480
Taka sama prawda, jak ta, że pod koniec XIX wieku prognozowano ze 100% pewnością, że za kilka, góra kilkanaście lat, Paryż dosłownie utonie w końskich odchodach. I co z obecnymi prognozami, że za kilka, góra kilkanaście lat, zabraknie dla ludzi do 80% miejsc pracy, które zastąpią maszyny, głównie skomputeryzowane roboty? Co np. ze sztuczną inteligencją (AI), która zastąpi nauczycieli, na początek w podstawówkach, a później nawet w liceach i, kto wie, może nawet i na pierwszych latach studiów?
Obawiam się też, że nawet w hipotetycznym przypadku deficytu siły roboczej, to nikt nie przyjmie do pracy nauczycieli, gdyż oni są zbyt leniwi, zbyt roszczeniowi, doszczętnie zdemoralizowani i pozbawieni kwalifikacji poszukiwanych na rynku pracy. Ale to jest tylko takie gdybanie, gdyż w realnym kapitalizmie zawsze mamy bezrobocie („rezerwową armię pracy”), tyle że lepiej lub gorzej ukrywane przez urzędowe statystyki.
Przecież choć oficjalna stopa bezrobocia (czyli U3 według oficjalnej metodologii używanej w USA) wynosi dziś w Polsce według GUS-u tylko około 4%, to realna stopa bezrobocia czyli U6 (a więc wliczając zniechęconych pracowników, czyli tych którzy przestali szukać pracy, ponieważ obecne warunki ekonomiczne sprawiają, że uważają, iż nie ma dla nich pracy oraz marginalnie zatrudnionych i luźno związanych z pracą pracowników i tych, którzy chcieliby i są w stanie pracować, ale ostatnio nie szukali pracy z różnych powodów, np. oddalenia od miejsc pracy) oraz pracowników niepełno-etatowych, którzy chcą pracować w pełnym wymiarze godzin, ale nie mogą takiej pracy znaleźć z przyczyn ekonomicznych (niepełne zatrudnienie związane np. ze słabą koniunkturą w danym regionie), wynosi co najmniej dwa razy tyle, czyli w okolicach co najmniej 10%. Amerykańskie Biuro Statystyki Pracy oblicza więc sześć alternatywnych miar bezrobocia, ponieważ rząd USA jako rząd mocarstwa globalnego musi znać realny stan gospodarki państwa, którym on rządzi: od U1 (najbardziej zaniżonego) do U6 (najwyższego, a więc najbardziej prawdziwego), które mierzą różne aspekty bezrobocia:
U1: Odsetek bezrobotnych przez 15 tygodni lub dłużej.
U2: U1 + odsetek siły roboczej, która straciła pracę lub zakończyła pracę tymczasową.
U3: U2+ odsetek osób nie mających pracy, nie będących członkami rodzin rolników bądź przedsiębiorców i aktywnie poszukujących pracy w ciągu ostatnich czterech tygodni. Jest to oficjalna stopa bezrobocia według definicji MOP, podawana m. in. przez GUS (metoda BAEL) i Eurostat.
U4: U3 + „zniechęceni pracownicy” lub ci, którzy przestali szukać pracy, ponieważ obecne warunki ekonomiczne sprawiają, że uważają, iż nie ma dla nich obecnie pracy.
U5: U4 + inni „marginalnie zatrudnieni pracownicy” lub „luźno związani z pracą pracownicy” lub ci, którzy chcieliby i są w stanie pracować, ale ostatnio nie szukali pracy z różnych powodów (np. oddalenia od miejsc pracy).
U6: U5 + Pracownicy niepełno-etatowi, którzy chcą pracować w pełnym wymiarze godzin, ale nie mogą takiej pracy znaleźć z przyczyn ekonomicznych (niepełne zatrudnienie związane ze słabą koniunkturą).
Płynna Rzeczywistość
23 stycznia o godz. 8:47
Tylko co zrobić, by w zawodzie zostali ci, którzy powinni, a nie ci, których nawet w takiej sytuacji na rynku pracy nikt inny nie przyjmie?
–
Na pytanie ‚co robić’ jest pewna książka w odpowiedzi, w dodatku z epilogiem w realu, co wychodzi, jak robić podług choćby książek, nawet czytanych, ale bez rozumu.
Ale jedna refleksja może być przydatna, bo użyłeś słowa kluczowego: zawód.
Czym więc jest zawód, umożliwiający by robić go od lat rzeszami tych, których ‚nikt inny nie przyjmie’?
Jakie rzesze, takie i czynione nimi społeczeństwu zawody.
Z wynikiem przegranej wszystkich.
–
Kwant25 22 stycznia o godz. 22:54 260479
Wiem, że nie musiałem, ale chciałem, odwrotnie niż Bolek. Chciałem bowiem, zobaczyć, jak się dziś torturuje uczniów w polskich szkołach.
Mata Hari 22 stycznia o godz. 22:30 260478
Ok, doczytałem – ruch w grze polega na wzięciu dowolnej liczby kamieni tylko z jednego ze stosów a przegrywa ten, kto nie może już wykonać ruchu, ale nie ma tam napisane, czy można powstrzymać się od ruchu.
Kwadraty – nie ma i nigdy nie będzie realnego kwadratu o polu 2 cm2, 2 m2 czy też 2 km2, gdyż jego bok musiałby mieć długość dokładnie pierwiastka kwadratowego z dwóch, a takiej liczby po prostu nie ma w tym sensie, że jest to liczba niewymierna, a więc w praktyce mamy tylko kwadraty o polu równym w przybliżeniu 2 cm2, 2 m2 czy 2 km2. Poza tym, to w tym zadaniu nie wyjaśniono, czy cała kartka ma być tymi fragmentami kwadratów pokryta czy też nie, a 1,4 do kwadratu daje nam nie 2 a tylko 1,96.
O jaki dostęp do internetu ci chodzi – przewodowy czy bezprzewodowy? Myślałaś o antenie odbiorczej w przypadku bezprzewodowego? Poza tym, to większość użytkowników internetu ma do niego dziś w Polsce dobry dostęp, a jako parametr wyboru przyjmuje się też stabilność dostępu.
Nic też nie pisałem o kranie odpływowym, gdyż takiego po prostu nie ma. Przynajmniej w basenach, które ja miałem. A z basenami miałem więcej kłopotów niż radości, gdyż ciągle trzeba było sprawdzać parametry wody, aby nie z zamienił się ono w bajoro z glonami i naprawiać instalację wymieniająca w nim wodę oraz obsługiwać urządzenia do jej oczyszczania. Ciężkie jest życie milionera. ;-)
I na koniec – dlaczego nikt nie wymyśli zadań wziętych z życia, a tylko ciągle męczy się uczniów idiotycznymi wręcz zadaniami, z którymi nikt się w życiu nie spotka, na dodatek bardzo często niedokładnie i niejasno sformułowanymi? Czy nikt, poza układającymi te zadania matematykami, nie sprawdza ich przed zatwierdzeniem?
Mata Hari 22 stycznia o godz. 22:30 260478
Zadanie: Jeden parobek potrzebuje trzech godzin aby oporządzić wszystkie dziewki w obejściu pewnego kułaka. Ile ten kułak potrzebuje parobków, aby oporządzili mu oni wszystkie jego dziewki w ciągu dwóch godzin?
Nikogo parobki ani nawet dziewki tu nie interesują? 🙂
@JK
Wszystkim dla mnie ma ojczyzna.
Moją matką był mężczyzna.
A ja potem z ojca swego,
byłam później żoną jego.
Kto zacz?
@JK
Lepiej już nie pokazuj swojej znajomości matematyki – odcinek SQTR(2) (pierwiastek z dwóch) łatwo jest skonstruować – to przeciwprostokątna w trójkącie prostokątnym o przyprostokątnych równych 1… 😉 Ot tw. Pitagorasa się kłania …
Belferxxx 23 stycznia o godz. 22:58 260488
Pytanie: Jak skonstruujesz odcinek o długości 1 (mm, cm, m, km etc.)? Przy pomocy linijki? Ale to będzie wtedy tylko odcinek o długości OKOŁO 1 (mm, cm, m, km etc.)!
Przy pomocy twierdzenia Pitagorasa możemy bowiem utworzyć jedynie kąt prosty (i tym samym trójkąt prostokątny) – czy to używając ołówka, linijki (bez podziałki!) i cyrkla czy też sznura podzielonego na 12 równych części (których długości NIE musimy i NIE potrzebujemy znać), jako że trzy kwadrat plus cztery kwadrat równa się pięć kwadrat (9+16=25) – najprostszy trójkąt pitagorejski. Widzę, że spałeś na lekcjach geometrii. ;-)
Optymatyk 23 stycznia o godz. 22:43 260487
Maryja? Ta z Radyja Ojca Derehtora? Niepokalanie poczęta przez JHWH (Jehowę, nie mylić z Jehowitą) poprzez Ducha Świętego, będącego zresztą owym Jehową i zarazem swoim własnym synem, z owej Maryi zrodzonym i zasiadającym w Niebiesiech po swojej własnej prawicy?
Belferxxx 23 stycznia o godz. 22:58 260488
Rozwiąż lepiej moje zadanie o kułaku i jego dziewkach oraz parobkach. 😉
@LK
Niestety nie, to EWA pramatka wszystkich ,oczywiście wg. Genesis
Została żoną Adama, wyjętą wcześniej z ciała swego ojca i matki jednocześnie.
Pytanie zasadniczo-humorystyczne , czy Ewa miała pępek? hehehehe ,że już o Adamie nie wspomnę.
Jeden robotnik potrzebuje godzinę na wykopanie jednego dołu 1mx1mx1m, czyli wybranie metra sześciennego ziemi.
W jakim czasie taki sam jeden dół wykopie dwunastu robotników?
Walkiria 24 stycznia o godz. 11:32 260493
Doskonale wiemy, że NIGDY, gdyż znajdą się oni szybko w szpitalu z powbijanymi oczami i połamanymi kończynami oraz innymi obrażeniami ciała wykluczającymi, i to na długo, ich zdolność do pracy, szczególnie zaś fizycznej. ;-)
Taki sam jeden dół…
–
Liczba dwunastu robotników mieszczących się w metrze sześciennym dołu, to nie jest ‚taki sam jeden dół’, jak zmieszczenie dowolnej ilości idiotycznych postów w nieskończonej przestrzeni bloga.
Takiego doła nie sposób zgłębić do samego głąba, nawet licząc na wszystkich średnio 1344 palcach przypadających na jedno przedszkole zawodowe.
Pewnie tak samo jest z zarobkami nauczycieli – im trudniej policzyć, tym bardziej są małe.
Optymatyk 24 stycznia o godz. 11:23 260492
Co za różnica – obie pochodzą przecież z Narodu Wybranego, a więc nie nam gojom (goim) na ten temat przystoi rajcować.
My tu gadu gadu a,
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/lech-walesa-do-o-wisniewskiego-proponuje-stary-testament/858jy15
„”Bandyta wpadł do mojego biura, z siekierą, zabił już kilka osób i ma szansę zabić wszystkich, ja mam pistolet w ręku, co Ojciec proponuje, nowy czy stary TESTAMENT” – zapytał w mediach społecznościowych ojca Ludwika Wiśniewskiego Lech Wałęsa. Jego wpis momentalnie wywołał falę komentarzy.”
Tak to „wiara czyni człowieka głupim” Staszic
Walkiria 24 stycznia o godz. 11:32 260493
Chyba, że jest to 12 krasnoludków (Apsik, Biedronek, Błystek, Chwastek, Gapcio, Gburek, Hałabała, Koszałek Opałek, Mądraczek, Mędrek, Modraczek i Mordziaczek) nadzorowanych przez Sierotkę Marysię! :-)
Optymatyk 24 stycznia o godz. 11:52 260497
Prawdziwy chrześcijanin postąpił by według obu Testamentów, w tym więc według Nowego: „…Jezus powiedział do swoich apostołów: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić [Ewangelię] w ich miastach…” (Mt 10,34-11,1)
No dobrze. JK napisał słowa ewangelii. Czy w myśl tych słów rację ma moja znajoma, która twierdzi, że Adamowicz sam się prosił i nie może patrzeć na zachowanie ludzi, którzy współczują jego rodzinie i robią z niego męczennika. Znajoma jest katoliczką i bardzo religijną osobą.
Moim zdaniem jest niebezpieczna, bo takich, których można postrzegać w ten sposób, że sami się proszą jest bardzo wielu. Zatem ci, którzy tak myślą powinni ich wymordować ?
A jeśli ktoś pomyśli, że tymi słowami moja znajoma sama się prosi ? Też ją trzeba zamordować ?
Teraz pytanie skąd się takie myślenie bierze ?
Kwant25 24 stycznia o godz. 13:42 260500
Adamowicz NIE był człowiekiem uczciwym, a tylko aferzystą, typowym aferałem, a jego tragiczna śmierć nic tu przecież nie zmieni. Na 100% NIE był on więc męczennikiem a tylko ofiarą swojego własnego zamiłowana do pieniędzy i władzy (jako środka umożliwiającego mu zdobywanie pieniędzy). Nikt mu przecież nie kazał gromadzić tych milionów ani też trzymać się kurczowo stołka prezydenta Gdańska, zresztą w celu robienia kolejnych, podejrzanych interesów kosztem mieszkańców Gdańska i pozostałych Polaków. Był on także typowym fanatycznym a mocno zakłamanym katolikiem rzymskim. Nic, w tym powyższe, nie usprawiedliwia morderstwa, które na im wykonano, ale kto sieje wiatr…
Szło mi o to, że matematycznie (z wyłączeniem logiki, która dla matematyki jest nauką pomocniczą), jest to policzalne. I wielu ośmioklasistów zrobi to z rozpędu.
O niebo lepszym (ale za to nie matematycznym, a logicznym zadaniem – a jak wiadomo, matematyka jest nauką pomocniczą dla logiki) jest zapytanie: „Mama ma pięciu synów. Każdy z nich ma siostrę. Ile dzieci ma matka”?
Gekko, dla spokojności załóż sobie, ze kopią dół po kolei, a nie jednocześnie…
JohnKowalsky
24 stycznia o godz. 14:04 260501
Właśnie w tym jest sedno – Kto sieje wiatr ?
A dokładniej, kto w ten sposób się wypowiada, na blogach, z ambon, w telewizji czy w gazetach – ten sieje wiatr.
Nie po każdym wietrze jest burza , nie wszystkie słowa są mową nienawiści.
Problem tkwi w tym, kto i na jakiej podstawie może twierdzić ,że jakieś słowa na mowę nienawiści zasługują i trzeba je odpowiednio, do jakiejś znowu nieokreślonej wagi/skali, napiętnować czy surowo karać.
Czy aby nie jest tak ,jak w zdaniu Konfucjusza ,że: „Kto trzęsie drzewem prawdy, temu padają na głowę obelgi i nienawiść.”?
„….załóż sobie, ze kopią dół po kolei”
ale u nas kolej idzie po nasypie… 🙁
Kwant25 24 stycznia o godz. 15:24 260504
Ten „wiatr niezgody i pogardy” sieją kapitaliści i uzależnieni od nich politycy.
Optymatyk 24 stycznia o godz. 15:56 260506
Otóż to, NIE ma i nigdy NIE będzie powszechnie uznanej definicji „mowy nienawiści”, podobnie jak nie ma i będzie powszechnie uznanej definicji prawdy czy piękna. Tak wiec oskarżenia o ową „mowę nienawiści” będą na 100% polityczne, tak samo jak oskarżenia o „populizm”, „nacjonalizm” czy też „antysemityzm”, a do tego, to NIE możemy dopuścić, chyba, z chcemy dyktatury, tym razem tzw. politycznej poprawności, w imię której będzie się wszelakich dysydentów zamykać w więzieniach, szpitalach psychiatrycznych, kacetach i innych gułagach.
Walkiria 24 stycznia o godz. 15:20 260502
Tak, ale przecież NIE wszystko, co wychodzi nam z formalnie prawidłowych przekształceń czy obliczeń matematycznych ma sens fizyczny czy logiczny. Na przykład zastosowanie kwantowej teorii pola (czyli teorii fizycznej tłumaczącej tzw. oddziaływania podstawowe, czyli grawitacyjne, słabe, silne i elektromagnetyczne, a będącej rozwinięciem mechaniki kwantowej i rzekomo zapewniającej jej zgodność ze szczególną teorią względności) do określenia wartości ładunku elektrycznego elektronu daje nam wartość nieskończoną, co, oczywiście jest niezgodne z doświadczeniem, które mówi nam, że ten ładunek czyli „e” jest bardzo skończony i bardzo mały: e = 1.602 176 462(63) x 10^-19 C (1 kulomb czyli 1 C jest to ładunek elektryczny przenoszony w czasie 1 sekundy przez prąd o natężeniu wynoszącym 1 ampera, a więc C = 6,24150636309402780020 x 10^+18).
W związku z tym, aby uratować ową kwantową teorię pola, która wyraźnie daje wyniki błędne czyli niezgodne z empirią (wynikami doświadczeń), fizycy stosują matematyczną sztuczkę zwaną renormalizacją, za którą każdy z nich powinien być pozbawiony nie tylko profesur, habilitacji, doktoratów, magisteriów czy licencjatów a nawet matur i świadectw ukończenia szkoły podstawowej. Sztuczka ta polega na tym, że arbitralnie usuwają oni z równań te parametry (człony), które uważają za niewygodne, czyli dające ów nieskończenie wielki ładunek elektryczny elektronu, a na ich miejsce wstawiają tzw. kontrczłony, usuwające owe niepożądane nieskończoności. To jest tak, jakby księgowy, mając do czynienia z deficytem firmy, poprawił „na papierze” jej wyniki finansowe, dodając do rachunku strat i zysków kontrczłon, który wyprowadziłby firmę z deficytu na świetlaną drogę rentowności, oczywiście „ubierając” to wszytko w odpowiednio skomplikowaną, mocno zmatematyzowaną szatę. Ale każdy, kto nie ma interesu w podtrzymywaniu owej, wyraźnie przecież błędnej kwantowej teorii pola widzi, że „król jest nagi”, gdyż jeśli teoria nie zgadza się z wynikami doświadczeń, to ją odrzucamy, a nie fałszujemy wyniki, które ona daje. A my tymczasem wciąż dziwimy się, że nauka „czysta” de facto stoi w miejscu od czasów II wojny światowej, że ciągle więc nie dolecieliśmy nawet na Marsa, mimo wylądowania na Księżycu już w roku 1968, czyli pół wieku temu i że ciągle więc nie potrafimy opanować do celów niemilitarnych reakcji syntezy termojądrowej, czyli ze wciąż nie mamy tego obiecywanego nam od dekad przez fizyków ekologicznego i praktycznie niewyczerpalnego źródła taniej energii. Nic jednak dziwnego, skoro przy swoich badaniach fizycy z uporem godnym lepszej sprawy posługują się wciąż teorią, która wyraźnie jest błędna, negatywnie zweryfikowana przez niemalże nieskończoną ilość doświadczeń przeprowadzanych w różnym czasie, w różnych miejscach przez różnych naukowców. Oto do czego prowadzi zbytnie zmatematyzowanie nauki – do jej oderwanie się od rzeczywistości, na wzór metafizyki uprawianej w średniowiecznych „uniwersytetach”.
Walkiria: „Mama ma pięciu synów. Każdy z nich ma po siostrze. Ile dzieci ma matka”?
Walkiria: albo też „Mam dwie mamy. Ilu mam rodziców?”
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/grabarczyk-w-polskim-prawie-mowa-nienawisci-nie-ma-zadnej-definicji/6vqrp5k
” – W polskim prawie mowa nienawiści nie ma żadnej definicji. Nigdzie nie jest literalnie nazwane, co jest mową nienawiści – powiedziała Joanna Grabarczyk.”
kwant25
Kto jeszcze w latach 90. zorganizował „marsz na belweder”, na którym spalono kukłę urzędującego prezydenta?
Optymatyk 24 stycznia o godz. 22:34 260513
I tak będzie dalej, gdyż jest to zbyt mgliste pojęcie, niemożliwe do dokładnego zdefiniowania i co gorsza, gdyby wprowadzić taki zakaz, to służyłby on jako narzędzie cenzury do usuwania niewygodnych dla władzy i bogaczy tekstów, wizerunków etc. a więc do uniemożliwienia swobodnej dyskusji, co w oczywisty sposób naruszałoby konstytucyjną zasadę wolności słowa. OTUA!
Płynna Rzeczywistość 25 stycznia o godz. 8:57 260514
Kto też nawoływał w swoim czasie do walki z „wroną”, jaka nie działacze obecnego POPiSu? Czy to nie była przypadkiem mowa nienawiści? Kali się kłaniać.
Płynna Rzeczywistość
25 stycznia o godz. 8:57 260514
Takie przypadki były i będą. Mnie jednak chodzi o sianie w wykonaniu najwyższych władz państwowych i hierarchów. Również państwowej telewizji, która wybrane wiadomości cenzuruje, a to co jest wygodne jednej z partii – konfabuluje.
W głowie mojej znajomej wysiane przez te czynniki ziarno wykiełkowało. I nie tylko u niej. Czy z braku definicji „mowy nienawiści” mamy tym infekować cały naród ?
Nie szukać sposobów jak temu zaradzić ?
Chyba, że chodzi o „piękną katastrofę”. Coś w rodzaju rozprzestrzeniającej się fali zachorowań na odrę, bo ruchy anty szczepionkowe są mądrzejsze od lekarzy, albo działalność inkwizycji w średniowieczu, bo ci z ambony mieli w tym interes.
Kwant,
Jeżeli sianie nienawiści w konsekwencji daje władzę niemal absolutną, to pretensje miejmy tylko do siebie.
Płynna Rzeczywistość 25 stycznia o godz. 10:58 260518
Na pewno anielska dobroć wladzy nie daje, przynajmniej w kapitalizmie i innych ustrojach klasowych, gdyż przecież mamy, i to od tysiącleci, bardziej piekło niż niebo na Ziemi…
Kwant25 25 stycznia o godz. 9:47 260517
Sęk w tym, że cenzurują i konfabulują dziś wszyscy dziennikarze, politycy i propagandyści – nie tylko nielubiana przez ciebie reżymowa, klerykalna TVP, ale także amerykańska, równie klerykalna TVN oraz opłacana przez Zachód „Wyborcza”. Co do szczepionek, to na pewno mają one negatywne skutki uboczne, jak każde prawie lekarstwo czy też prawie każda terapia medyczna. Błędem lekarzy jest zaś zatajanie a w najlepszym przypadku minimalizowanie tych negatywnych stron szczepionek, co daje pole do działania różnym ruchom irracjonalnym. Winni są tu więc głównie lekarze, z ich paternalistycznym jak nie wręcz pogardliwym podejściem do laików (nie-lekarzy), w tym szczególnie do chorych.
Przecież cała pisana historia ludzkości to historia wojen.
Ot przypadek z dnia dzisiejszego, właśnie podpisano kolejną umowę na dozbrojenie naszej armii w nowe śmigłowce/helikoptery (relacja w TV), wg zasady si vis pacem para bellum. Wydajemy ogromne pieniądze na walkę z kim teraz, z Iranem? Q…a niech wreszcie ktoś zapakuje wszystkich polityków , którzy nas do tego pchają i wyśle, niech GINĄ .To pewnie wg. nich, już będzie mowa nienawiści do nich.
Jeśli chcemy pokoju to wreszcie przestańmy się zbroić, zacznijmy współpracę a nie rywalizację. Trzeba wreszcie, za rada H.Forda, zamknąć 50 najbogatszych żydów świata a wojny ustaną.
„Trzeba wreszcie coś postanowić , trzeba ludzkiej położyć kres zachłanność…” ,jak śpiewał polski zespół ze Szczecina Homo Homini w latach 70-tych.
Bertrand Russell wypowiedział kiedyś na temat szczepionek kilka znamienitych, moim zdaniem słów, które powinny trafić lotem błyskawicy do umysłów otwartych :
„Szczepienia są chemiczną lobotomią”, przypomnijcie sobie jak tą lobotomia było.
Optymatyk 25 stycznia o godz. 11:52 260522
A masz źródło tego cytatu? Bo to jest wręcz bomba…
Optymatyk 25 stycznia o godz. 11:43 260521
Podtrzymujemy koniunkturę w przemyśle zbrojeniowym USA. Ale mnie się o zgodę na to rząd RP nie pytał. Jak więc z tą demokracją? Dlaczego opozycja nie protestuje? OTUA!
@JK
Przepisałem go kiedyś do notatek, już nawet nie pamiętam kiedy i skąd ,ale utkwił mi w pamięci to i go cytuję. B.Russell miał przebogaty świat zainteresowań (noblista w dziedzinie literatury), twórca filozofii analitycznej, logik ,matematyk, moralista, olbrzymi wpływ na wiele dziedzin naukowych.
Ja swoją wiedzę w temacie szczepień, zresztą nie tylko, czerpię od prof. Stanisława Wiąckiewicza , przeczytałem masę jego artykułów w prasie i wysłuchałem wszystkich raptem kilku jego filmów na YT. https://www.youtube.com/watch?v=eMRBefDu5HQ
Oraz prof. Jana Narkiewicza Jodko, m.in. o śmiertelnej szkodliwości GMO.
Ale B.Russell trafił w PUNKT, tacy ludzie jak on mają dar do oszczędnego w słowach ale jakże trafnego określania rzeczywistości. Dla mnie to też była od razu BOMBA.
To tak jak, „Byt określa świadomość”, K.Marksa.
Optymatyk 25 stycznia o godz. 12:25 260525
No to muszę poszukać samemu. „Nie chcem ale muszem”, cytując klasyka POPiSuizmu.
Pozdrawiam!
Albo „POPiSizmu”? 😉
Znalezione w „Wyborczej”: W odróżnieniu od policjantów nauczyciele mogą strajkować, zgodnie z przepisami prawa. Natomiast takie dzikie strajki i wyłudzanie zasiłków powinny się kończyć zwolnieniem dyscyplinarnym.
A jak to jest w sektorze komercyjnym, gdzie pracuje się na serio? „Niższe o co najmniej 8 tys. zł nagrody za 2018 rok otrzymają pracownicy Państwowych Portów Lotniczych, których nie było w pracy więcej niż 14 dni. To niejedyny pracodawca, który uzależnia nagrody od frekwencji”.
http://wyborcza.pl/7,155287,24392794,panstwowe-porty-tna-nagrody-za-branie-urlopu-macierzynskiego.html#a=100097&c=145&s=BoxBizLink
Komentarze:
- Wolne żarty. To jest premia! premię dostaje się za pracę. Jeżeli ktoś jest nieobecny w pracy, to jak najbardziej należy mu odebrać część premii, którą zasadniczo powinno rozdysponować się pomiędzy pracownikami, którzy musieli daną osobę zastępować. Chyba by mnie rozniosło, gdybym kogoś zastępował pół roku, a ta osoba zgarniałaby jeszcze premię za niewykonaną pracę.
- Każdy z nas ma w swoim otoczeniu osoby idące na zwolnienie z katarem lub jadące na urlop. Zresztą mozna poczytać o lewych zwolnieniach i walce ZUS z tym procederem. Dlatego mnie nie dziwi takie podejście. Owszem nie zawsze będzie sprawiedliwie, ale to premia nie pensja i to roczna.
- Jak można nagradzać kogoś kto nie pracował, nieważne z jakiego powodu. To naturalne, że nagroda w takiej sytuacji jest proporcjonalna do liczby przepracowanych dni.
- Premie i nagrody jak mówi sama nazwa są dla zaangażowanych pracowników, którzy mają pomysły, inicjatywę, albo więcej pracują za tych co wiecznie na zwolnieniu a bo paluszek a bo ciąża, za zdobycie klienta, wypracowanie zysku a nie na zasadzie czy się stoi czy się leży nagroda się należy.
Optymatyk – ad „Szczepienia są chemiczną lobotomią”
Bertrand Russel w wywiadzie z roku 1959 opisał jak to szczepionki zawierające rtęć i inne niszczące mózg substancje spowodują częściową lobotomię chemiczną tworząc populację zombie. Oto jego słowa: „Stopniowo poprzez selektywne rozmnażanie dziedziczne różnice pomiędzy władcami a poddanymi się zwiększą, aż staną się prawie różnymi gatunkami. Bunt plebsu będzie nie do pomyślenia, jak rebelia owiec przeciw jedzeniu baraniny”. „Dieta, zastrzyki i przymus sądowy, łączone od najmłodszych lat stworzą rodzaj charakterów i wierzeń pożądany przez rządzących, każda krytyka władzy stanie się psychicznie niemożliwa”.
@JK
No to wspaniale się spisałeś. Z reguły nie jesteśmy w stanie sprawdzić prawdziwości przytoczonego, jakiegoś cytatu ,który zostaje użyty w tekstach bo to raczej niemożliwe ze względu na cza potrzebny na sprawdzenie. Ja podałem go w dobrej wierze , a tu jednak jest potwierdzenie. Nie wiemy tylko czy to był skrót do treści Twojego cytatu, czy autor napisał to sam czy redaktor wywiadu tego skrótu dokonał, no bo jest bardziej rozbudowany. Ale najważniejsze ,że pozostaje sens główny. Ja poznałem go wiele lat temu w formie jaką zacytowałem.
I niestety ale Russell miał rację , coraz bardziej ludzkość ,m.in. dzięki szczepieniom się degeneruje w sposób mało widoczny, ale chyba o to rządzącym chodzi.
Znam jeszcze jego jedno też znamienne i prawdziwe zdanie:
„Postęp w naukach medycznych osiągnął już taki stopień ,że praktycznie już nikt nie może się czuć zdrowym.”
I druga wersja:
„Badania w dziedzinie medycyny dokonały tak olbrzymiego postępu, że dziś – praktycznie biorąc – nikt już nie jest zdrowy.”