ZNP popiera protest nauczycieli

Nauczyciele, którzy strajkują poprzez zwolnienia lekarskie, dostali poparcie związku. ZNP zachęca pedagogów do troski o swoje zdrowie. Inaczej tego nazwać nie może, gdyż byłoby to namawianiem do przestępstwa (szczegóły tutaj).

W ogóle język w tej sprawie kłamie. Zwolnień lekarskich się oczywiście nie bierze, bo one nie leżą w przychodniach jak ulotki. Zwolnienie można otrzymać od lekarza, gdy ten stwierdzi niezdolność do świadczenia pracy. Nie nazywa się też ono od wielu lat L4, ale ZLA lub e-ZLA, tak samo jak stacja benzynowa od wielu lat nie nazywa się CPN. Takich przejęzyczeń w opisie zachowania nauczycieli jest bardzo dużo.

Chorować każdy może. Gdy choruje 10 proc. załogi, to jest to normalne. Gdy 50 proc. lub 100, wtedy mamy do czynienia z ewenementem. Jeśli pracodawca ma uzasadnione podejrzenia, że pracownik korzystający ze zwolnienia jest zdolny do pracy, powinien powiadomić ZUS, aby skontrolowano daną osobę.

Zdarzyło mi się kiedyś, że dyrektor głośno powątpiewał w moją chorobę. Powiadomiłem lekarkę, bo uznałem, że jak się podejrzewa chorego o symulowanie, to lekarz powinien o tym wiedzieć. Pani doktor była tak krewką osobą, że natychmiast zadzwoniła do mojego szefa i go dokumentnie opierdzieliła. Między innymi zapytała, czy kończył medycynę, a skoro nie, to jakim prawem podważa kompetencje lekarza. A mówiąc mniej zawoalowanym językiem, dlaczego jest takim d…?

Przepraszam, przypomniałem sobie, że publiczne używanie tego słowa jest karalne, więc sobie daruję. I o podobne hamowanie się proszę wszystkich, którzy komentują ten strajk. Nie przekłamujmy rzeczywistości, troszczmy się o swoje zdrowie i dbajmy o czystość języka.