Sposób na bryki

Bryki, czyli streszczenia lektur, zna każdy uczeń. Jak trzeba coś przeczytać, zawsze lepiej sięgnąć po skrót. Do tej pory walka z brykami była skazana na porażkę. Aż wreszcie ktoś znalazł na to sposób.

Maturzystom szczęka opadła, gdy poznali wyniki próbnej matury z polskiego. Sporo prac zostało wyzerowanych z powodu błędów kardynalnych. Drobnych błędów merytorycznych było bez liku. Uczniowie byli w szoku, że tak często się mylili. Przecież – zaczęli się tłumaczyć – dokładnie tak jest w streszczeniach lektur. Niczego nie zmyślili.

No i właśnie tu leży pies pogrzebany. Otóż jakiś polonista, a może nawet zespół, wpadł na doskonały pomysł, aby publikować opracowania lektur z błędami. Uczeń, który nie zna dzieł, nie ma pojęcia, które twierdzenia są prawdziwe, a które zmyślone. Wystarczy więc, że dowcipny autor takich pseudostreszczeń wciśnie do tekstu jedno błędne twierdzenie na sto poprawnych, aby wpędzić ucznia w kłopoty.

Strach padł na maturzystów. Jest wielce prawdopodobne, że nauczyli się źle, więc na egzaminie strzelą parę byków, może nawet kardynalny. Trzeba by poprosić jakiś autorytet polonistyczny, najlepiej z tytułem profesora belwederskiego, aby zechciał wskazać, które streszczenia lektur są godne zaufania. Czytać można tylko te bryki, które mają rekomendację co najmniej profesora Bralczyka. Inne to zwykłe śmieci.